Co jakiś czas podejmuję temat perspektyw Polski. 4 lata postawiłem prognozę o czekającej nas w 2025 roku depresji ( http://podtworca.blogspot.com/2018/08/polska-depresja-2025.html ). Dzisiaj chciałbym skupić się na szansie, jaką mamy, by tej tragedii uniknąć. To nie jest tak, że wszystkie karty są już rozdane i jedyne co zostało, to opracowanie prywatnej drogi ratunku. Jako społeczeństwo możemy nie tylko uniknąć kryzysu - możemy dokonać zmiany w funkcjonowaniu systemu, by zbudować silne państwo, którego Rosja nie będzie w stanie tknąć. Tę zmianę możemy dokonać uciekając do przodu.
Przeprowadźmy szybką analizę sytuacji.
Przebudzenie
Agresja Rosji na Ukrainę wstrząsnęła światem i wybudziła nas z konsumpcyjnego letargu. Polacy przestają marzyć o nowym większym domu czy wakacjach na Teneryfie i myślą jak zabezpieczyć przyszłość rodzin czy majątek. Niektórzy już ustawiają się w kolejce do urzędu po paszport...
Prorok
Wojna wywindowała notowania Jarosława Kaczyńskiego, który od lat wskazywał putinowską, imperialną Rosję jako żywotne zagrożenie dla Polski. Dzisiaj wszyscy przyznają mu rację. Z automatu tym złym staje się Tusk, który próbował lawirować między Niemcami i Rosją. Ludzi łatwo napuścić pokazując wyrwane z kontekstu spotkania dyplomatyczne sprzed kilkunastu lat. Nie liczą się budowy rozpoczęte w czasach PO, dzięki którym w dużej mierze uniezależniliśmy się od rosyjskich surowców. Niezależnie kto rządził Polską przez ostatnie kilkanaście lat, strategiczne projekty były realizowane zgodnie z polską racją stanu.
Ograniczenia Wodza
Niestety w tym typowym dla wczesnej fazy szoku upatrywaniu ratunku w Wodzu, kryje się kluczowe zagrożenie dla Polski. Kaczyński jest mistrzem w rozgrywkach politycznych, trafnie przewidział zagrożenie rosyjskie, ale nie zna się na wszystkim. Putin też był podobno mistrzem strategii i zagrał tak świetnie, że za chwilę jego państwo cofnie się w rozwoju o kilkadziesiąt lat. Kolejny narodowy przywódca Erdogan zeszmacił walutę i zrobił z Turków biedaków.
Obaj ci przywódcy: Putin i Erdogan nie znają się na gospodarce. Otaczają się klakierami, którzy albo nie mają kompetencji, albo boją się wyrazić własne zdanie. Im dłużej autokrata rządzi, tym większym staje się ignorantem. Próbuje zarządzać ręcznie procesami gospodarczymi, nie oglądając się na niezależne instytucje, które celowo rozsadza, żeby nie krępowały mu rąk. Kiedy Niemcy przegrywali drugą wojnę, Hitler obwiniał za porażki generałów i osobiście "dowodził" armiami. Kiedy Alianci lądowali w Normandii, dywizje pancerne Wehrmachtu nie mogły zareagować bez zgody fuhrera, który akurat spał i nie było odważnego, żeby go obudzić. Potem uparł się na fatalną ofensywę w Ardenach, która stała się cmentarzyskiem resztek niemieckiego sprzętu.
Podobnie niestety może być z Kaczyńskim. Skoro przewidział rosyjskie zagrożenie, to z pewnością wie też jak mu przeciwdziałać. I tu niestety kryje się przepaść między tym co sobie człowiek może wyobrazić, a tym co naprawdę trzeba zrobić.
Kluczowa decyzja
Wyobraźcie sobie, że pracujecie w fabryce jako menadżer i widzicie, że wasze produkty są drogie i wadliwe z powodu starych maszyn, kiepskiej organizacji pracy i przerostu zatrudnienia. Idziecie do dyrektora i nalegacie: szefie, kupmy najnowsze maszyny jak konkurencja, zatrudnijmy specjalistów, zredukujmy przerośniętą biurokrację. Ale góra ignoruje wasze pomysły. Aż pewnego dnia przychodzi kryzys, firma staje na krawędzi, wszyscy patrzą na was i przytakują: on miał rację. Zwalniają dyrektora, zatrudniają was na jego miejsce i proszą o ratunek.
Wszystko fajnie, tylko czy zorganizujecie nowoczesne przedsiębiorstwo od nowa, znając tylko stary, niewydolny model? Co innego zobaczyć zagrożenie, a co innego stworzyć lekarstwo.
I tu dochodzimy do wielkiego ryzyka, przed którym teraz stoi Polska: Jarosław Kaczyński nie potrafi zbudować silnego, nowoczesnego państwa. Tak jak nie potrafi zbudować go Putin czy Erdogan. Jeśli pozwolimy, żeby przejął pełnię realnej władzy i zaakceptujemy fasadowość instytucji państwowych, to pójdziemy drogą, która doprowadziła Rosjan do zguby.
Zobaczcie na Ukraińców: mają dzisiaj młodych przywódców, są zorganizowani, oddani sprawie i walczą do końca. Ale nie łudźmy się, że byłoby to możliwe bez wsparcia wywiadowczego i materiałowego z Zachodu. Przewaga technologiczna Zachodu nad Rosją jest miażdżąca, tak wielka, że pozwala efektywnie wykorzystywać szczupłe ukraińskie siły do zadawania wrogowi strat i kompromitowania Rosji na arenie międzynarodowej.
Amerykanie, Francuzi czy Anglicy nie zawdzięczają swojej siły genialnemu wodzowi. Rządzący nimi przywódcy zazwyczaj szybko tracą w sondażach, są wyśmiewani i obrzucani błotem przez elektorat. A mimo to państwa, które reprezentują są silne, ponieważ mogą na masową skalę produkować nowoczesną broń, która zmiotłaby rosyjską armię na Ukrainie.
Ukraina: młode, nowoczesne przywództwo oparte o nieformalne sojusze z bardziej zaawansowanymi państwami. Żeby wygrać, słuchają/zatrudniają mądrzejszych, bardziej doświadczonych, działają, analizują, improwizują.
Rosja: rządzona przez stare dziadostwo oderwane od rzeczywistości, gardzące słabszymi państwami, nierespektujące traktatów. Żeby wygrać opracowują plany i nakazują dołom wdrażanie bez względu na informacje zwrotne.
Dzisiaj Polska stoi przed wyborem, którą z tych dróg obierze. Kiedy Jarosław Kaczyński mówi, że rzuci dodatkowe miliardy poza budżetem na obronę, naród mu przyklaskuje. Mało kto zaczyna jednak dostrzegać w złotym zachowanie podobne do tureckiej liry sprzed lat. Dla wodza poświęcenie waluty w imię bezpieczeństwa państwa nie jest wielkim kosztem. Jego wyobrażenia nie uwzględniają konsekwencji psucia waluty, ingerowania w procesy ekonomiczne. To wszystko znajduje się w obszarze "nie wie, czego nie wie". Będzie raczej liczył czołgi czy samoloty, niż potencjały produkcyjne.
Ucieczka do przodu
W 2018 napisałem co możemy zrobić:
- postawić na kapitalizm; stworzyć spółki publiczno-prywatne z naukowcami, inżynierami które realizowałyby konkretne cele, jak zwiększenie udziału OZE w energetyce najniższym kosztem, utworzyć banki wody na wydrenowanych terenach itp.; państwo musi otaczać ochroną takie spółki i dostarczać zleceń, żeby wyhodować polską krzemową dolinę;
Teraz jest ostatni moment, żeby przestawić wajchę. To nie jest tak, że przespaliśmy czas. NCBiR inwestuje środki unijne i państwowe w nowoczesne projekty. Miliony, które poszły w gaming zaowocowały globalnym sukcesem polskich studiów. To była łatwiejsza część: nie mamy fabryk technologicznych produktów końcowych, ale mamy pokolenie wykształconych, głodnych sukcesu ludzi. Do założenia studia growego wystarczy komputer i mózg.
Komputer i inżynier nie wystarczy jednak do zbudowania robota, drona czy zdalnie sterowanego czołgu. Do tego potrzeba stworzyć środowisko zorientowane na rozwój z jasno wytyczonymi celami: loty w kosmos, sztuczna inteligencja, roboty, pozyskiwanie energii ze słońca i efektywne składowanie. To są wyzwania cywilizacyjne, które zostaną osiągnięte przez ludzkość w najbliższych latach/dekadach.
Uśmiechniecie się pod nosem: Polska i loty w kosmos? Poland cannot into space :) W krajach rządzonych przez dziadów na takie wyzwania reaguje się schematycznie: powołuje się komisję, ustala budżet, komisja debatuje nad potrzebami, potem zwiększa swój budżet. Wreszcie po latach opracowuje wielki skomplikowany plan na wielki skomplikowany problem. Klasyczny przepis na porażkę.
W środowisku zorientowanym na rozwój działa się odwrotnie: na wielki skomplikowany problem nie istnieje wielkie skomplikowane rozwiązanie. Stawiasz ambitny cel i pytasz: jaki pierwszy krok muszę wykonać, żeby wysłać satelitę w kosmos? Czym dysponuję, komu się udało, ile pieniędzy potrzebuję na pierwszy krok? Kopiujesz od tych, którzy już to robią. Z czasem może się okazać, że lot w kosmos nie jest już potrzebny, bo w trakcie intensywnych działań zbudowałeś zespół, który stworzył unikatową technologię, którą kupują od ciebie producenci rakiet czy łazików księżycowych.
To jest kultura startupowa, którą Państwo Polskie powinno organizować w oparciu o kapitalizm i GPW: powołanie spółek z udziałem twórców (organizatorów, inżynierów, naukowców) i państwa. Te spółki otrzymywałyby kontrakty na pilnie potrzebne komponenty. Większa część wynagrodzenia twórców wynikałaby z wyceny udziałów na giełdzie. W przypadku sukcesu zostawaliby milionerami; Skarb Państwa korzystałby na wzroście wartości firm. Zyskiwałby zdolność operacyjną. Środki potrzebne na te startupy byłyby kroplą w morzu wielkich inwestycji w rodzaju przekop Mierzei, 500+ czy 13-sta emerytura.
Potencjalne zyski nieograniczone - każda opracowana i wdrożona unikatowa technologia umożliwia sięganie po kolejne. Weźmy takiego Muska: wymarzył sobie kiedyś, że zbuduje bazę na Marsie. Jaki ciąg przeróżnych technologii musi opracować? Efektywne w eksploatacji rakiety (SpaceX). Zasilanie - na Marsie węglem nie da się palić, więc trzeba ciągnąć ze słońca (Solar); pojazdy będą na prąd (Tesla). Bazę trzeba będzie wkopać w ziemię (Boring). Każda przeszkoda przekształcana jest w wyzwanie i urynkawiana. Każda ze spółek musi zarabiać - na rynku lub dzięki dotacjom rządowym. Wszystkie niezbędne technologie i systemy produkcji powstają równolegle. Spółki Muska układają się w symbiotyczny system, który umożliwi kolonizowanie Układu Słonecznego. A nawet jeśli nie, to dzięki niemu Ameryka utrzyma supremację nad światem.
Izrael
Izrael jest przykładem państwa, które pomimo niewielkiej liczby ludności wykształciło podobny system. Musieli stać się najbardziej innowacyjni i skuteczni we wrogim środowisku. We współpracy z USA produkują satelity szpiegowskie, ich firmy są ważnymi składnikami globalnych korporacji.
Przez kilka lat pracowałem z zespołami izraelskimi. Kulturowo jesteśmy całkiem podobni. Wieki wspólnej historii zrobiły swoje. Co ich różniło od Polaków: cisnęli na cel. Często metodą brute force, narzucając swoje rozwiązania. To nie jest cecha, której nie możemy zaadaptować. Potrzeba na to wyraźnej woli społeczeństwa, żebyśmy takie firmy budowali i osiągali cywilizacyjne cele.
Podsumowanie
Ktoś trafnie napisał: Ukraińcy walczą ofiarnie, bo mają przyszłość. Rosjanie przyszłości nie mają. Dopóki istnieje rosyjski imperializm będą się bujać od smuty do smuty. My stoimy na zakręcie: albo oddamy swoją wolność przywódcy i zanurzymy się w iluzjach jak Rosjanie wierzący, że Putin wie co robi, albo zaczniemy kopiować prymusów, żeby kiedyś do nich dołączyć.
Rosja połamie sobie zęby na Ukrainie. Świat widzi:
- zdemoralizowaną armię, która porzuca sprzęt wart miliardy,
- prymitywną gospodarkę uzależnioną od eksportu surowców i importu technologii,
- totalną propagandę, która nie wytrzymuje konfrontacji z innymi źródłami, więc władza musi odcinać ludzi od internetu,
- zamordyzm, tłamszenie protestów, zabijanie wrogów władzy, dokręcanie śruby.
Powiecie mi, że u nas też się chce rzygać od propagandy, że Zachód realizuje własne interesy. Jasne - zgadzam się, tyle że każdy z nas ma wybór co przeczyta, może wyjść i nawrzeszczeć na władzę, może zbluzgać Kaczyńskiego czy Bidena. Nikt go za to nie wyśle do łagru.
Nie możemy zgodzić się, żeby w Polsce ruszyły podobne procesy w imię bezpieczeństwa. Władza nie musi wszystkiego kontrolować; im więcej stworzymy liczących się w świecie firm, im większe PKB wypracujemy, które pozwoli wyposażyć armię, tym silniejsi będziemy jako całość.