czwartek, 30 lipca 2020

SWIG80 - najbardziej techniczny indeks

Dawno temu używałem zniesień Fibonacciego. Przy moim obecnym podejściu długoterminowym rzadko z nich korzystam, ale nie mogę nie zwrócić uwagi na ich magiczne działanie na małych spółkach. Zerknijmy na SWIG80 po dzisiejszym mini kraszku.


fibo61.8 zbiega się niemal idealnie z dołkiem z 2017.

Rynek jednostajnie rośnie do szczytu ze stycznia 2018 (szczyt hossy na większości światowych indeksów, które od tamtego czasu go nie pokonały).

W dwie sesje indeks odpada na fibo61.8.

Wskaźnik zmienności ATR robi wtórny rajd jak w lutym-marcu.


Szczerze wam powiem, że nie mam pojęcia, jak to zostanie rozegrane. Po lewej stronie wykresu widzimy, że mini-kraszki były na porządku dziennym w latach 2011-2016. Dzięki korektom jesteśmy w stanie ochłonąć, przegrupować siły i poczekać na sygnały lub fundamentalne super okazje.

sobota, 25 lipca 2020

Przegląd rynku - długi termin

Najważniejszy wykres


Szeroki rynek jest w hossie. Nie patrzmy na kombinacje grubasów na WIG20 - statystyczna spółka na GPW idzie w górę i na tym należy się skupić i zarabiać.

Obecna - rekordowo długa - bessa sprowadziła indeks 54% w dół. Chociaż poprzednie bessy 2007-2009 i 2011-2012 nie zostały odrobione, tym razem jest bardzo duża szansa. Wtedy ciążył Newconnect pozostający w nieustannej bessie, tym razem to on ciągnie indeks w górę. Dla porównania - szeroki rynek bez uwzględnienia NC:


Hossę rozpoczęły najmniejsze spółki, dołączyły małe, a średnie i duże pozostają tanie. To idealna sytuacja dla nas, małych spekulantów. Możemy zarabiać na spółkach, na które nie może wejść duży kapitał, a gdy ten ruszy na zakupy, zdążymy przeskoczyć w każdym momencie.

Wniosek

Bez względu na ruchy na WIG20, DAX czy S&P500 małe spółki rosną i z tej wygodnej pozycji możemy obserwować batalie wielkiego kapitału.


Rynki wschodzące


Od lat czekamy na powrót siły na rynki wschodzące. Szybki krach, higher-low, szybki powrót w strefę oporów. Dopóki nie zobaczymy wybicia szczytów 2007/2018 nic się nie dzieje. Czas gra na korzyść byków.

W tym kontekście WIG20USD pozostaje słaby:


W skali dni mamy sygnał kupna zatrzymany przez SMA200. Miło byłoby zobaczyć ruch w kierunku zaznaczonej strefy oporów, ale jeśli rynek sięgnie po stopy niżej, tym lepiej dla nas - kupimy tanio blue chipy, a czas gra na korzyść byków.


S&P500


Drugie dno lub kontynuacja bessy wydają się atrakcyjne gdy patrzymy 20 lat wstecz i obserwujemy wielkie bessy 2000-2003 i 2007-2009.

Pozostaję jednak bardziej przekonany krótkimi bessami w sekularnym rynku byka 1980-2000 (1987, 1990, 1994, 1998). W tej analogii nie widać powtórnego krachu (co nie wyklucza szybkich korekt rzędu kilkunastu %). Tylko wspinaczka po ścianie strachu (przed drugą falą Covida).


Tzw. indeks strachu VIX oscyluje na wysokim poziomie ok. 30 punktów:




Widzimy po pierwsze, że nie jest to poziom równowagi, w którym indeks przebywa zbyt długo. Ponadto wtórne krachy ruszały raczej z poziomu ok. 20 pkt.



piątek, 17 lipca 2020

Reminiscencje Twórcy Systemów cz. 9: Druga gra, pierwsza praca i przełom

W poprzedniej części zarysowałem koncepcję liniowego postrzegania rzeczywistości i jej nieliniowej natury. Czas na przykład z życia.

Po zakopaniu się w pierwszej grze łagodzę cel: zamiast gry bitewnej w czasie rzeczywistym zrobię strategię turową. Symulator konfliktów zbrojnych na przestrzeni dziejów pod tytułem Historical Wars. Kopiuję część bibliotek narzędziowych, sporo dopisuję, projektuję od nowa główną pętlę gry. Kod jest bardziej przejrzysty, obiektowy, znacznie więcej klas i wyraźniejsza hierarchia.

Wiosną 2004 zaczynam pierwszą pracę w małym polskim studiu Aidem Media tworzącym gry dla dzieci (dziś giełdowa spółka Boombit). Myślałem, że wykażę się swoją znajomością C++, tymczasem potrzebny jestem do obsługi wewnętrznego game makera, na który składa się engine, prosty język skryptowy z IDE i program do składania animacji. System ma wiele ograniczeń, ale dwie zasadnicze zalety: tworzy się w nim prawie bezbłędnie gry, a skrypty są tak proste, że jakieś łatwiejsze fragmenty typu menu, cut-scenki są w stanie pisać nie-programiści.

Na początku wydaje mi się, że niewiele się nauczę, ponieważ moje postrzeganie ograniczone jest przez pryzmat wtajemniczenia w złożoność języka programowania. Tymczasem największa wartość game makera kryła się w prostocie jego koncepcji. W mojej grze było kilka faz odświeżania grafiki: heksy, elementy terenu, drogi, budynki, jednostki wojskowe, interfejs itd. W game makerze nie było żadnych faz, obiekty graficzne i animacje były przesłaniane na podstawie przypisanego w skrypcie priorytetu. To programista gry decydował o hierarchii wyświetlania. Engine napisany w C++ ze wstawkami asemblerowymi był odizolowany od logiki gier.

Wtedy zrozumiałem, że muszę napisać Historical Wars od nowa w podobny sposób. Stworzyć uniwersalny engine, który wystawia wysokopoziomowe API i ukrywa wszystkie niuanse związane z obsługą multimediów, i dopiero na nim stworzyć swoją wymarzoną strategię. Ponieważ zbliżał się już piąty rok studiów, postanowiłem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: gra stała się bazą dla magisterki. Engine był uniwersalny, mogłem zatem stworzyć na nim edytor map i scenariuszy. Wreszcie po 5 latach zrealizowałem marzenie: napisałem grę od A do Z. Najazd Asyrii na Babilon, obrona Grecji przed Persami, inwazja Hannibala na Rzym, AI które pokonuje nowicjuszy :) W tamtej firmie też poprowadziłem kilka projektów i sprawiały frajdę, jednak najwięcej spełnienia dała mi ta przestarzała strategia turowa na hexach.



Pomyślicie, że nie powiedziałem nic nowego - ot prosta historia o gościu, który sobie programował chałupniczo gierkę, poszedł do pracy, zobaczył jak to się robi i zrobił gierkę od nowa. A jednak świadomość o tym jak ważne są przełomy, game changery, jest rzadka i zanika z czasem. Ludzie przyzwyczajają się do tego co znają i nie są w stanie porzucić nawyków. Ponadto nie każda zmiana jest potrzebna - opisałem temat w części 5 reminiscencji w podrozdziale “zaciemnienie”.

Nie istnieje prosty przepis na skuteczny rozwój. Obecnie, po 15 latach od tamtych wydarzeń, niemal codziennie poszukuję nowych koncepcji i narzędzi w domenie, w której operuję. Ale żeby dotrzeć do tego etapu musiałem osiągnąć mistrzostwo w prostych elementach. Dopiero to pozwoliło mi dostrzegać podobieństwa i różnice w narzędziach, by na tej podstawie ocenić, czy potrzebuję zmiany. Nauczyłem się dostrzegać czego nie wiem i tworzyć mapę do osiągnięcia zrozumienia.

czwartek, 9 lipca 2020

Wakacyjny przegląd branż

Polscy gracze wreszcie przestali zwracać uwagę na amerykańskie indeksy, kiwki zagranicznych "grubasów" na WIG20/MWIG40 i zrobili(śmy) hossę:


2-cyfrowe wzrosty każdego dnia na Newconnect mogą rozpalać wyobraźnię, ale obrót na większości tych spółek jest mizerny. Ponadto co szybko rośnie x10, równie szybko może stracić 80% kapitalizacji. Dlatego otrzymuję pytania o stabilne, duże spółki, w których można by bezpiecznie zaparkować kapitał na dłuższy termin.

Rzucę okiem na kilka starych branż na GPW.

Banki:


Był wieloletni trend, nie ma trendu. Jakaś korekta się należy. Trzymam stare muły PKO, PEKAO, trochę spekulacyjnego Aliora, bo mogą zrobić raptem jazdę jak na Tauronie, ale nie zamrożę tu na razie więcej kapitału. Odbicie przyjdzie prędzej czy później i wtedy planuję rozegrać je kontraktami na akcje.

Chemia:


Jeszcze tak z miesiąc konsolidacji i liczę na start trendu. Pozycje w boksach zajęte, nie bałem się uśredniać na krachu.


Energia:


Na klasycznej energii miała być przyszłość, wyszło najpierw bardzo źle, potem wróciło i w sumie jestem w punkcie wyjścia. Nie liczę oczywiście fotowoltaiki i clean energy, które robią dużą cześć zysków portfela. Choć trzymam kciuki, pozostajemy w trendzie spadkowym.


Górnictwo:


Pod oporem. Easy money has been made.

Informatyka:


W kanale wzrostowym. Miejsce do kontynuacji jest, ale ryzyko rośnie.


Odzież:


W drodze na opory. Szmaty rosną na końcu, będzie czas przypakować. Zostałem z tym, w co mnie ubrali, na szczęście tutaj niskie ceny zrobiły się bardzo późno i mam tanio te lumpeksy. Przypakowałem Monnari, pragnę się odkuć po zbyt szybkim cięciu zysku w 2013 :)


Paliwa:


O dziwo utrzymali się w wieloletnim kanale. Z indeksu ostał mi się tylko Unimot. Lubię spółkę, widać, że zależy im na wysokim kursie, zostańmy razem do końca hossy i 1 dzień dłużej.


Telekomuna:


Jak mnie ten Orange wkurza. Tyle było okazji sprzedać piki w górę. Dajcie 8-9 złociszy i zmykam na coś z większym potencjałem. CPS dał zrobić, zamieniłem na szybsze konie.
Ale trend już wzrostowy, spadnie zmienność, wzrosty mogą nas zaskoczyć.

Podsumowanie

Świat najwyraźniej nie zauważył jeszcze Polski. W sumie to komfortowa sytuacja:

- silna hossa na NC i małych spółkach pozwala zarabiać bez patrzenia na podrygi DAX czy WIG20,

- atrakcyjne wyceny dużych firm - w razie spadków na światowych giełdach nie ma stresu z przeczekaniem wyprzedaży. Gdyby takie Azoty spadły z c/wk 0,38 na powiedzmy 0,3 to przeparkuję część zysków z napompowanych branż, bo zwiększy się długoterminowy potencjał odbicia.

A Wy? Co myślicie? Jak się pozycjonujecie na wakacje?

poniedziałek, 6 lipca 2020

Bessa, którą większość przeoczyła

Krach 2020 zmienił postrzeganie większości analityków. Z narracji "11 lat hossy" przeszli na "początek bessy" ( https://www.cnbc.com/2020/05/19/most-investors-dont-think-this-rally-is-for-real-according-to-widely-followed-wall-street-survey.html )

Obecna fala wzrostowa ma być typowym "bear market rally", po którym nadejdzie kolejna fala wyprzedaży:



Oczy całego świata zwrócone są głównie na przewodnika stada, dlatego łatwo przyjąć taką narrację. Technicznie nie można zignorować wybicia nowego dołka, który jest klasycznym sygnałem zmiany trendu.

Inaczej sprawa wygląda jednak, gdy analizujemy światowe indeksy. Posłużę się tutaj niemieckim DAXem i polskim WIGiem:


Bessy 2011, 2015-2016 i 2018-2020 są aż nadto widoczne. Na dobrą sprawę można przyjąć, że indeks niemieckich spółek znajduje się w bessie/konsolidacji od 2015 roku.


Na WIG wszystkie 3 bessy widać już bardzo wyraźnie. Zinterpretujmy te okresy na wykresie S&P500:



Nawet tutaj widzimy, że indeks ledwo co wyszedł ponad szczyt ze stycznia 2018.

Wniosek: patrząc na amerykańskie akcje przez pryzmat światowych indeksów, jeśli mówimy o bessie, to powinniśmy przyjąć jako jej datę początkową styczeń 2018, a nie luty 2020.

Moja interpretacja: bessa 2018-2020 była bardzo nietypowa. Trwała dłużej niż standardowa (26 vs średnio ok. 18 miesięcy), w dodatku zakończyła się krachem, który zakotwiczył uczestników rynku w bardzo niskich wycenach.

Załóżmy, że jakaś spółka jest wyceniana w lutym na 21 zł i jest to jej wycena godziwa używając klasycznych miar (c/wk, c/z). Jeśli w wyniku krachu spada na 7 zł, a potem wraca do ceny 21, to po wzroście 200% wydaje się napompowana. Wzrost na 28 zł to już w ogóle kosmos, gdy liczymy od 7, tymczasem względem wartości godziwej to mniej niż 40% - standardowy wzrost w czasie jednej fali rynku byka.

Ten mechanizm trzymał amerykańskich inwestorów z dala od "najbardziej znienawidzonej hossy w historii", uśpionych 10-letnią słabością spółek technologicznych:


Podobnie patrzą teraz polscy inwestorzy na Newconnect:


Najjaśniejsza gwiazda na GPW jest ignorowana lub złośliwie komentowana, ponieważ od lat standardowy zbiór zasad  do gry na GPW wyglądał mniej więcej tak: "trzymaj się z dala od banków, budowlanki i Newconnect".

Dlatego utrzymuję pełne zaangażowanie w akcjach, ponieważ gram pod start hossy po ponad 2 latach bessy. Spodziewam się jednocześnie silnych korekt, ponieważ zmienność pozostaje niestandardowo wysoka:




czwartek, 2 lipca 2020

Bezrobocie rośnie? To dobrze dla akcji

Do wpisu skłoniło mnie zdziwienie piszących na Twitterze, że akcje rosną mimo wzrostu bezrobocia.

W lutym pokazywałem wykres z naniesionym bezrobociem i WIG20:



Byliśmy wtedy w fazie "akcje spadają, bezrobocie rośnie".
Dzisiaj wykres wygląda tak:



Przeszliśmy do fazy "akcje rosną, bezrobocie rośnie".

Widać, że spadające bezrobocie wcale nie pomaga akcjom - cała bessa 2018-2020 odbyła się mimo (a może właśnie z powodu) rynku pracownika. Prosta interpretacja jest taka: na szczycie koniunktury rosnące wynagrodzenia i trudności ze znalezieniem pracowników obniżają zyski przedsiębiorstw. Kiedy bezrobocie zaczyna rosnąć z niskich poziomów, pozycja negocjacyjna firm poprawia się, a stosunkowo dobra wciąż sytuacja gospodarstw domowych nie przekłada się na spadek konsumpcji. Dopiero po jakimś czasie pogarszająca się sytuacja pracowników pociąga gospodarkę.

Dobra, tyle teoretyzowania. Dla nas praktyczniejsza jest projekcja z drugiego wykresu - czy zobaczymy hossę podobną do tych z lat 1998-2000 i 2009-2011?

Nanieśmy początki hossy 1998 i 2009 na aktualne odbicie:


Naprzemienność cykli oraz supremacja NASDAQa przemawiają za analogią do lat 98-2000, ale nie przywiązuję się tak bardzo do analogii. Czasy są inne, wyceny obligacji i rynków wschodzących również. Niemniej warto mieć obie analogie w pamięci i nie ulegać zbyt szybko strachowi.