Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miedź. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miedź. Pokaż wszystkie posty

piątek, 21 listopada 2014

Giełda: aż wszyscy zwątpią

Kolejny raz generał hossy zmaga się z poziomem 300:



Konsolidacja dobrze widoczna w skali ostatniego miesiąca:


W chwili gdy piszę post chiński bank centralny obniżył stopę proc. czym wprowadził rynki w euforię. Pytanie czy to grunt pod dalsze zwyżki, czy ostatnia faza short-squeeze przed osiągnięciem oporów, które np. dla DAX biegną w przedziale 9700-9800:


Na DAX dobrze widać trzeci szczyt oraz czwarty na RSI - zarówno 7 jak i 3 lata temu było to optymalne miejsce do wyjścia z niemieckich akcji, choć w przypadku czwartego szczytu na RSI w 2011 mieliśmy do czynienia tylko z silniejszą korektą.

Powiem tak: strasznie mnie świerzbi, żeby już podkupić parę spółek, szczególnie że niektóre wystartowały do trendu wzrostowego z dobrych poziomów (Colian?). Niestety zbyt wiele analiz sugeruje dalsze spadki do wiosny 2015. Kluczowy dla małego spekulanta indeks - WIG250 jest w bessie i na oko brakuje mu przynajmniej fali C do zwieńczenia spadków (o ile te się nie wydłużą jak w latach 2000-2003).

Sentyment w Stanach osiągnął stany ekstremalnie bycze, niedźwiedzie są tam wyśmiewane. W takich momentach zadaję sobie pytanie: what you think? Moje odpowiedzi są takie:

- NASDAQ bez większej korekty poprawi szczyt wszechczasów z 2000 roku,
- 2100 na S&P500 to kwestia dni,
- dobre mniejsze spółki z GPW wystrzeliły do góry i nie zrobią nowych dołków, nawet gdy szerokie indeksy będą spadać,
- giełda w Polsce została zapomniana, duzi gracze akumulują akcje lub wycofują spółki z giełdy, żeby powrócić przy szczytach,
- rajd św. Mikołaja, mega bycze seasonal charts (zapomniałem polski odpowiednik) dla końca roku, prezydentury w USA itd.

Stąd ciśnienie na powrót na rynek. Ale w natłoku tych byczych informacji zapala mi się lampka i zwracam się ku "what you see?".

- wskaźnik cykliczny dla S&P500 pokazuje, że choć wzrosty mogą potrwać jeszcze miesiące, należy trzymać się z dala od amerykańskich akcji, chyba że spekulujemy w krótkim terminie:


- wspomniany wyżej DAX blisko istotnych oporów i trend spadkowy na tygodniowym RSI,
- bessa na WIG250, trend boczny na pozostałych indeksach,
- WIG20_PE, skorelowany z WIG20 zakręca w dół:



Długoterminowe symptomy bessy, dywergencje na indeksach, nieliczne spółki poprawiające szczyty i peleton idący w bok lub w dół, a ja myślę, że będzie rosło, podobnie jak większość polskich inwestorów indywidualnych - czy to nie symptomy fali B?

środa, 2 kwietnia 2014

Make or break

Rosja:
Miedź:

Dolar:



Ponownie odbudowałem krótką pozycję na nielewarowanych instrumentach + trochę kontraktów na akcje. Będę już na tym siedział, aż spełni się jedno z powyższych:
- rynek zrobi to co zazwyczaj, czyli regresję do średniej i spuści powietrze z balona amerykańskich akcji,
- rynek udowodni, że rekordowe wyceny mają swoje uzasadnienie w jakimś zdarzeniu, które dopiero nastąpi, np. wylew gotówki na ulicę, pogoń siły nabywczej za akcjami i zracjonalizuje wyceny aktywów.




środa, 12 marca 2014

Jak nie teraz to kiedy?

Od 3 lat rynki wschodzące są w bessach lub konsolidacjach. Nieliczne urosły w asyście pędzących giełd amerykańskich czy niemieckich (m.in. nasz WIG, bo WIG20 już nie). Im dłużej jednak dołowane są EM i im gorszy sentyment wśród inwestorów, tym bardziej rosną szanse na powrót do hossy, bowiem w erze pieniądza drukowanego giełdy są skazane na długoterminowe wzrosty (przy założeniu oczywiście, że sytuacja polityczna w tych krajach pozostaje stabilna).

Konsolidacja na rynkach wschodzących uległa już bardzo silnemu zwężeniu. Towarzyszą jej hiperboliczne wzrosty na niektórych indeksach amerykańskich oraz zmęczenie na innych dotychczasowych liderach hossy (DAX). Ponadto część indeksów oraz dr Copper wybiły dołem:

Pomimo dobrych odczytów w gospodarce węgierski BUX bardzo słaby

Rosyjski RTS wybija dołem trójkąt

Techniczne zasięgi spadku na miedzi to okolice 250

Jak zachowają się akcje polskie w tym środowisku? Na razie trzymamy się nad wsparciami, ale kiedyś balon w Stanach musi ulec korekcie. Miedź i sentyment u sąsiadów też nas nie pociągną w górę. Czy impuls spadkowy z 2011 roku dotknie także Polskę?

Obawiam się, że nie unikniemy mocniejszych spadków. Nie uważam, żeby akcje z WIG20 były przewartościowane, jednakże ceny na giełdach fluktują między przewartościowaniem a niedowartościowaniem w zależności od oczekiwań uczestników. A te w perspektywie najbliższych miesięcy wyglądają następująco:

byki:
- gospodarka dopiero wychodzi z marazmu, RPP nie zaczęła jeszcze schładzać koniunktury, bessa nigdy nie zaczynała się w takich warunkach;

misie:
- od 2009 mamy hossę płynnościową uzależnioną od dodruku dolarów, jenów, funtów i euro; wraz z wygaszaniem programów typu QE rynki czekają turbulencje;
- WIG20 P/E wskazuje, że najwyższe zyski spółki mają już za sobą:


Przy okazji znalazłem ciekawą analogię między S&P500 a WIG20:


piątek, 10 maja 2013

Niepewność i szanse

Pozamykałem dość szybko pozycje L i akcje WIG20 chronione dywidendami. W portfelu zostały tylko akcje małych spółek kupione pod hossę wg analizy fundamentalnej. Nie daje mi spokoju kilka wykresów, szczególnie spółek z WIG20, które dość książkowo osuwają się w trendach spadkowych.

Proszę czytelników nie sugerowanie się tymi wykresami i dogłębne przemyślenie wszelkich 'za' i 'przeciw', ponieważ mogą namieszać, kiedy np. kupiliśmy jakąś spółkę na długi termin i satysfakcjonują nas dywidendy. Nadal uważam, że jesteśmy w hossie (indeks WIG) lub w przededniu hossy (indeks C_ lub WIG20). Sytuacja makro i cykle również sprzyjają już hossie (patrz wpisy W. Białka).

Jeśli przedstawiony scenariusz się ziści, może dojść do paniki, która posłużyłaby do odebrania akcji wielu spółek w rewelacyjnych cenach. Mimo to uważam, że jeśli ktoś posiada przedstawione niżej akcje kupowane w obecnych cenach, również zarobi w przeciągu roku-dwóch i pozbywanie się ich pod cudze wykresy nie jest najlepszym pomysłem. Trzeba mieć swój plan i go realizować.

Do rzeczy zatem. Kilka razy wspominałem, że chciałbym kupić Tauron po 3.40 a PGE po 14. Odpowiedź kryje się w tych wykresach:

Tauron futures:
PGE fut:


JSW (zasięg spadku nie zmieścił się na obrazku, ale jest to ok. 65 PLN). Tej spółki nie chcę kupić, ale wykres jest dość wymowny.


Na KGHM nie widać tak dobrze tego, co pokazuje miedź:


Oraz bardzo słabo odbijające srebro. W przypadku tego metalu chciałbym się podzielić pewną obserwacją - kiedy ceny pękają po okresie hiperboli, spadek często dociera do poziomu wybicia, w tym wypadku byłyby to okolice 18.4$ wybite w marcu 2010 roku:


Na PKO fut widzimy przebite wsparcie nowej linii poprowadzonej po dołkach i wykonaną nawrotkę, która na razie przyjęła wygląd świecy doji o negatywnej wymowie:


Mówimy tu aż 5 dużych spółek z WIG20, które rysują książkowe formacje spadkowe. Zajrzyjmy wreszcie na sam WIG20:


Linia wsparcia po dołkach jeszcze działa. Poprzednia pękła w maju zeszłego roku i spowodowała mini panikę. Gdyby doszło do powtórki wyłamania, indeks ponownie mógłby dotrzeć w okolice 2000 punktów.

Powyższe wykresy traktowałbym jednak nie jako pretekst do pozbywania się akcji, które jak pokazywałem w poprzednich wpisach są tanie i płacą dywidendy wyższe niż lokaty. Oprocentowanie na rachunkach oszczędnościowych w moim banku to ok. 2%, tymczasem PKO wypłaci ponad 5% dywidendy. Traktuję te wykresy jako potencjalne okazje na bardzo dobre zakupy. Gdyby te spadki faktycznie się zrealizowały, kupiłbym znacznie więcej akcji i L-ek, niż na poziomie 2250 oraz zaplanowałbym wielomiesięczne strategie opcyjne.

Jesteśmy w okresie, w którym trzeba szczególnie uważać na swoje emocje. Zdecydowana większość blogerów traktuje wzrosty na rynkach rozwiniętych jak bańkę lub pompowanie pustym pieniądzem. Tymczasem w Europie drukowania pieniędzy nie było, a mimo to akcje firm europejskich są już od roku w hossie i bardzo daleko od swoich maksimów z 2007 roku:


Co się stanie, kiedy kryzys trafi do rdzenia Eurozony i ECB włączy drukarkę? Wystarczy spojrzeć na S&P500 lub NIKKEI.

W skali roku jest szansa na realizację takiego scenariusza (WIG20):


piątek, 1 lutego 2013

Sygnał

Dr Copper wybił górą trójkąt rysowany od ponad roku:


Kolejny instrument, który dość często daje sygnały wyprzedzające - certyfikaty na spadki ropy:


Ponieważ wskaźniki sentymentu weszły w niebezpieczne ekstrema nie dokupiłem akcji, natomiast spróbuję zagrać z trendem na pochodnych. Na zniesieniach fibo23.6 całego ruchu wzrostowego oraz fibo38.2 ostatniej fali wzrostowej kupiłem opcje c260 (liczę, że WIG20 będzie się konsolidował w przedziale 2500-2630 do rozliczenia serii marcowej) :


Oprócz zniesień i sygnałów na miedzi/ropie za wzrostami w krótkim terminie przemawiają RSI i SMA15.

Do portfela kolejny raz zawitał PGE, jednak tym razem jako kontrakty, bo gotówkę wolę zostawić w zapasie. Tradycyjnie interesuje mnie urwanie paru % na odbiciu:


poniedziałek, 11 czerwca 2012

Too fast too furious


Wzrosty nadeszły i to w bardzo mocnym stylu. Dywidenda na TPE będzie niższa niż różnica pomiędzy ceną obecną a ceną zakupu, zatem zamknąłem pozycję. PGE puściłem z mniejszym zyskiem od div yield, ponieważ utworzył formację szczytową, a nauczony doświadczeniem, że jak ten muł robi kilkanaście % w kilka sesji, to potem równie szybko oddaje połowę wzrostu, wolałem wziąć zysk. PZU zamknąłem za szybko, a f2210 zdecydowanie za szybko.

Dlaczego zamknąłem pozycję, która rosła? Ponieważ rosła za szybko, w sposób charakterystyczny dla korekt. Ponadto jak wynika z wykresu WIG docieramy do dolnego ograniczenia trójkąta, który wcześniej został wybity dołem. I po trzecie - jeśli wzrosty będą trwalsze, jeśli zaczęliśmy już kilkumiesięczną falę na północ, wolę przejść na coś bardziej ryzykownego niż defensywne, dywidendowe muły. Kupowałem je pod dywidendy, bo "gwarantowały" mi zysk wyższy niż lokaty. Zysk przyszedł bardzo szybko i powiedzmy, że przed PZU i PGE jeszcze dalsze wzrosty rzędu 10-20% w ramach fali wzrostowej. W tym samym czasie maluchy przecenione po 50% od lutego i 75% od sierpnia zeszłego roku mogą zarobić po 50-100%.

Poczekam zatem co narysuje rynek - czy wyjdzie na górne ograniczenie kanału, czy zawróci w dół realizując formację trójkąta. Tradycyjnie spoglądam na liderów hossy tu i tam:


Na Apple ORGR i walka na fibo23.6 oraz sma50. Paradoksalnie wyjście teraz górą przekreśla dla mnie scenariusz hossy. Ile jeszcze mogą urosnąć? Jak wyjdą górą, podwójny szczyt zrobią w max kilka tygodni. Natomiast spadkowi na sma200 i fibo61.8 towarzyszyłaby pewnie ogólnoświatowa fala deprecjacji związana z końcem operacji Twist.


KGHM (jak i wiele innych spółek z WIG20) zbliża się do ważnego oporu. Nie przesądzam wyniku starcia, wolę je natomiast przesiedzieć na gotówce i podłączyć się do zwycięzcy. Zauważyłem, że wielu graczy postrzega tę spółkę jako największą perłę GPW. Wspaniałe zyski i przede wszystkim konkretne fundamenty - nie jakieś tam papierki i dokumenty (banki, PZU), ale konkretne złoża surowca.

Kto jednak pamięta co o złożach surowców pisano kilkanaście lat temu za Buzka, kiedy cały naród składał się na płacenie górnikom, żeby nie chodzili do pracy (bo wychodziło podobno taniej, niż dotowanie kopalni), ten szuka już złota w innym strumieniu. Wierzącym wciąż w siłę doktora hossy polecam serię wpisów na blogu Stoję i Patrzę: http://stojeipatrze.blogspot.com/2012/06/chrl-eksportuje-miedz-ale-sie-porobio.html .


niedziela, 2 października 2011

Megatrendy

Czy analiza cen aktywów z ostatnich 100 lat może nieść wartość prognostyczną?

Popatrzmy na ropę:


złoto:


i miedź:


Wszystkie wykresy na świecach kwartalnych.


Surowce rosną w wieloletnich kanałach wzrostowych, co jest normalne zważywszy na papierowy pieniądz. Jednak wzrost wewnątrz kanału to nie wzrost hiperboliczny, z jakim mieliśmy do czynienia w ostatniej dekadzie. Aktualnie jest drogo. Patrząc na historyczne zachowanie cen, można zapomnieć o wielkiej hossie na towarach przez wiele lat.

Surowce drogie.

Obligacje:


Obligacje mega drogie!

Akcje:


Akcje od 11 lat w konsolidacji. Zaznaczyłem najczęściej występujące analogie (lata 30/40-ste i 70-te) - trwały ok. 14-15 lat.

Mój plan bazowy:

1. Szukać okazji średnioterminowych na papierowe towary (certyfikaty, kontrakty) w obie strony (czyli kupno po mega wyprzedaniu na panice, sprzedaż na euforycznych szczytach; miedź powinna np. spadać teraz na medianę na ok. 215$).

2. Nie zakopywać żadnych towarów na lata. Wiem, że teraz w modzie hiperinflacja i masowy dodruk, sam zakładam, że np. złotówka się rozsypie nim moje dzieci pójdą na studia. Ale do tego czasu będą lepsze okazje na innych aktywach.

3. Nie tykać obligacji.

4. Akcje - do 2014/15 szeroka konsolidacja. Wychodzi mi coś w stylu bessa przez najbliższe 2-12 miesięcy :) (tu już trzeba zejść na dużo niższe interwały i reagować). Potem kolejne odbicie ok. 2-letnie i ostatni spadek przed mega hossą.

poniedziałek, 18 lipca 2011

Niezwykła równość fal

Kilka miesięcy temu zauważyłem pewne podobieństwo czasowe fali wzrostowej rozpoczętej w lutym 2009 ze szczytem w kwietniu 2010 oraz fali rozpoczętej od dołka z końca czerwca 2010. Najlepiej widać czasówki na WIG20USD:


Linie z fali pierwszej (nazwijmy ją "QE1") są dokładnie przetransponowane na falę "QE2". Od razu rzuca się w oczy mniejsza dynamika kolejnej fali, jednak zakresy czasowe są nadzwyczaj podobne. Z analogii wynikałoby, że dzisiejsze spadki mają odpowiednik w końcówce lutego 2010.

Dlaczego o tym piszę? W komentarzu do poprzedniego posta SPY napisał, że tezę o analogii do lutego 2010 lansuje W. Białek. Ciekawa zbieżność. Zaznaczę od razu, że ostatnia przeniesiona linia nie pokazuje wielkości wzrostu, tylko potencjalny zasięg czasowy.

Przeniesienie kresek nie było przypadkowe. Pewnego dnia postanowiłem przetestować tezę, że od lutego 2009 rynek kreśli korektę A-B-C bessy zapoczątkowanej w 2007 roku. W takich korektach dość często zachodzi równość A=C. Jeśli przyjąć, że falą B były spadki kwiecień-lipiec 2010, tak właśnie wyglądałoby późniejsze układanie fali C.

Przez długi czas byłem niedźwiedziem. Doczekałem się spadków, które trwają już prawie 3 miesiące (na Newconnect już od grudnia zeszłego roku!), dlatego zaczynam się trochę niewygodnie czuć na swoich pozycjach. Dzisiejsze spadki kompletnie sknociłem. Miotałem się z S-kami, uciekałem na szczytach, ostatnią transakcją udało mi się zamknąć sesję na plus, gdy FW20 kończy dzień na -1.98%! Kompletnie sknocona sesja.

Właśnie ta analogia, testowanie wsparć kanałów spadkowych przez małe spółki, test fibo23.6 przez WIG20USD i byczy wykres miedzi (konsolidacja w trójkącie z dużą szansą wybicia górą):


skutecznie destabilizowały moje dzisiejsze zagrywki.

Przez ostatnie lata działa schemat "gdy akcje zaczynają besę, towary jeszcze w hossie", więc siła miedzi nie musi oznaczać nowych szczytów indeksów akcji. Impuls między punktami 5-6 trwał ok. półtora miesiąca. Jeśli analogia ma trwać dalej, zobaczylibyśmy od teraz do końca wakacji jakieś odreagowanie na akcjach lub conajmniej wstrzymanie spadków.

@the-real-bronco: teraz masz wyjaśnienie mojej nadmiernej ostrożności w skracaniu rynku :)

środa, 6 lipca 2011

Generał przed decydującym starciem, bessa i tak będzie ;)

Miedź dotarła do oporu kanału spadkowego:


Wykupiony RSI sugeruje korektę. Dziś mamy lekkie (na razie) spadki.

Cała fala spadkowa na miedzi była robiona trójkami i nie zeszła poniżej 38.2% fali wzrostowej od maja zeszłego roku. Średnia 200-sesyjna była silnym wsparciem a wybicie górą neguje na razie scenariusze bessy. Sytuacja wygląda podobnie jak w miejscu zaznaczonym strzałką.

Czy zobaczymy zatem 5-tą falę wzrostów na miedzi z zasięgiem powyżej 500? Odpowiedzi trzeba szukać w zachowaniu dolara, ale ten cały czas tańczy pod oporem:


To jest właśnie ten moment, w którym przez ostatni rok traciłem najwięcej pieniędzy. Po dobrej serii podczas fali spadkowej wychodziłem z S-ek prawie w dołku. Następnie czekałem na jakiś silniejszy opór wynikający z fibo, średnich i kanałów i wracałem na krótkie pozycje, żeby wyłapać optymalną pozycję.

Tymczasem okazywało się, że trend nadrzędny (wzrostowy) trwa dalej i optymalnie zajęte pozycje przynoszą straty. Zamiast uciąć je póki były małe, dobierałem na kolejnych oporach, uśredniałem i ucinałem dopiero wtedy, gdy już zaczynały poważnie boleć :]

Tym razem nauczony doświadczeniem nie pakuję się w shorty. I teraz wczuwam się w tysiące ludzi podobnych do mnie, którzy podjęli podobną decyzję. Niektórzy nawet stwierdzili - tyle razy w ciągu tej hossy dobierałem krótkie, ale ruch spadkowy nie był kontynuowany i traciłem. Więc tym razem pójdę z trendem i zagram long.

Popatrzmy jeszcze raz na zamieszczony wyżej wykres dolara. Czy jego ostatnie zachowanie nie przypomina wam trochę uklepywania dna w 2008 roku? Wtedy było pewne, że poleci na 1.50zł (dziś konsensus to 2.50).

Akcje na GPW mocno potaniały przez ostatni kwartał. Na wielu widać świetne okazje. Na onecie ostatnio polecają przecenione akcje deweloperów. Poukładajmy zatem fakty:

- mieliśmy 4 podwyżki stóp procentowych

- rząd nie ma kasy, zadłuża się prawie 1 tusk rocznie (1 tusk = 100 mld zł), dlatego drenuje spółki dywidendami

- deweloperzy budują na potęgę, mimo że mamy najwyższą od lat podaż gotowych mieszkań; tyle że nie ma kto ich kupować - wyż demograficzny się kończy, coraz mniej młodych ludzi wchodzi na rynek; kredyt jest coraz trudniej dostępny a ceny mieszkań wciąż bujają w kosmosie; na bańce mieszkaniowej wyrosło nie tylko wiele firm deweloperskich, ale i cała otoczka w stylu doradców kredytowych, pośrednictwa finansowego i mieszkaniowego; spadająca płynność urealnia potrzeby rynkowe i wiele z tych firm przeżywa problemy i wkrótce zaczną upadać;

- ropa od kilku miesięcy stoi powyżej 100$.

Do hossy potrzeba płynności. Strumienie kapitału muszą zalewać rynek. Dotychczas głównym źródłem był kredyt. W obecnym systemie pieniądz tworzy się z powietrza pod zastaw zaciągniętej pożyczki. Kiedy kredyt konsumencki się załamał, zadłużanie wzięły na siebie państwa. Ale i tutaj pojawiają się problemy, bo limity zadłużenia państw osiągnęły alarmujące poziomy a ożywienie gospodarcze nie wróciło.

Widzimy to na naszej giełdzie - kredyt konsumencki w Polsce się kurczy, dlatego małe spółki spadają. Natomiast zagraniczne banki pożyczają z Fedu dolary prawie za darmo, kupują lokalne waluty powodując ich umocnienie i "inwestują" w najbardziej płynne spółki, żeby w razie czego móc szybko zwiać. Kapitał dociera tylko na WIG20 a właściwie WIG5.

Zalewanie rynków gotówką powoduje utrzymanie nieefektywnych i niepotrzebnych miejsc pracy (biurokracja, pośrednicy finansowi) i niszczy produkcyjną część gospodarki, bo kapitał ucieka w towary. Wysokie ceny zmniejszają siłę nabywczą ludzi, spada konsumpcja i zyski spółek, zaczynają się zwolnienia i koło się zamyka.

Ben Bernanke wierzył, że zalewając rynki tanim dolarem uniknie skurczu deflacyjnego z czasów Wielkiej Depresji. Ludzie trzymali pieniądze i nie kupowali, dlatego wszystko taniało, upadały fabryki i rosło bezrobocie. Jedyne co uzyskał to to, że wszystko drożeje a pozostałe skutki są podobne.

Popatrzmy teraz na jakich przesłankach odbywają sie aktualne wzrosty:
- kolejny kwartał będzie lepszy
- będzie nowy dodruk dolarów (QE3)
- wzrosty odbywają się po ścianie strachu, dlatego im gorzej teraz, tym lepiej dla akcji :)

Takie argumenty są głównym uzasadnieniem wzrostów.

Kryzys był po to, żeby strząsnąć z rynku przerośnięte instytucje finansowe; głównych sprawców bańki na towarach i mieszkaniach. Niestety nie udało się - bankierzy przerzucili długi na podatników i urośli w siłę. Natura jednak nie premiuje obżarstwa, w naturze nie ma otyłych zwierząt, bo szybko stają się pożywką wygłodniałych watah.

Dlatego nadejdzie drugie dno kryzysu. Po 30 latach coraz łatwiejszej dostępności kapitału, cykl się odwróci. Pieniądz podrożeje. Ci którzy wierzyli, że uratują swój majątek inwestując w ziemię czy nieruchomości rozczarują się, bo zadłużone państwa obłożą ich podatkami. Ci którzy kupowali towary, metale szlachetne na szczycie cyklu będą wściekli, bo kapitał popłynie na rynki rozwinięte w poszukiwaniu nowych technologii energetycznych i
materiałowych (zamiast drogich miedzianych kabli światłowody itd.).