czwartek, 13 listopada 2008

Satysfakcja

Napisałem wczoraj o efekcie spełnienia pod koniec dobrze przepracowanego dnia. Dziś krótko pociągnę temat w kontekście zamykania etapów.

Satysfakcja z pracy, poza atrakcyjnym wynagrodzeniem, koleżeńskim zespołem i przewidywalnym kierownictwem, bierze się również z poczucia tworzenia przydatnych rzeczy/usług. Znam przypadek człowieka, który zrezygnował z wymarzonej przez wielu pracy, ponieważ w przeciągu dwóch lat nie ukończył w niej żadnego programu. Rzucano go na różne odcinki projektów, gdzieś testował, gdzieś poprawiał, gdzieś dopisywał, natomiast nigdy nie miał okazji zidentyfikować się ze swoim dziełem. Brak poczucia zamknięcia projektu, nad którym bardzo się napracował i niemożność zaobserwowania jego wyników, zdemotywowały go do tego stopnia, że chętnie zmienił pracę na prawie dwukrotnie słabiej płatną.

Nieukończone zadania, niezamknięte sprawy ciągną się za nami przez całe lata. We snach spotykamy ludzi, z którymi rozstaliśmy się w gniewie, przepytują nas wykładowcy z rzuconych studiów, niespełniona miłość co jakiś czas przypomina o swoim istnieniu. Gdyby zauroczenie wypaliło się w paromiesięcznym związku, pozostałoby kilka wspomnień, nieujawnione wobec drugiej osoby, potrafi tlić się latami.

Jestem już na finiszu projektu, który zajął mi większość tego roku. Wyczerpany, przytłoczony pracami, które zostały jeszcze do wykonania. Perspektywa dnia, w którym obejrzę gotowe dzieło, pociąga mnie bardziej niż dzień otrzymania za nie wynagrodzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca