poniedziałek, 19 grudnia 2022

Giełda 2022 i plan 2023

 Plan na 2022 z zeszłego roku:

https://podtworca.blogspot.com/2021/12/gieda-podsumowanie-2021-i-plan-2022.html

Warto przeczytać, bo krótki.

Grałem zgodnie z tym planem i opłaciło się. Okazało się, że mój system predykcyjny nie podaje poprawnych dat, ponieważ dni wolne uwzględniane są dopiero po fakcie. W efekcie trzeba patrzeć na kształt.

Projekcja SWIG80 z zeszłego roku:


Wykonanie:


So far, so good. 

Zaskoczenia 2022:

1. Skala przeceny na WIG20: dobrze, że nie miałem na nim pozycji, bo bym popłynął. 

2. Selekcja. W poprzedniej bessie kupiłem ok. 200 spółek małymi pakietami. Kierowałem się niedowartościowaniem względem przepływów, dywidend, sytuacją techniczną etc. Choć strategia przyniosła wyniki lepsze od indeksów, nie byłem zadowolony - większość papierów zachowywała się słabo i rosła dopiero w późnej hossie.

Wchodząc w bessę w 2021 miałem pozycję skoncentrowaną w gotówce i kilku spółkach: XTB, Monnari, Azoty i Kernelu. Pierwsze dwie dały zarobić po ok. 100%, druga wyszła na niewielki zysk (30->35, choć po drodze było 55...) a ostatnia została zmasakrowana i wyszedłem ze stratą 65%. W trakcie bessy dokupowałem kolejne spółki, co można prześledzić na blogu.

Tym razem portfel wyraźnie pokonał rynek i realnie odczułem siłę procentu składanego, osiągając najwyższy w historii zysk nominalny. Trudno o lepszy dowód na stwierdzenie, że selekcja to podstawa. Ponad 10 lat zajęło mi nauczenie się mówienia "nie" zbyt wielu pomysłom inwestycyjnym.


Plan 2023


W grudniu 2021 szykując się na bessę napisałem:

"Stąd moje założenie, że największe zyski będą w szczycie hossy 2023.

I to tyle. Na koniec mogę pokusić się o hasło: 2023 WIG 100000!"


Niektórzy złapią się za głowę: recesja dopiero przed nami, a gość już w 2021 pisze o rekordach hossy 2023.
W analizach z października i listopada jest założenie, że wykreśliliśmy dołek bessy. Dopóki rynek go nie zaneguje, gram pod scenariusz hossy.

Posłużę się kilkoma wykresami z serwisu Makrosfera.net 

1. Na początek klasyczne c/z i c/wk na tle SWIG80:



Komentuje się samo.

2. Wykres pokazujący procent spółek z wysoką dywidendą na tle SWIG80 bardzo mi się podoba, bo pokazuje, że nie tylko jesteśmy już za dołkiem, ale i mogliśmy minąć wtórny dołek z tzw. "podwójnego dna", które martwiło mnie w listopadzie:

Gwoli wyjaśnienia: krach luty-marzec 2020 traktuję jako czarnego łabędzia, za dno bessy cyklicznej uznaję grudzień 2018 a za wtórne dno listopad 2019.

3. SWIG80, New Highs i % spółek będących perełkami na GPW:


Wymowa tej analizy jest niestety odwrotna: jesteśmy właśnie w centrum lokalnego szczytu, przed re-testem dna / silną korektą.

Konsensus analityczny zakłada właśnie podwójne dno: katalizatorem spadków powinno być recesyjne uderzenie słabych wyników.

Nie mogę sobie jednak pozwolić na sprzedanie moich spółek, ponieważ w grze jest także scenariusz z 2009 - płytka korekta w czerwcu i potem druga fala hossy, po której szeroki rynek praktycznie skończył już większe wzrosty do szczytu z 2011:

Za ostatnie 13 lat mamy zatem 1 scenariusz "bull now" i 3 scenariusze ubijania dna (akumulacji). 

Ubijanie dna: najlepsze spółki i tematy są w hossie, pozostałe idą w bok, albo przebijają dołki. Indeks SWIG80 rośnie jakieś symboliczne 10-20%, a potem rusza hossa szeroką ławą i wszystko daje zarobić.

Dobrze widać to na NCINDEX:




Wydaje się, że moje 100 tys. na WIG mogę przełożyć na połowę 2024.

Niemniej tanio kupionych akcji już nie oddam!

Nie mogę sobie pozwolić na pozostanie bez akcji w przypadku scenariusza 2009, nawet jeśli wszystkie znaki na niebie wskazują na recesję. Dobra selekcja pozwala zarobić w tej fazie podobnie jak w szerokiej hossie - tych kilku miesiącach raz na 3-4 lata, w których lepiej mieć śmieciuchy z NC niż porządne spółki.


niedziela, 11 grudnia 2022

Podsumowania: Zdrowie

 Tradycyjnie na przełomie grudzień-styczeń przychodzi czas podsumowań. Zaczynam od tematów zdrowotnych.

Baza od 2021 się nie zmieniła:

https://podtworca.blogspot.com/2021/12/zdrowie-w-czasie-pandemii.html

Czyli dalej dieta roślinna, bieganie, post okresowy, krio. Jednak doszło kilka istotnych zmian i uzupełnień.


Plan na 2022 i realizacja

Rok temu planowałem popracować nad:

1. Jakością snu

Mój "sen starożytnych" nie uległ zasadniczej zmianie: nadal zazwyczaj budzę się po ok. 3 godzinach pierwszego snu kompletnie wyspany. Czytam wtedy twittera, blogi, słucham podcasty i audiobooki dopóki nie zasnę ponownie. Udało mi się jednak zwiększyć łączny czas spania do średnio ok. 6.5 godziny.

W trakcie roku wdrażałem różne zmiany:

- ograniczyłem liczbę kaw do 4 z ostatnią ok. godz. 15

- przez kilka miesięcy zamiast ostatniej kawy piłem melisę - ostatnio robię to już nieregularnie. Zainspirował mnie film dra Erica Berga*:

(*Eric Berg został zdebunkowany jak naginał i przekłamywał badania, więc przestałem go oglądać)

https://www.youtube.com/watch?v=j6I6kbaJPeQ

Nie wiem czy melisa pomaga na sen, natomiast wyraźnie odczuwam jej wpływ na organizm. Czasem rozluźnia, czasem zamula, ale zawsze działa moczopędnie :) Postanowiłem jednak wrzucić film, bo może niektórym z Was pomóc.

- ćwiczyłem medytację.


2. Medytacją

Uważność, bycie tu i teraz. Przez lata nie udawało mi się praktykować. W 2022 zmieniłem taktykę: zamiast próby wytrzymania dłuższej medytacji (gdzie dla mnie długa to nawet minuta), praktykowałem uważność krótkich, kilkusekundowych momentów wielokrotnie w ciągu dnia.

Najważniejsze to zaliczyć ćwiczenie każdego dnia. Z doświadczenia wiem, że jak odpowiednio długo będę praktykował, to ćwiczenie wejdzie w krew i stanie się częścią "mojej" tożsamości.

I tak się stało. Nawet więcej: kiedy emocje biorą kontrolę nad zachowaniem, potrafię się wybudzić i obserwować reakcje. Droga jest celem - może w 2023 uda się wejść w jakieś dłuższe medytacje, póki co cieszę się z tego co jest.


Odkrycia 2022


1. Insulinooporność

W ciągu ostatniej dekady wielokrotnie próbowałem odstawić cukier. Mój organizm dość szybko wchodzi w stany zapalne, gdy nie przestrzegam zdrowej diety. O ile w zwykłych warunkach nie mam problemu z odstawieniem słodkiego, to biegając regularnie ultra i maratony na diecie warzywnej, miałem niedobory kaloryczne (szczególnie zimą, kiedy nie noszę kurtek, morsuję etc.). 

Odkryłem to jesienią 2021, kiedy po ponad pół roku przerwy w maratonach zacząłem przygotowania do Ultramaratonu Bieszczadzkiego. Nagle wróciła ochota na czekolady, ciasta, marcepany czy chałwę (oraz alkohol, który pozwala utylizować podniesione poziomy kortyzolu :P). To właśnie wtedy postanowiłem zmniejszyć intensywność treningów i startów, żeby nie zwiększać spożycia kalorii żywnością przetworzoną. 

W pierwszej połowie 2022 wszystko wydawało się w porządku: lekkie treningi, unikanie słodyczy, porzuciłem nawet piwa bezalkoholowe, bardzo sporadycznie piłem alkohol. Refleksja przyszła w czerwcu podczas dojadania kobiałki truskawek, które nie dotrwałyby do kolejnego dnia. Cały czas oglądam różne filmiki na YT o odżywianiu i w końcu zwróciłem uwagę na cukrzycę. Miałem ataki senności po spożyciu owoców. Wydawało mi się, że moja dieta jest optymalna i zdrowa, tymczasem zimą zajadałem się cytrusami, na wiosnę truskawki, czereśnie, borówki, potem jabłka, o każdej porze roku banany. Przez cały rok potężne ilości owoców, które traktowałem jako źródło wody, witamin i błonnika. Problem polegał na tym, że jadłem kilka razy za dużo owoców, bo to w nich organizm odbierał upragniony cukier.

Wprowadziłem zatem zmiany:

- ograniczyłem ilość owoców na rzecz warzyw i kiszonek,

- spożywam owoce przed lub bezpośrednio po treningu, kiedy mam zwiększone zapotrzebowanie kaloryczne,

- jeśli sporadycznie czuję senność od wyrzutu insuliny, ćwiczę, żeby zagospodarować skok cukru.


Efekty przeszły oczekiwania. Dopiero kiedy usunąłem insulinowe "zgony" zdałem sobie sprawę, że przez tyle lat żyłem w iluzji. Szczupła sylwetka, niski poziom tkanki tłuszczowej, forma na maratony nie uchroniły mnie przed doświadczaniem negatywnych skutków przejadania się cukrem. Nie wiem co działo się w ciele i jakie zmiany zaszły, natomiast umiem już rozpoznawać wpływ podniesienia cukru we krwi i przeciwdziałać mu, resztę zrobi czas. Na ten moment po stronie plusów zapisuję poprawę jakości codziennego samopoczucia.


2. Siemię lniane, kurkuma i kakao

Chciałem zatytułować punkt "suplementy", ale nie oddałby clue. Otóż w większości filmów różnych dietetyków, lekarzy i badaczy przewijają się cudowne witaminy, związki chemiczne itd. Ponieważ jestem wegetarianinem od 11 lat, zdaję sobie sprawę, że mogę mieć deficyty jakichś potrzebnych substancji. Suplementuję "witaminę z brudu" B12 (występuje na dzikich roślinach, ale nie szklarniowych i mytych, które spożywamy, więc wegetarianie muszą ją suplementować) oraz od korony w okresie zimowym biorę witaminę D3. 

Dowiedziałem się, że do przyswajania D3 potrzeba magnezu. Bardzo dobrym źródłem jest kakao lub gorzka czekolada. 

Kolejny ważny składnik diety to kwasy omega 3 obecne w rybach. Mniej przyswajalną formę, za to w dużej ilości posiada siemię lniane.

Natrafiłem również na materiały o dobroczynnym wpływie kurkuminy (składnik kurkumy) na zwalczanie stanów zapalnych i w efekcie wydłużanie życia. Co istotne, przyswajalność kurkuminy radykalnie rośnie w połączeniu z berberyną, substancją obecną w ziarnach czarnego pieprzu.

W temacie polecam filmy Marka Skoczylasa i Bartka Kulczyńskiego w prędkości x1.5.

Dodałem dwa do dwóch i postanowiłem stworzyć własny suplement, który zawiera wszystkie te substancje. I może nie uwierzycie, ale jak się do niego przyzwyczaicie, to jest bardzo smaczny! Jest to mój codzienny pierwszy posiłek, nie wyobrażam sobie sesji nagrywania audiobooka bez zasilenia organizmu miseczką mikstury.

Oto przepis.

Składniki:

1. Zmielone siemię lniane

2. Pół korzonka kurkumy

3. Kakao naturalne

4. Pieprz

5. Borówki, opcjonalnie banan, maliny, truskawki



Przygotowanie:

1. Siemię zmielić, dodać trochę zimnej wody i odstawić na 10-15 minut, żeby zaciągnęło wodę

2. Obrać kurkumę, wrzucić plasterki i posypać pieprzem


3. Wsypać dwie łyżeczki kakao, wymieszać (jeśli kakao nie chce się rozpuścić, dodać kapkę wody)

4. Do masy czekoladowej dorzucić owoce i voila! Mamy odżywcze śniadanko i doskonałe źródło witamin, tłuszczu omega 3, błonnika, magnezu.





Plan 2023


W 2022 wprowadziłem jeszcze jedną zmianę, ale na razie nie piszę o niej. Potrzebuję więcej czasu na obserwację i wyciągnięcie wniosków, nim zacznę publicznie coś głosić.

I tak właśnie zacznę 2023: utrwalić to co robię, obserwować. Największą zaletą zdrowego życia jest trwałe podniesienia samopoczucia. Nie musisz sztucznie podnosić sobie nastroju. Przygotowałem taką wizualizację o co chodzi w tym całym trenowaniu organizmu w nieprzyjemnych ćwiczeniach, zimnie, postach czy zmęczeniu:

W krótkim terminie wszystkie te ćwiczenia mogą być nieprzyjemne (choć po latach z wielu potrafię czerpać przyjemność), natomiast w długim wzmacniają ciało i ducha.

Zupełnie odwrotnie działają używki: za chwilową ulgę płacimy nawarstwiającym się, długoterminowym osłabieniem:


Wiem, że to co piszę brzmi jak odkrycie procentu składanego. Ale tak właśnie jest: nie uświadamiamy sobie oczywistości, które mamy przed oczami, jak nie widziałem przez całe życie związku między cukrem i zjazdami insulinowymi. Każdego dnia dokonując drobnych wyborów wzmacniamy zdrowe lub szkodliwe nawyki, które determinują kształt naszego życia.







czwartek, 17 listopada 2022

Kontynuacja bessy czy korekta w hossie?

 W poniedziałek pozamykałem wszystkie pozycje spekulacyjne budowane od końca września do połowy października. Bardzo czytelne były WIG i WIG20 (fibo38.2 i sma200):



Jak informowałem w komentarzach, wystraszyłem się też o hedge XTB na krypto w otoczeniu upadających giełd i szwindli związanych z coinami, i zamknąłem 1/4 pozycji na brokerze. Całościowo XTB ważył już za dużo w portfelu. 

Jestem świadom, że to właśnie koncentracja na najlepszych spółkach jest kluczem do wielkich zysków, a wykres XTB nie pokazuje żadnych oznak wpływu zamieszania z FTX. Póki co są przesłanki by zakładać, że 4 kwartał będzie dla spółki równie dobry co 3 wcześniejsze. Nawet gdyby zawirowania w krypto dotknęły spółkę, dotykałoby to raczej jednego kwartału, po którym spółka wróciłaby na ścieżkę wzrostu. 

Nadal jest to kluczowa i największa pozycja w portfelu i choć przecieram oczy ze zdumienia, od miesięcy działa tutaj analogia do CD Projekt sprzed 10 lat:



Razem z kontraktami miałem przez chwilę powyżej 100% portfela w akcjach. Po zamknięciu kontraktów, lewarowanego ETF na WIG20 gotówka stanowi 10%. Za sprzedane XTB otworzyłem pozycję na ATC Cargo (ATA) i Mirbudzie (MRB). Co ciekawe: obie spółki zostały wskazane przez mój system, który generuje sygnały w hossie. W bessie potrafi przez długi czas nie dać żadnego sygnału potwierdzonego przez wyniki opartej o niego strategii.

Przeanalizowałem zatem fundamenty ATA i MRB, i zobaczyłem wskaźniki, przy których w hossie spółki chodziłyby kilka razy wyżej. Na długoterminowych wykresach obu spółek nie widać żadnej bessy:



Oczywiście - może się okazać, że idzie recesja, wyniki spółek runą, a jeszcze wcześniej ich kursy. Kiedyś nie zwróciłbym na te spółki uwagi. ATA interesowało mnie przy cenie poniżej 3zł i w poprzedniej hossie coś tam na niej przyciąłem. Podobnie MRB, którego akumulowałem poniżej 1.5 i sprzedałem powyżej 4. Ta zmiana, żeby kupować siłę i nowe szczyty, pojawiła się u mnie w 2020.

Ok, zapytacie: po co tak długi wstęp odbiegający od tytułu posta: kontynuacja bessy czy korekta w hossie?

Wszyscy wiemy, że będzie recesja i ciężka sytuacja na rynku pracy. Walec spadających zamówień, upadku firm nadciąga nieubłaganie.

A mimo tego rynek jest silny.

To nic nowego. W każdej bessie było silniejsze odbicie. A jeśli ruszała hossa, to zazwyczaj fala 2 znosiła jej dużą część. Tylko w 1998 i 2005 rynek nie zaczekał na maruderów:


I właśnie taką fazę pokazują moje analizy oparte o cykle. Zerknijmy na uśrednione bessy na SWIG80:


Więcej wykresów cyklicznych było w poprzednim wpisie, więc nie będę się powtarzał. 

Przeanalizujmy zatem przedstawione wykresy:

1. Bessa trwa wystarczająco długo: bywały bessy krótsze i dłuższe.

2. WIG20 wykonał szybką korektę bessy. Szeroki rynek ledwo za nią podążył.

3. Cykle pokazują ryzyko wystąpienia wtórnego dołka lub bardzo silnej korekty do połowy przyszłego roku.

4. W 2 przypadkach na 8 (1998 i 2005) rynek kontynuował silną hossę po ustanowieniu dołka. Tutaj możemy dyskutować czy poprawnie wyznaczyłem dołek bessy 2008 w październiku 2008, a wtórny dołek w marcu 2009. 

Nanieśmy możliwe scenariusze na wykres (im bledsza linia, tym mniej historycznych przypadków):


Jak dla mnie to klasyczne ubijanie dna. Była panika, było szybkie odbicie. Czas na zniechęcenie. Miesiące osuwania bez obrotów. Scenariusz, który by mnie zaskoczył to kontynuacja wzrostów: tak bardzo się go obawiam, że zostawiłem wszystkie fundamentalnie i technicznie kupione spółki. Już wolę na nich stracić, niż zobaczyć jak uciekają :)


niedziela, 30 października 2022

Bessa bardzo średnia

 Bessa 2022 na GPW zachowuje się w sposób bardzo zbliżony do uśrednionej ścieżki poprzednich rynków niedźwiedzia.


1. WIG

Zacznijmy od WIG na tle indeksu zbudowanego z lat, w których był w bessie: 2008, 2011, 2015 i 2018:


Widzimy, że 2022 jest dla szerokiego indeksu stracony. Jak wygląda jednak uśredniona ścieżka dla lat, w których WIG zaczynał hossę? (2005, 2009, 2012, 2016, 2020)


To moja bazowa projekcja na 2023:  gdzieś do połowy roku akumulacja (dobre spółki będą już bić nowe szczyty, słabe spółki pogłębiać dołki).


2. SWIG80

Spadek rok do roku ok. 25%, zbliżony do dołków z 2019, 2015, 2012:


Aktualna bessa vs uśrednione bessy cykliczne:


Ponieważ indeks jest dość silnie zakrzywiony przez hossę 2005-2007 po bessie cyklicznej z 2004, stworzyłem też wersję pomijającą ten okres:



3. Podsumowanie

W tym roku rynek potraktował mnie łaskawie. Gdyby nie krach z początku 2020, czułbym się teraz nakręcony i pełen nadziei na nową hossę. Ale po covid krachu nic nie jest już pewne. 

Często wracam wspomnieniami do tamtego okresu: 3 lata bessy na szerokim rynku, portfel zbudowany z ponad 200 pozycji w myśl strategii wielu małych zakładów z dodatnią wartością oczekiwaną. Mnóstwo zdrowych, nadpłynnych i płacących dywidendy spółek. 100% pewności, że zarobię. I nagle wszystko spada 30% w 3 tygodnie.

Wiedziałem, że to zdarzenie płynnościowe, że te spółki zaraz odbiją i wrócę do punktu wyjścia. Ale pojawił się też żal: przez chwilę strata przewyższała zyski wypracowane przez wcześniejsze 11 lat. Nie byłem sam, np. zbankrutował Rafał Zaorski. Kolejna smutna konstatacja: gdybym miał gotówkę i zapakował się w dołku, to sam powrót do bazy dałby prawie 50% zysk.

Ostatecznie 2020-2021 okazały się dla mnie najlepszymi latami na GPW. Żal zniknął, wróciła euforia i zbytnia pewność siebie, która wpakowała mnie na dwie kolejne miny: kraszek na XTB stanowiącym 40% portfela w lipcu 2021 i 2/3 straty na Kernelu w lutym 2022.

Za każdym razem się podnosiłem i starałem się wynieść lekcje. Rynek zawsze czymś zaskakuje, a w bessie oczekiwane zdarzenia są negatywne. Dlatego mam pokorę i staram się zawsze utrzymywać pozycję gotówkową pod ewentualny depozyt na S-ki lub zakupy panicznie wyprzedanych akcji, które można szybko spieniężyć na odbiciach.

Moje narzędzia techniczne, cykle i analiza sentymentu pozwoliły skutecznie operować gotówką, jednocześnie budując pozycję na spółkach fundamentalnych. Nie mieliśmy póki co w 2022 takiej kapitulacji, jaką doświadczyłem w 2009, 2011 czy 2020. Z drugiej strony były też dołki wymuszone, jak Brexit 2016. Może oczy oczekujących recesyjnej kapitulacji zwrócone są w złą stronę? Może prawdziwy krach i kapitulacja dzieją się na obligacjach?

Widzicie te same wykresy co ja. Jak dla mnie potencjał w dół na GPW jest wyczerpany. Mam 95% w akcjach. Ale rynek może mnie upokorzyć jak w 2020 i niewiele na to poradzę. Rosyjska atomówka, chińskie spięcie. Wszystko jest możliwe, nie wiemy ile jest w cenie.

czwartek, 13 października 2022

Jak nie teraz, to kiedy?

 WIG20USD


Wróciliśmy do 2002 roku. Tankuję dzisiaj i mam w trąbce dalsze spadki.


S&P500


50% hossy zniesione.


Dow Jones Industrial Average


Luka przetestowana. Nie ma już pod co spadać :)



środa, 5 października 2022

Przegląd spółek z portfela długoterminowego

Sierpniowe znaki potwierdziły się i polska giełda zanurkowała. Nowe dołki, nowe memy o najgorszej giełdzie świata. A jak w tym wszystkim zachował się mój długoterminowy portfel?


1. XTB


Niby nie powinienem narzekać: spółka urosła w bessie. Stanowi największą pozycję w portfelu i skutecznie go stabilizuje w 2022. Jestem jednak zawiedziony reakcją na rekordowe wyniki. Nie ma tu Sasina w akcjonariacie, nie ma ryzyka odcięcia od surowców. Może rynek wycenia odpływ leszczy do krojenia na skutek zacieśniania płynności przez banki centralne. Sam nie wiem.

Kiedyś liczyłem tu na 100 zł, teraz 50 wydaje się nieosiągalne. Trzymam do przyszłorocznej dywidendy, chyba że zacznie startować hossa i lepiej będzie wrzucić te środki w rakiety z NC, żeby urywać 100-200%, a nie mrozić kasę dla 10-20%.


2. Grupa Azoty



Spółka z dominującym akcjonariuszem w postaci Skarbu Państwa. To mówi wszystko. Produkty spółki  pożądane na całym świecie, cena do zysku 1.6, nowoczesna fabryka w zaawansowanej budowie. Ale to wszystko bez znaczenia: jest bessa, wojna a gotówka w spółce państwowej to łup rządzącej partii.

Zysk był fajny przy 55 zł, teraz nie wiadomo czy wytrzyma wsparcie trendu wzrostowego. Kiedyś powiedziałbym, że nie wyobrażam sobie dalszych spadków przy c/z 1.6 i c/wk 0.32, ale skoro polska energetyka może tak się zachowywać w sposób permanentny, to w sumie czemu nie spółki azotowe. 

Technicznie liczę wciąż na ok. 120 na przełomie 2023/2024.


3. Monnari


Spółka zaprezentowała w poniedziałek rekordowe wyniki (historyczny zysk z działalności operacyjnej za pierwsze półrocze) i dołożyła zysk nadzwyczajny ze sprzedaży części Ogrodów Geyera. Dzięki temu gotówka dogoniła kapitalizację.

Technicznie trend wzrostowy pozostaje w mocy, teraz dodatkowo wspierany fundamentami. 


4. Sanok


Patrząc z perspektywy czasu jest to spółka, którą kupiłem wg swoich starych zasad. Stare zasady mówiły: szukaj czegoś przecenionego, kup w okolicy technicznego dołka i licz na to, że fundamenty się zmienią.

XTB, ATT i MON mogłem trzymać od początku bessy, bo zapowiadały się świetne wyniki, dzięki którym nie spadły. Sanoka kupiłem w okolicy obecnej ceny. No to czekamy na lepszą koniunkturę.


5. Mercator


Podobnie jak Sanoka, kupiłem MRC gdy spadł w okolice technicznego dołka. Tutaj dodatkowo kurs wspiera gotówka na koncie bliska kapitalizacji (choć akurat prezes Żyznowski próbuje wyprowadzać ją ze spółki, więc twarde dno wciąż się obniża).

Jeżeli kombinacje przy raportach i gra przeciwko akcjonariuszom mniejszościowym się utrzymają, zacznę redukować ten pakiet. Zostawiam jeszcze opcję, że prezes będzie chciał zrobić podbitkę w nadchodzącej hossie cyklicznej. Taki typ, który woli ograć mniejszościowych na kilkadziesiąt baniek, zamiast budować biznes wart miliardy.


6. Unimot


Bardzo rzadko zdarza mi się kupować spółkę w dojrzałym trendzie wzrostowym. Wyjście ponad 2-letni opór na 50 zł, rewelacyjne wyniki i zapowiedź przejęcia części Lotosa zwróciły moją uwagę na Unimot. A że udało się zarobić 100% na Votum, miałem środki na otworzenie kolejnej dużej pozycji długoterminowej.

Jeśli spełni się założenie hossy na value z naciskiem na paliwa (szczególnie w naszym regionie i sytuacji geopolitycznej), spółka powinna rosnąć w siłę. Wzrosty wspiera też technika:



Podsumowanie

Spółki z portfela długoterminowego całkiem skutecznie przechowały wartość w bessie 2022.

Wszystkie zachowują potencjał na wzrosty w hossie cyklicznej, choć atrakcyjność niektórych zaczyna blaknąć.


piątek, 9 września 2022

Zachód w kontrofensywie

 Kontrofensywa Ukraińców pod Charkowem zaskoczyła Rosjan i liczne zachodnie media. Media wykreowały świat, w którym odcięta od gazu Europa nie przetrwa zimy. Tymczasem ceny gazu wyhamowały a ropy spadły poniżej ceny sprzed inwazji Rosji na Ukrainę. Armia tankowców skuszonych wysokimi cenami LNG płynie w kierunku portów europejskich.

Ropa Brent

Wg mnie głównych kandydatów na wysypanie się mamy dwóch:

Rosja i Chiny.

Rosja przegrywa wojnę. Przez sankcje stanęła jej gospodarka oparta o import technologii z Zachodu, skończyło się surowcowe pole do szantażu. Zostały "tylko" nuki, ale użycie ich będzie definitywnym końcem rosyjskiego imperium.

Chiński model rozwoju oparty o budowanie pustych miast wypalił się rok temu. Ludzie zadłużali się, żeby kupić mieszkania jako lokaty i zabezpieczenie na starość, pieniądz płynął na rynek. Władze prowincji emitowały obligacje, wyburzały stare dzielnice i finansowały budowę nowych. Wszystko kulało się, dopóki ceny murów rosły i więcej młodych wchodziło na rynek niż wychodziło z niego starych. W końcu jednak demografia i absurdalnie wysokie ceny zrobiły swoje.

Pozostał gigantyczny, największy w historii ludzkości dług, którego nie da się spłacić. Można go tylko zadrukować w czasie. Na to mogą pozwolić sobie bardziej stabilne państwa demokratyczne jak Japonia, USA czy Europa, których zdywersyfikowany rynek i system zabezpieczeń społecznych są w stanie wchłonąć konsekwencje pękających baniek spekulacyjnych. 

Czy autokratycznym Chinom się uda przejść przez depresję suchą nogą? Wątpię. Na razie nakręca się zamordyzm i lockdowny, żeby spacyfikować ludzi walczących o swoje wirtualne oszczędności. Partia gromadzi zapasy żywności, bo pamięć wielkiego głodu za Mao jest wciąż żywa. Głód byłby gwoździem do trumny partii komunistycznej i być może zaczynem rebelii. Zachodnie demokracje mają wentyl bezpieczeństwa w postaci rotacyjności polityków: wybuch niezadowolenia zmiecie aktualną ekipę bądź większość partii, ale zaraz rodzi się nowy establishment. W Chinach czy Rosji rządząca klika jest zbyt skorumpowana, żeby oddać władzę pokojowo - albo zostaną wybici przez kolejną klikę, albo system się rozpada.

W najłagodniejszym scenariuszu Chiny zadrukują najbardziej toksyczne bilanse. W mniej łagodnym uda się skokowa dewaluacją Yuana. W skrajnym chaos, wojna (domowa bądź zewnętrzna). Niestety historia przyspiesza na naszych oczach i wraz z rosnącą zmiennością należy spodziewać się coraz większych kataklizmów. Spełnia się "Przepowiednia złota", którą zamieściłem 2 lata temu:

http://podtworca.blogspot.com/2020/03/zoto-i-momenty-przeomowe-we-wspoczesnej.html




sobota, 3 września 2022

Maraton Wakacje 22

Za trzy tygodnie biegniemy cykl Maraton 3 jezior koło Bielska-Białej. Odkąd 2 lata temu Tomek zawiesił buty na kołku, biegi przygodowe robimy w składzie: Misiek, Piotrek i ja. Podobnie jak rok temu przed Bieszczadzką 90-tką, postanowiliśmy ok. miesiąc wcześniej pobiec maraton przygotowawczy. Padały różne pomysły, ostatecznie ustaliliśmy trasę Kowale-Straszyn-Kolbudy-Otomin.

Ustalenia na dzień przed:

1. Czas nie istnieje, bierzemy wolne w poniedziałek i jesteśmy w trasie tyle, ile trzeba.

2. Pokażę chłopakom, gdzie serwują najlepsze gofry w Kolbudach.

3. Jeśli dobiegamy do plaży, to się kąpiemy.

4. Na trasie jemy pizzę, a na koniec pijemy razem piwo.


Po wyznaczeniu ambitnych celów, umówiliśmy się na 8 rano koło stawu "małego" jak rok temu. Gdy już wychodziłem, chłopacy wysłali wiadomość, że jednak czekają między stawami, bo stamtąd bliżej:


Mi w to graj, tylko 2 km i jesteśmy za obwodnicą. Prowadzę łąkami na Straszyn naszą starą trasą.

- Będzie polna droga koło bagna, nie pożałujecie!

Tymczasem cywilizacja dotarła do Jankowa i wszędzie asfalt, magazyny i place budowy. Nawet bagno zasypali. Szczęśliwie udało się wyminąć tereny budowy i płoty, i dotarliśmy do malowniczej drogi z fragmentami kocich łbów.

Kiedyś trasa do Straszyna i z powrotem była naszym standardowym szlagierem na 14 km. I to w sumie tyle co mogę napisać o tym odcinku. Tematy, które omawialiśmy nie nadają się do przytoczenia w publicznym wpisie :P

Po 9 km docieramy wzdłuż Raduni do elektrowni Straszyn. Widoki piękne, jeśli ktoś jest zainteresowany (jest ośrodek i dom weselny), biegłem tutaj 2 lata temu i wrzuciłem kilka zdjęć:

http://podtworca.blogspot.com/2020/04/maraton-w-czasach-pandemii.html

Z tego odcinka zrobiłem tylko jedno zdjęcie zbiornika:


Szlakiem żółtym obiegliśmy zbiornik w kierunku Kolbud. Można tam zobaczyć elementy elektrowni wodnej zbudowanej za Niemca:



Wieże, rury, kanały. Pogoda bardzo sprzyjająca, ciepło, ale nie upał. Ani się spostrzegliśmy, a już dotarliśmy do plaży w Kolbudach.


Zgodnie z planem zrobiliśmy przerwę na kąpiel.


- A teraz zapraszam na gofry! - zapowiedziałem i ruszyliśmy do ukrytej za betonowymi blokami kawiarni.

Na miejscu poszczuły nas psy. Godzina 10:20, otwierają o 11. Posnuliśmy się zatem 40 minut po placu zabaw i sklepach, podjedliśmy. Wreszcie otworzyli kawiarnię i zamówiliśmy gofry z kawką:


Gdy wychodziliśmy, było dla nas jasne, że z pizzy już dzisiaj nici. Ale nie żałowaliśmy, to były naprawdę rewelacyjne, przygotowane na świeżo gofry!

Po takiej uczcie ciężko się rozgrzać, więc ze dwa kilometry szliśmy pod górkę zielonym szlakiem. Zielony szlak Skarszewy-Gdańsk pobiegłem 2 lata temu, a jego fragmenty regularnie biegamy przygotowując się do górskich ultra. 

W Łapinie kolejny kompleks elektrowni wodnej:


i ciekawy odcinek szlaku ze stromym zboczem:


Tutaj zaliczyłem combo: przywaliłem najpierw prawą nogą w korzeń i wybiłem palca; kiedy skupiałem się, żeby unikać stąpania na nim, przywaliłem palcem z lewej nogi i też go wybiłem, aż mi się dziura w bucie zrobiła:


Więc przez następne kilometry skupiałem się na bólu, a nie przygodzie. Zrobiło się prawie jak na ultra.

Na szczęście po jakimś czasie ból się rozbiegał i przeoczyliśmy szlak. Dzięki temu mieliśmy okazję trafić na opuszczony cmentarz w Sulminie:


To już nasze tereny, gdziekolwiek byśmy nie pobiegli, trafilibyśmy do Otomina. A tam oczywiście "nasza" plaża, na której przygotowywałem się do ironmana. Niestety zdjęć nie zrobiłem, bo padła mi bateria w telefonie.

Po kąpieli trzeba było podjąć męską decyzję: zatrzymujemy się w barze, czy lecimy do końca i dopiero wtedy piwo. Wygrała opcja nr 2, i tak dotarliśmy na otomiński wiadukt nad obwodnicą.

Kilometr dalej w jednym z nowych bloków ulokowano Żabkę, w której to nabyliśmy trunki. Jako, że jednym z tematów rozmów na biegu były piwa, jakie można było kupić pod koniec XX wieku, ze zdumieniem odkryliśmy, że na półkach nadal jest młodzieżowe 10 i pół.


Kiedy tak delektowaliśmy się ostatnimi wspólnymi chwilami, zaczął padać deszcz. Pożegnaliśmy zatem Miśka i ruszyliśmy z Piotrem w stronę naszych domów.

Udało się zrealizować prawie wszystko - jedynie pizza nie wypaliła, bo po jedzeniu ze sklepu i gofrach nie mieliśmy ochoty. Na ostatnich kilometrach dodaliśmy jeszcze jeden punkt: poleżeć w wannie i wysączyć winko po dobrze przebiegniętym maratonie. Należało nam się na koniec wakacji!





Pozioma kreska to efekt padniętej baterii