Jestem świeżo po lekturze niezwykłego komiksu "Krzyk Ludu". Na ponad 300 stronach Jacques Tardi stworzył przez 4 lata prawdziwe dzieło sztuki - epicką opowieść w realiach Komuny Paryskiej.
Na tle historycznych wydarzeń krzyżują się losy fikcyjnych bohaterów (policjantów, kapusiów, prostytutek, bandziorów, plebsu, oficerów, artystów, opętanego rządzą zemsty notariusza i wielu innych).
Plansze komiksu pokazują Paryż tamtych wydarzeń z reporterską dokładnością. Uważam, że komiks to najlepsze medium mogące pokazać życie w innych czasach i kulturach (pod oczywistym warunkiem, że autor doskonale zna przedstawiany świat).
Zastanawiające jak szybko wydarzenia potrafią wymknąć się spod kontroli. Z każdą emocją, złamaną konwencją puszczają hamulce człowieka. W końcowym etapie nie ma zbrodni, której nie dopuściłby się przeciętny szewc, sklepikarz czy inteligent. Autor nie szczędzi zresztą drastycznych scen ludzi rozrywanych pociskami artyleryjskimi, rozstrzeliwanych kobiet i dzieci.
Coraz częściej czytam, że społeczeństwa zachodnie dojrzewają do rewolucji. Nie wiem czy władze zdają sobie sprawę z powagi sytuacji, gniew i rozgoryczenie nie narastają liniowo. Są jak podgrzewane kartofle, długo woda się grzeje, bąbluje, wtem zaczyna kipieć i wylewa się piana.
Kolega doxa zamieścił dziś filmy o zatrważających statystykach amerykańskich ( http://slomski.us/2010/10/26/nowa-rzeczywistosc/ ). Rozwarstwienie majątkowe społeczeństwa postępuje w oszałamiającym tempie. Zwykli ludzie tracą pracę i domy, są przygnieceni długami, podatkami (największe obciążenia podatkowe dotykają pracujących, najniżej opodatkowani są posiadacze wszelakich aktywów).
1% oligarchów posiada już ok. 50% majątku USA. Rząd zamiast reform wolnościowych drukuje pieniądze, które zasilają klikę banksterów. Dla zwykłego obywatela zauważalny efekt "pomocy" Fed to rosnące podatki i ceny żywności, paliwa, sztucznie podtrzymywane wysokie ceny domów. W Polsce przyszłość rysuje się jeszcze gorzej, choć z innych powodów. Poświęcę temu odrębny wpis.
PS "Krzyk Ludu" to nie jedyna perełka traktująca o rewolucji. Francuzi mają słabość do podobnych historii, polecam również komiks Sambre . Mniej tu historii i polityki, fabuła kręci się wokół miłości. Polecam oba dzieła zwłaszcza tym, którzy myślą że komiks to infantylne opowieści obrazkowe dla dzieci.
Blog o inwestowaniu, grze na giełdzie, rozwoju osobistym, przemyślenia na temat egzystencji, poszerzanie świadomości. Czasem trochę o żarciu i bieganiu - życie :) Napisz do mnie: deedees małpa o2 kropcia pl
czwartek, 28 października 2010
środa, 20 października 2010
Szafa ledwo trzyma, ale piątka może być
Trup w szafie już jest, teraz czekamy aż wypadnie. Trupem jest Hiszpania o czym wiadomo od miesięcy, jak nie lat. Pytanie kiedy temat kraju z 20% bezrobociem, 3 mln pustych mieszkań i setkami tysięcy kredytów hipotecznych pod wodą pojawi się na pierwszych stronach gazet. To będzie znak do zajmowania krótkich na EURUSD.
Po raz pierwszy Hiszpanię rozgrywano w czerwcu na dołku EURUSD. Wtedy chodziło o przekonanie ulicy, że Euro się sypie i żeby kupować napompowanego dolara. Tak samo rozegrano Grecję w lutym - o tym, że kraj bankrutuje wiedziano od dawna, ale temat w mediach pojawił się w lutowym dołku. Co było potem misie wspominają z dreszczem - pompowanie indeksów i codziennie bicie rekordów aż do kwietnia.
Kiedy drugi raz zagrano Grecją pod koniec kwietnia wielu zignorowało informację jako odgrzewanego kotleta. A to było już ten właściwy znak :) Tydzień czy dwa temu puszczono w eter kłopoty Irlandii - zbagatelizowane przez rynek. Na razie. Wykres IBEX wygląda bardzo słabo:
Niższe dołki, niższe szczyty i obowiązujący kanał spadkowy bessy. Tutaj będę wyczekiwał początku spadków.
Tymczasem na naszym grajdołku pierwsza korekta fali spekulacyjnej. Dlaczego spekulacyjnej? Dlatego:
Wig20short to odwrócony indeks WIG20. Żadne fundamenty nie mają znaczenia, darmowy dolar dla mega spekulantów generuje wzrosty aktywów na całym świecie.
Jakiś czas temu porzuciłem Elliotta, ale struktura fal na WIG20 zaczyna wyglądać całkiem zgrabnie:
Według tego oznaczenia wzrosty od czerwca są ostatnią spekulacyjną piątą falą. Roboczo zasięg wzrostów wyznaczyłem na poziomie zniesienia fibo 61.8% czyli ok. 2900pkt. Wynikałoby z tego, że przed nami euforyczna piątka w euforycznej piątce całej hossy :)
Słabo wyglądają małe spółki (na czerwono WIG20):
Podczas gdy WIG20 pchany zagranicznym kapitałem spekulacyjnym pnie się na fibo 61.8%, SWIG80 ledwo konsoliduje się przy poziomie 38.2%! Już raz podobna dywergencja poprzedziła bessę.
Czy warto ryzykować udział w ewentualnym rajdzie na ostatniej fali spekulacyjnej? (zakładając, że przedstawiony scenariusz jest poprawny). Myślę, że może być to trudne. Fala 5 jest bardzo zdradliwa, wystarczy poczytać fora poświęcone spółkom z WIG. Niby pniemy się do góry, ale większość spółek spada:
Indeksy wyciągane są pojedynczymi spółkami, nigdy nie wiadomo czy danego dnia wystrzeli PEO, PKO, PZU, TPS, PGE czy Orlen. Ja już akcji nie kupuję, mogę zaryzykować w przypadku euforii jakieś instrumenty pochodne na indeksy, ewentualnie kupić PGN, który przed zimą powinien podrosnąć i te kilkanaście groszy zapłaci.
Po raz pierwszy Hiszpanię rozgrywano w czerwcu na dołku EURUSD. Wtedy chodziło o przekonanie ulicy, że Euro się sypie i żeby kupować napompowanego dolara. Tak samo rozegrano Grecję w lutym - o tym, że kraj bankrutuje wiedziano od dawna, ale temat w mediach pojawił się w lutowym dołku. Co było potem misie wspominają z dreszczem - pompowanie indeksów i codziennie bicie rekordów aż do kwietnia.
Kiedy drugi raz zagrano Grecją pod koniec kwietnia wielu zignorowało informację jako odgrzewanego kotleta. A to było już ten właściwy znak :) Tydzień czy dwa temu puszczono w eter kłopoty Irlandii - zbagatelizowane przez rynek. Na razie. Wykres IBEX wygląda bardzo słabo:
Niższe dołki, niższe szczyty i obowiązujący kanał spadkowy bessy. Tutaj będę wyczekiwał początku spadków.
Tymczasem na naszym grajdołku pierwsza korekta fali spekulacyjnej. Dlaczego spekulacyjnej? Dlatego:
Wig20short to odwrócony indeks WIG20. Żadne fundamenty nie mają znaczenia, darmowy dolar dla mega spekulantów generuje wzrosty aktywów na całym świecie.
Jakiś czas temu porzuciłem Elliotta, ale struktura fal na WIG20 zaczyna wyglądać całkiem zgrabnie:
Według tego oznaczenia wzrosty od czerwca są ostatnią spekulacyjną piątą falą. Roboczo zasięg wzrostów wyznaczyłem na poziomie zniesienia fibo 61.8% czyli ok. 2900pkt. Wynikałoby z tego, że przed nami euforyczna piątka w euforycznej piątce całej hossy :)
Słabo wyglądają małe spółki (na czerwono WIG20):
Podczas gdy WIG20 pchany zagranicznym kapitałem spekulacyjnym pnie się na fibo 61.8%, SWIG80 ledwo konsoliduje się przy poziomie 38.2%! Już raz podobna dywergencja poprzedziła bessę.
Czy warto ryzykować udział w ewentualnym rajdzie na ostatniej fali spekulacyjnej? (zakładając, że przedstawiony scenariusz jest poprawny). Myślę, że może być to trudne. Fala 5 jest bardzo zdradliwa, wystarczy poczytać fora poświęcone spółkom z WIG. Niby pniemy się do góry, ale większość spółek spada:
Indeksy wyciągane są pojedynczymi spółkami, nigdy nie wiadomo czy danego dnia wystrzeli PEO, PKO, PZU, TPS, PGE czy Orlen. Ja już akcji nie kupuję, mogę zaryzykować w przypadku euforii jakieś instrumenty pochodne na indeksy, ewentualnie kupić PGN, który przed zimą powinien podrosnąć i te kilkanaście groszy zapłaci.
piątek, 15 października 2010
Hiperbola
Jeszcze jedna bitwa, jeszcze dorżniemy watahy, wygramy tę batalię!
Pamiętam paniczną falę 5 wyprzedaży w styczniu-lutym 2009 roku. Po krachu z września-października 2008 wydawało się, że niżej już nie będzie. A jednak wbrew wszelkiej logice spółki leciały grubo poniżej wartości księgowej. Zdarzały się nawet takie kwiatki, jak wycena spółki poniżej depozytów, które ta spółka trzymała w banku! Każdą informację interpretowano negatywnie i traktowano jako pretekst do wyprzedaży.
To co dzieje się dzisiaj wygląda jak odwrotność tamtych procesów. Dobre informacje? Super - pompka. Złe? Jeszcze lepiej - Fed dodrukuje $ - pompka! Rosną surowce i rynki wschodzące:
Złoto bije rekordy niemal codziennie:
Nawet obligacje pną się do góry:
Kto kupuje obligacje 10-letnie płacące 2.5% skoro ma być wielka inflacja i dewaluacja dolara? Interpretacja spadku rentowności bondów jest następująca: Fed kupuje obligacje rządu USA (teraz na górce podobno odbiera mocno przewartościowane papiery od zaprzyjaźnionych dilerów). Masowy dodruk dolara.
Zajrzyjmy więc na klasyczny cykl hossa-bessa:
Etap 1 Obligacje rozpoczynają Hossę (spadają akcje i towary)
Etap 2 Akcje rozpoczynają Hossę ( obligacje rosną, towary spadają)
Etap 3 Towary rozpoczynaj Hossę (rosną wszystkie rynki)
Etap 4 Obligacje rozpoczynają Bessę (akcje i towary rosną)
Etap 5 Akcje rozpoczynają Bessę (obligacje spadają, towary rosną)
Etap 6 Towary rozpoczynają Bessę (spadają wszystkie rynki)
Gazety obwieszczają już nadejście etapu 4. Sprzedaj obligacje, kup akcje i towary. Brzmi logicznie - bańka na bondach pęknie i kapitał przeniesie się na ryzykowne aktywa. Ale zaraz - ten kapitał pompuje już aktywa od lipca a obligacje od tego czasu pędzą w tym samym kierunku.
Załóżmy że jestem takim Master of Puppets (MoP), który tworzy pieniądz i chciałbym pomóc kolegom, żeby poprawili bilanse. Jak to zorganizować? Poprawmy trochę kolejne etapy:
..
Etap 3: Towary rozpoczynają Hossę (rosną wszystkie rynki)
Etap 4: MoP kupuje obligacje, więc te nie zaczynają bessy. Koledzy MoPa kupują akcje i towary, reszta myśli, że jest w etapie 3.
Etap 5: MoP przestaje kupować obligacje. Owieczki kupują akcje i towary. Koledzy MoPa sprzedają im je i dokładają krótkie pozycje. Obligacje i akcje zaczynają spadać, ale przecież akcje urosną, bo dolar śmieć nie? <-- tutaj za chwilę będziemy wg mnie.
Etap 6: Wszystko spada, ale to tylko chwilowa korekta, bo przecież zaczęła się hossa, Fed dodrukuje jakby co itd.
Jak już się chwaliłem wsiadłem w dolara przedwcześnie. Na szczęście pozycję powiększałem etapami, więc strata wynosi ok. 7.5% do całości pozycji. Myślę, że czeka nas jeszcze ostatnie tytułowe dożynanie trzymających zielonego, które zatrzyma się na wsparciu:
Cień świecy, która wysadzi ostatnich wierzących, że śmierć dolara została odtrąbiona przedwcześnie. Zwycięstwo byków na parkiecie będzie chwilowe, potem pójdą wreszcie na rzeź ;)
Pierwsze doświadczenia z giełdą miałem w 2007 roku (głównie fundusze), ale na poważnie zabrałem się za to w październiku 2008. Jak w każdej dziedzinie zdarzają sie i tutaj geniusze, którzy zarabiają setki procent. Ja jako zwykły przeciętniak muszę wszystko przeżyć na własnej skórze.
Można powiedzieć, że przeżyłem już bessę (choć dane z okresu 2007-sierpień 2008 są bardzo ubogie) i spory kawał hossy. Te doświadczenia są dużo cenniejsze niż jakikolwiek wypracowany w tym czasie zysk. Specjaliści robią największe pieniądze podążając z hiperbolą - ja do tego pociągu już nie wsiądę. Może jakaś krótka transakcja pod konkretną formację. Tymczasem czekam na kolejną bessę - tutaj do fazy wyprzedaży na fali 3/C mam za mało doświadczeń.
Aktualna pozycja dolarowa była otwierana pod prąd - to poważne wykroczenie. W przeciwieństwie do lutego, kiedy otwierałem krótkie w dołku to i tak postęp. Tym razem doczekałem do końca fali B, kiedy dolar po spadku z 3.50 zatrzymał się przy ok. 3.10 . Po odbiciu od sma200 i ledwie osiągnięciu poziomu fali A spadków (lub fali 1, na razie trzymam się wcześniejszych oznaczeń, że dolar robi bardzo mocną korektę wzrostów A-B-C) niecierpliwie podbierałem zielonego. Dwie surowe lekcje w tym roku. Za trzecim razem doczekam do odwrócenia trendu, jeśli nie będę chciał z nim grać.
czwartek, 7 października 2010
Wig20usd zamknął lukę
Wczoraj WIG20USD uporał się wreszcie z zamknięciem luki na fibo 50% zniesienia całej fali spadkowej bessy. Myślę, że to na razie koniec wzrostów. Co więcej - wydaje mi się, że byliśmy świadkami szczytu hossy i wracamy do bessy.
Na wykresie tygodniowym:
widzimy, że kurs ugrzązł między zniesieniami 50% wielkiej hossy 2003-2007 i wielkiej bessy 2007-2009. Przeprowadziłem od dołka w 98 roku linię do szczytu z 2000 roku. Zakres czasowy od dołka z lutego 2009 do dziś jest niemal identyczny. Dlaczego zwracam na to uwagę?
Na blogu W. Białka pojawiła się koncepcja, że w 2000 roku gospodarki rozwinięte osiągnęły szczyt na giełdach po pęknięciu gospodarek wschodzących 3 lata wcześniej. Tym razem role się odwróciły - to emerging markets biją w tym roku szczyty a stare gospodarki ledwo dociągają do zniesień bessy (swoją drogą WIG wypadł bardzo kiepsko na tle innych gospodarek wschodzących - inwestorzy jak widać znają wartość cudownej polityki Donalda Dyzmy).
Jeśli bańka spowodowana "podtrzymywaniem płynności" przez Fed pęka, zobaczymy załamanie indeksów i walut azjatyckich, z Ameryki Pd, Europy Środkowo-Wschodniej. Ostatni zgon dolara nadszarpnął wiarę w tę walutę, jednak wytrzymałem na pozycjach. Wyprzedałem prawie wszystkie akcje (zostaly symboliczne pakiety Arctic i Jutrzenki) i teraz siedzę na certach na spadki ropy i ok. 4000USD w parach Aud i Jpy. Czekam na sygnały zmiany trendu na USD, żeby kupić więcej waluty (zwłaszcza USDPLN).
Jeśli zielony padnie, będę siedział z boku. Przy tych cenach nie mam co kupić, może popróbuję grać L na jakichś instrumentach pochodnych. Akcji nie kupuję, bo niby indeksy biją codziennie rekordy, a większość spółek spada.
piątek, 1 października 2010
Tylko wzrosty..
Obserwujemy ostatnio dynamiczną przecenę dolara. USDPLN od rekordowego 3.52 w czerwcu spadł dziś do 2.87. Rosną akcje, rosną surowce, rośnie Euro, w dodatku każdy scenariusz zakłada wzrosty: rośnie pod lepsze wskaźniki wyprzedzające, a jak będą złe, to Fed dodrukuje kasę (QE2).
Fed straszy deflacją, tymczasem Amerykanie narzekają na drożejącą żywność, paliwo, czynsze, podatki. I tylko taką inflację Ben jest w stanie wywołać swoim podtrzymywaniem płynności, gdyż banki nie mają komu dać kredytu, zatem windują ceny surowców.
Myślę, że Amerykanie grają na przekucie bańki na nieruchomościach w Chinach co doprowadzi do kryzysu w tym kraju. Niech się Chiny pozbywają taniejącego dolara, niech coraz drożej kupują miedź czy stal, niech podwyższają pensje robotnikom, którym maleje siła nabywcza. Kiedy już nie będą posiadali rezerw, odetnie się ich od rynku zachodniego, wywinduje cenę dolara i spuści powietrze z surowców.
Tymczasem Chińczycy podtrzymują wzrost gospodarczy w sposób typowy dla komunistów - wyburzają nowe drapacze chmur, wiadukty, autostrady i na ich miejscu budują jeszcze nowsze :) ( http://www.zerohedge.com/article/china-proudly-demolishing-buildings-completed-pursuit-great-housing-bubble-perpetual-engine ) .
Pochodną bańki w Chinach jest bańka w Australii, która eksportuje surowce do Państwa Środka. Podczas gdy nieruchomości w Stanach tanieją od 4 lat, w Australii ceny osiągają coraz bardziej irracjonalne poziomy:
Australian dollar future od kwartału bije kolejne rekordy i zmierza do szczytu wszechczasów:
AUDUSD niczym akcje w kwietniu robi codziennie nowy szczyt. Typowa euforyczna piątka.
No i ten nieszczęsny USD Index:
Przyznaję, że zaskoczył mnie zasięg spadków. Impuls wzrostowy był 5-falowy, dlatego liczyłem na 3-falową korektę A-B-C, tyle że jej dołek widziałem gdzieś w okolicach 59pkt a lollar dalej spada. Czy znowu powstrzyma go dopiero sma200?
AUDUSD dał mi trochę w kość, na szczęście ustawiłem na FX najniższą możliwą wartość mikrolota (x1000), więc straty mogę sobie trzymać jeszcze długo. Granie przeciwko bańce jest bardzo złym pomysłem, choć 0.95 wydawało się szczytem. USDJPY za chwilę osiągnie poziom, z którego BOJ rozpoczął interwencję i tutaj liczę na zwrot sytuacji.
Na koniec 2 ciekawostki, które skłaniają mnie do scenariusza niedźwiedziego:
1. Wczoraj podano, że deficyt fiskalny Irlandii wyniesie w tym roku 32% na skutek ratowania banków. Mówi się, że po Grecji obligacje Irlandii skupuje już tylko ECB. Hiszpanii obniżono rating.
Dla mnie wygląda to jak wprawka do odwrócenia trendu na EURUSD. Na wykresie widać dynamiczną korektę A-B-C od dołka, pokonane zniesienie 50% całej fali spadkowej (pewnie dobiją do 61.8%).
2. Dostałem ostatnio takiego fajnego maila od sprzedawcy złota:
" Złota koniunktura trwa – w najbliższym czasie wzrost ceny do poziomu 1800 USD
za uncję prawdopodobnym scenariuszem.
O tym, że złoto pokonało barierę 1300 USD za uncję – wie już każdy. Ten rekord mnie nie
zaskoczył – wolę patrzeć w przyszłość niż skupiać się na przeszłości. A czekają nas ciekawe czasy! Każdy rekord ceny nieuchronnie zbliża nas do następnego. Kolejnym nie pobitym
rekordem jest próg 1500 USD. W dalszej perspektywie – próg 1800 USD.
Przede wszystkim – oficjalnie wiadomo, że inflacja wzrośnie. Ba! Z ostatnich komunikatów
wynika, że FED (System Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych)
będzie celowo generował wzrost inflacji!
Cóż, sama ta informacja stanowi jasną podpowiedź co będzie się już wkrótce dziać na rynku metali szlachetnych. Inflacja zawsze generuje wyraźny wzrost cen złota. A inne fakty tylko
potwierdzają prognozy, z których najostrożniejsze przewidują 10 % wzrost ceny złota przez
najbliższe 2 miesiące."
Noo super majątek można zrobić, popatrzmy na złoto w PLN:
Jak na razie widzę spadek od czerwca 500zł/uncja a patrząc na wykres prędzej spodziewałbym się kolejnego spadku o 500zł niż wzrostów 10%.
Fed straszy deflacją, tymczasem Amerykanie narzekają na drożejącą żywność, paliwo, czynsze, podatki. I tylko taką inflację Ben jest w stanie wywołać swoim podtrzymywaniem płynności, gdyż banki nie mają komu dać kredytu, zatem windują ceny surowców.
Myślę, że Amerykanie grają na przekucie bańki na nieruchomościach w Chinach co doprowadzi do kryzysu w tym kraju. Niech się Chiny pozbywają taniejącego dolara, niech coraz drożej kupują miedź czy stal, niech podwyższają pensje robotnikom, którym maleje siła nabywcza. Kiedy już nie będą posiadali rezerw, odetnie się ich od rynku zachodniego, wywinduje cenę dolara i spuści powietrze z surowców.
Tymczasem Chińczycy podtrzymują wzrost gospodarczy w sposób typowy dla komunistów - wyburzają nowe drapacze chmur, wiadukty, autostrady i na ich miejscu budują jeszcze nowsze :) ( http://www.zerohedge.com/article/china-proudly-demolishing-buildings-completed-pursuit-great-housing-bubble-perpetual-engine ) .
Pochodną bańki w Chinach jest bańka w Australii, która eksportuje surowce do Państwa Środka. Podczas gdy nieruchomości w Stanach tanieją od 4 lat, w Australii ceny osiągają coraz bardziej irracjonalne poziomy:
Australian dollar future od kwartału bije kolejne rekordy i zmierza do szczytu wszechczasów:
AUDUSD niczym akcje w kwietniu robi codziennie nowy szczyt. Typowa euforyczna piątka.
No i ten nieszczęsny USD Index:
Przyznaję, że zaskoczył mnie zasięg spadków. Impuls wzrostowy był 5-falowy, dlatego liczyłem na 3-falową korektę A-B-C, tyle że jej dołek widziałem gdzieś w okolicach 59pkt a lollar dalej spada. Czy znowu powstrzyma go dopiero sma200?
AUDUSD dał mi trochę w kość, na szczęście ustawiłem na FX najniższą możliwą wartość mikrolota (x1000), więc straty mogę sobie trzymać jeszcze długo. Granie przeciwko bańce jest bardzo złym pomysłem, choć 0.95 wydawało się szczytem. USDJPY za chwilę osiągnie poziom, z którego BOJ rozpoczął interwencję i tutaj liczę na zwrot sytuacji.
Na koniec 2 ciekawostki, które skłaniają mnie do scenariusza niedźwiedziego:
1. Wczoraj podano, że deficyt fiskalny Irlandii wyniesie w tym roku 32% na skutek ratowania banków. Mówi się, że po Grecji obligacje Irlandii skupuje już tylko ECB. Hiszpanii obniżono rating.
Dla mnie wygląda to jak wprawka do odwrócenia trendu na EURUSD. Na wykresie widać dynamiczną korektę A-B-C od dołka, pokonane zniesienie 50% całej fali spadkowej (pewnie dobiją do 61.8%).
2. Dostałem ostatnio takiego fajnego maila od sprzedawcy złota:
" Złota koniunktura trwa – w najbliższym czasie wzrost ceny do poziomu 1800 USD
za uncję prawdopodobnym scenariuszem.
O tym, że złoto pokonało barierę 1300 USD za uncję – wie już każdy. Ten rekord mnie nie
zaskoczył – wolę patrzeć w przyszłość niż skupiać się na przeszłości. A czekają nas ciekawe czasy! Każdy rekord ceny nieuchronnie zbliża nas do następnego. Kolejnym nie pobitym
rekordem jest próg 1500 USD. W dalszej perspektywie – próg 1800 USD.
Przede wszystkim – oficjalnie wiadomo, że inflacja wzrośnie. Ba! Z ostatnich komunikatów
wynika, że FED (System Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych)
będzie celowo generował wzrost inflacji!
Cóż, sama ta informacja stanowi jasną podpowiedź co będzie się już wkrótce dziać na rynku metali szlachetnych. Inflacja zawsze generuje wyraźny wzrost cen złota. A inne fakty tylko
potwierdzają prognozy, z których najostrożniejsze przewidują 10 % wzrost ceny złota przez
najbliższe 2 miesiące."
Noo super majątek można zrobić, popatrzmy na złoto w PLN:
Jak na razie widzę spadek od czerwca 500zł/uncja a patrząc na wykres prędzej spodziewałbym się kolejnego spadku o 500zł niż wzrostów 10%.
Subskrybuj:
Posty (Atom)