Wielokrotnie wskazywałem okolice zniesienia połowy hossy 2016-2017 jako istotne wsparcie. W październiku rejon ten został wreszcie przetestowany. W mediach panika, nerwowe oczekiwanie na start bessy w USA, tymczasem na tym wykresie nic wielkiego się nie stało. Jeśli rynki wschodzące wrócą z tych poziomów do wzrostów, na wieloletnich wykresach będzie to niezauważalny ząbek w wieloletnim rynku byka.
Patrząc historycznie bessa na szerokim rynku polskim powinna się wypalać:
W październiku mija 20-sty miesiąc bessy. Przyznam, że wrześniowa fala wyprzedaży negatywnie mnie zaskoczyła, ale przeszedłem już do porządku dziennego. Na akcjach kupowanych na długi termin jestem ok. 10% w plecy, ale udało się częściowo odegrać opcjami i certyfikatami na spadki.
Mój portfel składa się z trzech podstawowych części:
1. akcje małych i średnich spółek - kupowane na lata pod przyszłą hossę; największa pozycja w portfelu, ponieważ to na nich tym razem jest najwyższa przecena (odwrotność sytuacji z lat 2015-2016); dodatkowym zagrożeniem jest wycofywanie spółek z giełdy, w tym roku zostałem już wykupiony z Coliana, Protektora i Berlinga (dobre tyle, że zarobiłem, bo kupowałem tanio, ale ci którzy lata temu zaufali zarządom i głównym właścicielom zostali oszukani, ponieważ GPW i KNF nie dbają o prawa mniejszościowych akcjonariuszy i pozwalają na odbieranie im niedowartościowanych akcji);
2. akcje wig20, etf na wig20 - tutaj dopuszczam roszady na pozycjach, jak coś urośnie mocniej, to skracam, jak spadnie uśredniam; wig20 jest trwale niezdolny do wzrostów, tylko bańka spekulacyjna może na dłużej podnieść wyceny największych polskich spółek; ale warto je mieć, w długim terminie kupowanie tanio i sprzedawanie drożej działa
3. mnóstwo małych pozycji otwieranych pod krótko/średnio-terminowe scenariusze z pozytywną wartością oczekiwaną (opcje, kontrakty, certyfikaty, akcje); to moje pozytywne zaskoczenie - przez lata miałem problem z grą krótko/średnio-terminową, bo albo za szybko skalpowałem małe zyski, albo przetrzymywałem zyski oczekując na wysokie zwroty i zamiast tego wpadałem w straty (m.in. kilka razy wyzerowane opcje w 2016); tym razem nie patrzę na notowania, więc nie kasuję zbyt szybko pozycji, a jednocześnie nie muszę się odegrać, więc zamykam pozycje z solidnym zyskiem do wielkości pozycji, wtedy gdy ryzyko zmiany trendu krótkoterminowego rośnie; ponieważ pojedyncze pozycje są małe, mogę dowolnie długo czekać na nich na stracie, jeśli główny scenariusz nie zostaje zanegowany, a później prawie zawsze pozycje wchodzą w zyski.
Ten spokój trochę mnie martwi, przy dnie bessy nie powinno tak być. Powinienem być wkurzony, obwiniać polityków, a na blogu czytać bluzgi albo litościwe pouczenia, jak kończy się gra przeciwko trendowi. Może kolejne fale wyprzedaży wytrącą mnie jeszcze z tego stanu, ale może być też jak w 2016 roku o tej porze - miałem już zbudowaną pozycję pod hossę, od ponad roku przebywałem na stracie, ale byłem już zobojętniały na kolejne tąpnięcia. Luki w dół i paniczne wyprzedaże były wybierane w następnych dniach, ale jak tylko rynek dawał nadzieję, że rusza w górę, gruby sypał akcjami. Aż wreszcie w listopadzie przestał trzymać rynek i rozpoczął się mój najlepszy rajd na GPW.
Np. na WIG20 ostatnio straszy wielki RGR:
Podobna formacja 2 lata temu okazała się pułapką na niedźwiedzie. Czy tym razem będzie odwrotnie i zobaczymy spadki do ok. 2000? Mi to rybka - na czwartkowej panice pozamykałem krótkie i w scenariuszu spadkowym jestem (póki co) bezbronny. Ale nie będę panikował - przygotowałem już scenariusz na realizację RGRa i w długim terminie to właśnie spadki byłyby dla mnie najkorzystniejsze.