Żeby nie tworzyć kolejnego posta w stylu "kolejne znaki, żeby trzymać się na razie z dala od akcji na GPW", spróbuję poszukać poziomów istotnych z technicznego punktu widzenia. Wyznaczanie tych poziomów na indeksach MWIG40 i SWIG80 dało bardzo trafne sygnały w czasie hossy 2012-2013. Dziś na warsztat biorę:
WIG250:
Na wykresie liniowym mamy bardzo symetryczną strukturę (zielone linie są identyczne). Wzrosty 2009-2011 i 2012-2014 trwały tyle samo czasu i osiągnęły niemal ten sam zakres punktowy. Gdyby spadki przyjęły podobną dynamikę i czas trwania, powinniśmy zobaczyć dołek już na przełomie września i października w okolicach 1000 pkt.
Przypomnę, że wskazania poprzednich analiz opartych o cykle, typowały optymalny moment na zakupy w okolicach listopada 2014-kwietnia 2015. Nie jest to problemem, ponieważ po dołku w grudniu 2011 roku indeks ruszył na północ, ale pół roku później wykonał wtórny, wyższy dołek, co dawałoby optymalny moment kupna w marcu 2015. Zasada zmienności raczej wyklucza podobną strukturę spadków (widzimy to zresztą porównując spadki z 2011 i 2014), ale tym się będziemy martwić pod koniec roku.
A tu już "cały rynek" (średnia arytmetyczna znormalizowanych kursów z danego dnia):
[Uwaga: w tym miejscu była analiza, która okazała się błędna ze względu na zbyt krótki okres, co spowodowało przeoczenie wcześniejszego szczytu]
Według tej analogii mielibyśmy dopiero październik 2001 i ponad rok do dołka (październik 2015). Na dzień dzisiejszy wydaje mi się to mało prawdopodobne, ale nie znamy przyszłych zdarzeń i nie możemy wykluczyć jakiegoś głębszego kryzysu w Polsce.
PS Analizy są wyłącznie moimi przemyśleniami i nie należy się nimi sugerować w podejmowaniu własnych decyzji inwestycyjnych.
Blog o inwestowaniu, grze na giełdzie, rozwoju osobistym, przemyślenia na temat egzystencji, poszerzanie świadomości. Czasem trochę o żarciu i bieganiu - życie :) Napisz do mnie: deedees małpa o2 kropcia pl
środa, 30 lipca 2014
wtorek, 22 lipca 2014
WIG, ADLINE, obligacje
Niedawno stwierdziliśmy z kolegami, że okres wakacyjny nie sprzyja bieganiu i abstynencji, a nie-wakacyjny sprzyja bieganiu. To samo można powiedzieć o blogowaniu - zbiera się trochę pomysłów, przypomina o sobie cykl o diecie, ale by usiąść i to spisać motywacji brakuje. I pewnie tak zbierałbym się jeszcze kolejne tygodnie, gdyby nie zaprzestanie przez portal stooq publikacji jednego z użytecznych wskaźników: ADLINE (ilość spółek rosnących do spadających). Na szczęście jest bossa, która udostępnia do łatwego pobrania dane dzienne i jest język skryptowy, w którym mogę pisać automaty. Postanowiłem odtworzyć ten wskaźnik we własnym zakresie:
Widzimy kontynuację silnego trendu spadkowego zapoczątkowanego w listopadzie zeszłego roku. Tymczasem WIG (indeks ważony kapitalizacją) pozostaje w trendzie bocznym:
Nanieśmy jeden wykres na drugi:
Widzimy, że w lutym definitywnie padło wsparcie na ADLINE. Jednakże podobny sygnał wystąpił w sierpniu 2010 roku, a WIG rósł jeszcze przez rok nim doszło do krachu. Wnioski dla ADLINE za ostatnie lata:
- pokazuje kiedy należy posiadać akcje (gdy rośnie - wtedy cokolwiek kupimy, powinniśmy zarobić); taki sygnał występuje ok. raz na 2 lata,
- pokazuje kiedy akcje należy poddawać ścisłej selekcji (gdy ADLINE spada, ale indeksy ważone i cenowy rosną),
- kiepsko nadaje się do prognozowania kiedy otworzyć pozycję krótką.
Jest to w pewnym sensie miernik sentymentu do giełdy. Popatrzmy, jak wygląda stosunek WIG/ADLINE:
i nałożony nań WIG:
WIG/ADLINE potwierdza starą prawdę, że w długim terminie akcje są skazane na wzrosty (inflacja i rozwój gospodarczy). Z drugiej strony na polskim rynku przez 80% czasu większość spółek spada (więcej wniosków w poprzednim wpisie na ten temat).
Skoro W/AD jest w silnym trendzie wzrostowym (testował szczyt z 2007 już w grudniu 2012, a pokonał go w lipcu 2013), to inwestorzy z grubym kapitałem (głównie zagranica) nie redukują portfeli. Sprzedają drobni, insiderzy, spadają małe spółki na niskich obrotach. Duże stoją w miejscu i to wystarcza, żeby subindeks rósł. Gdzie napływa kapitał do Polski:
WIG naniesiony na znormalizowane WIG/Polish Bond Index 10y:
Wskaźnik pokazuje, że akcje stają się tanie względem obligacji. Jeszcze lepiej widać to na przykładzie WIG250/PLBI10y:
Pozbierajmy wszystko do kupy:
- WIG w konsolidacji,
- WIG250 w bessie,
- ADLINE w bessie,
- obligacje w hossie, ale wykres akcje/indeks obligacji pokazuje bliskość cyklicznego dołka.
Czytam ostatnio coraz więcej byczych analiz i zaczynam się zastanawiać, czy nie grozi mi odjazd pociągu. Od 7 lat polskie akcje są zasadniczo w niełasce. Póki co nie widzę sygnałów zachęcających do kupna akcji na długi termin. Indeksy idą w bok lub spadają, gdzieniegdzie robi się tanio. Czekam więc dalej i pykam na fx.
Widzimy kontynuację silnego trendu spadkowego zapoczątkowanego w listopadzie zeszłego roku. Tymczasem WIG (indeks ważony kapitalizacją) pozostaje w trendzie bocznym:
Nanieśmy jeden wykres na drugi:
Widzimy, że w lutym definitywnie padło wsparcie na ADLINE. Jednakże podobny sygnał wystąpił w sierpniu 2010 roku, a WIG rósł jeszcze przez rok nim doszło do krachu. Wnioski dla ADLINE za ostatnie lata:
- pokazuje kiedy należy posiadać akcje (gdy rośnie - wtedy cokolwiek kupimy, powinniśmy zarobić); taki sygnał występuje ok. raz na 2 lata,
- pokazuje kiedy akcje należy poddawać ścisłej selekcji (gdy ADLINE spada, ale indeksy ważone i cenowy rosną),
- kiepsko nadaje się do prognozowania kiedy otworzyć pozycję krótką.
Jest to w pewnym sensie miernik sentymentu do giełdy. Popatrzmy, jak wygląda stosunek WIG/ADLINE:
i nałożony nań WIG:
WIG/ADLINE potwierdza starą prawdę, że w długim terminie akcje są skazane na wzrosty (inflacja i rozwój gospodarczy). Z drugiej strony na polskim rynku przez 80% czasu większość spółek spada (więcej wniosków w poprzednim wpisie na ten temat).
Skoro W/AD jest w silnym trendzie wzrostowym (testował szczyt z 2007 już w grudniu 2012, a pokonał go w lipcu 2013), to inwestorzy z grubym kapitałem (głównie zagranica) nie redukują portfeli. Sprzedają drobni, insiderzy, spadają małe spółki na niskich obrotach. Duże stoją w miejscu i to wystarcza, żeby subindeks rósł. Gdzie napływa kapitał do Polski:
WIG naniesiony na znormalizowane WIG/Polish Bond Index 10y:
Wskaźnik pokazuje, że akcje stają się tanie względem obligacji. Jeszcze lepiej widać to na przykładzie WIG250/PLBI10y:
Pozbierajmy wszystko do kupy:
- WIG w konsolidacji,
- WIG250 w bessie,
- ADLINE w bessie,
- obligacje w hossie, ale wykres akcje/indeks obligacji pokazuje bliskość cyklicznego dołka.
Czytam ostatnio coraz więcej byczych analiz i zaczynam się zastanawiać, czy nie grozi mi odjazd pociągu. Od 7 lat polskie akcje są zasadniczo w niełasce. Póki co nie widzę sygnałów zachęcających do kupna akcji na długi termin. Indeksy idą w bok lub spadają, gdzieniegdzie robi się tanio. Czekam więc dalej i pykam na fx.
wtorek, 8 lipca 2014
Oscylator WIGowy i trochę przemyśleń
Czasami tworzę narzędzia do analizy giełd i walut. Jeśli ktoś ma pomysły na ciekawe koncepcje czy setupy, zapraszam na priv, bo właśnie skończyłem pisać język skryptowy, w którym mogę błyskawicznie przemielić tysiące tickerów. Zaczęło się jak zwykle niewinnie - postanowiłem napisać w c++ programik, który przeleci wszystkie pary walutowe w celu wyszukania silnych trendów. Program był gotowy po jakiejś godzinie, ale wtedy pomyślałem, że nie chce mi się za każdym razem zmieniać w kodzie parametrów i od nowa kompilować, więc dopisałem prosty kompilator a szukanie trendów zapisałem w skrypcie. Szybko pojawiły się pomysły na inne skrypty - szukanie dla tickera sytuacji podobnych w przeszłości, mierniki siły no i w końcu dzięki bazie stooq mogę porównywać różne instrumenty. Postanowiłem wziąć na warsztat WIG20 i WIG250 dzieląc jeden przez drugi:
No cóż - z tego niewiele można wyczytać. Nałóżmy zatem WIG20 na WIG20/WIG250 :
Widać odwrotną korelację - szczyty WIG20 wypadają w okolicach dołków W20/W250. Spójrzmy jak się zachowuje WIG250 na tym samym tle:
Z racji bardziej wygładzonego charakteru WIG250 antyfazę widać jeszcze lepiej. Pobazgroliłem trochę na wykresie i otrzymałem coś na kształt WIGowego oscylatora:
W istocie nie jest to nic odkrywczego - kolejny wskaźnik techniczny, który na tygodniowych wykresach pokazuje, że historycznie w podobnych okolicznościach WIG250 był w bessie (wyjątkiem była sytuacja z przełomu 2004-2005, kiedy akcje nie weszły w bessę, tylko ok. roczną konsolidację). To samo można odczytać z kilkunastu różnych popularnych wskaźników czy średnich kroczących.
Oscylator ma jednak pewną zaletę: jeśli naniesiemy czerwone i zielone linie sygnalizujące ekstrema i potraktujemy je jako sygnały wejścia/wyjścia na rynek giełdowy, zauważymy że:
- zazwyczaj sygnał kupna utrzymuje się dłużej, ale nie tak długo jak się przyjęło uważać jakoby 2/3 czasu trwała hossa,
- najkrótszy sygnał sprzedaży wystąpił w październiku 2004 roku i trwał 11 miesięcy,
- aktualny sygnał sprzedaży pojawił się 31 stycznia 2014 roku.
Do wskazań oscylatora można zastosować zasady obowiązujące w trendzie: trend trwa, dopóki się nie odwróci. Analogicznie - dopóki wskazania oscylatora dobrze obrazują sytuację na rynku, zakładam że tak będzie i tym razem, zatem okazja na zakupy powinna pojawić się najwcześniej w listopadzie bieżącego roku. Wcześniejsze analizy, które przedstawiłem na blogu wskazywały okres luty-kwiecień 2015 jako optymalny okres budowania pozycji długoterminowej na akcjach. Mamy zatem ok. półroczne okienko listopad 2014-kwiecień 2015. Zaznaczam, że to tylko prognoza oparta na prostym narzędziu - tym razem może być inaczej!
Jako że ostatnio ktoś wylewa na mnie żale, że jestem naganiaczem, chcę zaznaczyć że przestawiona analiza jest tylko narzędziem, którym dzielę się z Czytelnikami. Nie mam pojęcia w jaki sposób mógłbym skorzystać na tym, że ktoś pod wpływem analizy sprzeda swoje akcje. Ludzie piszą blogi z różnych powodów - często jeśli oferują unikatową, specjalistyczną wiedzę, wprowadzają abonamenty, bloki reklamowe lub oferty swoich szkoleń. Bo komu by się chciało przez lata pracować za darmo? Otrzymałem kilka ofert reklamowania brokerów, niektóre w swojej masie dałyby atrakcyjne zarobki (np. kilkaset zł za każde otwarte przez bloga konto). Nie chciałem jednak tych reklam, bo wiem że 90% ludzi traci na foreksie i to ja byłbym odpowiedzialny za wprowadzenie ich w pułapkę.
Gdybym pisał bloga dla reklam, zawartość byłaby zupełnie inna - ze statystyk widzę, jakie tematy przyciągają ludzi. Musiałbym częściej publikować, skupić się na jednej tematyce (np. blog tylko o giełdzie), stosować krzykliwe tytuły i pisać tylko o podstawowych sprawach, bo skomplikowane tematy większości nie interesują albo o skomplikowanych sprawach pisać w sposób prosty, posiłkując się teoriami spiskowymi i radykalnymi osądami. Tymczasem na blogu wpisów jest mało, tematyka rozproszona, badania czy przemyślenia opatrzone komentarzem, że na takie wnioski pozwala mój aktualny stan wiedzy. No i nie ma reklam :)
Gdybym pisał dla szkoleń, musiałbym budować mit super inwestora. Tymczasem praktycznie każdy wpis z kategorii rozwój tradera zaczyna się od opisu w jaki sposób schrzaniłem założenia, jak rynek mnie ukarał i jaką lekcję mam nadzieję wynieść na przyszłość. Skuteczny trader potrafi wygrać z ego, jest świadomy, że nie narzuci rynkowi swojej woli, może się tylko dostosować do tego, co rynek oferuje. Dlatego zajmuję się giełdą - sposób w jaki gram najdobitniej pokazuje mi w jaki sposób dostosowuję się do rzeczywistości. Czy ją zaklinam i cierpię, czy też ją akceptuję i działam w oparciu o jej zasady. Zyski są konsekwencją bycia skutecznym traderem.
Blog jest pisany dla ludzi, którzy poszukują czegoś więcej w życiu. Którzy pragną poszerzać swoją świadomość i w tym celu angażują się w różne aktywności - giełda, biznes, bieganie, rozwój osobisty, dieta, książki, duchowość. Dzięki blogowaniu miałem przyjemność spotkać osobiście kilka takich osób oraz wymienić dziesiątki wartościowych e-maili.
Blog jest również formą spłaty. Nie zliczę artykułów, z których skorzystałem, a które mądrzy ludzie umieszczają za darmo w internecie. Nawet jeśli 99% internetu to śmietnik, i tak nigdy nie dam rady przeczytać tego jednego procenta perełek. Psychologowie, biznesmeni, traderzy, naukowcy, sportowcy dzielą się wiedzą i doświadczeniem. Biorę od nich garściami, wypróbowuję na sobie, szukam punktów stycznych, nowych dróg, a gdy odczuwam potrzebę, by się tym publicznie podzielić, tworzę kolejny wpis na blogu.
No cóż - z tego niewiele można wyczytać. Nałóżmy zatem WIG20 na WIG20/WIG250 :
Widać odwrotną korelację - szczyty WIG20 wypadają w okolicach dołków W20/W250. Spójrzmy jak się zachowuje WIG250 na tym samym tle:
Z racji bardziej wygładzonego charakteru WIG250 antyfazę widać jeszcze lepiej. Pobazgroliłem trochę na wykresie i otrzymałem coś na kształt WIGowego oscylatora:
W istocie nie jest to nic odkrywczego - kolejny wskaźnik techniczny, który na tygodniowych wykresach pokazuje, że historycznie w podobnych okolicznościach WIG250 był w bessie (wyjątkiem była sytuacja z przełomu 2004-2005, kiedy akcje nie weszły w bessę, tylko ok. roczną konsolidację). To samo można odczytać z kilkunastu różnych popularnych wskaźników czy średnich kroczących.
Oscylator ma jednak pewną zaletę: jeśli naniesiemy czerwone i zielone linie sygnalizujące ekstrema i potraktujemy je jako sygnały wejścia/wyjścia na rynek giełdowy, zauważymy że:
- zazwyczaj sygnał kupna utrzymuje się dłużej, ale nie tak długo jak się przyjęło uważać jakoby 2/3 czasu trwała hossa,
- najkrótszy sygnał sprzedaży wystąpił w październiku 2004 roku i trwał 11 miesięcy,
- aktualny sygnał sprzedaży pojawił się 31 stycznia 2014 roku.
Do wskazań oscylatora można zastosować zasady obowiązujące w trendzie: trend trwa, dopóki się nie odwróci. Analogicznie - dopóki wskazania oscylatora dobrze obrazują sytuację na rynku, zakładam że tak będzie i tym razem, zatem okazja na zakupy powinna pojawić się najwcześniej w listopadzie bieżącego roku. Wcześniejsze analizy, które przedstawiłem na blogu wskazywały okres luty-kwiecień 2015 jako optymalny okres budowania pozycji długoterminowej na akcjach. Mamy zatem ok. półroczne okienko listopad 2014-kwiecień 2015. Zaznaczam, że to tylko prognoza oparta na prostym narzędziu - tym razem może być inaczej!
Jako że ostatnio ktoś wylewa na mnie żale, że jestem naganiaczem, chcę zaznaczyć że przestawiona analiza jest tylko narzędziem, którym dzielę się z Czytelnikami. Nie mam pojęcia w jaki sposób mógłbym skorzystać na tym, że ktoś pod wpływem analizy sprzeda swoje akcje. Ludzie piszą blogi z różnych powodów - często jeśli oferują unikatową, specjalistyczną wiedzę, wprowadzają abonamenty, bloki reklamowe lub oferty swoich szkoleń. Bo komu by się chciało przez lata pracować za darmo? Otrzymałem kilka ofert reklamowania brokerów, niektóre w swojej masie dałyby atrakcyjne zarobki (np. kilkaset zł za każde otwarte przez bloga konto). Nie chciałem jednak tych reklam, bo wiem że 90% ludzi traci na foreksie i to ja byłbym odpowiedzialny za wprowadzenie ich w pułapkę.
Gdybym pisał bloga dla reklam, zawartość byłaby zupełnie inna - ze statystyk widzę, jakie tematy przyciągają ludzi. Musiałbym częściej publikować, skupić się na jednej tematyce (np. blog tylko o giełdzie), stosować krzykliwe tytuły i pisać tylko o podstawowych sprawach, bo skomplikowane tematy większości nie interesują albo o skomplikowanych sprawach pisać w sposób prosty, posiłkując się teoriami spiskowymi i radykalnymi osądami. Tymczasem na blogu wpisów jest mało, tematyka rozproszona, badania czy przemyślenia opatrzone komentarzem, że na takie wnioski pozwala mój aktualny stan wiedzy. No i nie ma reklam :)
Gdybym pisał dla szkoleń, musiałbym budować mit super inwestora. Tymczasem praktycznie każdy wpis z kategorii rozwój tradera zaczyna się od opisu w jaki sposób schrzaniłem założenia, jak rynek mnie ukarał i jaką lekcję mam nadzieję wynieść na przyszłość. Skuteczny trader potrafi wygrać z ego, jest świadomy, że nie narzuci rynkowi swojej woli, może się tylko dostosować do tego, co rynek oferuje. Dlatego zajmuję się giełdą - sposób w jaki gram najdobitniej pokazuje mi w jaki sposób dostosowuję się do rzeczywistości. Czy ją zaklinam i cierpię, czy też ją akceptuję i działam w oparciu o jej zasady. Zyski są konsekwencją bycia skutecznym traderem.
Blog jest również formą spłaty. Nie zliczę artykułów, z których skorzystałem, a które mądrzy ludzie umieszczają za darmo w internecie. Nawet jeśli 99% internetu to śmietnik, i tak nigdy nie dam rady przeczytać tego jednego procenta perełek. Psychologowie, biznesmeni, traderzy, naukowcy, sportowcy dzielą się wiedzą i doświadczeniem. Biorę od nich garściami, wypróbowuję na sobie, szukam punktów stycznych, nowych dróg, a gdy odczuwam potrzebę, by się tym publicznie podzielić, tworzę kolejny wpis na blogu.
wtorek, 1 lipca 2014
Wstępny sygnał
Po 9 miesiącach opadania WIG250 dał wstępny sygnał sprzedaży, ale na potwierdzenie trzeba poczekać do końca miesiąca:
Historycznie po sygnale rynek spadał 6-20 miesięcy.
WIG póki co wciąż nad wsparciem:
Hossa 2012-2013 wzniosła indeks o ok. 61.8% hossy 2009-2011:
Na WIG sygnał S nie padł.
Na wielu blogach pojawiają się wpisy o pewności hossy. W krajach na dorobku, które sporadycznie dodrukowują walutę hossa jest naturalnym efektem inflacji. Jednakże złoty póki co trzyma się dość mocno, więc z tej strony nie oczekuję wsparcia dla cen akcji.
Na przyspieszenie rozwoju gospodarczego nie liczę - nie z tą zdegenerowaną elitą, która konserwuje folwark pańszczyźniany. Do niedawna jeszcze wierzyłem, że sprawy dryfują ku lepszemu, tymczasem wskaźniki mierzące aktywność gospodarczą, wolność, innowacyjność pokazują co innego - Polska przestaje gonić Zachód, a w wielu dziedzinach się cofa. Demokratycznie wybierani wójtowie i prezydenci miast obstawiają swoją rodzinką urzędy. Nie dość, że wysysają publiczne pieniądze, to spada jakość usług realizowanych przez niedokształcone pociotki. Służby państwowe zamiast zająć się rozbijaniem lokalnych sitw skupiają się tradycyjnie na gnębieniu ludzi przedsiębiorczych. Ostatnio przy okazji Nowaka padło na lekarzy. Nie pochwalam ukrywania dochodów, szczerze to nawet się dziwię, że ludzie chcą tyle ryzykować dla 20% zysków (a w wielu przypadkach można płacić jeszcze mniej, np. 9% podatku od umów o dzieło), ale grajdoł zwany Polską buja się tylko dzięki tym, którym się chce, którzy pracując nad poprawą swojego losu wzbogacają całe społeczeństwo. Państwo polskie tymczasem ma im do zaoferowania tylko piąchę w nos, podczas gdy wójt z prokuratorem może bezkarnie łamać prawo i żadna służba państwowa nie kiwnie palcem.
Kiedy ludziom dzieje się gorzej, TV napuszcza ich na lekarzy czy rolników (bo płacą KRUS, bo mają dopłaty). Ten sam matołek, który czuje ból dupy z powodu willi hodowcy krów zapieprzającego codziennie od 6 do 22 z sobotą i niedzielą włącznie, nie oburza się na bezczelną korupcję władzy. Władza kradnie z definicji, w przygłupich serialach komediowych postać wójta złodziejaszka mającego prawo w dupie i sztamę z policją to stała oś fabuły.
Jak w takiej sytuacji mieć nadzieję, że w kraju zmieni się na lepsze? Jak z tej degrengolady ma się urodzić kolejna wielka hossa? Niech przestrogą dla piewców wiecznej hossy będzie indeks ateński, który aktualnie buja gdzieś w latach 90-tych:
Historycznie po sygnale rynek spadał 6-20 miesięcy.
WIG póki co wciąż nad wsparciem:
Hossa 2012-2013 wzniosła indeks o ok. 61.8% hossy 2009-2011:
Na WIG sygnał S nie padł.
Na wielu blogach pojawiają się wpisy o pewności hossy. W krajach na dorobku, które sporadycznie dodrukowują walutę hossa jest naturalnym efektem inflacji. Jednakże złoty póki co trzyma się dość mocno, więc z tej strony nie oczekuję wsparcia dla cen akcji.
Na przyspieszenie rozwoju gospodarczego nie liczę - nie z tą zdegenerowaną elitą, która konserwuje folwark pańszczyźniany. Do niedawna jeszcze wierzyłem, że sprawy dryfują ku lepszemu, tymczasem wskaźniki mierzące aktywność gospodarczą, wolność, innowacyjność pokazują co innego - Polska przestaje gonić Zachód, a w wielu dziedzinach się cofa. Demokratycznie wybierani wójtowie i prezydenci miast obstawiają swoją rodzinką urzędy. Nie dość, że wysysają publiczne pieniądze, to spada jakość usług realizowanych przez niedokształcone pociotki. Służby państwowe zamiast zająć się rozbijaniem lokalnych sitw skupiają się tradycyjnie na gnębieniu ludzi przedsiębiorczych. Ostatnio przy okazji Nowaka padło na lekarzy. Nie pochwalam ukrywania dochodów, szczerze to nawet się dziwię, że ludzie chcą tyle ryzykować dla 20% zysków (a w wielu przypadkach można płacić jeszcze mniej, np. 9% podatku od umów o dzieło), ale grajdoł zwany Polską buja się tylko dzięki tym, którym się chce, którzy pracując nad poprawą swojego losu wzbogacają całe społeczeństwo. Państwo polskie tymczasem ma im do zaoferowania tylko piąchę w nos, podczas gdy wójt z prokuratorem może bezkarnie łamać prawo i żadna służba państwowa nie kiwnie palcem.
Kiedy ludziom dzieje się gorzej, TV napuszcza ich na lekarzy czy rolników (bo płacą KRUS, bo mają dopłaty). Ten sam matołek, który czuje ból dupy z powodu willi hodowcy krów zapieprzającego codziennie od 6 do 22 z sobotą i niedzielą włącznie, nie oburza się na bezczelną korupcję władzy. Władza kradnie z definicji, w przygłupich serialach komediowych postać wójta złodziejaszka mającego prawo w dupie i sztamę z policją to stała oś fabuły.
Jak w takiej sytuacji mieć nadzieję, że w kraju zmieni się na lepsze? Jak z tej degrengolady ma się urodzić kolejna wielka hossa? Niech przestrogą dla piewców wiecznej hossy będzie indeks ateński, który aktualnie buja gdzieś w latach 90-tych:
Subskrybuj:
Posty (Atom)