piątek, 30 grudnia 2011

5-7 miesięcy do dna?

Witam wszystkich w ostatnich godzinach 2011 roku! Świętowanie zakończone, czas szykować się na balangę noworoczną. Moja juniorka właśnie ząbkuje, więc będzie się działo, oj będzie.

Do rzeczy:


Macie jakiś pomysł jak uniknąć tego? Niektóre spółki są tak pięknie przecenione, że aż nie można się powstrzymać przed kupowaniem. A tu mi pokazuje ten wykres jeden, że dołek chce zrobić dopiero w lipcu! Vincencie, Donaldzie Dyzma ratujcie nas! Wyczarujcie jakieś dane lepsze od prognoz.

Vincent powinien zastąpić Bena Szaloma, oni tam za Wielką Wodą się cieszą, gdy spadło -0.2% zamiast -0.4%, od razu strzała do góry i euforia. Doniu by im sprzedaż wyliczył na +10% jak u nas, to byśmy już szczyty z 2007 bili na sp500!

Szukam na forum bankiera, gdzie jakaś spółdzielnia działa czy inne fundamenty, żeby znaleźć trochę obrotu. I tak mi się zajrzało na Idea TFI. Najpierw wykresik - spada, spada, spada. Patrzę na forum - temat "Dom Aukcyjny ABBEY House powołuje wraz z IDEA TFI fundusz inwestycyjny". 8 odpowiedzi w temacie, zaglądam, a tam takie kwiatki:


Re: Dom Aukcyjny ABBEY House powołuje wraz z IDEA TFI fundusz inwestycyj

Autor: abbey_house [46.112.117.*], 2011-12-07 22:33
Nareszcie jest w Polsce rzetelna firma, z która można kupić obraz bez obaw
http://www.newconnect.info/wywiad/abbey_house_sztuka_nie_jest_wydatkiem_ale_dlugofalowa_inwestycja-1332a


Autor: ~bartosz [46.112.178.*], 2011-12-11 20:59
Polecono mi ten dom aukcyjny i zainwestowałem w kilka dzieł sztuki, mam nadzieję, ze za parę lat zarobie na tej transakcji. Polecam inwestować z Abbey House


Autor: ~gość01 [164.126.216.*], 2011-12-15 20:43
To prawda ,że ''sztuką w biznesie jest inwestowanie w sztukę'' i jeśli wierzyć analitykom, to jest właśnie dobry moment na tego typu zakupy, bo mogą wzrosnąć nawet od 30% -40%, ale trzeba działać rozsądnie i wiedzieć z kim współpracować . Właśnie udało mi się zakupić kilka obrazów w Domu Aukcyjnym Abbey House, za nieduże pieniądze i sądzę że to była bardzo dobra inwestycja.Polecam usługi tego Domu Aukcyjnego -Widać że starają się o klienta ,to był dobry i bezpieczny zakup ,dlatego to mi się podoba.


Autor: ~dhlich [164.127.7.*], 2011-12-21 19:36
Wiele czytałam o inwestycjach w sztukę , sama jednak w tego typu bisnesie jak do tej pory nie brałam udziału, ale moja koleżanka, ma już dość pokaźną kolekcję i cały czas kupuje dalej ,nie tak dawno jak parę dni temu, dokonała dobrej transakcji w Abbey House .Obsługa była bardzo fachowa i rzetelna , a obraz piękny , chyba i ja się w końcu skuszę na jakiś zakup u nich tym bardziej ,że mam pełne zaufanie do mojej znajomej , gdyż jest bardzo ostrożną osobą i wie zawsze z kim pracuje.


Autor: ~gość [46.112.205.*], 2011-12-22 20:52
Bardzo się cieszę ,że w Polsce powstają takie Domy Aukcyjne jak np..Abbey House ,które sprzedają, prowadzą misję edukacyjną sztuki, promują ją,jak również odkrywają młode talenty.Inwestowanie w kulturę i sztukę , nie zapomnijmy,że jest to cenny dorobek każdego kraju ,gdyż dzięki takim akcjom kształtuje i edukuje się nasza młoda część społeczeństwa..

To się nazywa profesjonalna nagonka, wynajęli chyba ekipę, która kręci wiadomości w Korei Pn.

sobota, 24 grudnia 2011

Na koniec roku

Aż trudno uwierzyć, że to już czwarty raz, kiedy składamy sobie życzenia na tym blogu. Przez ten czas wytworzyło się małe grono komentujących oraz całkiem pokaźna rzesza anonimowych czytelników (aktualnie ok. 16 tys. wejść miesięcznie). Większe podsumowanie napiszę w styczniu, tymczasem życzę wszystkim przebudzenia, bo w nim każdy dzień jest wesołym i radosnym świętem :)

Trzymajcie się ciepło i do usłyszenia wkrótce!

PS Jeśli kogoś interesują pozagiełdowe podtwory podtwórcy, zapraszam do przeczytania tego wywiadu:
http://gry.onet.pl/artykuly/kajko-i-kokosz-powrocili,1,4980887,artykul.html
w którym pokrótce przedstawiłem projekty, którymi się zajmujemy.

niedziela, 18 grudnia 2011

Plan bazowy do 2014 [WIG]

Tak przedstawia się plan wg którego zamierzam kierować środki w akcje, kontrakty, certyfikaty:

środa, 14 grudnia 2011

Słabeusze silniejsi?


Przyczaiłem się na kilka małych spółek, a one coś nie bardzo chcą od kilku dni spadać. Z indeksów WIG20, MWIG40, SWIG80 i NCINDEX tylko dwa ostatnie były dziś na małych plusach. Bardzo to kontrastuje z ostatnim rokiem:


Na razie odpocznę od krótkich pozycji, podłapałem nawet kilka akcji (tylko za zyski). Trzeba dowieźć wynik do końca roku.

Na koniec taki tam wykresik EURUSD:


Jeszcze może być gorąco..

wtorek, 13 grudnia 2011

Ropa i złoty idą na rekord


Banksterka prawdopodobnie rozgrywa Iran, tak jak na wiosnę pompowali ropę pod Libię. Ciekawe czy Donald Dyzma już przygotował wiernopoddańczą mowę dla naszych przyjaciół z natowskiego sojuza i zaciągnie nowe długi, żeby wysłać resztki wojska polskiego do pilnowania interesów amerykańskich korporacji.

Niestety kto się nie szanuje, tego też nie szanują, więc złotówka leci na historyczny dołek:


Teraz NBP może rzucić trochę rezerw do obrony, nim banksterka wywoła panikę i spuści PLN na czerwone wsparcie. Jak pisałem od tygodni, ewakuuję się z dolara po teście 3.60 . Do świąt chcę zostać bez pozycji i dowieźć wynik z roku do mety, gdzie tradycyjnie podsumuję swoje granie.

Sytuacja na świecie bardzo napięta - wojna w Iranie prawdopodobnie już się toczy. Na razie skrytobójstwa i działania komandosów, ale chaotyczna rzeczywistość ma to do siebie, że po krótkim czasie stabilizacji potrafi eksplodować. Czy może dziwić nas zatem parcie Donalda i Sikorskiego do Unii? Nie łudźmy się, Polska to pionek, zero przemysłu, śmiechu warta armia, która może jedynie trzymać za pysk obywateli, żeby nie podskakiwali władzy.

Przepowiednie dotyczące III wojny światowej nabierają przerażająco realistycznych kształtów. Za Iranem wstawiają się Chiny i Rosja. Ta druga już od lat dostarcza Persom nowoczesne systemy przeciwlotnicze. Angole, tradycyjny sojusznik USA, chcą rozsadzić Unię - pewnie Niemcy, którym dwie wielkie wojny wybiły z głowy wojaczkę, chcą zachować neutralność i pokojowe stosunki z Rosją.

W Polskim interesie leży trzymanie się z dala od wojny. Dość już rzezi i palenia naszych miast. Jeśli bracia starsi w wierze chcą napadać w imię swojej wybranej przez najwyższego ideologii, niech pakują się w wojnę z samymi anglosasami. Gdyby wojna przerodziła się w konflikt mocarstw, Unia kontynentalna musi trzymać się razem, by zachować odstraszający potencjał wobec stron konfliktu.

Dużo się pisze o utracie niezależności przez państwo polskie. To ja się pytam - jaka to jest niezależność? 22 lata temu komuchy dogadali się z solidaruchami i podzielili między siebie majątek. Od tego czasu nie było rządu, którego celem byłaby budowa silnego Państwa Polskiego - wszystkie rządy wisiały na pasku obcych mocarstw, agentur i korporacji. Skorumpowany układ chroniony przez kompletnie skorumpowany system "sprawiedliwości".

Jak działa ten system widzimy na każdym kroku - nieusuwalni, niewybieralni i nie objęci prawem sędziowie, prokuratorzy, którzy wsadzają ludzi do więzień z nakazu władzy. Pamiętacie niedawno publikowany filmik, na którym bandzior z policji skopał po twarzy uczestnika marszu niepodległości? Sąd miał w dupie nagranie, skazał skopanego na podstawie fałszywych zeznań policjanta. I co? I chuj.

Dziś zaglądam na wykop, a tam artykuł:
http://gdynia.naszemiasto.pl/artykul/1198731,trojmiasto-prokurator-uznal-ze-patryk-palczynski-mogl,id,t.html#030c23e15dcce233,1,3,4
Znaleziono w morzu zwłoki skrępowanego chłopaka, obciążone płytami betonowymi. Prokurator uznał, że to samobójstwo i zamknął sprawę. To jest kurwa lepsze, niż samobójstwo Sekuły, który dźgnął się kilkanaście razy nożem. A "samobójstwo" Leppera? Sprawa też oczywiście zamknięta, martwił się przecież o zdrowie synka.

I ten sowiecki twór, w którym polskich patriotów się pałuje, nazywa oszołomami i faszystami jak za starych dobrych stalinowskich czasów, ma niby stracić jakąś niezależność? Sorry przyjaciele, zasmakowaliśmy iluzji wolności i demokracji, która prysła wraz z końcem kredytowej prosperity na świecie.

PS

Przeglądam fora, sytuacja dojrzewa do paniki, katastrofizm w mediach, nowe dołki na EURUSD. Niedawno pisałem, że ORGR w bessie powinien być pułapką i proszę: na WIG20USD mamy odwrócony ORGR, czyli zwyczajny RGR:


Cały czas piszę, że do dopełnienia tego cyklu brakuje mi fazy paniki i zniechęcenia do akcji (fala C). W gospodarkę i fundamenty muszą zwątpić wszyscy, na razie jest wiele nadziei i kupowanie co lepszych spółek.

piątek, 9 grudnia 2011

Analizer SP500 grudzień 2011











Kończy się okres jednomyślności analizera. Dotychczas wszystkie analogie (poza 2005) pokazywały wspólnie kierunek. Teraz "Panika 1907" zakręca w górę, "Panika 1895" w okolicy dna. Tylko 1977 rok ma jeszcze przed sobą kilka miesięcy spadków.

Przychodzi zatem czas wyszukiwania solidnych spółek, oczekiwanie na zejście na wieloletnie wsparcia lub zamrażanie kapitału już teraz, z wysoką nadzieją na zysk w ciągu 2 lat.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Kanał


Wykres ma ponad miesiąc, więc nie ma się co sugerować projekcją przyszłego zachowania, niemniej dziś otworzyłem krótkie pozycje. Przez chwilę grałem nawet L, ale jednak się wycofałem. Oddałem też IDM z malutkim zyskiem, choć planowo chciałem sprzedać tuż pod fibo38.2 po 1.32:


Trzeba się jednak trzymać planu. Mój plan zakłada wykończenie bessy do ok. lutego. Choć wiele wykresów weszło w stan nieokreślony, niektóre są bycze, nadal więcej przemawia za kontynuacją bessy.

czwartek, 1 grudnia 2011

Pies Baskerville'ów

2 lata temu sformułowałem sobie takie prawo "RGR to formacja, która ma sprawdzalność 50% - sprawdza się zawsze w bessie i nigdy w hossie". "Prawo" dotyczy oczywiście zakresów nieekstremalnych (gram m.in. w oparciu o regresję do średniej, dlatego nigdy nie gram z trendem przy zbyt dużych odchyleniach).

W rzeczywistości nie używam tej formacji, można ją przypiąc do wielu wykresów, ale zdecydowanie czytelniejsze są dla mnie oznaczenia elliotowskie. Np. gdy mamy w hossie impuls 1-2-3-4-5 i poźniej korektę a-b-c, to łatwo zauważyć RGR. Tylko że dla eliotowca to jest silny sygnał kupna dołka, a gracz RGR w tym momencie sprzedaje. Analogicznie w bessie - rynek spada piątką i robi korektę trójkową, co wygląda jak ORGR, ale szanse byka są mizerne.

Pamiętam dokładnie lipiec 2009 roku, gdy wszyscy widzieli RGR po wielkiej bessie. Wreszcie kurs zszedł poniżej linii szyi i gracze pakowali S-ki:


A ja wtedy w akcjach byłem, i trochę zarobiłem :) O sytuacji, gdy rynek rysuje jakąś znaną formację, potwierdza ją, po czym gwałtownie neguje nazywa się w żargonie "psem Baskerville'ów".

Ponieważ wciąż uważam aktualną bessę za niewykończoną (choć dołek już widzę czasowo dość blisko) i jestem zwolennikiem fali C, znoszącej WIG20 na ok. 1900pkt, w powszechnie przytaczanej formacji ORGR również widzę pułapkę (patrz prawo z pierwszego akapitu):

piątek, 25 listopada 2011

Krachowskaźnik ver. 3

Już chyba z 2 lata czekam na zejście USDJPY na poziom ok. 71-72, gdzie widzę historyczną szansę sprzedaży Jena:


Na wykresie tygodniowym obserwuję ciekawą i dość rzadką sytuację - wybicie klina spadkowego dołem (aktualnie kurs wykonuje nawrotkę):


Na tygodniach widzę szansę na dynamiczne zejście w rejony celu miesięcznego. Paniczne, fałszywe wybicie w dół.

Rynek zaczyna coraz klarowniej pokazywać szanse realizacji spadkowej fali C. USDPLN z targetem 3.6 przed pierwszą ważną korektą:


Wykres wygląda tragicznie dla złotego. 2008/2009 impuls 5-falowy, potem 2 lata formowania trójkąta z trójek A-B-C i wybicie górą. Wygląda to bardzo elliotowsko, a jeśli dopiero zaczęliśmy falę 3w3, to strach pomyśleć, w jakie rejony zaprowadzi nas piątka. Zakres tego ruchu może wynieść dolara powyżej 4zł. W zależności od narzędzi AT zasięg hiperboli na USDPLN wynosi 4.38 / 4.71 / 5.1 .

poniedziałek, 21 listopada 2011

Bessa C?

Długo się zastanawiałem nad tym wpisem, ale jednak obstawiam, że zaczęła się ostatnia fala bessy, która może potrwać do lutego 2012. O ile w przypadku pierwszych dwóch impulsów miałem dużo pewności i grałem z trendem, tak w tym wypadku na razie nie mam takiego przekonania.

Na WIG20 impuls widziałbym tak:

środa, 16 listopada 2011

Ktoś miał jeszcze wątpliwości o co chodziło?

Świetny film pokazujący nieudolną próbę wywołania zamieszek przez władzę i policję 11.11.2011:



Tym razem im się nie udało, do następnej zadymy przygotują się lepiej. Oglądając to dostałem niezłego wkurwa, PRL w pełni. Skundlone media, zdrajcy w mundurach, tylko Naród dopisuje. Nie uda się skurwielom!

Byłem wzorcowym przedstawicielem medialnego gatunku "nowoczesnego, tolerancyjnego", ale po tym co zobaczyłem przez ostatnie dni, mówię z całą stanowczością, że największymi wrogami  WOLNOŚCI, TOLERANCJI I SZACUNKU są kundle władzy: Blumsztajny, Szczuki, Żakowskie, Michniki i inne tałatajstwo, które gnoi uczciwych ludzi. Nie wymieniam w tym szeregu polityków, ci byli dawno skreśleni.

Przed obejrzeniem tego filmu myślałem jeszcze, że taki Żakowski jak zobaczy dokładną relację, zdobędzie się na jakiś obiektywizm. Tymczasem koleś idzie w zaparte, "my tolerancja, oni faszyści", prawdziwy fanatyk. Takim jak dasz władzę, to wytłuką "chołotę", jak to robili bolszewicy. On doskonale wie, że to władza organicza wolność ludzi, on tej władzy pomaga.

Red alert

Robi się nieciekawie na parze USDPLN, wybicie górą z 3-letniego klina zostało potwierdzone. W dodatku kreśli się wieloletnie ORGR z targetem bliskim 5zł. Różne formacje techniczne pokazują poziom docelowy dla dolara na 4.3-5.2zł:



W krótkim terminie przyglądamy się wsparciu na FW20:


Choć wciąż jestem misiem, to wsparcie kanału + fibo38.2 skłoniły mnie do wyjścia z krótkich i walut.

Zatem walczymy dalej!



Aktualizacja.

Dziś byłem świadkiem historycznej chwili, którą musiałem uwiecznić na wykresie:


Po ponad roku sytuacji, gdy w czasie spadków na szerokim rynku ropa Brent stała w miejscu,  w czasie konsolidacji rynku rosła, a w czasie wzrostu dosłownie wytryskała do góry, dziś wydarzył się cud! W jednym momencie ropa WTI Crude wybiła do góry, a Brent w dół! To się nadaje na pierwszy news dziennika! Co więcej, Brent jest już tylko kilkanaście procent droższa od WTI, a nie 30%, jak dotychczas.

wtorek, 15 listopada 2011

Co wie Warren, czego nie wiemy my?

Warren Buffet kupuje akcje. Przekroczył 5% w IBM. Z ciekawości zrobiłem analizę:


Najpierw narysowałem wieloletni kanał wzrostowy, w którym porusza się kurs spółki. Kurde bele - właśnie zbliżają się do istotnego oporu kanału. Popatrzmy na wybicia z konsolidacji - w lipcu 2010 roku, po 11 latach kreślenia trójkąta kurs wybił górą z targetem ok. 337$. Obecny kurs to 187$, więc dla inwestora z takim kapitałem, jakim dysponuje Buffet bardzo kuszący potencjalny zwrot z inwestycji.

Przyznam, że mam mieszane uczucia. Krótkoterminowo widziałbym jednak korektę na jakieś 130$ przed dalszym rajdem. Dla inwestora długoterminowego, jakim jest Buffet to tylko okazja, żeby dobrać taniej. Dla mnie ten spadek byłby ostatnim akordem bessy i momentem kupna bardziej przecenionych spółek.

Pamiętajmy, że Buffet to jeden z największych insiderów, nieprzypadkowo kupował Goldmana, gdy świat się sypał. Wiedział, że rząd wybailoutuje banki i zarobił na inwestycji kupę forsy. Skoro kupuje IBM po takim rajdzie, ocenił, że wzrost wartości firmy opiera się na fundamentalnych zyskach, a nie sezonowej koniunkturze opartej na nadpłynności pieniądza. To znak, że czas kupowania już bliski, ja wciąż czekam na ostatnią falę bessy (C) i szukam okazji do skracania. Małe pakiety akcji kupuję wyłącznie za zyski z gry kontraktami.

poniedziałek, 14 listopada 2011

Władza szykuje stan wojenny

Myślałem, że uwolniłem się od polityki i TV, niestety w myśl powiedzenia "jeśli nie interesujesz się politykami, politycy zainteresują się tobą" obserwuję z przerażeniem, że władza szykuje się na konfrontację z narodem.

Media, policja i "antyfaszyści" zapowiadali zadymę na Święto Narodowe i zadymę zrobili. Wszystko na konto ruchów narodowych i katolickich. W mediach dokładnie to, czego potrzebuje rząd, czyli:

- straszenie ludzi kibolami i narodowcami w kominiarkach,
- chwalenie policji za skuteczną akcję, niestety ograniczaną przez liberalne prawo i nawoływanie do jego zaostrzenia,
- premier w TV obwieszcza, że trzeba coś zrobić, żeby chronić obywateli.

Skąd my to znamy.. Zaraz nam pokażą, że na Białorusi to jest ooo panie. Tam to jest straszny reżim.

Prześledziłem dokładnie serwisy, filmy i zdjęcia z Marszu Niepodległości. Rozróby były inicjowane przez policyjnych prowokatorów i lewicowe bojówki.

Tutaj policyjny bandyta napada na przechodnia i kopie go po twarzy:


Tutaj szarża ZOMOwców na "faszystów" emerytów i niepełnosprawnego na wózku:



Pałowanie gościa za to, że trzyma flagę narodową (wsłuchajcie się co wykrzykują zomowcy):



UWAGA! TRZYMANIE FLAGI POLSKI W ŚWIĘTO NARODOWE JEST OD 11.11.2011 NIELEGALNE!

Na tym filmiku widać policyjnych prowokatorów przebranych za bandytów, którzy wyławiają ludzi z BIERNEGO tłumu, biją i przeciągają w stronę policji. Zakapturzeni goście w moro, których media pokazują jako prawicowe bojówki, chowają się za policjantami między akcją:



Dobrze obrazuje to jeden z komentarzy:

"Wpierw zaczęli napieprzać z armatek i spychać prawą stronę tłumu (tam gdzie białe kominiarki, już słynne, skakały przed kamerami tvn), a gdy skonfundowany tłum stał jak wryty i nic nie robił, gliniarz się darł, że "policja wzywa do zachowania spokoju". Jak dla mnie, to było tak, że zaplanowali, że w tym czasie tłum będzie sprowokowany już walczył, a tu nic. Uznali, że tak się to zmontuje, że będzie słychać dramatyczne wołanie policjanta, a wtym czasie puści się białe kominiarki, żeby działania policji wyglądały potem na uzasadnione (dla obsertwatora z zewnątrz). Dla uczestników marszu naturalnie było to niezrozumiałe. Nic sie ni e dzieje , a gość się drze."

Jedyne zatem co nie udało się władzy, policji i mediom podczas Święta Niepodległości, to zorganizowanie prawdziwej zadymy. Polacy jak widać są jeszcze zbyt naiwni, wydaje im się, że żyjemy w kraju cywilizacji zachodniej, że policja nas chroni, a premier dba o spokój społeczny. Że coś jest nie tak dotrze do Polaków dopiero wtedy, gdy ZOMOwcy zaczną tłuc ludzi wychodzących z kościoła po mszach za Ojczyznę.

Obawiam się, że to dopiero początek. Będzie wycinka wszystkich myślących i nieskundlonych. Morderstwa polityczne (Lepper?), zamykanie ust niezależnym mediom i blogerom. Historia znowu przyspiesza...

Parafrazując słynne wystąpienie z 1989 roku:

"Szanowni Państwo, 11 listopada 2011 roku skończyła się w Polsce demokracja i państwo prawa" (o ile kiedykolwiek coś takiego istniało).
 

czwartek, 10 listopada 2011

Waluta na kryzys

Padło pytanie o walutę, w której upatruję szansy przechowania oszczędności w czasie kryzysu. Nie jestem oryginalny - wszystko jest drogie poza dolarem. Po 10 latach pompowania rynków wschodzących kapitał zaczyna wracać do macierzy.

Ostatniego dnia maja przedstawiłem wykres długoterminowy, pod który cały czas szukam okazji do L na dolarze:


Ten sam wykres na dziś wygląda tak:


Nasza złotówka:

Projekcja lipcowa:


Sytuacja na dziś:




Na dzień dzisiejszy uważam, że zielone wsparcie puści i zgodnie z lipcowym wykresem złoty zleci na nowe dołki. Sytuacja ta zostanie wykorzystana przez wielki kapitał do wywołania paniki i przejęcia polskich spółek za garść dolarów.

poniedziałek, 7 listopada 2011

Koniec projektu a tu dalej pompa

Wreszcie skończyliśmy projekt, który ciągnął się za nami półtora roku. Ostatni miesiąc był istnym szaleństwem. Praca od 8 do północy, w weekendy i święta. Dla mnie jako programisty-scenarzysty-kierownika projektu to może nie problem, ale dla dzieciaków i żony już tak. Na dłuższą metę tak się nie da, ale meta kolejnego projektu dopiero w marcu, więc świętuję jak byki za oceanem.

Podejrzewałem od początku tej serii, że gruby jest na L i póki co nie zmieniam zdania. LOP rośnie na wzrostach, w komentarzach na blogach czytam, że wszyscy grają S, a gruby tylo podpuści trochę z rana i potem squeezem kosi depozyty. Do dalszych spadków potrzeba zwątpienia niedźwiedzi i paniki kupna biletów na odjeżdżający pociąg akcji.

Ropa dosadnie mówiąc bessę ma w dupie:


Właśnie sobie wybija SMA200, kanał spadkowy i falę B/2 długą białą świecą. Spekuła z dużych banków dyskontuje kolejną wojenkę ku chwale demokracji, tym razem padło na Iran.

Tutaj znowu przyznaję się do porażki, wlazłem w to g.. certyfikatami na spadki i znowu w plecy. Niewiele na szczęście, bo coś mi śmierdziało i udało się na dobrych poziomach zredukować, a to co zostało poczeka na pęknięcie bani. Jeszcze trochę poczekajmy na benzynę po 6zł w głównych wiadomościach, wtedy odbiorę te certy.

FW20 też nad ważnymi średnimi i spodziewam się wkrótce ataku na 2475:


Na tym poziomie niedźwiedzi powinno być już mniej, za to głośniej usłyszymy piewców hossy. I tak bele do Mikołaja :)

Quiz.

Ostatnio pytałem Was czy dolar to król, czy śmieć. Dziś mam kolejną prośbę - napiszcie jakie pozycje u was przeważają:

1. jeśli macie akcje, L na kontraktach lub S na dolarze, to wpiszcie L
2. jeśli macie certy na spadki towarów/indeksów, S na kontraktach lub L na dolarze, wpiszcie S.

niedziela, 30 października 2011

Termometr dla dolara

Zielony jest oczkiem w głowie spekulantów, dlatego wszyscy obserwujemy różne pary, głównie EURUSD. W poprzednim wpisie pytałem Was co o nim sądzicie i się zdziwiłem - dla wszystkich dolar jest królem. To bardzo negatywny wynik dla śmieciucha, oznacza że gdzieś podświadomie wierzymy, że na nim zarobimy. Podświadoma wiara bierze się z morza wchłoniętych informacji z sieci, mediów i wykresów. A jak wszyscy w coś wierzą, to wszyscy się mylą.

Niemniej AT nadal pokazuje zmianę trendu na dolarze. Dla mnie takim barometrem sentymentu dla światowej waluty jest para z rosyjskim rublem. 2 tygodnie temu zrobiłem sobie taki wykres:


Kurs poszedł jak po sznurku! Zakładałem nawet wyższą korektę od 14 października, pod którą zresztą zagrałem krótkoterminowo L USDPLN, ale nie zarobiłem za dużo - dolar nie odbił nawet do fibo61.8, tylko runął w dół na fali C.

Mam 2 ciekawe wykresy. Byczy i niedźwiedzi :) Któryś z nich dużo zapłaci jednym i pogrąży drugich. Jestem w tej większości graczy, którzy są L na USD i wcale się z tym dobrze nie czuję. Zatem najpierw pokażę pod co gram:


Popatrzcie na pozycję Large Traders. Tak dużo śmieciucha napakowali 2 razy w przeciągu ostatnich 5 lat i dużo na tym zarobili.

A tu zagrożenie na najbliższe 2 miesiące:



Popatrzmy jak zachowywał się dolar w tym roku:


Ten cykl prezydencki nie jest zbyt podobny do średniego z lat 1971-2003. Ponadto election year jest już bardzo byczy dla dolara:


Dlatego mimo wszystko gram pod zmianę trendu na dolarze poprzez krótkie na EURUSD i certy na spadki ropy (L USDPLN, S SC.F).

czwartek, 27 października 2011

Śmieć czy król?

Niedawny wystrzał wartości dolara wprowadził miśki w euforię, która blednie szybciej niż pracują drukarki Bena. Sam się zdziwiłem - ledwie tydzień temu wkleiłem ten wykres:


który dziś wygląda tak:


Stało się to zaledwie w tydzień!

Mam do was prośbę: czy moglibyście napisać w komentarzu tylko 1 słowo:

"śmieć"
lub
"król"

w odniesieniu do dolara? Opierając się na własnej intuicji, wykresach i prognozach na najbliższe pół roku.

Jak oni to robią

Na przykładzie WIG20 chciałbym pokazać moją wizję rozwoju sytuacji. Przez pare lat na parkiecie, czytania książek, blogów, portali ekonomicznych, wywiadów z finansistami i graczami wyrobiłem sobie pewną opinię o rynku.

Zdecydowana większość uczestników zaangażowanych w rynek traci. Nie chodzi mi tu o chałupniczych inwestorów-graczy, takich jak my. Główny kąsek to fundusze emerytalne, inwestycyjne, w których trzymane są oszczędności społeczeństw.

Na nich żerują wielkie banki, które decydują o podaży pieniądza oraz informacjach w TV i w ten sposób wpływają na powstawanie krachów lub pompowanie baniek. Nie chcę przez to powiedzieć, że gdyby nie oni, baniek i krachów by nie było - byłyby, bo zawsze były w historii ludzkości, miałyby tylko inne przyczyny. Na dzień dzisiejszy ruchy kreowane są głównie przez podaż pieniądza + media.

Co mieliśmy rozgrywane przez ostatni rok? We wrześniu zeszłego roku pojawiły się plotki o QE2 i rynki zaczęły gwałtowną zwyżkę. Od tego czasu indeks WIG20 nigdy już aż do sierpnia tego roku nie spadł poniżej 2500pkt. Od grudnia 2010 wiele mniejszych spółek zaczęło bessę, jednak blue chipy rosły dalej, aż powyżej 2900pkt. W tym okresie odbywała się dystrybucja:




Nagle na początku sierpnia ceny się kompletnie załamują w ciągu zaledwie 2 tygodni. Do 2100 nie istnieją żadne opory. Większość inwestorów indywidualnych nie zdąża umorzyć jednostek i zostaje z akcjami.

Gwałtownie rośnie zmienność. Kiedy systemy długoterminowe dają sygnały sprzedaży misie są dosłownie wycinane kilkuset punktowymi rajdami w górę. Kto jednak zdąży się przekręcić na L za chwile tnie straty, bo kurs już zmierza w kierunku 2000pkt.

LOP na serii grudniowej spada o kilkadziesiąt procent względem wrześniowej. Tak jakby ktoś wiedział, że spadnie, ładował mocno krótkie przed krachem, a potem się ulotnił z wielkimi zyskami. Jeszcze przed wygaśnięciem serii wrześniowej wiedziałem, że będzie mocne odbicie i pisałem o fali B bessy. Napisałem to za wcześnie, rynek pogłębił później dołki, ale zaraz odbił.

W interesie gracza, który zrzucił w 2 tygodnie rynek o 600 punktów nie leżało granie dalej na spadki. To fundusze, które cały rok łykały akcje musiały zabezpieczać się S-kami na nowej serii lub podciągać rynek, żeby zminimalizować straty na akcjach. Duży gracz mógł tylko otworzyć trochę długich pozycji i co jakiś czas pchać płytki rynek w jedną lub drugą stronę.

Mamy zatem sytuację: powyżej 2500 ubrani inwestorzy, którzy czekają aż rynek wróci na ich poziomy, żeby wyjść bez straty. Między 2100-2450 szaleje gruby, który rysuje raz hossę, raz bessę i zbiera depozyty niepoinformowanym. Niektórzy twierdzą, że smart money akumulują akcje przed nową hossą. Tak? To popatrzmy na wolumen:


Gdzie ta akumulacja? Im wyżej, tym niższy obrót. Kto ma wyciągać powyżej 2500 - OFE i TFI, które są wciąż zapakowane w akcje? :)

W interesie goldmanów jest odebranie im akcji, a nie umożliwienie zarobku! W tym celu trzeba będzie zrobić jeszcze jeden paniczny zjazd. Dlatego nie zeszliśmy z marszu poniżej 2000. Ludzie muszą się oswoić, że jest kryzys, bessa, że będzie gorzej. Muszą uwierzyć, że jak WIG20 będzie chodził po 1800, to będzie ostatni moment na pozbycie się akcji przed spadkiem na 1000.

Jest to oczywiście moja prywatna opinia, niewidzialna ręka rynku zadecyduje o kierunku dalszego ruchu. Swoje decyzje inwestycyjne opieram jednak na zarysowanym planie i póki co w tym segmencie "makro" radzę sobie bardzo przyzwoicie.

niedziela, 23 października 2011

Co mnie zaskoczyło w reportażu z Libii

Przeczytałem dziś artykuł w Dużym Formacie o sytuacji w Libii.  Jeśli ktoś nie ma wydania papierowego, może zapoznać się z nim na tej stronie. Nie będę się rozpisywał co sądzę o całym tym "powstaniu" wywołanym przez zachodnie służby specjalne i głupocie wyrostków wrzeszczących Allah u Akbar, którzy wkrótce poczują co znaczy żyć w Afryce kontrolowanej przez wielkie koncerny.

Widziałem relacje z bombardowań domów libijskich oficjeli, resztki ciał ich dzieci i kobiet. NATO zastosowało prostą metodę: jesteś z Kaddafim, to zabijemy twoją rodzinę. Widocznie prawa człowieka, konwencje haskie i trybunały nie są dla podludzi. Przebrani agenci z zachodu, fanatyczni islamscy bandyci i uzbrojone przez zachód plemiona ramię w ramie zniszczyli jedno z najstabilniejszych państw w Afryce.

Nie chcę tu udowadniać, że Libia była jakimś rajem. Nie byłem tam, wiedzę swoją opieram na świadectwach ludzi, którzy tam pracowali (m.in. Polaków, którzy wciąż jeszcze jeździli do pracy w Libii - szaleńcy jacyś czy co? Opuszczać zieloną wyspę, żeby dorabiać w kraju straszliwego dyktatora?), filmów z YouTube, artykułów, wywiadów. Z tej masy starałem się znaleźć punkty wspólne.

Nawet autorzy felietonu podają, że paliwo kosztowało tam ok. 0.15 dinara za litr (coś koło 0.17 dolara, czyli kilkadziesiąt groszy). Sprzątaniem Trypolisu zajmowali się wyłącznie imigranci, bo Libijczycy gardzili tak podrzędną pracą (a podobno wzniecili powstanie z powodu braku perspektyw).

Kraj nie miał długów jako jeden z nielicznych na świecie, a wielkie zyski ze sprzedaży ropy inwestował w rozwój Afryki (zamiast kupować amerykańskie obligacje jak koledzy z Arabii).

Nikt już nie pamięta, że zachód napadł na Libię pod pretekstem ochrony ludności cywilnej przed bombardowaniami ze strony sił dyktatora. To pokazuje jak żałosny i nieprawdziwy jest twór nazywany "opinią publiczną". Ludziom można sprzedać wszystko, największe głupstwo. Sam zresztą pamiętam, że jako nastolatek popierałem bombardowania Serbii, bo tam przecież robią Albańczykom Auschwitz. Owszem, działy się tam rzeczy straszne i nieludzkie, ale głównie wtedy, gdy kraj opanowały bandy albańskich gangsterów po tym jak Amerykanie zniszczyli serbskie siły.

To co dzieje się w Libii nie dziwi mnie. Wiem o tym już od dawna. O tym jak zniewalać całe narody, jak niszczyć ich państwowość opowiadają byli pracownicy MFW. To co mnie autentycznie zdziwiło, to ucieczka Libijczyków do ich papierowej waluty. Zacytuję fragment felietonu:


Popyt na lokalną walutę zaczął się po zdobyciu przez rebeliantów Trypolisu. Ceny rosły, do miasta zaczęli wracać ci, którzy uciekli w czasie wojny. Potrzebują dinarów, ale podaż nie nadąża za popytem. - Na rynku brakuje waluty. Władze tymczasowe nie są w stanie wypłacać pensji, bo nie mają pieniędzy. Ludzie są niespokojni. Kto ma dinary, odkłada je do skarpety - mówi Haytham, cinkciarz stojący niedaleko targu złota. - To spowodowało we wrześniu wzrost ceny dinara w stosunku do walut sąsiednich krajów, na przykład egipskiego funta. 

Dowiemy się dalej, że choć Kaddafi już jest skończony, to przetrwał na banknotach, bo jego gęba świeci z każdego papierka. Rząd ma również pomysł na ściągnięcie broni z obiegu: każdemu rebeliantowi za oddanie krabinu 3000 dinarów. Czy ciężko się domyśleć, że waluta kraju, który właśnie dokonał żywota (o władzę zaczynają już bić się fanatyczni wahabici, plemiona górskie, a koncerny kładą łapę na złożach ropy), będzie wkrótce warta tyle co zimbabweński dolar? Jak czytamy w felietonie niektórzy już zwietrzyli co się stanie:

Na starym mieście co krok trafia się na handlarzy walutą. Skupują dolary. Targują się zajadle. Mimo to wielu ludzi wymienia u nich. Kurs jest zbliżony do oficjalnego (około 125 dinarów za 100 dolarów), a wszystko można załatwić w dwie minuty. To duży plus, kiedy większość banków nie działa, innym brakuje gotówki, a w kolejkach do tych otwartych trzeba stać godzinami. Pod wejściem do banku Gumhouria na placu Męczenników ludzie ustawiają się już na dwie godziny przed otwarciem. Wężyk ciągnie się kilkaset metrów od wejścia.

Wkrótce dla nikogo nie zabraknie dinarów. A z dolarami zostaną tylko cinkciarze ze starego miasta. Libio witaj w Trzecim Świecie!

piątek, 21 października 2011

Jeszcze trochę do góry?



Oglądałem wczoraj zasięgi korekt pierwszej fali bessy na DAX. Ruch powrotny znosił ok. 50-60% ruchu. Na razie DAX naruszył tylko drugie ważne fibo, czyli 38.2%. Dlatego oczekuję jeszcze jednej fali UP w okolice 6300.

EURUSD zmaga się ze SMA45, wygląda to jak korekta B fali wzrostowej, która może podciągnąć kurs nawet na 1.42:


W moim odczuciu ewentualne wzrosty należą do fali B bessy, dlatego unikam kupowania aktywów. Być może przytnę coś na kontraktach, jak zobaczę siłę byków. A widzę ją pomimo 2 dni spadków, nawet nie zjechaliśmy na fibo na ok. 2222.

Po dynamicznym wyjściu na zaprezentowane poziomy spodziewam się euforii, nowej hossy itd. i startu fali C bessy.

Akutalizacja.

Na giełdach już mini euforia tymczasem nasz znajomy krachowskaźnik..


Uwaga na pułapkę na byka.

środa, 19 października 2011

Chiny - jeszcze nie teraz?

Na początek kilka faktów:

- 44% dochodów chińskich samorządów pochodzi ze sprzedaży ziemi
- ceny ziemi są bardzo drogie, coś jak w Polsce 2007
- zastawem kredytów pod zakup ziemi jest np. miedź
- przez cały rok cena miedzi utrzymywała się na historycznych szczytach między 380-450$:


- Chiny posiadają największe rezerwy walutowe świata.

Pomyślmy jakie są konsekwencje takich zdarzeń:

1. Pęknięcie bańki na ziemi:
 - dochody samorządów drastycznie spadają; zaczyna brakować pieniędzy w administracji, na wydatki infrastrukturalne itp.
 - spekulanci zaczynają na wyścigi wyprzedawać ziemię, żeby spłacić kredyty
2. Spadek cen miedzi i innych towarów używanych pod zastaw:
 -  kredyty pod nieruchomości i ziemię tracą pokrycie.

Lekarstwo?

8 lat temu zapisałem się na zajęcia z ciekawym wykładowcą. Facet robił kiedyś karierę w Stanach w dużej spółce IT, grał na giełdzie. Miał dużą wiedzę praktyczną, którą przekazywał nam na 2 przedmiotach "Zarządzanie firmą informatyczną" i "Analiza rynków kapitałowych".

Rok był 2003/2004, gospodarka wychodziła z dużego kryzysu i nasz dr nie odstawał w swoich prognozach od zatroskanych analityków. Nikt nie przewidywał, że Polskę czeka mega hossa na sterydach, nasz wykładowca sypał za to powiedzeniami w stylu "najlepszy bank, to bank ziemski - zakop kasę 3 metry pod ziemią". Do opisu zwalczania inflacji podwyższaniem stóp procentowych użył frazy "Leczenie kiły cholerą" - była to podobno praktyka zwalczania groźnej choroby przez żołnierzy Napoleona w Egipcie.

Mniej więcej takie lekarstwo w postaci cholery musi zaaplikować swoim obywatelom rząd Chin. Wydawać zgromadzone rezerwy walutowe na podtrzymanie cen miedzi i surowców, żeby nie załamał się wewnętrzny rynek spekulacji ziemią i nieruchomościami. Muszą zrobić to, co Japonia 2 dekady wcześniej - odsuwać w czasie nieuniknione, bo gwałtowny krach może ich przekręcić.

Nałóżmy zatem SHANGHAI na NIKKEI (na szczęście zrobił to ktoś inny):


Analiza z czerwca, ale nie zmieniło się dużo - akurat Shanghai osiągnął lokalny dołek.

Nie muszę dodawać, że to tylko moje spekulacje, będzie co ma być. Wiem natomiast, że gdyby USA przestało szmacić dolara i zaczęło ściągać go do siebie, Azja Dalekowschodnia pójdzie na dno. Powrót produkcji i kapitału na rynki rozwinięte, krach na towarach i nieruchomościach w Azji - i kolejne imperium nie daje rady Ameryce. Z drugiej strony rezerwy Chin są ogromne (prawie jak Fedu ;) ) , mogą nimi podtrzymywać rynek przez kolejny rok, co widać na analogii do NIKKEI. Miejmy nadzieję, że ta wojna nie wyjdzie poza rynki.

PS Byłem jednym z niewielu, którzy oblali zaliczenie z analizy rynków. Na poprawce też mi nie poszło i facet chciał mnie oblać, ale powiedziałem mu, że przez większość czasu uczył furiera i metod numerycznych, a samą giełdę zostawił na koniec, to dlaczego pyta mnie tylko z giełdy. Mnie nie interesują świece czy długie pozycje, chcę być twórcą i inżynierem, a nie spekulantem.

Zatrzymał się, zrobił duże oczy, miał sporą charyzmę i nie spodziewał się oporu, ale ja miałem już 8-letnią praktykę w grach RPG, więc potrafiłem też zawalczyć o swoje ;) Gość był doświadczonym człowiekiem i nie musiał sobie nic udowadniać, więc przyznał mi rację i zadał kilka pytań z szeregów. Odpowiedziałem bezbłędnie, bo wtedy matematyka mnie najbardziej kręciła, a facet świetnie te szeregi wyłożył. OK - zaliczam, wpisał 3, potem jeszcze w miłej atmosferze pogadaliśmy i pożegnaliśmy się.

W 2009 roku wykopałem stary zeszyt z tego przedmiotu i napisałem na jego bazie analizera, którego używam do analizy rynków kapitałowych :D

wtorek, 18 października 2011

Spółka, która się bessom opiera


NASDAQ100 jest jednym z najsilniejszych indeksów świata. A perłą w koronie jest Apple. Sierpniowy krach przeszedł na spółce niemal bez echa. Trend followerzy mają chyba raj na tej spółce.


Potencjał wzrostu na górne ograniczenie klina i kanału to ok. 10-15%. Ja bym jednak na to nigdy pieniędzy nie postawił. Widziałem takie piękne kliny wzrostowe na akcjach 2007, ropie 2008, srebrze 2011.

Blue chipy oglądam, bo one ostatnie zmieniają trend. Słabe rynki już dawno pospadały, małe spółki od grudnia zeszłego roku w bessie, WIG20 dopiero od kwietnia, NASDAQ o krok od bicia szczytów, a Apple rekord wszechczasów robiło wczoraj :)

W lipcu bodajże wklejałem lidera niemieckiego rynku:


Nie udało mi się złapać szczytu, bo kurs załamał się wcześniej. Szybki rzut oka na poprzednie korekty spadku - zdobyte fibo61.8 i fibo50. Na razie kurs buja przy fibo38.2. Aż się prosi o podskok na 120. A potem? Coraz więcej komentatorów widzi już hossę. Jednym słowem bessa nam się skończyła, nim się zaczęła..