Pokazywanie postów oznaczonych etykietą europa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą europa. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 20 lipca 2015

Do dna

QE w Eurozonie sprzyja wzrostom cen akcji (EUROSTOXX 50) :


ale nasz rynek (a raczej WIG20) zachowuje się w ostatnich tygodniach słabo. Nie wierzę w idealną równość cykli, jednak póki co porównanie do wieloletniej bessy z lat 1994-2003 pasuje dość dobrze. Przypomnijmy część wpisu i wykres z listopada 2013:

Moim zdaniem nie odchorowaliśmy jeszcze bańki spekulacyjnej z 2007 roku i na ogłoszoną na wielu blogach hossę pokoleniową będziemy musieli jeszcze poczekać. Gram pod scenariusz, że giełdy rynków wschodzących (w tym Polski) czekają ciężkie czasy, a to jedna z moich analogii:


Minęło ponad półtora roku i kierując się dalej tą analogią jesteśmy dopiero w początkach 2002 roku:


Cena do zysku dla WIG wyrysowała trójkąt:

Żółtymi liniami zaznaczyłem okrągłe poziomy 10-15-20, które umownie wyznaczają poziomy niedowartościowania, równowagi i przewartościowania. Jak widzimy akcje są wyceniane neutralnie według tego wskaźnika.

Jak pisałem wielokrotnie wierzę, że w latach 2015-2016 otwiera się okienko pod akumulację akcji pod hossę na miarę tej z lat 2003-2007. Na szczególną uwagę zasługuje siła indeksu Cały rynek:


Pomimo spadków blue chipów i bardzo negatywnych sygnałów na bankach większość akcji nie chce spadać. W lipcu wypada 36-sty miesiąc umownie oznaczonych cykli, które jak widać trwają ok. 40 miesięcy. Kupuję starannie wyselekcjonowane akcje od stycznia tego roku - po pół roku jestem na plusie przewyższającym lokaty i odsetki z obligacji. Nawet jeśli rynek mocno spadnie, dywidendy ze spółek zapewnią za ten rok wyższe zyski niż lokaty. Wydaje mi się jednak, że maluchy już wystarczająco dostały po tyłku w ostatnich latach i nie mają ochoty na spadki. Tym razem spadają spółki z wysoką kapitalizacją:

Odwrotnie niż w latach 2012-2013 tym razem blue chipy są słabsze od szerokiego rynku

Wreszcie można urwać kilka punktów grając na spadki kontraktami i opcjami. Poluję również na odbicia spółek z WIG20 powtarzając ten schemat co zawsze od lat: jeśli dywidenda oscyluje wokół 5%, to kupuję panikę i sprzedaję odbicie, jeśli przekracza zysk z dywidendy. Czasem zdarza się, że spółka wyrysuje książkowo jakąś formację (tu np. przykład dla PGE) :

Prognoza z maja 2013

W czerwcu kupno w dołku
Od kilku miesięcy czekam na realizację tego scenariusza:


PKO po 26.xx . Jeszcze niedawno taka cena wydawała się niemożliwa, teraz po ostatniej rekomendacji BOŚ z zasięgiem 23 zł nawet moja AT wymięka.

Śledzę również dolara, zdziwiłbym się, gdybyśmy po konsolidacji w okolicach 3.76 nie zobaczyli 4 z przodu:

4.26, 4.72 za dolara? W tej grze wszystko jest możliwe
W 2012 roku spadkom przewodziły spółki budowlane. Dopóki jednostajnie pikowały, rynek był dość przewidywalny. Teraz spadają spółki surowcowe i niektóre banki (szczególnie pana LC). Stąd np. co jakiś czas zerkam na ETF na wungiel:


Rozpisałem się, czas zatem na podsumowania. W portfelu mam kilkanaście spółek, które na wykresach miesięcznych lub tygodniowych są w trendach wzrostowych. Niektóre po wielu latach spadków jak np. Agora:

Klasyczna teoria Dowa: dopóki kolejne szczyty i dołki występują
powyżej poprzednich mamy trend wzrostowy

Na inne spółki czekam, żeby kupić/dobrać na lata lub pod szybką spekulację. Z każdym miesiącem mój apetyt na akcje rośnie z prostej przyczyny - rośnie ilość pieniądza w obiegu i ogólna niechęć do akcji:

Źródło: makrosfera.net

piątek, 23 maja 2014

Dwie złote zasady giełdy i co nas może czekać

Zasada 1: Nie skracaj rynku, którego rząd drukuje własną walutę (dla bardziej doświadczonych traderów: kupuj rynki, których rząd drukuje walutę)




Zasada 2: Nie kupuj waluty kraju, który drukuje swoją walutę (lub dla bardziej zaawansowanych: skracaj walutę kraju, który drukuje swoją walutę):


na dolarze widać okresy chwilowego wstrzymywania dodruku
za to na jenie i wcześniej NIKKEI idealnie uchwycony moment startu druku

Dlaczego sformułowałem te zasady jako zakazy gry, a nie reguły wejścia na rynek? Ponieważ 80% traderów traci, więc należy mieć zasady radykalnie ograniczające ryzyko, a dopiero potem szukać sposobności zarabiania.

Od jakiegoś czasu mamieni jesteśmy dodrukiem w Europie. Nie chcę spekulować pod jego start lub brak, wiem jednak, że jeśli faktycznie ECB rozpocznie QE, to na pewno nie kupię euro ani nie będę skracał europejskich parkietów, dopóki dodruk będzie trwał. Znajdzie się milion argumentów, że to nic nie da, że Grecja, Hiszpania czy Portugalia idą na dno, ale te rynki dawno temu już zanurkowały, a teraz czekają tylko na świeżutką walutę, która magicznie rozwiąże problemy.

QE w Stanach sprowadziło demokrację do oligarchii, 1% najbogatszych kontroluje już 20% majątku narodowego, blisko 10% obywateli stoi w kolejkach po bony żywnościowe. Żadne imperium nie przetrwało rządów magnaterii, dlatego jestem gorącym przeciwnikiem druku w UE w takiej formie, jaką przeprowadziła Ameryka. Traktowanie reszty narodu jak idiotów, którzy nie widzą niesprawiedliwości w podziale wypracowanego majątku ma krótkie nóżki - w końcu propaganda nie wystarczy do zachęcania ludzi, aby poświęcali swoje życie w wyprawach wojennych, które nie służą wolnościowym ideałom, tylko interesom garstki ludzi (kiedyś służyły interesom wszystkich mieszkańców imperium, dlatego łatwiej było wierzyć, że są to wojny sprawiedliwe).

Po ataku na WTC miliony Amerykanów zgłaszało się na ochotnika, żeby bronić kraj. Na fali patriotycznej euforii długo nie widzieli sprzeczności, że bronią go w Afganistanie, a za chwilę w Iraku. Dziś na wojny wyjeżdżają głównie spragnieni przygody młodzieńcy i najemnicy, którzy lubią tę zabawę i świadomość, że w każdym calu górują nad przeciwnikiem. Co będzie gdy trafią na równorzędnego, zdeterminowanego przeciwnika? Zwieją, bo nikt rozsądny nie poświęci życia dla paru miliardów więcej na koncie jakiegoś Buffeta.

Demoralizacja małymi kroczkami wdziera się do społeczeństwa, aż nie ma komu bronić państwa, nie ma komu dbać o dobro wspólne. Tak właśnie skończyła Rzeczpospolita, która pozwoliła magnaterii zdusić szlachtę. "Z samych panów zguba Polaków" powtarzali ludzie, którzy wbrew propagandzie PRL stanowili bardzo świadomą grupę społeczną. W ciągu dwóch stuleci szlachta rozciągnęła wpływy Polski między dwa morza, ale rosnące wpływy magnaterii pozwoliły skorumpować sejmy i sparaliżować państwo. Dzieła zniszczenia dopełniły walki o wpływy między magnatami, posiłkowanie się zagranicznymi agenturami, co w efekcie doprowadziło do zniknięcia Polski z map.

Wróćmy do giełdy - 50 największych europejskich spółek:


Zmagania przy 50% zniesieniu wielkiej bessy. Zaglądam na hiszpański IBEX lub francuski CAC - indeksy były na tych poziomach 15, 16 lat temu. To nie są poziomy do wygodnego szorcenia, jest ciśnienie na dodruk. Z tej przyczyny nie szukam tu okazji do krótkiej pozycji, raczej chciałbym spadków, żeby móc kupić tanio certyfikaty na wzrosty.

Scenariusz mógłby wyglądać tak: tąpnięcie na rynku, pesymizm, fatalne dane z gospodarek UE, straszenie krachem, media przypominają sobie od funduszu Eurogeddon, ECB ogłasza przy aplauzie publiczności start dodruku i wtedy trzymamy się 2 złotych zasad giełdy.

czwartek, 8 maja 2014

Rzut oka na ważniejsze wykresy i analiza sytuacji

Sporo czasu upłynęło od ostatniego giełdowego wpisu, ale też i niewiele mogę dodać dzisiaj do tego, co już opublikowałem. Indeksy zachodnie nadal są w tzw. topping process, polskie indeksy w trendach bocznych lub spadkowych. Zacznijmy od naszego rodzimego WIG:


Broni średnia 200 i 233-dniowa, wsparcie linii trendu wzrostowego i fibon. Krótkich wolę tu nie trzymać. Denko puści dopiero gdy Stany się sypną, więc wydaje się, że przez najbliższe sesje można coś ugrać na longach.

Czy warto kupować akcje na długi termin? Wiele razy dowodziłem, że teraz to co najwyżej na krótki termin pod zagrania techniczne. Akcje należało kupować w 2012 i trzymać przez 2013, co dobrze pokazuje zestawienie WIG z ADLINE (akumulacja-dystrybucja, czyli liczba akcji rosnących do spadających) :


W ciągu ostatnich lat mieliśmy zaledwie 3 dłuższe okresy, w których większość akcji rosła! To taki czas, w którym nie jest aż tak ważne co kupisz, bo rynek wybacza błędy i pozwala sprzedać drożej. Pół roku w 2009, 2 miesiące w 2012 i pół roku w 2013. Oto szczodrość rynku - 20% czasu na easy money (łącznie ok. rok na 5), choć 80% tego czasu przypadło na 2 hossy :)

Następca SWIG80, czyli WIG250:


Dywergencja na MACD, niższe dołki, niższe szczyty, poniżej średnich - póki co trend spadkowy. Jeśli jest w bessie, to z pewnością nie takiej jak w 2011 - wtedy MIŚSie się osuwały, aż runęły. Teraz mogą schodzić mniejszymi tąpnięciami i budować spore korekty dające nadzieję na powrót hossy. Tak jak hossa 2012-2013 była zupełnie inna od tej z lat 2009-2010. Na krach tutaj nie liczę, bo akcje powinny odbierać silne ręce skoncentrowane na długim terminie.

Wspomniany topping process na S&P500, miejsce na wzrosty się kurczy:


Hamerykany idą na rekord wszech czasów w liczbie zbalonionych wskaźników, jednak jeśli w lutym był  margin debt peak, to można pogrywać 'sell on new high' :

z http://www.advisorperspectives.com/dshort/

Padło pytanie o certy na spadki EURO STOXX50. Ja się w nie nie pakuję, bo Europa jest wciąż tania, a jak coś jest tanie, to rząd drukuje, żeby było drogie:


Na koniec dolar:


Łagodny trend spadkowy, trzyma tylko wsparcie na MACD. Pewnie jak zwykle cisza przed burzą, tylko jak długo potrwa? Timing ciężka rzecz, trzeba czekać aż obwieszczą w gazetach śmierć zielonego.

piątek, 21 lutego 2014

Dramat Słowian

Ten tekst chodził mi od jakiegoś czasu po głowie, ale za każdym razem gdy siadałem do pisania, zderzałem się z pustką. Czegoś brakowało. Dopiero ostatnie tragiczne wydarzenia na Ukrainie pchnęły mnie do przelania na ekran tego co myślę, ponieważ patrząc na rozstrzeliwanych powstańców, chowających się za drewnianymi tarczami, wiedziałem co czują.

Wiecie na czym się bogacili nasi przodkowie za czasów sprzed króla Ćwieczka? W VIII wieku Europa przeżywała gigantyczną hossę napędzaną handlem niewolnikami. Kto miał trochę wojów, brał się za najazdy i eksport podbitych ludzi do potężnych kalifatów arabskich, sięgających od Bagdadu po Hiszpanię. Najliczniejszą grupę niewolników stanowili Słowianie, których napadali Germanie, Skandynawowie oraz.. słowiańscy sąsiedzi np. Czesi. Tereny dawnego Cesarstwa Rzymskiego miały cywilizacyjne fundamenty, miasta, zamki, na terenach słowiańskich były tylko bory, pola, drewniane grody i słabo zorganizowani rolnicy, których łatwo było pobić i powyłapywać. Nie ma się co dziwić, że na ludzkim towarze majątki zbijały także lokalne rzezimieszki.

Bez wdawania się w dywagacje pokażę, że deficyt wolności utrzymał się w krajach słowiańskich do dziś. Dokonam tego porównując w przejaskrawiony sposób jak rozumiane są pewne pojęcia w państwie słowiańskim (PS), a jak w "mitycznym państwie zachodnim" (MPZ).

1. Obywatel

MPZ: jednostka dostarczająca wartość do społeczeństwa np. w postaci podatków. Im bogatszy, tym lepiej, bo bogatsze i silniejsze jest państwo. Obywatele MPZ są bogaci i generalnie martwią się konsekwencjami swoich wyborów, a nie zewnętrznymi zagrożeniami.

PS: własność państwa, która ma dostarczać środki (podatki, mięso armatnie) na utrzymanie władzy. Nie może być zbyt bogaty, bo będzie chciał wolności i zmian, nie może być za biedny, bo będzie się buntował. Obywatele są trzymani na smyczy paragrafów, urzędów, kredytów itd. Obywatel ma nie podskakiwać.

2. Policja i inne resorty siłowe

MPZ: mają chronić obywateli przed przestępcami i pilnować, żeby majątek publiczny nie był rozkradany. Zabójstwa polityków i dziennikarzy są rzadkie. Kary rzadko dotyczą zwykłych ludzi, na drobne występki przymyka się oko.

PS: Policja i służby mają chronić władzę przed obywatelami i ściągać z nich haracz. Wielkie afery olewane są z automatu, przy mniejszych szuka się kozły ofiarne. Zbyt natarczywi dziennikarze i politycy popełniają samobójstwa przed weekendem lub giną w wypadkach. Z całą surowością egzekwowane jest prawo, gdy dochodzi do takich przestępstw jak niezapalenie świateł w słoneczny dzień, przejście przez ulicę na czerwonym świetle gdy nic nie jedzie, jazda po piwku na rowerze itp. To ostatnie nie dotyczy oczywiście przedstawicieli władzy, resortów siłowych, wymiaru sprawiedliwości i innych nietykalnych.

3. Prawo, praca, administracja

MPZ: prawo służy harmonijnej koegzystencji w społeczeństwie. Podatki rozłożone równomiernie: dochody minimalne nieopodatkowane, płaci się podatki od posiadanego majątku. Władza to praca, można do niej dojechać metrem lub rowerem.

PS: prawo służy eliminacji podskakujących władzy oraz ograniczaniu konkurencji monopolistom. Majątki generalnie nieopodatkowane, bo w rękach "swoich", natomiast bardzo wysoko opodatkowana praca, z góry blokowana przepisami i koncesjami wszelka inicjatywa. Władza to prestiż, limuzyny i bezkarność.


Mógłbym tak pisać jeszcze dużo, ale nie to jest istotą wpisu - chciałem tylko pokazać, że to niewolnictwo ciągle w nas tkwi. Jasne, że mityczne państwa zachodnie mają multum problemów, mafia włoska jest gorsza od polskiej. Nasze słowiańskie państwo jest tylko odbiciem naszego zniewolonego społeczeństwa. Jest takie, jakimi my jesteśmy w swojej masie. Jeśli tego nie akceptujemy możemy próbować to zmienić, wyjechać lub zacząć pić. Wiele się w Polsce zmienia na lepsze, ale wszystko to może prysnąć, jeśli nie zmieni się nasza mentalność.

Wiele razy pisałem, że największą "zbrodnią" jaką popełniła PO było porzucenie programu z 2007 roku, który wyniósł ich do władzy. W przeciwieństwie do przeciwników Tuska nie uważam go za żadnego aferzystę. Jest to zwyczajny nieudolny lider, który miał możliwość uczynić Polskę bogatą bogactwem swoich obywateli, ale odpuścił w przedbiegach. Czy nie uwierzył w Polaków, czy przeraziła go skala kontroli obcych służb nad państwem, tego się pewnie nie dowiemy.

Przykład Ukrainy pokazuje, jak kończą państwa nie dające ludziom perspektyw. Powstańcy nie giną na barykadach, bo uwiodły ich obietnice walczących o wpływy mocarstw. Oni po prostu mają dość tej gównianej beznadziei, kłamstw, wszechobecnej korupcji. Po latach upodleń nie mają nic do stracenia i choć przez chwilę walcząc z systemem czują się wolni. W jednym z wywiadów redaktorka pyta grupkę protestujących - Co sądzicie o waszych (opozycyjnych) przywódcach? - Odpowiada jej parsknięcie - Nie mamy liderów, to my wszyscy jesteśmy przywódcami. Podobne świadectwa składali uczestnicy polskich powstań czy wydarzeń z czasów stanu wojennego. Tamte chwile gdy byli razem i przeżywali wolność utkwiły im do końca życia. Założę się, że większość z nich nie wierzyła, że w kraju będzie lepiej. Inaczej nie szliby na śmierć, jak kamienie na szaniec.

Słowiański głód wolności nie ma zaspokojenia w żadnym słowiańskim państwie. Najsilniejsze z nich, Rosja, to rządzona przez bezlitosnych bandytów satrapia, nie mająca żadnej oferty dla swojego społeczeństwa. Jedyne co potrafią robić najlepiej na świecie, to siać chaos i zniewolenie. Są najlepsi jeśli trzeba rozmontować inne państwo czy wybić jego elity, ale gdy trzeba podłączyć prąd lub kanalizację w mieście, system już nie daje rady.

Trudno w to uwierzyć, ale dla Ukraińców Polska jest uosobieniem sukcesu. Osobiście niczego mi nie brakuje i zgadzam się z tymi, którzy głoszą, że nigdy w historii nie mieliśmy tak dobrze. Niestety uważam, że polskie elity nie zdają sobie sprawy, jak kruche jest nasze położenie, ponieważ nie jest poparte szacunkiem dla własnego państwa. Nie mieliśmy rozruchów tylko dzięki temu, że 2 miliony Polaków wyemigrowało za chlebem/szacunkiem/perspektywami. Przez 7 lat rządów Tuska nie zrobiono prawie nic, żeby umożliwić Polakom rozwój - podatki podniesione, administracja rozdęta (słynne redukcje etatów, po których wzrosła liczba urzędników), dokręcanie śruby zwykłym obywatelom, zamiatanie afer i żenujące wpadki prokuratury czy urzędów (w stylu nie kontrolowaliśmy Amber Gold, bo urzędniczka zapomniała wpisać do jakiegoś rejestru).

Mamy jeden z najwyższych poziomów kontroli nad obywatelami, państwo polskie spełnia w różnym stopniu wszystkie grzechy, które wypisałem w punktach. Kto będzie bronił takiego państwa? Gdzie są nasi liderzy? Nie ma ich! Nie ma nikogo w Polsce, kto spełniałby moje potrzeby: budowy państwa opartego na szacunku do człowieka, silnego gospodarczo, wynoszącego na wysokie stanowiska mądrych ludzi. Jeśli kacapy rozmontują Ukrainę, będziemy następni w kolejce. Ucieczka pod skrzydła Niemiec, zamiast budować silne państwo jest skrajną głupotą; dziś są z nami w sojuszu, jutro mogą dogadać się z Rosją na nowy porządek i dowiemy się, że nie zasługujemy na własne państwo, że jesteśmy burzycielami. W kraju będzie szalał inspirowany przez obce służby chaos, a Polacy będą przekonani, że nie potrafią sami się rządzić. Dopiero z kolejną okupacją przyjdzie otrzeźwienie, że może być jeszcze gorzej. Wtedy co? Nowe beznadziejne powstanie, bezsensowne śmierci. Historia znowu ma zatoczyć koło?

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Co rok to prorok

Analizując dziś wykres 50 największych europejskich spółek, zauważyłem że prognoza sprzed roku spełniła się w 100% :



W komentarzu napisałem wówczas:
 "Na razie zakładam, że sygnał nie jest fałszywy i do okolic 3000 punktów będziemy się dość bezpiecznie wspinać. Na tym poziomie widzimy serię ciekawych oporów, lukę wielkiej bessy z 2008 roku, więc w okienku między fibo38.2 a zniesieniem 50% bessy 2007-2009 zmienność powinna znacząco wzrosnąć, kończąc czas "łatwego" zarobku na odbijających od dna cenach akcji."


Tak się składa, że oczekiwana zmienność powinna pojawić się właśnie w obecnym terminie. Szeroki konsensus rynkowy zakłada kontynuację (a nawet przyspieszenie) wzrostów po pokonaniu wszelkich możliwych oporów przez indeksy amerykańskie i niemieckie. Biorąc pod uwagę impet tamtejszych trendów nie można wykluczyć mocnego wybicia EUROSTOXX50 ku zniesieniu 61.8% przy 3500 pkt.

Dla naszego rynku dominujący trend informacyjny zakłada, że właśnie kończymy solidną korektę przed dalszą hossą, a bessa (jeśli wystąpi, bo niektórzy piszą już o wielkiej hossie pokoleniowej) najwcześniej wystartuje w okolicach kwietnia.

Na wykresie STXE.F zaznaczyłem strzałkami 2 wcześniejsze momenty, które uważam za wysoce podobne do aktualnej sytuacji. Pierwszy wystąpił w styczniu 2010 roku, pamiętam dokładnie tamten okres, bo wróciłem wtedy do kontraktów po pierwszej nieudanej przygodzie i na styczniowo-lutowej panice osiągnąłem pierwsze sukcesy na pochodnych (które równie szybko przekułem w straty na męczących wzrostach do kwietnia). Kolejna data to luty 2011 i początek bessy (wtedy wskazywałem swoje silnie niedźwiedzie nastawienie http://podtworca.blogspot.com/2011/02/bessa-wszystkich-wessa.html ).

Uważam, że istnieje wysoka szansa na powtórzenie scenariusza ze stycznia 2010, czyli silna korekta w Europie i Stanach. Dla S&P500 zakres spadków oceniam na 1580 pkt (podwójne linie pionowe to moja stara prognoza-nadzieja na wyrysowanie dywergencji na MACD, która nie udała się do końca, bo oscylator na drugim szczycie nie biegnie niżej jak to było w 2000 i 2007 roku) :


Dla polskich indeksów ciężko znaleźć mi jakieś wiążące sygnały (poza kombinacjami jak w poprzednim wpisie). Wielokrotnie wskazywałem poziomy SWIG80 czy MWIG40, do których czułem się bezpiecznie z akcjami. Poziomy te zostały zdobyte, a później rynek zaczął spadki. Fundamentalnie spółki polskie są wyceniane z lekkim plusem, zgodnie z optymistycznymi prognozami dla gospodarki. AT dla indeksu WIG wygląda byczo (obrona wsparcia na szczycie hossy 2011), dopóki nie zejdzie w okolice 47 tys. nie ma się czym martwić. Nie sądzę jednak, żeby Polska trzymała się mocno w przypadku spadków na DM.

Reasumując:

- oczekuję co najmniej mocnej korekty w Europie i Stanach, wsparcie dla S&P500 na 1580,

- nie sądzę, żeby polska giełda w takim wypadku była silna, kluczowe wsparcie dla WIG na ok. 47 tys.,

- w przypadku dalszej pompy w USA i Niemczech zwijam krótkie i psioczę na drukarzy :)

- nie zakładam na razie wielkiej bessy czy krachu, najbardziej prawdopodobny scenariusz to wspomniana korekta, czy będzie coś gorszego to już kwestia czarnych łabędzi i unknown-unknown (lub known-uknown w postaci długu i bliskich konsekwencji dla rządów).



piątek, 10 maja 2013

Niepewność i szanse

Pozamykałem dość szybko pozycje L i akcje WIG20 chronione dywidendami. W portfelu zostały tylko akcje małych spółek kupione pod hossę wg analizy fundamentalnej. Nie daje mi spokoju kilka wykresów, szczególnie spółek z WIG20, które dość książkowo osuwają się w trendach spadkowych.

Proszę czytelników nie sugerowanie się tymi wykresami i dogłębne przemyślenie wszelkich 'za' i 'przeciw', ponieważ mogą namieszać, kiedy np. kupiliśmy jakąś spółkę na długi termin i satysfakcjonują nas dywidendy. Nadal uważam, że jesteśmy w hossie (indeks WIG) lub w przededniu hossy (indeks C_ lub WIG20). Sytuacja makro i cykle również sprzyjają już hossie (patrz wpisy W. Białka).

Jeśli przedstawiony scenariusz się ziści, może dojść do paniki, która posłużyłaby do odebrania akcji wielu spółek w rewelacyjnych cenach. Mimo to uważam, że jeśli ktoś posiada przedstawione niżej akcje kupowane w obecnych cenach, również zarobi w przeciągu roku-dwóch i pozbywanie się ich pod cudze wykresy nie jest najlepszym pomysłem. Trzeba mieć swój plan i go realizować.

Do rzeczy zatem. Kilka razy wspominałem, że chciałbym kupić Tauron po 3.40 a PGE po 14. Odpowiedź kryje się w tych wykresach:

Tauron futures:
PGE fut:


JSW (zasięg spadku nie zmieścił się na obrazku, ale jest to ok. 65 PLN). Tej spółki nie chcę kupić, ale wykres jest dość wymowny.


Na KGHM nie widać tak dobrze tego, co pokazuje miedź:


Oraz bardzo słabo odbijające srebro. W przypadku tego metalu chciałbym się podzielić pewną obserwacją - kiedy ceny pękają po okresie hiperboli, spadek często dociera do poziomu wybicia, w tym wypadku byłyby to okolice 18.4$ wybite w marcu 2010 roku:


Na PKO fut widzimy przebite wsparcie nowej linii poprowadzonej po dołkach i wykonaną nawrotkę, która na razie przyjęła wygląd świecy doji o negatywnej wymowie:


Mówimy tu aż 5 dużych spółek z WIG20, które rysują książkowe formacje spadkowe. Zajrzyjmy wreszcie na sam WIG20:


Linia wsparcia po dołkach jeszcze działa. Poprzednia pękła w maju zeszłego roku i spowodowała mini panikę. Gdyby doszło do powtórki wyłamania, indeks ponownie mógłby dotrzeć w okolice 2000 punktów.

Powyższe wykresy traktowałbym jednak nie jako pretekst do pozbywania się akcji, które jak pokazywałem w poprzednich wpisach są tanie i płacą dywidendy wyższe niż lokaty. Oprocentowanie na rachunkach oszczędnościowych w moim banku to ok. 2%, tymczasem PKO wypłaci ponad 5% dywidendy. Traktuję te wykresy jako potencjalne okazje na bardzo dobre zakupy. Gdyby te spadki faktycznie się zrealizowały, kupiłbym znacznie więcej akcji i L-ek, niż na poziomie 2250 oraz zaplanowałbym wielomiesięczne strategie opcyjne.

Jesteśmy w okresie, w którym trzeba szczególnie uważać na swoje emocje. Zdecydowana większość blogerów traktuje wzrosty na rynkach rozwiniętych jak bańkę lub pompowanie pustym pieniądzem. Tymczasem w Europie drukowania pieniędzy nie było, a mimo to akcje firm europejskich są już od roku w hossie i bardzo daleko od swoich maksimów z 2007 roku:


Co się stanie, kiedy kryzys trafi do rdzenia Eurozony i ECB włączy drukarkę? Wystarczy spojrzeć na S&P500 lub NIKKEI.

W skali roku jest szansa na realizację takiego scenariusza (WIG20):


niedziela, 9 grudnia 2012

Euro w dół, akcje w górę

Kontynuując zabawę z europejskimi indeksami, wziąłem dziś na tapetę EUR_I (indeks euro) oraz francuski CAC:


Przecięcie SMA15 ze SMA90 na wykresie miesięcznym indeksu EUR można traktować jak długoterminowy sygnał. Przecięcie jest o tyle ciekawe, że zbiega się z dołkami lokalnymi na EUR_I oraz francuskiego indeksu akcji. O ile jednak dla walut europejskich był to ledwie przedsionek półmetka bessy (waluty osłabiały się jeszcze ok 4 lata), to akcje wchodziły już w dynamiczny rynek byka.

Można to na chłopski rozum dość łatwo wytłumaczyć - osłabia się waluta, poprawia się konkurencyjność gospodarki (lepszy eksport, słabszy import) i/lub na skutek osłabienia waluty postępuje inflacja i w konsekwencji drożeją aktywa.

piątek, 7 grudnia 2012

Europa wstaje z kolan

Zbankrutowana we wszystkich mediach Europa wybija wreszcie linię bessy (DJ EURO STOXX50 FUTURE) :


Na razie zakładam, że sygnał nie jest fałszywy i do okolic 3000 punktów będziemy się dość bezpiecznie wspinać. Na tym poziomie widzimy serię ciekawych oporów, lukę wielkiej bessy z 2008 roku, więc w okienku między fibo38.2 a zniesieniem 50% bessy 2007-2009 zmienność powinna znacząco wzrosnąć, kończąc czas "łatwego" zarobku na odbijających od dna cenach akcji.