sobota, 16 września 2017

Aktualizacja strategii

Nie chcem, ale muszem
L. Wałęsa


W piątek kontynuowałem skracanie pozycji, łącznie sprzedałem już prawie 1/3 papierów, a wielkość gotówki w portfelu przekroczyła 50%. O ile jeszcze niedawno wielkość niektórych pozycji w portfelu dochodziła do 5%, teraz limitem jest 2%. Mam nadzieję, że więcej nie będę zmuszony sprzedawać.

Podejrzewam, że większość akcji, które sprzedałem będzie droższa nawet w przypadku wystąpienia bessy. Nie chcę jednak przeżywać zbyt mocnych obsuw kapitału, potrzebuję czystego umysłu, by planować kolejne kroki oraz móc skupić się na pozycjach krótkoterminowych na wypadek wzrostów. Ten rok był i tak najlepszym w mojej karierze, mimo że hossa na szerokim rynku trwała zaledwie 2 miesiące od stycznia do lutego.

Przygotowuję się mentalnie na korekcyjny 2018 rok w Polsce. Nie zakładam jakiejś strasznej przeceny, ponieważ gram pod kilkuletnią silną hossę na rynkach wschodzących, ale jest kilka przesłanek za schłodzeniem koniunktury na rynku w czasie najbliższych kilkunastu miesięcy.

1. Zacznijmy od S&P500 i wykresu, który pojawia się na blogu od 4 lat:


Wykres zadziałał dość dobrze w 2013 i 2015:
http://podtworca.blogspot.com/2013/04/rynek-byka-w-usa-po-krachu.html
http://podtworca.blogspot.com/2015/07/zaczeo-sie.html
dlatego postanowiłem zamknąć kolejny cykl hossy-bessy w latach 2009-2016. Ruch wzrostowy od lutego 2016 traktuję jak kolejny cykl. Widzimy, że w fazie wzrostowej po pokonaniu ok. 1/3 drogi prawie zawsze występuje korekta.

2. ETF na polskie akcje rośnie najmocniej na świecie w tym roku (ponad 50%) :


dotychczasowa praktyka wskazuje jednak, że hity z jednego roku odchorowują wzrosty w roku kolejnym (np. 3 od końca pozycja ubiegłorocznego hitu - Rosji).

3. Małe spółki nie mają siły by rosnąć. A duże? Cóż, mnie nie zaskakuje obecna hossa. WIG20 spadł z okolic 2600 blisko 1000 punktów w 8 miesięcy, a po prawie roku zaczął powrót pod 2600. Spadło, odbiło, normalna kolej rzeczy. Hossę widać tylko na indeksie WIG, który dokłada dywidendy. Czy akcje z WIG są drogie?

- według ceny do wartości księgowej są droższe niż średnia z ostatnich lat:


- według ceny do zysku są wyceniane neutralnie okazyjnie:


Popatrzmy teraz technicznie na SWIG80:


Dotychczas zwykłe przecięcie średniej zielonej przez średnią czerwoną od góry na wskaźniku MACD na wykresie miesięcznym dawało dość wiarygodne sygnały sprzedaży. Ale były wyjątki, m.in. w 2005 roku. Jeśli naniesiemy WIG na SWIG80 zobaczymy kolejną analogię do tamtego okresu: po ustanowieniu lokalnego szczytu w 2004 roku WIG dalej rósł, a SWIG80 konsolidował się w ramach cyklicznej bessy:



Myślę, że tym razem będzie podobnie, ale ostatni przypadek Vistalu zmusił mnie do pozamykania pozycji na spółkach budowlanych kupowanych pod wygrywane kontrakty. Spółka straciła ok. 80% po tym jak ujawniła, że kontrakty zawierane w chudych latach przynoszą straty. Od 2015 budowałem pozycję na spółkach budujących infrastrukturę kolejową (Torpol, Trakcja, ostatnio też ZUE).

Moje rozumowanie było takie: kupić budowlankę pod miliardowe kontrakty za kasę z UE i sprzedać je gdy dojdzie do realizacji inwestycji, bo pewnie pobankrutują jak beneficjenci programu budowy autostrad (Polimex, PBG, Hydrobudowa itd.). Budowlanka kolejowa nie dobiła jednak do miliardowych kapitalizacji, zysk zaczął topnieć, w dodatku Vistal pokazał, że wystarczy jeden komunikat o wtopie i tracisz prawie całą pozycję (nie posiadałem tej spółki), dlatego zdecydowałem się wyjść. Wrócę, kiedy odpływ pokaże kto pływał nago i będzie klimat hossy na szerokim rynku.


Szkoda, że nie sprzedałem Trakcji na połowie potężnej świecy z sierpnia 2011, wtedy zyski były solidne. Zostawiłem, bo liczyłem, że już w tym cyklu zaliczy 30zł. Ostatecznie jednak nie bankrutuje się od brania nawet niewielkich zysków.. WIG_BUDOW po nieudanym ataku na opór zbliża się do wsparcia:


Podsumowując:
- do końca 2017 nowe pozycje otworzę pod grę techniczną,
- jeśli 2018 będzie słaby, to zbuduję znowu pozycję fundamentalną na akcjach, bo wierzę, że kolejna hossa urwie gacie misiom.

poniedziałek, 11 września 2017

Investing mode: OFF, trading mode: ON

Przez ponad 2 lata (od stycznia 2015) głównie akumulowałem akcje bazując na wskaźnikach fundamentalnych. Od czasu do czasu zagrałem krótko/średnio-terminowo, ale prawie cały wynik za 2015 i 2016 był zrobiony przez dywidendy. Było to frustrujące szczególnie w 2016, gdy portfele graczy z horyzontem kilku-tygodniowym czy kilku-miesięcznym zrobiły 2-cyfrowe wyniki, a moje akcje spadały po każdym wybiciu w górę. W tym roku sytuacja się odwróciła - przez większość czasu portfel systematycznie wspinał się na nowe szczyty. Ponad połowę wzrostu zrobił w pierwsze dwa miesiące roku, a później ciągnęły go głównie tuzy z WIG20 i pojedyncze małe spółki.

Niestety we wrześniu mija czas, jaki dałem sobie na buy&hold. SWIG80 spada szósty miesiąc z rzędu. Nie tak to sobie wyobrażałem. Liczyłem, że na jesieni będę redukował pozycję na euforycznych wzrostach, tymczasem choć WIG zbliża się do rekordu wszechczasów sprzed 10 lat a do entuzjazmu jest daleko, małe spółki się osuwają i na wielu wielu z nich pojawiły się niebezpieczne sygnały dystrybucji. Zachowanie SWIG80 coraz bardziej zaczyna przypominać mi drugą połowę 2015 na WIG20, kiedy to duże spółki spadały przez 9 miesięcy z rzędu.

W związku z tym zacząłem redukować swoją pozycję akcyjną. Jeśli jakieś akcje mocno urosły, fundamentalnie nie są tanie i technicznie wykazują słabość - redukuję lub sprzedaję, jeśli technicznie rysują formacje kontynuacji trendu, zostawiam. Spółki pozostające w strefie fundamentalnego niedowartościowania (zatem z racji słabego wzrostu lub spadku zajmujące mniejszą wagę w portfelu) zostawiam.

Czas również na techniczne zagrania w skali dni/tygodni/miesięcy. Nie można wykluczyć przecież dynamicznego odbicia na maluchach lub nawet hiperboli na akcjach. Trzeba wówczas ugryźć kawałek tortu. Giełda jest ślepa na sytuację gospodarczą i wskaźniki sentymentu konsumentów - jedni upatrują w tym znaku, że koniunktura się kończy i akcje dyskontują kolejny kryzys, ale może też przecież być odwrotnie - ulica zapomniała o istnieniu giełdy, a inwestorzy starają się wyprzedzić spodziewane problemy, bo skoro jest tak dobrze, to może być już tylko gorzej.

Sytuacja na akcjach przypomina mi 2011 rok: wtedy też WIG rósł siłą rozpędu, a małe spółki się osuwały. Wtedy liderem był KGHM, teraz liderem jest PKN Orlen. W sierpniu nastąpił 2-tygodniowy krach i o ile w Polsce problemy trwały do 2016 roku, to indeksy amerykańskie zamknęły rok na niewielkim plusie, a potem przez kolejne lata biły rekordy hossy. Przewiduję, że podobna sytuacja wystąpi na naszym rynku na małych spółkach. To na nich spodziewałem się oszałamiających stóp zwrotu w 2017, tymczasem lwią część zysków przyniosły muły z WIG20, a maluchy zawodzą. W 2018 Polska powinna zachować się jak Ameryka w 2011, jeśli cykl rotacji kapitału między rynkami rozwiniętymi i wschodzącymi się odwrócił.

Podsumowując:
- skracam większe pozycje, by minimalizować ryzyko,
- jestem gotowy na zagrania w krótszym terminie, jeśli szeroki rynek wróci do wzrostów,
- przygotowuję się do okazyjnych zakupów w 2018, jeżeli rynek wpadnie w cykliczną bessę,
- nie truchleję przed cykliczną bessą, bo zakładam że będzie ona tylko korektą w hossie pokoleniowej.