Blog o inwestowaniu, grze na giełdzie, rozwoju osobistym, przemyślenia na temat egzystencji, poszerzanie świadomości. Czasem trochę o żarciu i bieganiu - życie :) Napisz do mnie: deedees małpa o2 kropcia pl
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mwig40. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mwig40. Pokaż wszystkie posty
sobota, 9 czerwca 2018
Średnio widzę średniaki
Technicznie w trendzie spadkowym, fundamentalnie wciąż na poziomach szczytów hossy z 2010-2011 i 2013-2014. Lepiej wygląda indeks dywidend:
MWIG40 prezentuje sytuację, z którą zmagamy się od 2012 roku. Doszło wtedy do rozszczepienia korelacji indeksów. Wcześniej hossy i bessy chodziły szerokim strumieniem, indeksy poruszały się synchronicznie. Obecnie zagranica steruje WIG20, polskie TFI/OFE trzymają się na MWIG40, a SWIG80 zachowuje się bardziej jak szeroki rynek, porzucony przez wykrwawioną ulicę.
Synchronizacja wróci wraz z masowym napływem ulicy. Tymczasem naszym zadaniem jest znalezienie okazji w tym galimatiasie. W 2016 okazją był zmasakrowany przez zagranicę WIG20, dzisiaj widzę małe spółki na macie. Wyjście jednego funduszu posiadającego ok. 5% akcji potrafiło spuścić 50% kapitalizacji spółki. Średniaki jeszcze mnie nie interesują. A jeśli oceniam sytuację błędnie? Cóż, najwyżej nie skorzystam z promocji.
sobota, 10 marca 2018
Rynkowe zawieszenie
Mój dotychczasowy pogląd na rynki nie odbiega od projekcji na 2018 zaprezentowanej pod koniec zeszłego roku ( http://podtworca.blogspot.com/2017/12/garsc-prognoz-na-2018-i-pozniej.html ). Chciałbym coś kupić na dłużej, ale albo cena jest za wysoka, albo cena już OK, ale technika premiuje spadki. Polski rynek znajduje się w zawieszeniu, które przez ostatnie 10 lat okazywało się dystrybucją w bessie. Ale nie fiksuję się na spadki, w 2005 akcje też nie wyglądały najlepiej, a wkrótce okazało się, że startują do szalonej hossy.
Po prostu nie wiem co robić, więc siedzę głównie na gotówce i od czasu do czasu pogrywam krótkoterminowo.
Jeśli miałbym znaleźć w WIG20 spółkę, która technicznie opisuje moje podejście, byłby to KGHM:
Średnie kroczące wskazują na trend spadkowy, a kurs broni się na wsparciu fibo38.2. W krótkim terminie możliwy jest rajd w górę, ale w skali tygodni/miesięcy bardziej skłaniałbym się do wyłamania wsparcia i ruchu na zniesienie 50% całej fali wzrostowej od dołka bessy. Strzałkami zaznaczyłem zwiększony wolumen na spadkach.
Fundamentalnie nie jest ani tanio, ani drogo. Cena do wartości księgowej dla WIG:
Czy przed nami wybicie dna potwierdzające trend spadkowy, czy ubijanie nowego poziomu na dość niskim poziomie 1.2? MACD pod kreską. Przez lata wyceny spółek konsolidowały się przy spadającej zmienności, jeśli zmieni się paradygmat jak w USA ok. 2012, powinniśmy zaakceptować znacznie wyższe ceny za majątki spółek.
WIG20_PB:
Podobnie jak na WIGu, trend boczny, może już spadkowy, przez lata było taniej.
MWIG40_PB:
Drogo w stosunku do poprzedniej dekady, trend boczny. A może to właśnie ten indeks pokazuje, że czas zaakceptować wyższe wyceny i lokować oszczędności w biznesach?
SWIG80_PB:
Spadał przez wiele miesięcy, sentyment rekordowo niski, a wyceny wciąż nie wydają się okazyjne.
I na koniec kwiatek - bijący kolejne rekordy słabości indeks spółek z Newconnect.. drożeje względem wartości księgowej:
To nie jest środowisko, w którym lubię budować pozycję akcyjną. Potrzebuję więcej czasu lub sygnałów od rynku.
Po prostu nie wiem co robić, więc siedzę głównie na gotówce i od czasu do czasu pogrywam krótkoterminowo.
Jeśli miałbym znaleźć w WIG20 spółkę, która technicznie opisuje moje podejście, byłby to KGHM:
Średnie kroczące wskazują na trend spadkowy, a kurs broni się na wsparciu fibo38.2. W krótkim terminie możliwy jest rajd w górę, ale w skali tygodni/miesięcy bardziej skłaniałbym się do wyłamania wsparcia i ruchu na zniesienie 50% całej fali wzrostowej od dołka bessy. Strzałkami zaznaczyłem zwiększony wolumen na spadkach.
Fundamentalnie nie jest ani tanio, ani drogo. Cena do wartości księgowej dla WIG:
Czy przed nami wybicie dna potwierdzające trend spadkowy, czy ubijanie nowego poziomu na dość niskim poziomie 1.2? MACD pod kreską. Przez lata wyceny spółek konsolidowały się przy spadającej zmienności, jeśli zmieni się paradygmat jak w USA ok. 2012, powinniśmy zaakceptować znacznie wyższe ceny za majątki spółek.
WIG20_PB:
Podobnie jak na WIGu, trend boczny, może już spadkowy, przez lata było taniej.
MWIG40_PB:
Drogo w stosunku do poprzedniej dekady, trend boczny. A może to właśnie ten indeks pokazuje, że czas zaakceptować wyższe wyceny i lokować oszczędności w biznesach?
SWIG80_PB:
Spadał przez wiele miesięcy, sentyment rekordowo niski, a wyceny wciąż nie wydają się okazyjne.
I na koniec kwiatek - bijący kolejne rekordy słabości indeks spółek z Newconnect.. drożeje względem wartości księgowej:
To nie jest środowisko, w którym lubię budować pozycję akcyjną. Potrzebuję więcej czasu lub sygnałów od rynku.
poniedziałek, 16 października 2017
Dwuipółletni paradoks
Niemal codziennie czytam, że choć hossa w Polsce bije rekordy, ludzie nie chcą zainteresować się akcjami. Sęk w tym, że hossa dotyczy wąskiego grona średnich spółek lub indeksu WIG, do którego dodawane są dywidendy. Jeśli spojrzymy na indeksy WIG20, MWIG40, SWIG80 oraz nieważony indeks całego rynku, okazuje się że choć przez ostatnie lata wiele się działo, to jeśli poprowadzimy linię od lokalnego szczytu z maja 2015 do dziś, okaże się, że nie stało się prawie nic :)
Indeks największych spółek, indeks małych spółek i indeks nieważony są praktycznie w tym samym miejscu. WIG20 najpierw spadł, potem odbił, a reszta najpierw rosła, by teraz spaść. Tylko MWIG40 przyniósł sensowny zysk. Zwrot z WIG w ciągu tych 2 i pół roku to ok. 14%, więc na dobrą sprawę zysk zrobiły dywidendy.
Jeżeli zatem kogoś ściska żołądek, gdy czyta że w ostatnim roku można było zarobić 40% na WIG20, to niech poszerzy perspektywę i pocieszy się, że wcześniej można było tyle stracić. I to tyle na razie: szeroki rynek dalej osuwa się po ścianie nadziei, a WIG20 rośnie po ścianie strachu. To za mało dla mnie, żebym wszedł do gry. Jeśli doczekam się atrakcyjnych wycen maluchów, zabawa zacznie się od nowa.
Indeks największych spółek, indeks małych spółek i indeks nieważony są praktycznie w tym samym miejscu. WIG20 najpierw spadł, potem odbił, a reszta najpierw rosła, by teraz spaść. Tylko MWIG40 przyniósł sensowny zysk. Zwrot z WIG w ciągu tych 2 i pół roku to ok. 14%, więc na dobrą sprawę zysk zrobiły dywidendy.
Jeżeli zatem kogoś ściska żołądek, gdy czyta że w ostatnim roku można było zarobić 40% na WIG20, to niech poszerzy perspektywę i pocieszy się, że wcześniej można było tyle stracić. I to tyle na razie: szeroki rynek dalej osuwa się po ścianie nadziei, a WIG20 rośnie po ścianie strachu. To za mało dla mnie, żebym wszedł do gry. Jeśli doczekam się atrakcyjnych wycen maluchów, zabawa zacznie się od nowa.
środa, 22 lutego 2017
Rynek rośnie, co robić?
Kto czytał bloga, ten wie, że 2017 jest dla mnie rokiem siedzenia na tyłku ( http://podtworca.blogspot.de/2017/01/dugoterminowy-sygna.html ). Przez część 2015 i cały 2016 budowałem portfel akcyjny nie po to, żeby spieniężyć go przed byle korektą. To, że nie wierzę w akcje polskie w skali 30 lat, nie znaczy, że nie będę trzymał pozycji przez lat kilka. Powtórzę: liczą się cykle EEM/DM, hossa-bessa, tanio kupić, drogo sprzedać :) Jeżeli się pomylę i polskie spółki zaczną rozpychać się na świecie i przekształcać w międzynarodowe korporacje, to z radością przyznam się do błędu i zmienię swoją strategię długoterminową.
Uważam też, że absurdalne poziomy na WIG20 (1700) za mocno zakotwiczyły w umysłach krajowych graczy i dlatego mają problem z jednostajnym wzrostem na 2250. A co to w końcu za wzrost? Jakby mi ktoś w 2011 po sławetnym krachu z 2950 na 2000 powiedział, że to będzie sufit hossy w 2017, to bym go wyśmiał. Owszem - część tego zjazdu została wywołana niezrozumiałą dla mnie selekcją spółek do WIG20, np. JSW od początku zdejmowało z niego punkty, tylko po to, żeby po przejściu na WIG40 napompować tamten indeks i teraz podobno ma wrócić do WIG20, chyba tylko po to, żeby co inne pompowało średniaki, a JSW znowu osłabiało blue chipy.
Życie mnie jednak nauczyło, żeby w hossie nie kombinować. Pogrywać trzeba było w boczniaku w 2016 (większość wzrostów za tamten rok zrobił grudzień). Teraz jest hossa i nie ma co kombinować z polowaniem na korekty. Spółki bujają się w trójkątach, trójkach a-b-c, kanałach, a potem robią wystrzał na nowy pułap i kto nie zdążył wsiąść, musi kupować 50-100% drożej, żeby znowu się szarpać o 10% skalpy.
Rama czasowa jest zatem określona (do wiosny 2018, chyba że coś wypadnie..). A zasięgi? Spójrzmy na wykresy:
WIG20USD:
Tak nas widzi świat. To 600 bez przystanku, potem walka na oporze, może z pół roku, może rok (akurat czas na mocniejszy zrzut w Stanach) i dalej pod górę.
WIG20_PB:
Tanio.
WIG:
Technicznie do wszechszczytu z 2007 roku nie widzę mocniejszych oporów.
WIG_PB:
Rozsądnie, wybity trójkąt, zasięg przynajmniej do szczytów z 2011. Przy zmianie paradygmatu (z 'nieruchomości zabezpieczają kapitał' na 'udziały w przedsiębiorstwach dają ekspozycję na rosnącą gospodarkę') powinno być drożej.
MWIG40:
Ma wyraźną ochotę jako pierwszy zrobić ATH.
MWIG40_PB:
I jest już drogi. Czyli jak to szło? Im drożej, tym bardziej fundamentalnie :)
SWIG80:
Maruder najwyraźniej czeka na ulicę, podobnie jak inne niezindeksowane maluchy i newconnect.
SWIG80_PB:
Liczymy na wybicie w górę i szaleństwo jak w 2006 :)
I cokolwiek nie przyniesie ten rok, przeczytam jeszcze raz słowa Starego Indyka:
http://podtworca.blogspot.de/2013/06/you-know-its-bull-market.html
Uważam też, że absurdalne poziomy na WIG20 (1700) za mocno zakotwiczyły w umysłach krajowych graczy i dlatego mają problem z jednostajnym wzrostem na 2250. A co to w końcu za wzrost? Jakby mi ktoś w 2011 po sławetnym krachu z 2950 na 2000 powiedział, że to będzie sufit hossy w 2017, to bym go wyśmiał. Owszem - część tego zjazdu została wywołana niezrozumiałą dla mnie selekcją spółek do WIG20, np. JSW od początku zdejmowało z niego punkty, tylko po to, żeby po przejściu na WIG40 napompować tamten indeks i teraz podobno ma wrócić do WIG20, chyba tylko po to, żeby co inne pompowało średniaki, a JSW znowu osłabiało blue chipy.
Życie mnie jednak nauczyło, żeby w hossie nie kombinować. Pogrywać trzeba było w boczniaku w 2016 (większość wzrostów za tamten rok zrobił grudzień). Teraz jest hossa i nie ma co kombinować z polowaniem na korekty. Spółki bujają się w trójkątach, trójkach a-b-c, kanałach, a potem robią wystrzał na nowy pułap i kto nie zdążył wsiąść, musi kupować 50-100% drożej, żeby znowu się szarpać o 10% skalpy.
Rama czasowa jest zatem określona (do wiosny 2018, chyba że coś wypadnie..). A zasięgi? Spójrzmy na wykresy:
WIG20USD:
Tak nas widzi świat. To 600 bez przystanku, potem walka na oporze, może z pół roku, może rok (akurat czas na mocniejszy zrzut w Stanach) i dalej pod górę.
WIG20_PB:
Tanio.
WIG:
Technicznie do wszechszczytu z 2007 roku nie widzę mocniejszych oporów.
WIG_PB:
Rozsądnie, wybity trójkąt, zasięg przynajmniej do szczytów z 2011. Przy zmianie paradygmatu (z 'nieruchomości zabezpieczają kapitał' na 'udziały w przedsiębiorstwach dają ekspozycję na rosnącą gospodarkę') powinno być drożej.
MWIG40:
Ma wyraźną ochotę jako pierwszy zrobić ATH.
MWIG40_PB:
I jest już drogi. Czyli jak to szło? Im drożej, tym bardziej fundamentalnie :)
SWIG80:
Maruder najwyraźniej czeka na ulicę, podobnie jak inne niezindeksowane maluchy i newconnect.
SWIG80_PB:
Liczymy na wybicie w górę i szaleństwo jak w 2006 :)
I cokolwiek nie przyniesie ten rok, przeczytam jeszcze raz słowa Starego Indyka:
http://podtworca.blogspot.de/2013/06/you-know-its-bull-market.html
piątek, 3 czerwca 2016
Ostatni będą pierwszymi
Porównanie indeksów WIG20, MWIG40, SWIG80 i NCINDEX za ostatnie 5 lat:
i za ostatni miesiąc:
Śmieciuchy z NC nie uczestniczyły w ostatnich spadkach! Dla mnie to sygnał, że trzeba zaparkować tam trochę grosza. Niestety nie potrafię wytypować spółek... Pomożecie?
Zgodnie z zapowiedziami do portfela trafiło już PZU i Energa oraz trochę opcji i16 1900/2000/2100 i 2200. Liczę, że do września trochę odbijemy, albo odbijemy przynajmniej na tyle, żeby opcje i161900 urosły na tyle, żeby pokryć cenę pozostałych i wyjść bez straty.
Kolejne pytanie: co myślicie o obligacjach Getinoble? Te niezabezpieczone i wygasające w 2020 są wyceniane na ok. 770zł za nominalną 1000zł. Spółka jest zagrożona bankructwem w przypadku przewalutowania kredytów, z drugiej strony ma mnóstwo chętnych na nowe obligacje, za które skupuje taniej dotychczas wyemitowane. Na razie kupiłem pilotażowo, żeby zobaczyć jak to się je.
i za ostatni miesiąc:
Śmieciuchy z NC nie uczestniczyły w ostatnich spadkach! Dla mnie to sygnał, że trzeba zaparkować tam trochę grosza. Niestety nie potrafię wytypować spółek... Pomożecie?
Zgodnie z zapowiedziami do portfela trafiło już PZU i Energa oraz trochę opcji i16 1900/2000/2100 i 2200. Liczę, że do września trochę odbijemy, albo odbijemy przynajmniej na tyle, żeby opcje i161900 urosły na tyle, żeby pokryć cenę pozostałych i wyjść bez straty.
Kolejne pytanie: co myślicie o obligacjach Getinoble? Te niezabezpieczone i wygasające w 2020 są wyceniane na ok. 770zł za nominalną 1000zł. Spółka jest zagrożona bankructwem w przypadku przewalutowania kredytów, z drugiej strony ma mnóstwo chętnych na nowe obligacje, za które skupuje taniej dotychczas wyemitowane. Na razie kupiłem pilotażowo, żeby zobaczyć jak to się je.
niedziela, 14 czerwca 2015
Chmura niepewności - raport z rynku
Od roku publikowałem różne analizy naszego rynku, które wskazywały na możliwość wystąpienia dołka na akcjach na początku roku oraz wtórnego dołka jesienią. Wynikło to m.in. z powodu rozjazdu indeksu SWIG80 i szerokiego indeksu Całego rynku. Aktualnie średnia nieważona polskich akcji wygląda tak wg stooq:
lub tak wg moich narzędzi:
Widzimy, że w pierwszym przypadku brakuje ok. 5 miesięcy do modelowych 40-stu zamykających cały cykl, ale były też dwa cykle trwające zbliżony okres czasu.
Niezmiennie jestem zwolennikiem teorii, że w 2015, a najpóźniej w 2016 ruszy w Polsce wielka hossa na akcjach i nie mogę sobie pozwolić na stanie z boku. Kupuję tanie akcje dobrych spółek, które płacą dywidendy lub mają przejściowe problemy, ale cały czas tworzą dobre produkty/usługi i restrukturyzują się. Jednocześnie ich wykresy wybijają się z kilkuletnich konsolidacji lub zaliczyły mocny zjazd ze szczytów i nie bardzo chcą dalej spadać. Póki co udało się z Procadem, ale też nieprzyjemnie zaskoczyło mnie krętactwo zarządów i głównych właścicieli takich spółek jak 08Octava czy Duda, które kombinują jak by tu wycofać się z giełdy blisko historycznych minimów. Wezwania na akcje obu spółek są kuriozalne, a kilkunastoprocentowy zysk zdecydowanie poniżej moich wycen. Pewnie cwaniaki będą chcieli wrócić na szczycie hossy. Póki co wykres nieważony spółek z mojego portfela wygląda następująco:
Jako że akcje kupowałem na początku roku portfel jest na plusie, ale nie interesują mnie 2-cyfrowe stopy zwrotu. Doświadczenia z 2013 roku (głównie na Monnari i ATG) nauczyły mnie, żeby trzymać zysk do oporu. A dokładniej do przełamania dołków. Jeśli kolejne szczyty i dołki rysowane są powyżej poprzednich, zgodnie z teorią Dowa trend jest wzrostowy. Na początku trendu będzie to trudne, bo fala 2 może skasować cały wzrost i przygotowuję się psychicznie na taką kolej rzeczy, jednak rok 2003 pokazał, że po latach spadków akcje mogą ruszyć na północ z szaloną prędkością.
Tezę o wykańczaniu trendu spadkowego, trwającego od 2007 roku wspiera również WIG20USD:
Niestety są też wykresy zwiastujące mocniejsze i dłuższe kłopoty polskiej gospodarki. Pierwszy to USDPLN:
Konsolidacja pod szczytem z 2009 roku i wyraźny trend wzrostowy zapowiadają w najbliższych latach kłopoty polskiej waluty. Technicznie PLN przygotowuje się do testu szczytów z początku XXI wieku, w przypadku paniki nawet 5zł za zielonego nie powinno zdziwić.
Równie słabo prezentuje się PLN Index:
Dołóżmy do tego wciąż wysoki poziom PE dla MWIG40:
i fala spadkowa np. do jesieni nie powinna być niespodzianką.
Jest jednak nadzieja dla akcji (niestety fatalna dla Polski): kiedyś pisałem, że skoro tłum musi zawsze tracić, najpewniej stracą oszczędzający w złotówkach, bo Polacy uciekli z kapitałem w lokaty. Gdyby złoty zaczął się gwałtownie osłabiać, zapewne na początku tąpnęłyby również akcje, ale później kapitał szukałby w nich schronienia, jak stało się w Argentynie po załamaniu peso:
Nawet w koszmarach nie zakładam takiej dewaluacji PLN, ale pamiętajmy co stało się u naszych sąsiadów Ukraińców i Rosjan.
Pod koniec 2013 rynki wschodzące straszył ten wykres:
po półtorej nie doszło jeszcze do wybicia dołka z 2008 roku, więc poziomy z lat 1999-2002 są odległe:
Wiele niewiadomych, mnóstwo obaw o przyszłość, ale i rosnące szanse na nowe 7 lat tłustych na giełdzie - jaką obrać strategię? Na razie stawiam na akumulację oszczędności, powiększanie przyczółków na tanich akcjach solidnych spółek i dalszą edukację. Należy być gotowym, gdy przyjdzie hossa. Na początku mało kto będzie w nią wierzył - może już przyszła i sam ją ledwo dostrzegam? Zastanawiające, że ani lokaty, ani obligacje nie płacą tak wysokich odsetek, jak dywidendy kilku spółek z portfela, które w dodatku wyceniane są poniżej wartości księgowej i mają wysokie przychody operacyjne. Gdyby tak poprawiły rentowność i wrócił sentyment do akcji...
lub tak wg moich narzędzi:
Widzimy, że w pierwszym przypadku brakuje ok. 5 miesięcy do modelowych 40-stu zamykających cały cykl, ale były też dwa cykle trwające zbliżony okres czasu.
Niezmiennie jestem zwolennikiem teorii, że w 2015, a najpóźniej w 2016 ruszy w Polsce wielka hossa na akcjach i nie mogę sobie pozwolić na stanie z boku. Kupuję tanie akcje dobrych spółek, które płacą dywidendy lub mają przejściowe problemy, ale cały czas tworzą dobre produkty/usługi i restrukturyzują się. Jednocześnie ich wykresy wybijają się z kilkuletnich konsolidacji lub zaliczyły mocny zjazd ze szczytów i nie bardzo chcą dalej spadać. Póki co udało się z Procadem, ale też nieprzyjemnie zaskoczyło mnie krętactwo zarządów i głównych właścicieli takich spółek jak 08Octava czy Duda, które kombinują jak by tu wycofać się z giełdy blisko historycznych minimów. Wezwania na akcje obu spółek są kuriozalne, a kilkunastoprocentowy zysk zdecydowanie poniżej moich wycen. Pewnie cwaniaki będą chcieli wrócić na szczycie hossy. Póki co wykres nieważony spółek z mojego portfela wygląda następująco:
Jako że akcje kupowałem na początku roku portfel jest na plusie, ale nie interesują mnie 2-cyfrowe stopy zwrotu. Doświadczenia z 2013 roku (głównie na Monnari i ATG) nauczyły mnie, żeby trzymać zysk do oporu. A dokładniej do przełamania dołków. Jeśli kolejne szczyty i dołki rysowane są powyżej poprzednich, zgodnie z teorią Dowa trend jest wzrostowy. Na początku trendu będzie to trudne, bo fala 2 może skasować cały wzrost i przygotowuję się psychicznie na taką kolej rzeczy, jednak rok 2003 pokazał, że po latach spadków akcje mogą ruszyć na północ z szaloną prędkością.
Tezę o wykańczaniu trendu spadkowego, trwającego od 2007 roku wspiera również WIG20USD:
![]() |
Lata 1993-2003: 10 lat oscylacji wokół 350 pkt 2005-2015: 10 lat oscylacji wokół 700 pkt... |
Konsolidacja pod szczytem z 2009 roku i wyraźny trend wzrostowy zapowiadają w najbliższych latach kłopoty polskiej waluty. Technicznie PLN przygotowuje się do testu szczytów z początku XXI wieku, w przypadku paniki nawet 5zł za zielonego nie powinno zdziwić.
Równie słabo prezentuje się PLN Index:
Dołóżmy do tego wciąż wysoki poziom PE dla MWIG40:
i fala spadkowa np. do jesieni nie powinna być niespodzianką.
Jest jednak nadzieja dla akcji (niestety fatalna dla Polski): kiedyś pisałem, że skoro tłum musi zawsze tracić, najpewniej stracą oszczędzający w złotówkach, bo Polacy uciekli z kapitałem w lokaty. Gdyby złoty zaczął się gwałtownie osłabiać, zapewne na początku tąpnęłyby również akcje, ale później kapitał szukałby w nich schronienia, jak stało się w Argentynie po załamaniu peso:
Nawet w koszmarach nie zakładam takiej dewaluacji PLN, ale pamiętajmy co stało się u naszych sąsiadów Ukraińców i Rosjan.
Pod koniec 2013 rynki wschodzące straszył ten wykres:
po półtorej nie doszło jeszcze do wybicia dołka z 2008 roku, więc poziomy z lat 1999-2002 są odległe:
Wiele niewiadomych, mnóstwo obaw o przyszłość, ale i rosnące szanse na nowe 7 lat tłustych na giełdzie - jaką obrać strategię? Na razie stawiam na akumulację oszczędności, powiększanie przyczółków na tanich akcjach solidnych spółek i dalszą edukację. Należy być gotowym, gdy przyjdzie hossa. Na początku mało kto będzie w nią wierzył - może już przyszła i sam ją ledwo dostrzegam? Zastanawiające, że ani lokaty, ani obligacje nie płacą tak wysokich odsetek, jak dywidendy kilku spółek z portfela, które w dodatku wyceniane są poniżej wartości księgowej i mają wysokie przychody operacyjne. Gdyby tak poprawiły rentowność i wrócił sentyment do akcji...
czwartek, 26 marca 2015
Jak chłopiec w sklepie z cukierkami
Podobno tak czuł się Warren Buffett w czasie bessy 1973-74. Zakupy tanich akcji uczyniły Buffetta milionerem, a indeks S&P500 nigdy nie był już niżej notowany. Czy sytuacja na giełdzie wygląda jak wtedy? Oczywiście nie - dla Stanów odpowiednikiem tamtych czasów były poziomy z lat 2008-2009.
A co z naszym rynkiem? Szybki rzut oka na WIG czy tym bardziej MWIG40 świadczy, że na dużych i średnich spółkach tanio nie jest:
Cena do zysku oraz cena do wartości księgowej podobne jak przed krachem z 2011 roku. Jednak cechą charakterystyczną wzrostów z ostatnich 6 lat była ich wybiórczość. Indeksy ważone kapitalizacją były ciągnięte do góry nielicznymi spółkami, które zostały napompowane do niebotycznych poziomów (LPP c/wk 12.5 w szczycie, CCC 9.5, CDR 11.2 itd.), tymczasem indeks szerokiego rynku od 2011 roku szorował po dnie:
Obejrzyjmy wskaźniki c/z i c/wk dla całego rynku:
Tutaj sytuacja wygląda diametralnie inaczej niż dla MWIG40. Jest bardzo wiele tanich akcji. Można kupić zarabiające spółki, których kapitalizacja nieznacznie przekracza wartość gotówki na koncie. Co ważniejsze, wiele z nich szoruje po dnie od 2-3 lat, co często wskazuje na akumulację przez silne ręce. Jedną z takich spółek, z którą przygodę zacząłem w 2012 roku i zniechęcony zbijaniem wybić wyszedłem w 2013, żeby wrócić na początku 2015 jest Procad:
W tym momencie nie kupiłbym już tej spółki - moja strategia opiera się na kupowaniu kiedy:
- szeroki kontekst rynkowy przemawia za akumulacją akcji (końcówka bessy, niskie zainteresowanie akcjami, rekordowe wpływy na lokaty i obligacje),
- spółka zarabia na sprzedaży realnych dóbr lub usług, które generują gotówkę, a nie zapisy księgowe,
- jest bardzo tania, zazwyczaj zdołowana przez wychodzący fundusz, czasem na skutek słabych zysków z powodu wypadków zewnętrznych, ale bez wyraźnego wpływu na przychody,
- jest zabezpieczona przed bankructwem dużą ilością gotówki (wskaźnik Altmana > 6),
- ma wysokie przychody, najlepiej 2-4 krotność aktualnej kapitalizacji - wystarczy, że poprawi się rentowność i nagle spółka zarabia 1/5 kapitalizacji,
- średnie kroczące wypłaszczają się, widać słabość podaży i dywergencje na miesięcznych/tygodniowych oscylatorach, przełamanie linii trendu spadkowego na wysokich obrotach to ostatni moment na kupno,
- jest zapomniana, niemodna, nikt nie zauważa poprawiających się wyników albo dywidend, ale w akcjonariacie zaczynają pojawiać się fundusze, a insajderzy powiększają udziały,
- wykres kapitalizacji pokrywa się z wykresem kursu, zabronione są dodruki akcji, "dokapitalizowanie" przez tajemnicze fundusze inwestycyjne z Cypru czy USA.
Jak widzimy Procad spełniał wiele z tych założeń, ale aktualnie nie jest już bardzo tani, więc pozostaje mi nadzieja, że przez ostatnie 3 był kupowany przez podmiot zainteresowany napompowaniem kursu przed dystrybucją i uda się sprzedać go po 4 zł. Nie chcę popełnić tego samego błędu co przy Monnari, Ambrze czy ATM Grupie, na których zadowoliłem się 50-100% zysku, a mogłem zarobić 400-1500%.
Obserwuję kilkanaście spółek, z czego 10 nabyłem. Nie od razu za całą kwotę - podbieram pakietami. Jeśli za szybko uciekną nie kupuję więcej, wolę dokupić obiecujące tańsze. Zastanawiam się nad napisaniem ebooka, w którym opisałbym kontekst rynkowy oraz strategie na każdą ze spółek, obejmującą zasady obrony kapitału, powiększania pozycji, realizacji zysku. Odstrasza mnie od tego fala niechęci, z jaką spotykają się sprzedawcy biuletynów, sygnałów czy szkoleń. Mnie taki biznes zdecydowanie nie interesuje, jako programista mam ciekawsze i pewniejsze sposoby zarabiania, z drugiej strony korci mnie, żeby wykorzystać wiedzę i wyniki badań spółek, którym poświęciłem ostatnie kilka lat. Uważam, że niektóre akcje są teraz w niezwykle korzystnym okienku inwestycyjnym i mogą zmienić trendy na lata. Jestem też przekonany, że "moje" spółki dadzą porządnie zarobić w przeciągu roku-dwóch, więc połechtam ego upubliczniając je przed faktem. Byłaby to zatem jednorazowa publikacja bazująca na okazji cenowej i czasowej.
Istnieje oczywiście ryzyko, że rynek wie coś więcej i zweryfikuje moje oczekiwania. Miałem np. niedawno w portfelu Instal Kraków - wskaźniki fundamentalne super, siedzi na gotówce, 50 groszy za złotówkę majątku spółki (wtedy było ciut więcej), technicznie przygotowany do wzrostów. Aż tu nagle strzała -10% i spada. Czytam: wniosek o upadłość. Szybko się upewniłem, że bezzasadny (ostatnio w budowlance to jedna z form nacisku między firmami), ale gdy inwestuję nie odejmuję zagrożeń od szans - mnożę je, wystarczy więc niewielka rysa, żeby wypłoszyć mnie z akcji. Dlatego na odbiciu pozbyłem się pakietu i wyszedłem na 0. Biłem się z myślami czy wrócić do spółki, gdy tydzień temu akcje dostały porządnego kopa w dół:
Tragedii jeszcze nie ma, ale strata by była. Mimo, że spełnione były moje restrykcyjne warunki zakupu. Wydaje mi się, że w skali roku-dwóch nadal będzie tu można zarobić, ale jeśli rynek chce testować denko z 2013, to może je wybić, a wtedy jak pokazuje historia kursu szybki wodospad nie jest niczym nadzwyczajnym. Wtedy pojawia się okazja techniczna na V-odbicie, ale zagrania techniczne pod 10-50% rajdy to nie temat na ebooka.
Ciekaw jestem Waszego zdania - czy jesteście zainteresowani taką publikacją? Niezależnie czy ją napiszę, czy nie, będę robił swoje - powiększał zaangażowanie w wybrane akcje i w razie spadków grał opcjami i kontraktami.
A co z naszym rynkiem? Szybki rzut oka na WIG czy tym bardziej MWIG40 świadczy, że na dużych i średnich spółkach tanio nie jest:
Cena do zysku oraz cena do wartości księgowej podobne jak przed krachem z 2011 roku. Jednak cechą charakterystyczną wzrostów z ostatnich 6 lat była ich wybiórczość. Indeksy ważone kapitalizacją były ciągnięte do góry nielicznymi spółkami, które zostały napompowane do niebotycznych poziomów (LPP c/wk 12.5 w szczycie, CCC 9.5, CDR 11.2 itd.), tymczasem indeks szerokiego rynku od 2011 roku szorował po dnie:
Obejrzyjmy wskaźniki c/z i c/wk dla całego rynku:
![]() |
niebieski c/z, różowy c/wk |
Tutaj sytuacja wygląda diametralnie inaczej niż dla MWIG40. Jest bardzo wiele tanich akcji. Można kupić zarabiające spółki, których kapitalizacja nieznacznie przekracza wartość gotówki na koncie. Co ważniejsze, wiele z nich szoruje po dnie od 2-3 lat, co często wskazuje na akumulację przez silne ręce. Jedną z takich spółek, z którą przygodę zacząłem w 2012 roku i zniechęcony zbijaniem wybić wyszedłem w 2013, żeby wrócić na początku 2015 jest Procad:
W tym momencie nie kupiłbym już tej spółki - moja strategia opiera się na kupowaniu kiedy:
- szeroki kontekst rynkowy przemawia za akumulacją akcji (końcówka bessy, niskie zainteresowanie akcjami, rekordowe wpływy na lokaty i obligacje),
- spółka zarabia na sprzedaży realnych dóbr lub usług, które generują gotówkę, a nie zapisy księgowe,
- jest bardzo tania, zazwyczaj zdołowana przez wychodzący fundusz, czasem na skutek słabych zysków z powodu wypadków zewnętrznych, ale bez wyraźnego wpływu na przychody,
- jest zabezpieczona przed bankructwem dużą ilością gotówki (wskaźnik Altmana > 6),
- ma wysokie przychody, najlepiej 2-4 krotność aktualnej kapitalizacji - wystarczy, że poprawi się rentowność i nagle spółka zarabia 1/5 kapitalizacji,
- średnie kroczące wypłaszczają się, widać słabość podaży i dywergencje na miesięcznych/tygodniowych oscylatorach, przełamanie linii trendu spadkowego na wysokich obrotach to ostatni moment na kupno,
- jest zapomniana, niemodna, nikt nie zauważa poprawiających się wyników albo dywidend, ale w akcjonariacie zaczynają pojawiać się fundusze, a insajderzy powiększają udziały,
- wykres kapitalizacji pokrywa się z wykresem kursu, zabronione są dodruki akcji, "dokapitalizowanie" przez tajemnicze fundusze inwestycyjne z Cypru czy USA.
Jak widzimy Procad spełniał wiele z tych założeń, ale aktualnie nie jest już bardzo tani, więc pozostaje mi nadzieja, że przez ostatnie 3 był kupowany przez podmiot zainteresowany napompowaniem kursu przed dystrybucją i uda się sprzedać go po 4 zł. Nie chcę popełnić tego samego błędu co przy Monnari, Ambrze czy ATM Grupie, na których zadowoliłem się 50-100% zysku, a mogłem zarobić 400-1500%.
Obserwuję kilkanaście spółek, z czego 10 nabyłem. Nie od razu za całą kwotę - podbieram pakietami. Jeśli za szybko uciekną nie kupuję więcej, wolę dokupić obiecujące tańsze. Zastanawiam się nad napisaniem ebooka, w którym opisałbym kontekst rynkowy oraz strategie na każdą ze spółek, obejmującą zasady obrony kapitału, powiększania pozycji, realizacji zysku. Odstrasza mnie od tego fala niechęci, z jaką spotykają się sprzedawcy biuletynów, sygnałów czy szkoleń. Mnie taki biznes zdecydowanie nie interesuje, jako programista mam ciekawsze i pewniejsze sposoby zarabiania, z drugiej strony korci mnie, żeby wykorzystać wiedzę i wyniki badań spółek, którym poświęciłem ostatnie kilka lat. Uważam, że niektóre akcje są teraz w niezwykle korzystnym okienku inwestycyjnym i mogą zmienić trendy na lata. Jestem też przekonany, że "moje" spółki dadzą porządnie zarobić w przeciągu roku-dwóch, więc połechtam ego upubliczniając je przed faktem. Byłaby to zatem jednorazowa publikacja bazująca na okazji cenowej i czasowej.
Istnieje oczywiście ryzyko, że rynek wie coś więcej i zweryfikuje moje oczekiwania. Miałem np. niedawno w portfelu Instal Kraków - wskaźniki fundamentalne super, siedzi na gotówce, 50 groszy za złotówkę majątku spółki (wtedy było ciut więcej), technicznie przygotowany do wzrostów. Aż tu nagle strzała -10% i spada. Czytam: wniosek o upadłość. Szybko się upewniłem, że bezzasadny (ostatnio w budowlance to jedna z form nacisku między firmami), ale gdy inwestuję nie odejmuję zagrożeń od szans - mnożę je, wystarczy więc niewielka rysa, żeby wypłoszyć mnie z akcji. Dlatego na odbiciu pozbyłem się pakietu i wyszedłem na 0. Biłem się z myślami czy wrócić do spółki, gdy tydzień temu akcje dostały porządnego kopa w dół:
Tragedii jeszcze nie ma, ale strata by była. Mimo, że spełnione były moje restrykcyjne warunki zakupu. Wydaje mi się, że w skali roku-dwóch nadal będzie tu można zarobić, ale jeśli rynek chce testować denko z 2013, to może je wybić, a wtedy jak pokazuje historia kursu szybki wodospad nie jest niczym nadzwyczajnym. Wtedy pojawia się okazja techniczna na V-odbicie, ale zagrania techniczne pod 10-50% rajdy to nie temat na ebooka.
Ciekaw jestem Waszego zdania - czy jesteście zainteresowani taką publikacją? Niezależnie czy ją napiszę, czy nie, będę robił swoje - powiększał zaangażowanie w wybrane akcje i w razie spadków grał opcjami i kontraktami.
czwartek, 18 września 2014
Hossa czy fałszywka?
Indeks MWIG40, który był najsilniejszym indeksem na GPW w czasie korekty/spadków listopad 2013-sierpień 2014 wyszedł górą z konsolidacji:
WIG testuje szczyt z listopada:
Na obu wykresach bessa oczywiście nie wystąpiła, a obecna siła sugeruje kontynuację hossy.
WIG20USD rokuje szansę na wybicie po 3 latach konsolidacji:
Na MWIG40/WIG250 nastąpiła dywergencja:
Widzimy, że w poprzednich bessach takie dywergencje kończyły się "spadkami wyrównującymi". A zaraz potem startowała silna hossa. I taki scenariusz byłby scenariuszem-marzeniem, bo można by zatankować tanio akcje i po 7 latach od szczytu bańki liczyć na mocniejszą hossę. Z drugiej strony są sygnały przemawiające za dłuższymi spadkami. Niestety weszliśmy w roczny okres niepewności, co pokażę poniżej.
Po pierwsze za miesiąc "oscylator Kitchina" dla WIG250 osiągnie wartość 34 miesięcy, czyli tyle, ile wynosił dotychczasowy najkrótszy cykl:
Najdłuższy cykl wyniósł 47 (2000-2003), najkrótszy 34 miesiące (2009-2011). Różnica 13 miesięcy jest bardzo duża i w tym okresie wskazania oscylatora tracą sens. Teoretycznie może ruszać już akumulacja jak w 2005 lub 2012, albo (reguła naprzemienności daje scenariuszowi większą szansę) możemy być wciąż w pierwszej fali spadków jak w 2001 czy 2008 roku.
Za silną bessą obok reguły przemienności przemawia podobny kształt (zachowanie spółek) do 2000-2001 i 2007-2008 roku.
Po drugie pomimo byczego wykresu MWIG40 cena do wartości księgowej i cena do zysku osiągnęły wielkości ze szczytów hossy:
Po trzecie choć 7 lat od pęknięcia bańki na akcjach wydaje się długim okresem i wiele spółek jest wycenianych nisko (np. płacą wyższe dywidendy niż obligacje czy lokaty), nie mieliśmy do czynienia z fazą zniechęcenia do akcji. Porównajmy bańkę na MWIG40 z Dow Jones z 1929:
Pęknięcie bańki, 5-letnia korekta A-B-C i kolejna masakra akcji w 1937 roku!
Po czwarte akcje rynków rozwiniętych są drogie. Są w trendach wzrostowych, ale są drogie. Najważniejszy dla polskiej giełdy jest DAX, a ten ostatnio wykazuje słabość. Drogie akcje, spadające wskaźniki wyprzedzające i bardzo dojrzały cykl wzrostowy dają szansę korekcie. Raczej nie będzie to krach jak w sierpniu 2011, tylko męcząca spadko-konsolidacja:
---
Przyznam szczerze, że zdziwiły mnie wyniki przedstawionej analizy. Dotychczas obstawiałem, że najpóźniej wiosną 2015 roku wystartuje hossa. Zacząłem też już analizować fundamenty i trendy spółek pod przyszłe zakupy. Liczę się z ryzykiem, że hossa zaczęła się w sierpniu bieżącego roku i będę musiał kupować drożej, żeby nie przegapić sytuacji podobnej do tej z 2006 roku. Ale suma wszystkich ryzyk i rozjazd sygnałów odpychają mnie od akcji. Nie czuję tej "pewności" co do kursu rynku, jaką miałem w 2011, 2012 i 2013 roku.
Jeden z moich scenariuszy zakłada silny sygnał kupna na WIG20, pod który zamierzam... kupić opcje na spadki. Nie chodzi o granie przeciwko trendowi - przeciwko trendowi zagrałem w sierpniu, gdy uwierzyłem w wybicie w dół z konsolidacji. Był to poważny błąd, ponieważ zagrałem pod sygnał tygodniowy w piątek, w trakcie sesji - sygnał został jednak zanegowany i świeca tygodniowa potwierdziła wsparcie, a nie wyłamanie. Nadrzędny trend boczny znowu zwyciężył, a ja zebrałem baty. Tym razem w razie byczego sygnału zagram na powrót do wsparcia w ramach trendu bocznego.
Czytelnicy wiedzą, że nie zajmuję się faktami medialnymi typu OFE, QE czy inwazja Rosji na Ukrainę. To sa bardzo ważne wydarzenia, ale krewni i znajomi królika znają je z wielomiesięcznym wyprzedzeniem i budują pod nie pozycje. Ba, jestem przekonany, że QE było planowane na lata przed uruchomieniem i odpowiednie instytucje miały już zbudowane scenariusze alokacji aktywów, które możemy tylko obserwować na wykresach. Ktoś pamięta o wojnie w Syrii? W 2011 tłumaczono nią wzrosty na ropie. Wojna trwa dalej, powstał nawet jakiś średniowieczny kalifat, tymczasem cena ropy spada.
Dlatego moje analizy indeksów uwzględniają głównie technikę i cykle, a nie politykę czy makro-gospodarkę. Wykres jest 2-wymiarowy, a do analizy fundamentalnej potrzeba dziesiątek wskaźników. Nie uwzględnienie jednego może powalić całą prognozę. Nie mówię o spółkach, tutaj technika jest wstępem do analizy fundamentów. Póki co ja tej hossy nie kupuję.
WIG testuje szczyt z listopada:
Na obu wykresach bessa oczywiście nie wystąpiła, a obecna siła sugeruje kontynuację hossy.
WIG20USD rokuje szansę na wybicie po 3 latach konsolidacji:
Na MWIG40/WIG250 nastąpiła dywergencja:
Widzimy, że w poprzednich bessach takie dywergencje kończyły się "spadkami wyrównującymi". A zaraz potem startowała silna hossa. I taki scenariusz byłby scenariuszem-marzeniem, bo można by zatankować tanio akcje i po 7 latach od szczytu bańki liczyć na mocniejszą hossę. Z drugiej strony są sygnały przemawiające za dłuższymi spadkami. Niestety weszliśmy w roczny okres niepewności, co pokażę poniżej.
Po pierwsze za miesiąc "oscylator Kitchina" dla WIG250 osiągnie wartość 34 miesięcy, czyli tyle, ile wynosił dotychczasowy najkrótszy cykl:
Najdłuższy cykl wyniósł 47 (2000-2003), najkrótszy 34 miesiące (2009-2011). Różnica 13 miesięcy jest bardzo duża i w tym okresie wskazania oscylatora tracą sens. Teoretycznie może ruszać już akumulacja jak w 2005 lub 2012, albo (reguła naprzemienności daje scenariuszowi większą szansę) możemy być wciąż w pierwszej fali spadków jak w 2001 czy 2008 roku.
Za silną bessą obok reguły przemienności przemawia podobny kształt (zachowanie spółek) do 2000-2001 i 2007-2008 roku.
Po drugie pomimo byczego wykresu MWIG40 cena do wartości księgowej i cena do zysku osiągnęły wielkości ze szczytów hossy:
Po trzecie choć 7 lat od pęknięcia bańki na akcjach wydaje się długim okresem i wiele spółek jest wycenianych nisko (np. płacą wyższe dywidendy niż obligacje czy lokaty), nie mieliśmy do czynienia z fazą zniechęcenia do akcji. Porównajmy bańkę na MWIG40 z Dow Jones z 1929:
Pęknięcie bańki, 5-letnia korekta A-B-C i kolejna masakra akcji w 1937 roku!
Po czwarte akcje rynków rozwiniętych są drogie. Są w trendach wzrostowych, ale są drogie. Najważniejszy dla polskiej giełdy jest DAX, a ten ostatnio wykazuje słabość. Drogie akcje, spadające wskaźniki wyprzedzające i bardzo dojrzały cykl wzrostowy dają szansę korekcie. Raczej nie będzie to krach jak w sierpniu 2011, tylko męcząca spadko-konsolidacja:
---
Przyznam szczerze, że zdziwiły mnie wyniki przedstawionej analizy. Dotychczas obstawiałem, że najpóźniej wiosną 2015 roku wystartuje hossa. Zacząłem też już analizować fundamenty i trendy spółek pod przyszłe zakupy. Liczę się z ryzykiem, że hossa zaczęła się w sierpniu bieżącego roku i będę musiał kupować drożej, żeby nie przegapić sytuacji podobnej do tej z 2006 roku. Ale suma wszystkich ryzyk i rozjazd sygnałów odpychają mnie od akcji. Nie czuję tej "pewności" co do kursu rynku, jaką miałem w 2011, 2012 i 2013 roku.
Jeden z moich scenariuszy zakłada silny sygnał kupna na WIG20, pod który zamierzam... kupić opcje na spadki. Nie chodzi o granie przeciwko trendowi - przeciwko trendowi zagrałem w sierpniu, gdy uwierzyłem w wybicie w dół z konsolidacji. Był to poważny błąd, ponieważ zagrałem pod sygnał tygodniowy w piątek, w trakcie sesji - sygnał został jednak zanegowany i świeca tygodniowa potwierdziła wsparcie, a nie wyłamanie. Nadrzędny trend boczny znowu zwyciężył, a ja zebrałem baty. Tym razem w razie byczego sygnału zagram na powrót do wsparcia w ramach trendu bocznego.
Czytelnicy wiedzą, że nie zajmuję się faktami medialnymi typu OFE, QE czy inwazja Rosji na Ukrainę. To sa bardzo ważne wydarzenia, ale krewni i znajomi królika znają je z wielomiesięcznym wyprzedzeniem i budują pod nie pozycje. Ba, jestem przekonany, że QE było planowane na lata przed uruchomieniem i odpowiednie instytucje miały już zbudowane scenariusze alokacji aktywów, które możemy tylko obserwować na wykresach. Ktoś pamięta o wojnie w Syrii? W 2011 tłumaczono nią wzrosty na ropie. Wojna trwa dalej, powstał nawet jakiś średniowieczny kalifat, tymczasem cena ropy spada.
Dlatego moje analizy indeksów uwzględniają głównie technikę i cykle, a nie politykę czy makro-gospodarkę. Wykres jest 2-wymiarowy, a do analizy fundamentalnej potrzeba dziesiątek wskaźników. Nie uwzględnienie jednego może powalić całą prognozę. Nie mówię o spółkach, tutaj technika jest wstępem do analizy fundamentów. Póki co ja tej hossy nie kupuję.
czwartek, 4 września 2014
Silne indeksy, ale trend...
Dotychczas w prognozowaniu zachowania cen akcji posługiwałem się głównie indeksami małych spółek (WIG250) lub całego rynku. Małe spółki interesują małych graczy, ponieważ na nich najlepiej widać sentyment na rynku, ponadto stopy zwrotu w hossie są zazwyczaj wyższe, niż na dużych spółkach. Zależności te opisałem przy okazji badania stosunku WIG20/WIG250 .
Dziś przyjrzę się silnym indeksom:
MWIG40
Przez całą "bessę" bardzo silny, korekta zjadła zaledwie 24% hossy 2011-2013 (bessa to czysto umowne określenie, dla mnie oznacza, że większość spółek osuwa się lub konsoliduje, oscylatory wychładzają się i generalnie bezpieczniej jest siedzieć poza akcjami; jako indeks bazowy służy mi WIG250). Najbliższe podobieństwo do bessy 2004-2005 z zaznaczonym timingiem.
WIG20TR
Pojawiła się siła, ale również opór na RSI, czekam na naruszenie listopadowego szczytu.
WIG30TR
Do szczytu z 2011 roku indeks potrzebował aż 3 podejścia, nim nastąpiło wybicie. Czas jaki upłynął od poprzedniego szczytu jest znacznie krótszy, ale nie sądzę, żeby tym razem indeks poszedł daleko wyżej bez korekty.
Do analizy tego indeksu skłoniła mnie dzisiaj siła LPP, który zrobił nowy szczyt. C/Wk 12.45, kapitalizacja 18.38 miliarda. Rzec by się chciało:
A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój balon mają.
I wszystko byłoby fajnie i pięknie, gdyby nie te 2 wykresy:
MWIG40_PE
WIG20_PE
Przy tych poziomach ceny do zysku nie preferuję jeszcze powrotu hossy. WIG250 i szeroki rynek ledwo partycypują w tych wzrostach. Dlatego póki co zakładam, że na indeksach WIG20, WIG30 i MWIG40 mamy do czynienia z ruchem pod górną bandę w trendzie bocznym.
Na początku sierpnia, po dość silnym sygnale sprzedaży wygenerowanym przez WIG250 w lipcu, sytuacja wyglądała dokładnie odwrotnie. WIG20 wyłamał wsparcie na 2300 i wydawało się, że w końcu indeksy dużych spółek podążą za małymi na południe. Jak wiemy była to pułapka na misie, po której duże spółki z siłą huraganu powędrowały pod górne bandy ograniczeń, a w ostatnich dniach niektóre z wielomiesięcznych oporów połamały. Na razie zakładam, że tym razem będziemy mieli jeszcze pułapkę na byki.
Hossa się zbliża i nie można przegapić zakupu dobrych spółek. Hossa 2012-2013 rozwijała się na małych spółkach bardzo ślamazarnie, prawie każde wybicie na SWIG80 było po jakimś czasie kasowane, nim wreszcie indeks hiperbolicznie wystrzelił do góry. Takie zachowanie dawało szanse na dobre zakupy. Tym razem może być jak w 2009 roku - szybkie wzrosty i pozamiatane. Kto będzie za długo czekał na korektę, żeby kupić, przegapi 80% ruchu. Wyszukuję już spółki na przyszłą hossę, interesuję się branżami, które mogą stać się modne, ale zakupów jeszcze nie robię. Timing is everything..
Dziś przyjrzę się silnym indeksom:
MWIG40
Przez całą "bessę" bardzo silny, korekta zjadła zaledwie 24% hossy 2011-2013 (bessa to czysto umowne określenie, dla mnie oznacza, że większość spółek osuwa się lub konsoliduje, oscylatory wychładzają się i generalnie bezpieczniej jest siedzieć poza akcjami; jako indeks bazowy służy mi WIG250). Najbliższe podobieństwo do bessy 2004-2005 z zaznaczonym timingiem.
WIG20TR
Pojawiła się siła, ale również opór na RSI, czekam na naruszenie listopadowego szczytu.
WIG30TR
Do szczytu z 2011 roku indeks potrzebował aż 3 podejścia, nim nastąpiło wybicie. Czas jaki upłynął od poprzedniego szczytu jest znacznie krótszy, ale nie sądzę, żeby tym razem indeks poszedł daleko wyżej bez korekty.
Do analizy tego indeksu skłoniła mnie dzisiaj siła LPP, który zrobił nowy szczyt. C/Wk 12.45, kapitalizacja 18.38 miliarda. Rzec by się chciało:
A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój balon mają.
I wszystko byłoby fajnie i pięknie, gdyby nie te 2 wykresy:
MWIG40_PE
WIG20_PE
Przy tych poziomach ceny do zysku nie preferuję jeszcze powrotu hossy. WIG250 i szeroki rynek ledwo partycypują w tych wzrostach. Dlatego póki co zakładam, że na indeksach WIG20, WIG30 i MWIG40 mamy do czynienia z ruchem pod górną bandę w trendzie bocznym.
Na początku sierpnia, po dość silnym sygnale sprzedaży wygenerowanym przez WIG250 w lipcu, sytuacja wyglądała dokładnie odwrotnie. WIG20 wyłamał wsparcie na 2300 i wydawało się, że w końcu indeksy dużych spółek podążą za małymi na południe. Jak wiemy była to pułapka na misie, po której duże spółki z siłą huraganu powędrowały pod górne bandy ograniczeń, a w ostatnich dniach niektóre z wielomiesięcznych oporów połamały. Na razie zakładam, że tym razem będziemy mieli jeszcze pułapkę na byki.
Hossa się zbliża i nie można przegapić zakupu dobrych spółek. Hossa 2012-2013 rozwijała się na małych spółkach bardzo ślamazarnie, prawie każde wybicie na SWIG80 było po jakimś czasie kasowane, nim wreszcie indeks hiperbolicznie wystrzelił do góry. Takie zachowanie dawało szanse na dobre zakupy. Tym razem może być jak w 2009 roku - szybkie wzrosty i pozamiatane. Kto będzie za długo czekał na korektę, żeby kupić, przegapi 80% ruchu. Wyszukuję już spółki na przyszłą hossę, interesuję się branżami, które mogą stać się modne, ale zakupów jeszcze nie robię. Timing is everything..
poniedziałek, 16 grudnia 2013
No easy money here
Po każdej udanej serii zagrań na pochodnych, kiedy rynek idzie bez zająknięcia w jednym kierunku, przychodzi otrzeźwienie w postaci ruchu bocznego. Mówię sobie wtedy "no easy money here", żeby mentalnie przygotować się na ciężki okres. Przez ostatnie lata niewiele to dawało, bo po każdym boczniaku dawałem sobie spokój z pochodnymi, po tym jak próbując grać na kontynuację trendu oddawałem wcześniejsze zyski. Wystarczyło co prawda zmniejszyć wielkość pozycji i rozszerzyć widełki SL, ale strach przed ucieczką "wielkich" zysków sprawiał, że robiłem odwrotnie - im mniejszy potencjalnie zakres ruchu, tym otwierałem większą pozycję, żeby zarobić tyle, co w trendzie. Kończyło się na wypadnięciu na drugiej bandzie z odpowiednio dużą stratą. Dużo czasu i zjedzonych zysków kosztowało mnie zrozumienie tego błędu..
W nieco innej skali podobny schemat przebiega na akcjach. Kupujemy je w hossie, żeby zarobić 50-100-1000%, ale przez większość czasu bujamy się z marginalnymi zyskami lub stratami. Dopiero przeskok na wyższy pułap powoduje, że zysk staje się "bezpieczny", jednak kolejne miesiące balansowania na tym poziomie i często pozorne zejścia na poprzedni sprawiają, że sprzedajemy w przysłowiowym dołku. Przez to nawet w hossie nie jesteśmy w stanie pobić rynku. Co gorsza gdy przychodzi bessa zadziwiająco wielu inwestorów zmienia taktykę na buy&hold. Dlaczego? Ponieważ szczyt prawie zawsze jest budowany mozolnym boczniakiem. Nawet jeśli kończy się euforycznym wystrzałem i równie szybkim odpadnięciem, to rynek konsoliduje się dając złudzenie, że zaraz zaatakuje ponownie. Inwestor mówi sobie - tym razem mnie nie przerobią, tym razem nie oddam w dołku. Potem jak cena schodzi na niższy pułap, chce już tylko oddać bez straty, a co potem to już można sobie sprawdzić na różnych grafikach z wykresami euforii-paniki, ale to na razie temat odległy od aktualnej sytuacji na akcjach (za to bliski posiadaczom metali szlachetnych - tym tematem zajmę się w innym artykule).
Na razie próbuję ustrzelić początek fazy bocznej na wykresach akcji. Przywołajmy wykres bazowy SWIG80:
Przez blisko rok pisałem, że sprzedam akcje przy 15000 na SWIG80. Sprzedałem trochę wcześniej, ale generalnie zrealizowałem plan. Niepewny listopad i słaby póki co grudzień skłoniły mnie do oznaczenia końca fazy wzrostowej w październiku. Nie oznacza to końca hossy - wg interpretacji rynek wszedł w fazę boczną, która może potrwać wiele miesięcy. Gdyby w grudniu została wyrysowana biała świeca, musiałbym zmienić oznaczenie i faza wzrostu trwałaby dalej, łącznie co najmniej 8 miesięcy. Jednak na razie wygląda na to, że posiadacze akcji będą przeżywać dramaty, jakie były moim udziałem na kontraktach - jak tylko sprzedadzą akcje, te zaraz odbiją, ale gdy je odkupią, żeby nie przegapić nowego szczytu, akcje znowu opadną na wsparcia. No easy money here. Jak ktoś kupuje dołki i sprzedaje górki będzie miał wiele okazji do zarobku, ale biada mu, jeśli zacznie się trend spadkowy - wtedy potrafi urwać łapki i jeśli nie lubi brać strat, to wpadnie w emocjonalny kocioł euforii-paniki.
Ankieta (dziękuję za oddane głosy) miała na celu uprawdopodobnić postawioną tezę. Obejrzyjmy wyniki:
Nie widać miażdżącej przewagi byków. Trzeba jednak wziąć pod poprawkę, że mamy już ponad 2 tygodnie spadków na giełdzie. Jeśli giełdy weszły w trend boczny i jesteśmy w fazie budowania szczytu, euforie będą pojawiać się przy wzrostach, a zniechęcenie przy spadkach, więc możemy mieć do czynienia z tym drugim przypadkiem. Popatrzmy na wyniki sprzed roku:
(uwaga - wyniki z lipca 2012)
Wtedy zaledwie 13% inwestorów wierzyło w hossę, dziś tylko 8% chce zarobić na bessie, o 1/3 spadła liczba oszczędzających poza giełdą. To dla mnie kolejne argumenty za ruchem bocznym.
Co praktycznego z tego wynika?
- Po pierwsze nie analizuję już fundamentów i raportów spółek, bo w ruchu bocznym liczy się technika. Trzeba wyczytać z wykresu skąd ewakuują się fundusze lub insiderzy.
- Ruch boczny po ruchu wzrostowym nie musi zakończyć się bessą (przypadek z 2005 roku).
Uważam jednak, że taki wariant jest mało prawdopodobny. Biorąc pod uwagę ostatnie szaleństwa na IPO, cykl DM/EM i spodziewane osłabienie rynków wschodzących względem rozwiniętych oraz ten wpis:
http://solarcycles.net/2013/12/13/equities-bear-market-coming/
akcje są w przededniu bessy (a możliwe, że szczyt hossy był w listopadzie).
W takich momentach patrzę również na liderów hossy:
W przypadku tuzów z MWIG40 nie można mówić o zmianie trendu. Na razie widać tylko korekty. Co innego analizowany tutaj Apple:
Kurs wygląda książkowo i aż się prosi o kolejną falę spadkową w okolice 300$. Nie mam akcji Apple i nie zamierzam na nich grać, jednak ciężar tej spółki (chyba nadal największa kapitalizacja na świecie) powinien mieć wpływ na NASDAQ i obrazować sentyment do branży.
Na koniec pro-forma wstawiam WIG20USD. Nic 2 razy się nie zdarza, wątpliwe, żeby indeks wyrysował od szczytu w 2007 roku bliźniaczo podobną strukturę jak w latach 1994-2003:
Nie było mnie niestety na rynku w 2001 roku, ciekaw jestem jakie były nadzieje i lęki uczestników.
W nieco innej skali podobny schemat przebiega na akcjach. Kupujemy je w hossie, żeby zarobić 50-100-1000%, ale przez większość czasu bujamy się z marginalnymi zyskami lub stratami. Dopiero przeskok na wyższy pułap powoduje, że zysk staje się "bezpieczny", jednak kolejne miesiące balansowania na tym poziomie i często pozorne zejścia na poprzedni sprawiają, że sprzedajemy w przysłowiowym dołku. Przez to nawet w hossie nie jesteśmy w stanie pobić rynku. Co gorsza gdy przychodzi bessa zadziwiająco wielu inwestorów zmienia taktykę na buy&hold. Dlaczego? Ponieważ szczyt prawie zawsze jest budowany mozolnym boczniakiem. Nawet jeśli kończy się euforycznym wystrzałem i równie szybkim odpadnięciem, to rynek konsoliduje się dając złudzenie, że zaraz zaatakuje ponownie. Inwestor mówi sobie - tym razem mnie nie przerobią, tym razem nie oddam w dołku. Potem jak cena schodzi na niższy pułap, chce już tylko oddać bez straty, a co potem to już można sobie sprawdzić na różnych grafikach z wykresami euforii-paniki, ale to na razie temat odległy od aktualnej sytuacji na akcjach (za to bliski posiadaczom metali szlachetnych - tym tematem zajmę się w innym artykule).
Na razie próbuję ustrzelić początek fazy bocznej na wykresach akcji. Przywołajmy wykres bazowy SWIG80:
Przez blisko rok pisałem, że sprzedam akcje przy 15000 na SWIG80. Sprzedałem trochę wcześniej, ale generalnie zrealizowałem plan. Niepewny listopad i słaby póki co grudzień skłoniły mnie do oznaczenia końca fazy wzrostowej w październiku. Nie oznacza to końca hossy - wg interpretacji rynek wszedł w fazę boczną, która może potrwać wiele miesięcy. Gdyby w grudniu została wyrysowana biała świeca, musiałbym zmienić oznaczenie i faza wzrostu trwałaby dalej, łącznie co najmniej 8 miesięcy. Jednak na razie wygląda na to, że posiadacze akcji będą przeżywać dramaty, jakie były moim udziałem na kontraktach - jak tylko sprzedadzą akcje, te zaraz odbiją, ale gdy je odkupią, żeby nie przegapić nowego szczytu, akcje znowu opadną na wsparcia. No easy money here. Jak ktoś kupuje dołki i sprzedaje górki będzie miał wiele okazji do zarobku, ale biada mu, jeśli zacznie się trend spadkowy - wtedy potrafi urwać łapki i jeśli nie lubi brać strat, to wpadnie w emocjonalny kocioł euforii-paniki.
Ankieta (dziękuję za oddane głosy) miała na celu uprawdopodobnić postawioną tezę. Obejrzyjmy wyniki:
Nie widać miażdżącej przewagi byków. Trzeba jednak wziąć pod poprawkę, że mamy już ponad 2 tygodnie spadków na giełdzie. Jeśli giełdy weszły w trend boczny i jesteśmy w fazie budowania szczytu, euforie będą pojawiać się przy wzrostach, a zniechęcenie przy spadkach, więc możemy mieć do czynienia z tym drugim przypadkiem. Popatrzmy na wyniki sprzed roku:
(uwaga - wyniki z lipca 2012)
Wtedy zaledwie 13% inwestorów wierzyło w hossę, dziś tylko 8% chce zarobić na bessie, o 1/3 spadła liczba oszczędzających poza giełdą. To dla mnie kolejne argumenty za ruchem bocznym.
Co praktycznego z tego wynika?
- Po pierwsze nie analizuję już fundamentów i raportów spółek, bo w ruchu bocznym liczy się technika. Trzeba wyczytać z wykresu skąd ewakuują się fundusze lub insiderzy.
- Ruch boczny po ruchu wzrostowym nie musi zakończyć się bessą (przypadek z 2005 roku).
Uważam jednak, że taki wariant jest mało prawdopodobny. Biorąc pod uwagę ostatnie szaleństwa na IPO, cykl DM/EM i spodziewane osłabienie rynków wschodzących względem rozwiniętych oraz ten wpis:
http://solarcycles.net/2013/12/13/equities-bear-market-coming/
akcje są w przededniu bessy (a możliwe, że szczyt hossy był w listopadzie).
W takich momentach patrzę również na liderów hossy:
W przypadku tuzów z MWIG40 nie można mówić o zmianie trendu. Na razie widać tylko korekty. Co innego analizowany tutaj Apple:
Kurs wygląda książkowo i aż się prosi o kolejną falę spadkową w okolice 300$. Nie mam akcji Apple i nie zamierzam na nich grać, jednak ciężar tej spółki (chyba nadal największa kapitalizacja na świecie) powinien mieć wpływ na NASDAQ i obrazować sentyment do branży.
Na koniec pro-forma wstawiam WIG20USD. Nic 2 razy się nie zdarza, wątpliwe, żeby indeks wyrysował od szczytu w 2007 roku bliźniaczo podobną strukturę jak w latach 1994-2003:
Nie było mnie niestety na rynku w 2001 roku, ciekaw jestem jakie były nadzieje i lęki uczestników.
Subskrybuj:
Posty (Atom)