Ostatni miesiąc na giełdzie był słaby. Zakończyłem skromnym wynikiem +300.05zł i to tylko dzięki dywidendom TPSA i Arctic. Pierwsza spółka już wypadła z portfela - plan wyjścia z dywidendą na czysto osiągnięty dużo szybciej niż oczekiwałem.
Natomiast Arctic będzie poligonem doświadczalnym strategii inwestowania zgodnie z sygnałami kilkutygodniowymi. Przedwczoraj padł sygnał sprzedaży, dlatego zredukowałem pakiet. Kiedy padnie sygnał K odbiorę 100 sztuk. Jak mawia Buffet "pieniądze na giełdzie płyną od aktywnych do cierpliwych", dlatego zmieniam swoje podejście: zamiast zgadywać w którym kierunku podążą indeksy będę otwierał i zamykał pozycje na akcjach według wskazań prostych średnich na wykresach dziennych.
Fluktuacje portfela całkowicie przestały mnie emocjonować (super), dlatego czas pograć w strategie (mój ulubiony typ gier) a nie FPSa jak to niedawno powiedział spekulancik, po tym jak wyczyścił konto na FX ;)
W związku z tym zaprzestanę publikowania regularnego dziennika - swoje ruchy będę opisywał wtedy, kiedy zrobię jakieś konkretne posunięcie. Tradycyjnie nie omieszkam wrzucić ciekawych wykresów i zależności, które akurat się nawiną.
Wobec lipcowej siły WIG20 kupiłem trochę małych i średnich spółek, licząc że tradycyjnie ruszą za lokomotywą. Albo się przeliczyłem, albo źle obstawiłem, bo po początkowych rajdach na RHD i ZUK kursy zawróciły i skończyłem z małymi pakietami i groszowymi zyskami. RHD zawrócił do trójkąta i po 7zł znowu odbiorę. ZUK nadal na sygnale K. Z MCI wyszedłem tuż przed odpałem, ale powiedzmy, że jeszcze wtedy nie byłem gotowy do podejścia średnioterminowego.
Newconnect:
Z rocznego trójkąta wybiła Liberty, ale na razie na niskim obrocie. Coś ruszyło na LUG. WDM i BPC, dwa fundusze na razie opadają - może któryś powtórzy ostatni rajd powiązanego z nimi LST?
Środki zainwestowane w akcje i certyfikaty towarowe zmalały do ok. 12500zł (ok. 42% przeznaczonej w tym roku kwoty). Jeśli pojawią się sygnały kupna na akcjach zacznę odważniej otwierać pozycje. Forex na razie odpuściłem - akcje lepiej znam i na nich chcę najpierw opracować strategie wejść, wyjść. Ponadto moja aktywność na akcjach sprowadza się do złożenia kilku zleceń z rana i mogę zająć się pracą a ruchy na walutach generują za dużo emocji i zakłócają umysł.
Tymczasem wyjeżdżamy na tradycyjne wakacje na wsi; czyste powietrze, lasy, łąki, piwko i książki, czyli raj na ziemi ;) Pozdrawiam wszystkich czytelników bloga i do zobaczenia wkrótce.
Blog o inwestowaniu, grze na giełdzie, rozwoju osobistym, przemyślenia na temat egzystencji, poszerzanie świadomości. Czasem trochę o żarciu i bieganiu - życie :) Napisz do mnie: deedees małpa o2 kropcia pl
piątek, 30 lipca 2010
wtorek, 27 lipca 2010
Analiza porównawcza Dow Jones dla okresów 5/10 lat
I jak tu być misiem? :)
Przechodzę na 10 lat:
Ta analogia zwiastuje chyba nadchodzącą hiperinflację ;)
Przechodzę na 10 lat:
Ta analogia zwiastuje chyba nadchodzącą hiperinflację ;)
piątek, 23 lipca 2010
Dziennik transakcji 4w07, Sygnał kupna, ciekawe spółki, jedno MAŁE ale..
Kolejny tydzień na rynkach, który zaliczyć mogę wyłącznie do edukacyjnych. Słabo poszło na foreksie, wczoraj wysadziło mnie z S-ki na FPKN a wcześniej na FPGE. Trochę ugrałem na certach RCSCRAOPEN i PGN, którego zdecydowanie za szybko puściłem w obawie przed przepowiadanym tu i ówdzie krachem lipcowym.
Krach przepowiada kilku doświadczonych komentatorów z blogów W. Białka i P. Kuczyńskiego, dlatego pomimo wygenerowania sygnału kupna, ograniczyłem się do skromnych pakietów mniejszych spółek. Obok kupionego w zeszłym tygodniu Reinholda kupiłem wczoraj 150 MCI:
Pakiet mały, bo ryzyko dość spore - nie przekonuje mnie niski obrót. Na razie akcje lekko na plusie, ale sygnał kupna niepewny jak na całym WIGu.
Kupiłem dziś również 140 akcji Zakładów Urządzeń Kotłowych Stąporków SA (ZUK) :
Walka z linią spadków, wysoki obrót i zakupy insajderów - szansa na kilkanaście zł.
Dorzuciłem też spółki z NC: WDM i LUG. NCINDEX wdrapuje się powoli do góry. Nie sądzę, by robił nowe szczyty, ale małe odreagowanie na tych spółkach się należy. Sentymentalnie wpadło też 60 certów na wzrosty ropy.
Teraz małe "ale" w stosunku do letniej hossy:
Na wykresie ostatnich 2 lat obserwujemy zaangażowanie Large Traders, Commercials i Small Speculators. Nietrudno zauważyć, że tzw. grubasy mają największe zaangażowanie w dołkach a drobnica i commercials przy górkach. Kto zatem pompuje indeksy? Na pewno nie LT, którzy od kwietnia zmniejszają zaangażowanie.
Mimo wszystko sygnał jest, WIG20 pędzi jak szalony, MWIG40 również wybił na wysokim obrocie:
Na koniec mając w pamięci poprzednie analogie ( http://podtworca.blogspot.com/2010/07/analiza-porownawcza-dow-jones-lipiec.html ), można spodziewać się ostatniej fali wzrostowej przed długą i wyczerpującą besso-konsolą.
Pracuję również nad strategią. To zabawne, kiedy co tydzień opisuję nową, ale lata nauki jeszcze przede mną. Jak pisze Investor_TS inwestowanie to w 60% psychika, w 30% money management i tylko w 10% system. Do MM podchodzę dość restrykcyjnie, większość pary szła dotąd w AT, czyli składową systemu, natomiast psychika była zaniedbana.
Należało najpierw zbierać doświadczenia, oswajać się z instrumentami, sytuacjami, wysiedzieć te X godzin przed wykresami i notowaniami. Jestem słabym traderem i brakuje mi jeszcze wiele do osiągnięcia biegłości, ale zaczynam widzieć światełko w tunelu. Jak widzę coś na wykresie, prześledzę raporty i opinie o spółce, kupuję i zapominam. Zero emocji. Jeśli siedzę na kontrakcie i wchodzi sygnał przeciwny, ścinam. Jeszcze w lutym zaklinałem rzeczywistość, że może zawróci. Pewne nawyki się wyrabiają.
Dla żółtodziobów 3 ważne zasady, które kosztowały mnie dużo czasu i trochę pieniędzy:
1. Futures/FX - nie goń ruchu.
2. Jeśli dobrze ci poszło, zakończ sesję.
3. Nie staraj się odkuć na tym samym walorze - szukaj tego co zarabia.
Skoro jest tak pięknie, to czemu nadal tak słabo? Mój największy problem to wyjście ze straty na plus. Schemat jest zazwyczaj podobny: otwieram pozycję, najpierw jestem na plusie, potem kurs zawraca, schodzę na minus i im większa strata, tym większe prawdopodobieństwo, że zamknę transakcję jak tylko wyjdę na 0. SL i TP określone wcześniej a mimo to PSYCHIKA nie działa jak trzeba. Jeśli ktoś przerabiał problem (z sukcesem) zapraszam do podzielenia się doświadczeniami.
Krach przepowiada kilku doświadczonych komentatorów z blogów W. Białka i P. Kuczyńskiego, dlatego pomimo wygenerowania sygnału kupna, ograniczyłem się do skromnych pakietów mniejszych spółek. Obok kupionego w zeszłym tygodniu Reinholda kupiłem wczoraj 150 MCI:
Pakiet mały, bo ryzyko dość spore - nie przekonuje mnie niski obrót. Na razie akcje lekko na plusie, ale sygnał kupna niepewny jak na całym WIGu.
Kupiłem dziś również 140 akcji Zakładów Urządzeń Kotłowych Stąporków SA (ZUK) :
Walka z linią spadków, wysoki obrót i zakupy insajderów - szansa na kilkanaście zł.
Dorzuciłem też spółki z NC: WDM i LUG. NCINDEX wdrapuje się powoli do góry. Nie sądzę, by robił nowe szczyty, ale małe odreagowanie na tych spółkach się należy. Sentymentalnie wpadło też 60 certów na wzrosty ropy.
Teraz małe "ale" w stosunku do letniej hossy:
Na wykresie ostatnich 2 lat obserwujemy zaangażowanie Large Traders, Commercials i Small Speculators. Nietrudno zauważyć, że tzw. grubasy mają największe zaangażowanie w dołkach a drobnica i commercials przy górkach. Kto zatem pompuje indeksy? Na pewno nie LT, którzy od kwietnia zmniejszają zaangażowanie.
Mimo wszystko sygnał jest, WIG20 pędzi jak szalony, MWIG40 również wybił na wysokim obrocie:
Na koniec mając w pamięci poprzednie analogie ( http://podtworca.blogspot.com/2010/07/analiza-porownawcza-dow-jones-lipiec.html ), można spodziewać się ostatniej fali wzrostowej przed długą i wyczerpującą besso-konsolą.
Pracuję również nad strategią. To zabawne, kiedy co tydzień opisuję nową, ale lata nauki jeszcze przede mną. Jak pisze Investor_TS inwestowanie to w 60% psychika, w 30% money management i tylko w 10% system. Do MM podchodzę dość restrykcyjnie, większość pary szła dotąd w AT, czyli składową systemu, natomiast psychika była zaniedbana.
Należało najpierw zbierać doświadczenia, oswajać się z instrumentami, sytuacjami, wysiedzieć te X godzin przed wykresami i notowaniami. Jestem słabym traderem i brakuje mi jeszcze wiele do osiągnięcia biegłości, ale zaczynam widzieć światełko w tunelu. Jak widzę coś na wykresie, prześledzę raporty i opinie o spółce, kupuję i zapominam. Zero emocji. Jeśli siedzę na kontrakcie i wchodzi sygnał przeciwny, ścinam. Jeszcze w lutym zaklinałem rzeczywistość, że może zawróci. Pewne nawyki się wyrabiają.
Dla żółtodziobów 3 ważne zasady, które kosztowały mnie dużo czasu i trochę pieniędzy:
1. Futures/FX - nie goń ruchu.
2. Jeśli dobrze ci poszło, zakończ sesję.
3. Nie staraj się odkuć na tym samym walorze - szukaj tego co zarabia.
Skoro jest tak pięknie, to czemu nadal tak słabo? Mój największy problem to wyjście ze straty na plus. Schemat jest zazwyczaj podobny: otwieram pozycję, najpierw jestem na plusie, potem kurs zawraca, schodzę na minus i im większa strata, tym większe prawdopodobieństwo, że zamknę transakcję jak tylko wyjdę na 0. SL i TP określone wcześniej a mimo to PSYCHIKA nie działa jak trzeba. Jeśli ktoś przerabiał problem (z sukcesem) zapraszam do podzielenia się doświadczeniami.
piątek, 16 lipca 2010
Dziennik transakcji 3w07.2010, Azja, WIG20USD, pomysły
Czas, który mogę poświęcić giełdzie jest coraz krótszy a od przyszłego tygodnia radykalnie się ograniczy. To dobrze - aktywność nie służy moim inwestycjom. Strategia 50zł dziennie może zniknąć równie szybko, jak się pojawiła, w tygodniu nie wykonałem prawie żadnych ważniejszych transakcji.
Powalczyłem trochę na Forex, ale skończyło się symboliczną stratą. Zgubiło mnie wahanie i za długie roztrząsanie. Na plus mogę zaliczyć kilka "wyliczonych" transakcji, gdzie określiłem SL i TP i zarobiłem na zniesieniach fibo. Wszystkie te zyski straciłem na głupich transakcjach pod prąd, których jedynym plusem było to, że wypadłem na SL.
Najlepszą strategią okazuje się granie z trendem, choć zrobiłem tak tylko raz na EURUSD i .. straciłem :D Byłem zły na siebie, bo kurs po wybiciu szczytu gwałtownie zawrócił i zamknąłem pozycję. Później EURUSD rósł jak na drożdżach. Pozytyw z tego taki, że SL zostałby i tak wybity fałszywym wybiciem w dół. Nauka z tego ważna: nie stawiać za blisko SL (choć na wykresie wydawał się odległy) i nie majstrować przy złożonym zleceniu.
Wnioski na przyszły tydzień: składać zlecenia zależne (ustawiam cenę wykonania i do niej SL i TP) i nie patrzeć na wykresy. Tylko co jakiś czas zerknąć, czy zlecenie się wykonało i ewentualnie zamknęło. Patrząc historycznie rzadko kiedy udało mi się tak zrobić.
Z portfela znikają kolejne akcje. Zredukowałem Tepsę o 100 sztuk, zabrakło 7 groszy do wyjścia z dywidendą na czysto. Z drugiej strony spadki są mi na rękę, bo nie czuję stresu przy tej cenie telekomu i chętnie odbiorę swój pakiet kilkadziesiąt gr niżej a potem dołożę zysku do dywidendy.
Zamknąłem też PGN, mam nadzieję, że zleci niżej przed 22 lipca, kiedy będzie odcięcie 8gr dywidendy (wypłata dopiero w październiku). Przy dzisiejszej cenie (3.45) spółka jest super, ale skoro USA spada, to może uda się odebrać taniej.
Przypomniał mi się dawno nieużywany programik, który napisałem rok temu. Ściąga dane historyczne wszystkich spółek z GPW i typuje te, które mogą urosnąć. Dziś z rana wytypował m.in. Simple (+25.88% :) , ale jak zainteresowałem się spółką to nie uwierzyłem, że może być okazją..
Z innych spółek wskazany został Reinhold. Branża deweloperska nie cieszy się moim zaufaniem na obecne czasy, ale wykres wygląda dość obiecująco, więc wpadło 100 sztuk:
Do portfela wpadły też opisane przedwczoraj certyfikaty na spadki ropy w liczbie 5.
Na koniec tradycyjnie pytanie - co przyniesie przyszły tydzień? Tutaj przechodzę do Azji. NIKKEI pod ostatnim zniesieniem fibo bessy, odbija od SMA45 oraz rysuje krzyż śmierci i RGR - niezłe nagromadzenie sygnałów :) Czy zadziałają?
SHANGHAI na dziennym bessa, ale na tygodniowym są szanse na zatrzymanie spadków:
Albo na długie C z przebiciem dołka z 2008 roku. Azja pierwsza da sygnał, czy bessa trwa, czy zostaniemy w dłuższym boczniaku.
Na koniec WIG20USD:
Strzałką zaznaczyłem poziom, do którego obstawiałbym zasięg ewentualnych spadków. Od przyszłego tygodnia szukam szczęścia na foreksie i w wolnych chwilach szorceniu FPKO. Spróbuje też podebrać tanio PGN, PGE i TPS.
Powalczyłem trochę na Forex, ale skończyło się symboliczną stratą. Zgubiło mnie wahanie i za długie roztrząsanie. Na plus mogę zaliczyć kilka "wyliczonych" transakcji, gdzie określiłem SL i TP i zarobiłem na zniesieniach fibo. Wszystkie te zyski straciłem na głupich transakcjach pod prąd, których jedynym plusem było to, że wypadłem na SL.
Najlepszą strategią okazuje się granie z trendem, choć zrobiłem tak tylko raz na EURUSD i .. straciłem :D Byłem zły na siebie, bo kurs po wybiciu szczytu gwałtownie zawrócił i zamknąłem pozycję. Później EURUSD rósł jak na drożdżach. Pozytyw z tego taki, że SL zostałby i tak wybity fałszywym wybiciem w dół. Nauka z tego ważna: nie stawiać za blisko SL (choć na wykresie wydawał się odległy) i nie majstrować przy złożonym zleceniu.
Wnioski na przyszły tydzień: składać zlecenia zależne (ustawiam cenę wykonania i do niej SL i TP) i nie patrzeć na wykresy. Tylko co jakiś czas zerknąć, czy zlecenie się wykonało i ewentualnie zamknęło. Patrząc historycznie rzadko kiedy udało mi się tak zrobić.
Z portfela znikają kolejne akcje. Zredukowałem Tepsę o 100 sztuk, zabrakło 7 groszy do wyjścia z dywidendą na czysto. Z drugiej strony spadki są mi na rękę, bo nie czuję stresu przy tej cenie telekomu i chętnie odbiorę swój pakiet kilkadziesiąt gr niżej a potem dołożę zysku do dywidendy.
Nie udało się wyjść z dywidendą na czysto, ale liczę na powtórkę zachowania z zeszłego roku - wkrótce po
odcięciu kurs zawędrował w rejony luki a potem szybko skorekcił się o 61.8% .
Może uda się odebrać pakiet po 14.55 .
Zamknąłem też PGN, mam nadzieję, że zleci niżej przed 22 lipca, kiedy będzie odcięcie 8gr dywidendy (wypłata dopiero w październiku). Przy dzisiejszej cenie (3.45) spółka jest super, ale skoro USA spada, to może uda się odebrać taniej.
3.30 - cena marzenie, 3.80 widzę jeszcze w tym roku ;)
Przypomniał mi się dawno nieużywany programik, który napisałem rok temu. Ściąga dane historyczne wszystkich spółek z GPW i typuje te, które mogą urosnąć. Dziś z rana wytypował m.in. Simple (+25.88% :) , ale jak zainteresowałem się spółką to nie uwierzyłem, że może być okazją..
Z innych spółek wskazany został Reinhold. Branża deweloperska nie cieszy się moim zaufaniem na obecne czasy, ale wykres wygląda dość obiecująco, więc wpadło 100 sztuk:
Ostatnio nie sprawdziły się trójkąty Jutrzenki i Liberty. Czy tym razem dopisze mi szczęście?
Do portfela wpadły też opisane przedwczoraj certyfikaty na spadki ropy w liczbie 5.
Na koniec tradycyjnie pytanie - co przyniesie przyszły tydzień? Tutaj przechodzę do Azji. NIKKEI pod ostatnim zniesieniem fibo bessy, odbija od SMA45 oraz rysuje krzyż śmierci i RGR - niezłe nagromadzenie sygnałów :) Czy zadziałają?
SHANGHAI na dziennym bessa, ale na tygodniowym są szanse na zatrzymanie spadków:
Albo na długie C z przebiciem dołka z 2008 roku. Azja pierwsza da sygnał, czy bessa trwa, czy zostaniemy w dłuższym boczniaku.
Na koniec WIG20USD:
Strzałką zaznaczyłem poziom, do którego obstawiałbym zasięg ewentualnych spadków. Od przyszłego tygodnia szukam szczęścia na foreksie i w wolnych chwilach szorceniu FPKO. Spróbuje też podebrać tanio PGN, PGE i TPS.
środa, 14 lipca 2010
USDPLN na potrójnych zasiekach, ropa
Po kilku tygodniach spadków pary dolar-złoty wyrysowała się bardzo przejrzysta korekta A-B-C. W rejonie 3.20-3.16 mamy do czynienia aż z 3 ważnymi zniesieniami Fibonacciego:
Z tego rejonu jest wg mnie szansa na wzrosty. Jak je wykorzystać? W moim wypadku tradycyjnie spróbuję zagrać przeciwko ropie certyfikatami RCSCRAOPEN. Czy ropa Brent rokuje szanse na spadki? :
Myślę, że są uzasadnione argumenty, żeby założyć, że SMA200, zniesienie 50% fali spadkowej oraz RSI "bessowy", czyli wykupienie na poziomie 60pkt, zatrzymają wzrosty. Do tego dochodzi czynnik sezonowy, czyli statystycznie ustanawiany przez ropę lokalny szczyt w lipcu:
Zajrzyjmy zatem na certyfikaty RCSCRAOPEN:
Po zejściu pod SMA45 i gwałtownym odbiciu przy próbie zanegowania sygnału cena certyfikatu zmierza ku kolejnemu zniesieniu fibo na 313.30zł. Biorąc pod uwagę margines wzrostu ropy i spadku pary USDPLN przyczaję się na kupno certyfikatów w okolicach 294-300zł, gdzie biegnie zniesienie 61.8% oraz SMA200.
Myślę, że z tych poziomów można bezstresowo akumulować certy i jeśli nie zakładamy powrotu recesji, w krótkim czasie sprzedać z zyskiem 5-8%.
Z tego rejonu jest wg mnie szansa na wzrosty. Jak je wykorzystać? W moim wypadku tradycyjnie spróbuję zagrać przeciwko ropie certyfikatami RCSCRAOPEN. Czy ropa Brent rokuje szanse na spadki? :
Myślę, że są uzasadnione argumenty, żeby założyć, że SMA200, zniesienie 50% fali spadkowej oraz RSI "bessowy", czyli wykupienie na poziomie 60pkt, zatrzymają wzrosty. Do tego dochodzi czynnik sezonowy, czyli statystycznie ustanawiany przez ropę lokalny szczyt w lipcu:
Zajrzyjmy zatem na certyfikaty RCSCRAOPEN:
Po zejściu pod SMA45 i gwałtownym odbiciu przy próbie zanegowania sygnału cena certyfikatu zmierza ku kolejnemu zniesieniu fibo na 313.30zł. Biorąc pod uwagę margines wzrostu ropy i spadku pary USDPLN przyczaję się na kupno certyfikatów w okolicach 294-300zł, gdzie biegnie zniesienie 61.8% oraz SMA200.
Myślę, że z tych poziomów można bezstresowo akumulować certy i jeśli nie zakładamy powrotu recesji, w krótkim czasie sprzedać z zyskiem 5-8%.
niedziela, 11 lipca 2010
Dziennik transakcji 2w07.2010, Indeksy, spółki, strategia, mortgage defaults
Po ogłoszeniu strategii 50zł/dziennie zabrałem się do analiz i transakcji. Efekt - tydzień na lekkim minusie i na przyszły przechodzi rezerwa 890.43zł. Mimo to zachowuję optymizm. Dlaczego?
Ponieważ przestaję myśleć o dużych, zyskownych transakcjach. Do zdobycia jest niewielka kwota (250zł tygodniowo) i na ruchach pod taki zakres skupiam uwagę. Spróbuję skalpować nieduże kwoty na zniesieniach Fibonacciego na foreksie. Strategia jest prosta - jeśli puszcza wsparcie/opór na jakimś poziomie, zawieram transakcję i ustawiam zlecenie OCO (typ zlecenia, w którym określam take profit i stop loss). Ponieważ mam najniższą możliwą wielkość lota (x1000), ryzyko jest znikome - mogę stracić lub zyskać kilkadziesiąt zł.
Celem tego podejścia jest odsunięcie emocji od procesu podejmowania decyzji. Wchodzi zlecenie, wchodzą TP i SL i od tego momentu nie mogę tknąć pozycji. Na razie w piątek otworzyłem S na EURUSD i EURAUD. Na EURAUD puściło zniesienie falki wzrostowej, na EURUSD ustawiłem TP na zniesieniu 23.6% falki wzrostowej od ostatniego lokalnego dołka.
Druga rzecz, która pozwoliła mi na odsunięcie emocji to kwota przelana na konto foreksowe - przelałem tylko 1500zł i nastawiłem się, że wszystko mogę stracić w celach edukacyjnych. W zeszłym roku na naukę kontraktów przeznaczyłem 1000zł i ta kwota starczyła mi tylko na tydzień :D Tym razem liczę na lepsze efekty - na koncie demo pootwierałem kilka pozycji na podst. AT i w jeden dzień na CFD "zarobiłem" 3000zł. W realu sukcesem będzie nie stracić (podobno na foreksie 95% graczy traci). Być może uda się to osiągnąć, jeśli odpowiednio nastawię umysł, że te 1500zł to 1500 punktów na koncie demo.
Na giełdzie nie mam za bardzo pomysłów. FW20 walczy z oporem:
Jak spadnie, to gram S fw20, fpko i fpkn. A jak przebije opór? Nadal spółki defensywne. W tygodniu kupiłem 49 akcji Enei (ustawiłem K na 100, ale nie wpadło):
Jest szansa na ruch na 20zł, gdzie widać dwa ważne fibo. Na razie SMA200 i 23.6% zniesienie fali spadkowej zawróciły kurs spółki.
Ładnie do góry idzie Tepsa, być może uda się na dniach oddać pakietu kupiony pod dywidendę. Widzę szanse na 15.80, ale nie wiem czy utrzymam tak długo tego muła. Od początku zakładałem zgarnięcie dywidendy na czysto i do sukcesu brakuje już tylko 30gr. Na razie wskaźniki mocno przegrzane i wcale nie zdziwiłby mnie ponowny zjazd telekomu na np. 14.30, nie takie rzeczy widziałem na tym papierze.
Przyszorciłem też FPGE, choć PGE jest ostatnio mocny. Zagrałem pod wybity dołem trójkąt:
Może sygnał jest fałszywy, nie raz widziałem piękne wybicie, nawrotkę i nagłe zanegowanie sygnału. Jednak wykres dość czytelny, zakresy ruchu niewielkie, więc jeśli pójdzie w górę, do portfela wpadnie trochę PGE. Na razie kisi się na eMaklerze jeszcze zeszłoroczny pakiet 100 akcji po ok. 24.40, ale spółka dała mi zarobić na XTB (akcje i kontrakty), więc mBankowe akcje czekają najwyraźniej na dywidendę i lepsze czasy.
Patrząc na S&P500 tygodniowy znajduję pewne podobieństwo zachowania do poprzedniej hossy:
Dla misiów z kolei nadal działa analogia krachowa, którą pokazywałem wcześniej na USDJPY:
Wykres dolar-jena prezentowałem miesiąc temu tu i jak widać analogia na parze walutowej zagrała w 100%, natomiast na S&P500 spadki były również, ale zdecydowanie mniejsze niż te z 2008 roku.
Na koniec przypominam wykres z lutowego wpisu Mortgage tsunami :
Największa fala mortgage defaults przypada właśnie na lipiec i są to wartości większe niż podczas krachów z września-października 2008 oraz stycznia-lutego 2009. Wielu ludzi dopiero teraz zaczyna spłacać kredyty za domy kupowane na górce (wcześniej płacili tylko odsetki) i jest wysokie prawdopodobieństwo, że nie będą mieli możliwości lub ochoty płacić za nieruchomości warte już znacznie mniej.
Być może obecne spadki związane są z wyciąganiem przez banki kapitału z rynku na pokrycie strat na tych "aktywach". Pamiętajmy też o bilionach pustego pieniądza wpompowanych przez FED m.in. na zakup toksycznych instrumentów - może te ARMy i inne wynalazki są już w cenie.
Jednym słowem PAT. W systemie pieniądza opartego o coś trwałego obstawiałbym spadki. W erze pustego pieniądza "niewidzialna ręka rynku" może wygenerować falę wzrostową. Polecam tutaj artykuł:
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Testy-atomowej-broni-Amerykanskiej-Rezerwy-Federalnej-2174286.html
Bilion dolarów można użyć na wiele ciekawych sposobów. Np. zrównoważyć bilans po wykreśleniu niespłacalnych kredytów, albo potrzymać je dalej na kontach FED i jak się rynki światowe posypią wykupić je za grosze silnym dolarem. Dlatego obserwuję dollar index:
Po wykonaniu pięciofalowego impulsu w górę zostało zniesione 38.2% wzrostów. Oznaczyłbym pierwszą falę spadkową jako A i teraz spodziewałbym się korekcyjnego wzrostowego B przed dalszym osłabieniem dolara. Na czas tego B przypadłyby spadki na giełdach. Potem na wykresie Mortgage defaults widzimy uspokojenie do początków 2011 roku, czemu pasowałoby odreagowanie giełd i spadkowej fali C na USD_I. Bajanie, ale warto śledzić różne wykresy, żeby nie obkupić się przedwcześnie w akcje.
Patrząc na wykres mortgage defaults (spadek do poziomów z 2009 roku po lipcu) oraz prezentowane w poprzednim wpisie analogie Dow Jones nastawiałbym się na jeszcze jedną falę spadkową w lipcu (B na dolarze) a potem dobrze nam znana od września 2009 wzrosto-konsola i dalsze spadki od 2011 zgodnie ze słupkami mortgage defaults.
Ponieważ przestaję myśleć o dużych, zyskownych transakcjach. Do zdobycia jest niewielka kwota (250zł tygodniowo) i na ruchach pod taki zakres skupiam uwagę. Spróbuję skalpować nieduże kwoty na zniesieniach Fibonacciego na foreksie. Strategia jest prosta - jeśli puszcza wsparcie/opór na jakimś poziomie, zawieram transakcję i ustawiam zlecenie OCO (typ zlecenia, w którym określam take profit i stop loss). Ponieważ mam najniższą możliwą wielkość lota (x1000), ryzyko jest znikome - mogę stracić lub zyskać kilkadziesiąt zł.
Celem tego podejścia jest odsunięcie emocji od procesu podejmowania decyzji. Wchodzi zlecenie, wchodzą TP i SL i od tego momentu nie mogę tknąć pozycji. Na razie w piątek otworzyłem S na EURUSD i EURAUD. Na EURAUD puściło zniesienie falki wzrostowej, na EURUSD ustawiłem TP na zniesieniu 23.6% falki wzrostowej od ostatniego lokalnego dołka.
Druga rzecz, która pozwoliła mi na odsunięcie emocji to kwota przelana na konto foreksowe - przelałem tylko 1500zł i nastawiłem się, że wszystko mogę stracić w celach edukacyjnych. W zeszłym roku na naukę kontraktów przeznaczyłem 1000zł i ta kwota starczyła mi tylko na tydzień :D Tym razem liczę na lepsze efekty - na koncie demo pootwierałem kilka pozycji na podst. AT i w jeden dzień na CFD "zarobiłem" 3000zł. W realu sukcesem będzie nie stracić (podobno na foreksie 95% graczy traci). Być może uda się to osiągnąć, jeśli odpowiednio nastawię umysł, że te 1500zł to 1500 punktów na koncie demo.
Na giełdzie nie mam za bardzo pomysłów. FW20 walczy z oporem:
Jak spadnie, to gram S fw20, fpko i fpkn. A jak przebije opór? Nadal spółki defensywne. W tygodniu kupiłem 49 akcji Enei (ustawiłem K na 100, ale nie wpadło):
Jest szansa na ruch na 20zł, gdzie widać dwa ważne fibo. Na razie SMA200 i 23.6% zniesienie fali spadkowej zawróciły kurs spółki.
Ładnie do góry idzie Tepsa, być może uda się na dniach oddać pakietu kupiony pod dywidendę. Widzę szanse na 15.80, ale nie wiem czy utrzymam tak długo tego muła. Od początku zakładałem zgarnięcie dywidendy na czysto i do sukcesu brakuje już tylko 30gr. Na razie wskaźniki mocno przegrzane i wcale nie zdziwiłby mnie ponowny zjazd telekomu na np. 14.30, nie takie rzeczy widziałem na tym papierze.
Przyszorciłem też FPGE, choć PGE jest ostatnio mocny. Zagrałem pod wybity dołem trójkąt:
Może sygnał jest fałszywy, nie raz widziałem piękne wybicie, nawrotkę i nagłe zanegowanie sygnału. Jednak wykres dość czytelny, zakresy ruchu niewielkie, więc jeśli pójdzie w górę, do portfela wpadnie trochę PGE. Na razie kisi się na eMaklerze jeszcze zeszłoroczny pakiet 100 akcji po ok. 24.40, ale spółka dała mi zarobić na XTB (akcje i kontrakty), więc mBankowe akcje czekają najwyraźniej na dywidendę i lepsze czasy.
Patrząc na S&P500 tygodniowy znajduję pewne podobieństwo zachowania do poprzedniej hossy:
Dla misiów z kolei nadal działa analogia krachowa, którą pokazywałem wcześniej na USDJPY:
Wykres dolar-jena prezentowałem miesiąc temu tu i jak widać analogia na parze walutowej zagrała w 100%, natomiast na S&P500 spadki były również, ale zdecydowanie mniejsze niż te z 2008 roku.
Na koniec przypominam wykres z lutowego wpisu Mortgage tsunami :
Największa fala mortgage defaults przypada właśnie na lipiec i są to wartości większe niż podczas krachów z września-października 2008 oraz stycznia-lutego 2009. Wielu ludzi dopiero teraz zaczyna spłacać kredyty za domy kupowane na górce (wcześniej płacili tylko odsetki) i jest wysokie prawdopodobieństwo, że nie będą mieli możliwości lub ochoty płacić za nieruchomości warte już znacznie mniej.
Być może obecne spadki związane są z wyciąganiem przez banki kapitału z rynku na pokrycie strat na tych "aktywach". Pamiętajmy też o bilionach pustego pieniądza wpompowanych przez FED m.in. na zakup toksycznych instrumentów - może te ARMy i inne wynalazki są już w cenie.
Jednym słowem PAT. W systemie pieniądza opartego o coś trwałego obstawiałbym spadki. W erze pustego pieniądza "niewidzialna ręka rynku" może wygenerować falę wzrostową. Polecam tutaj artykuł:
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Testy-atomowej-broni-Amerykanskiej-Rezerwy-Federalnej-2174286.html
Bilion dolarów można użyć na wiele ciekawych sposobów. Np. zrównoważyć bilans po wykreśleniu niespłacalnych kredytów, albo potrzymać je dalej na kontach FED i jak się rynki światowe posypią wykupić je za grosze silnym dolarem. Dlatego obserwuję dollar index:
Po wykonaniu pięciofalowego impulsu w górę zostało zniesione 38.2% wzrostów. Oznaczyłbym pierwszą falę spadkową jako A i teraz spodziewałbym się korekcyjnego wzrostowego B przed dalszym osłabieniem dolara. Na czas tego B przypadłyby spadki na giełdach. Potem na wykresie Mortgage defaults widzimy uspokojenie do początków 2011 roku, czemu pasowałoby odreagowanie giełd i spadkowej fali C na USD_I. Bajanie, ale warto śledzić różne wykresy, żeby nie obkupić się przedwcześnie w akcje.
Patrząc na wykres mortgage defaults (spadek do poziomów z 2009 roku po lipcu) oraz prezentowane w poprzednim wpisie analogie Dow Jones nastawiałbym się na jeszcze jedną falę spadkową w lipcu (B na dolarze) a potem dobrze nam znana od września 2009 wzrosto-konsola i dalsze spadki od 2011 zgodnie ze słupkami mortgage defaults.
piątek, 9 lipca 2010
Analiza porównawcza Dow Jones lipiec 2010
Przeczytałem właśnie najnowszy wpis Wojciecha Białka "Krzyże śmierci" nad giełdami i inne strachy na Lachy. i postanowiłem zapuścić analizera do pracy.
Dzisiaj 200 tygodni, czyli ok. 4 lata. Na początek aktualny stan:
Pierwsza analogia to tradycyjnie 'Panic of 1907', tyle że dzisiaj jesteśmy już 2 lata później:
Następny wykres - wyjście z dołka z 75r. :
Świeca wytypowana przez program niezbyt tu pasuje, kolejne znalezione wykresy pokazują wcześniejsze świeczki spadkowe. Ale takie przyjąłem zasady, że prezentuję pierwszą znalezioną analogię, jako najbliższą obecnej i nie będę ich łamał, żeby wyglądało bardziej podobnie na oko.
Potem przez jakiś czas przeplata się 1909 z 1976 aż natrafiamy na rok 1922:
Ostatnia znaleziona analogia to 1939 rok, tym razem wojna już trwa :)
Wnioski ze wszystkich analogii nie są optymistyczne ani dla misiów, ani dla byków - czeka nas prawdopodobnie jeszcze jedna fala wzrostów a potem długa męcząca besso-konsola. No chyba, że Goldman i spółka wymyślą jakąś banieczkę, żeby zarobić na pompowaniu a potem szorceniu. Carbon credits czy jak tam zwał, bardzo fajnie się do tego nadają, spekulacja powietrzem to brzmi na miarę "inżynierii" finansowej XXI wieku.
Na deser wrzuciłem NIKKEI, który ma tych bess trochę więcej:
Na początek byczo:
Potem długo, długo nic i:
Czyżby wypadało jednak zamknąć oczy na średnie, kanały, fibo i kupić akcje?
Dzisiaj 200 tygodni, czyli ok. 4 lata. Na początek aktualny stan:
Pierwsza analogia to tradycyjnie 'Panic of 1907', tyle że dzisiaj jesteśmy już 2 lata później:
Następny wykres - wyjście z dołka z 75r. :
Świeca wytypowana przez program niezbyt tu pasuje, kolejne znalezione wykresy pokazują wcześniejsze świeczki spadkowe. Ale takie przyjąłem zasady, że prezentuję pierwszą znalezioną analogię, jako najbliższą obecnej i nie będę ich łamał, żeby wyglądało bardziej podobnie na oko.
Potem przez jakiś czas przeplata się 1909 z 1976 aż natrafiamy na rok 1922:
Ostatnia znaleziona analogia to 1939 rok, tym razem wojna już trwa :)
Wnioski ze wszystkich analogii nie są optymistyczne ani dla misiów, ani dla byków - czeka nas prawdopodobnie jeszcze jedna fala wzrostów a potem długa męcząca besso-konsola. No chyba, że Goldman i spółka wymyślą jakąś banieczkę, żeby zarobić na pompowaniu a potem szorceniu. Carbon credits czy jak tam zwał, bardzo fajnie się do tego nadają, spekulacja powietrzem to brzmi na miarę "inżynierii" finansowej XXI wieku.
Na deser wrzuciłem NIKKEI, który ma tych bess trochę więcej:
Na początek byczo:
Potem długo, długo nic i:
Czyżby wypadało jednak zamknąć oczy na średnie, kanały, fibo i kupić akcje?
piątek, 2 lipca 2010
Dziennik transakcji 1w07.2010, Nowa strategia, indeksy i waluty
Po ponad półtora-rocznych zmaganiach z rynkiem doszedłem do niezwykle odkrywczego wniosku (który zresztą przeczytałem 1000 razy wcześniej), że trzeba mieć jakiś PLAN inwestowania.
Kreski rysuję, kupieniu kontraktu na fw20 nie towarzyszy już nabożny lęk, straty znoszę całkiem nieźle. A mimo to efekty nielepsze niż rok temu. Można co prawda zauważyć, że wtedy nie dało się nie zarobić na akcjach, a w tym roku popłynąłem głównie na kontraktach w marcu i kwietniu szorcąc zatwardziale PKN. Jednak spektrum instrumentów, które mam do dyspozycji (akcje, kontrakty, forex, cfd) wystarcza mi już do znalezienia waloru, który jest w wyraźnym trendzie i zajęcie na nim pozycji.
Analizowałem przyczyny słabszych od oczekiwań wyników i wyróżniłem jedną z nich - brak metodycznego podejścia. Czasem idzie świetnie, więc gram, gram, szukam wciąż nowych okazji, aż powoduję małą katastrofę, która sprowadza mnie do punktu wyjścia. W pewnym momencie trzeba sobie powiedzieć dość i nie przedobrzyć.
Najtrudniejsze momenty przychodzą, kiedy znajduję bardzo prawdopodobny technicznie ruch, zajmuję pozycję, ale ruch nie nadchodzi. Wkońcu zamykam kontrakt z groszowym zyskiem (żeby tylko nie stracić), albo wręcz z małą stratą (jak było w tym tygodniu na S FPKO) a za chwilę kontrakt pędzi zgodnie z przewidywaniami. Pojawia się wówczas zawód i często w panice ponawiam transakcję, tyle że już po znacznie gorszej cenie, kiedy walor jest na kolejnym oporze/wsparciu. A wtedy jest konsola, cięcie strat lub groszowy zysk i tak dalej.
Po kilku takich transakcjach jest ogromny głód zrealizowania większego ruchu (nawet jeśli uzbierał się jakiś zysk). Przecież można dziś było tyle zarobić, a jest pare groszy. Trzeba zainwestować na dłuższy termin i zgarnąć konkretny zysk. Kupuję zatem jakieś akcje, certyfikaty towarowe czy waluty na tygodnie. Cena rośnie, pojawia się zysk, ale nie tnę już zysku - przecież to inwestycja długoterminowa! Wkońcu następuje korekta, zysk topnieje, za chwilę zamienia się w stratę. Strata powoduje złość na siebie - "miałeś chamie złoty róg", więc teraz zostaje już tylko wyjść chociaż na 0. I tak wychodzę na to 0, a czasem na minusie albo mini zysku: USDPLN, GBPPLN, RCCOFAOPEN (kawa), PULAWY, FPKO, RCSCRAOPEN (tutaj znowu wtopa, kupując po 327zł certyfikaty zrobiłem -2zł przy dzisiejszej ich cenie 346zł).
Nie raz było też tak: zarobiłem na akcjach, znalazłem okazję na towarach i jakimś kontrakcie na akcje. Coż za dobry dzień, trzy stówki na rachunku! No to jeszcze na podwieczorek FW20, idzie tak dobrze przecież. A tu nagle wtopka. Jeszcze malutka, zetnij stratę i ciesz się z tego co ugrałeś. Ale nie, 3 udane transakcje łechtają ego, niech 4-rta chociaż da te 10zł, tak ładnie będzie wyglądało w arkuszu transakcji. Przy -20pkt kontrakt wylatuje a dzień zamykam z kilkoma dychami zysku.
Żeby już więcej nie roztrząsać ile można było wyciągnąć w danym ruchu, albo czemu puściłem ZAP tuż przed odpałem, postanowiłem trzymać się prostej strategii dostosowanej do mojej psychiki. Wcześniej liczyłem na jakieś wielkie trendy i przesuwanie stopa, ale nigdy mi to nie wyszło. Zawsze kończyło się przekombinowaniem (w lepszych przypadkach gdy zarobiłem), albo zmianą zysku w stratę.
Teraz koniec - strategia mówi "50zł dziennie". W tygodniu da to 250zł, w miesiącu 1000 a po roku 12000. Przy 30k przeznaczonych na inwestycje to aż 40%, więc bardzo ambitny plan. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie da się regularnie zarabiać na giełdzie. Większość ludzi traci w długim terminie. W tej strategii chodzi o coś innego - o przyzwyczajenie umysłu do małych zysków a nie oczekiwanie na jakiś mega ruch. Będą dni, kiedy nie zarobię nic, będą dni, kiedy będę regularnie tracił. Dlatego przyjąłem kilka zasad:
1. Zaczynam z premią 1000zł, tj. jeśli danego dnia nic nie zarobię, to podbieram z puli 50zł i zostaje 950zł awaryjnego kapitału.
2. Po przekroczeniu 50zł zysku zaprzestaje działalności na giełdzie.
3. Jeśli przed sesją zachodzą przesłanki, że będzie mocny ruch i wysoka zmienność, mogę powiększyć limit dnia np. do 200zł na konto przyszłych dni o małej zmienności.
4. Jeśli zarobię na transakcji więcej niż 50zł, nadwyżka zasila kapitał awaryjny. Również zyski powyżej 50zł, które zrobię na sesjach w których podniosłem limit dnia powędrują do puli awaryjnej.
"Strategia" jest póki co zagadką. Nie mogę nic o niej powiedzieć, bo wpadłem na pomysł we wtorek. Była to sesja silnie spadkowa, 51zł zarobiłem w parenaście minut i zadowolony zająłem się pracą. W środę było już nudno i nie znalazłem odpowiedniej pozycji. Przyszorciłem jedynie FPKO - byłoby to dobre posunięcie, bo walor spadał, ale uciekłem na podbitce ze stratą 16zł i tyle było ze strategii :) W czwartek cały dzień próbowałem grać krótkimi po fatalnej sesji w Stanach, ale nasz rynek był wyjątkowo silny. Mimo to uskubałem 99zł, co nie wystarczyło na uzyskanie średniej 50zł z trzech dni.
Dziś rano wpadła dywidenda za TPSA (255zł netto), więc tydzień zamknął się w kwocie +389.37zł . Gdyby nie awaria Sidomy XTB (ostatnio są codziennie grr) wpadłoby jeszcze pare dych z PGN. Dzięki dywidendzie na przyszły tydzień przechodzi 1139.37zł kapitału awaryjnego. Mam nadzieję, że pula się powiększy, bo 6 lipca wpłyną jeszcze pieniądze z dywidendy Arctic.
Największą zaletą limitu zysków jest nienastawianie się na wielki profit. Dziabnąć swoje i wrócić do pracy. Samo założenie, że nie muszę już zerkać na notowania, "dzień zamknięty", sprawiają że w tygodniu zrobiłem więcej rzeczy związanych z firmą niż przeciętnie.
Na razie traktuję strategię jako eksperyment - za sukces uznam zakończenie 2010 roku z pulą kapitału awaryjnego większą od 0. W momencie w którym skończą się pieniądze do dobierania, strategia okaże się chybiona.
Na koniec krótki rzut na indeksy. WIG nie poradził sobie z pokonaniem linii bessy:
Na S&P500 już prawie krzyż śmierci:
Mając w pamięci zachowanie SHANGHAI po takim sygnale spodziewałbym się najpierw próbę nawiązania kontaktu ze SMA200 (wzrosty przez następnych kilka sesji) a potem spadki w okolice 900pkt. Warto zwrócić uwagę, że oba indeksy opierają się właśnie na magicznych zniesieniach Fibonacciego ;) .
Czy SHANGHAI osiągnął już dno? Zasięg wybicia klina i zniesienie 61.8% fali wzrostowej powinny na jakiś czas zatrzymać spadki.
Wszystkie 3 wykresy kontynuują wg mnie bessę. Akcje nadają się teraz do grania DT/intraday, polowania na odbicia. Szczególnie widać to na indeksie małych spółek SWIG80:
Niewykluczone, że zobaczymy teraz wzrosty do górnego ograniczenia kanału spadkowego (sugeruje to także wyprzedany RSI), ale w przededniu problemów Polski z deficytem budżetowym bodźca do zdobywania kolejnych szczytów nie widzę.
Co będę kupował? EURUSD:
Kresek tam trochę nawaliłem, ale jak każdy z powyższych wykresów tak i ten powstaje na bieżąco od conajmniej roku. Wczoraj długa biała świeca pokonała linię kanału spadkowego i SMA45, mamy ładny ORGR. Dołek wystąpił na poziomie ok. 30pkt RSI a nie 20, dzisiaj RSI już wyraźnie powyżej 60. Być może jeszcze dziś zostanie zdobyty pierwszy poziom fibo zniesienia spadków. Ustawiam się z kupnem na SMA45 - liczę na test połowy białej świecy przy ok. 1.2375.
Bardzo dużo znaczących formacji i wskaźników utwierdza mnie, że wzrosty na EURUSD potrwają przynajmniej do 1.31xx, gdzie biegnie 38.2% zniesienie całej fali spadkowej.
Kreski rysuję, kupieniu kontraktu na fw20 nie towarzyszy już nabożny lęk, straty znoszę całkiem nieźle. A mimo to efekty nielepsze niż rok temu. Można co prawda zauważyć, że wtedy nie dało się nie zarobić na akcjach, a w tym roku popłynąłem głównie na kontraktach w marcu i kwietniu szorcąc zatwardziale PKN. Jednak spektrum instrumentów, które mam do dyspozycji (akcje, kontrakty, forex, cfd) wystarcza mi już do znalezienia waloru, który jest w wyraźnym trendzie i zajęcie na nim pozycji.
Analizowałem przyczyny słabszych od oczekiwań wyników i wyróżniłem jedną z nich - brak metodycznego podejścia. Czasem idzie świetnie, więc gram, gram, szukam wciąż nowych okazji, aż powoduję małą katastrofę, która sprowadza mnie do punktu wyjścia. W pewnym momencie trzeba sobie powiedzieć dość i nie przedobrzyć.
Najtrudniejsze momenty przychodzą, kiedy znajduję bardzo prawdopodobny technicznie ruch, zajmuję pozycję, ale ruch nie nadchodzi. Wkońcu zamykam kontrakt z groszowym zyskiem (żeby tylko nie stracić), albo wręcz z małą stratą (jak było w tym tygodniu na S FPKO) a za chwilę kontrakt pędzi zgodnie z przewidywaniami. Pojawia się wówczas zawód i często w panice ponawiam transakcję, tyle że już po znacznie gorszej cenie, kiedy walor jest na kolejnym oporze/wsparciu. A wtedy jest konsola, cięcie strat lub groszowy zysk i tak dalej.
Po kilku takich transakcjach jest ogromny głód zrealizowania większego ruchu (nawet jeśli uzbierał się jakiś zysk). Przecież można dziś było tyle zarobić, a jest pare groszy. Trzeba zainwestować na dłuższy termin i zgarnąć konkretny zysk. Kupuję zatem jakieś akcje, certyfikaty towarowe czy waluty na tygodnie. Cena rośnie, pojawia się zysk, ale nie tnę już zysku - przecież to inwestycja długoterminowa! Wkońcu następuje korekta, zysk topnieje, za chwilę zamienia się w stratę. Strata powoduje złość na siebie - "miałeś chamie złoty róg", więc teraz zostaje już tylko wyjść chociaż na 0. I tak wychodzę na to 0, a czasem na minusie albo mini zysku: USDPLN, GBPPLN, RCCOFAOPEN (kawa), PULAWY, FPKO, RCSCRAOPEN (tutaj znowu wtopa, kupując po 327zł certyfikaty zrobiłem -2zł przy dzisiejszej ich cenie 346zł).
Nie raz było też tak: zarobiłem na akcjach, znalazłem okazję na towarach i jakimś kontrakcie na akcje. Coż za dobry dzień, trzy stówki na rachunku! No to jeszcze na podwieczorek FW20, idzie tak dobrze przecież. A tu nagle wtopka. Jeszcze malutka, zetnij stratę i ciesz się z tego co ugrałeś. Ale nie, 3 udane transakcje łechtają ego, niech 4-rta chociaż da te 10zł, tak ładnie będzie wyglądało w arkuszu transakcji. Przy -20pkt kontrakt wylatuje a dzień zamykam z kilkoma dychami zysku.
Żeby już więcej nie roztrząsać ile można było wyciągnąć w danym ruchu, albo czemu puściłem ZAP tuż przed odpałem, postanowiłem trzymać się prostej strategii dostosowanej do mojej psychiki. Wcześniej liczyłem na jakieś wielkie trendy i przesuwanie stopa, ale nigdy mi to nie wyszło. Zawsze kończyło się przekombinowaniem (w lepszych przypadkach gdy zarobiłem), albo zmianą zysku w stratę.
Teraz koniec - strategia mówi "50zł dziennie". W tygodniu da to 250zł, w miesiącu 1000 a po roku 12000. Przy 30k przeznaczonych na inwestycje to aż 40%, więc bardzo ambitny plan. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie da się regularnie zarabiać na giełdzie. Większość ludzi traci w długim terminie. W tej strategii chodzi o coś innego - o przyzwyczajenie umysłu do małych zysków a nie oczekiwanie na jakiś mega ruch. Będą dni, kiedy nie zarobię nic, będą dni, kiedy będę regularnie tracił. Dlatego przyjąłem kilka zasad:
1. Zaczynam z premią 1000zł, tj. jeśli danego dnia nic nie zarobię, to podbieram z puli 50zł i zostaje 950zł awaryjnego kapitału.
2. Po przekroczeniu 50zł zysku zaprzestaje działalności na giełdzie.
3. Jeśli przed sesją zachodzą przesłanki, że będzie mocny ruch i wysoka zmienność, mogę powiększyć limit dnia np. do 200zł na konto przyszłych dni o małej zmienności.
4. Jeśli zarobię na transakcji więcej niż 50zł, nadwyżka zasila kapitał awaryjny. Również zyski powyżej 50zł, które zrobię na sesjach w których podniosłem limit dnia powędrują do puli awaryjnej.
"Strategia" jest póki co zagadką. Nie mogę nic o niej powiedzieć, bo wpadłem na pomysł we wtorek. Była to sesja silnie spadkowa, 51zł zarobiłem w parenaście minut i zadowolony zająłem się pracą. W środę było już nudno i nie znalazłem odpowiedniej pozycji. Przyszorciłem jedynie FPKO - byłoby to dobre posunięcie, bo walor spadał, ale uciekłem na podbitce ze stratą 16zł i tyle było ze strategii :) W czwartek cały dzień próbowałem grać krótkimi po fatalnej sesji w Stanach, ale nasz rynek był wyjątkowo silny. Mimo to uskubałem 99zł, co nie wystarczyło na uzyskanie średniej 50zł z trzech dni.
Dziś rano wpadła dywidenda za TPSA (255zł netto), więc tydzień zamknął się w kwocie +389.37zł . Gdyby nie awaria Sidomy XTB (ostatnio są codziennie grr) wpadłoby jeszcze pare dych z PGN. Dzięki dywidendzie na przyszły tydzień przechodzi 1139.37zł kapitału awaryjnego. Mam nadzieję, że pula się powiększy, bo 6 lipca wpłyną jeszcze pieniądze z dywidendy Arctic.
Największą zaletą limitu zysków jest nienastawianie się na wielki profit. Dziabnąć swoje i wrócić do pracy. Samo założenie, że nie muszę już zerkać na notowania, "dzień zamknięty", sprawiają że w tygodniu zrobiłem więcej rzeczy związanych z firmą niż przeciętnie.
Na razie traktuję strategię jako eksperyment - za sukces uznam zakończenie 2010 roku z pulą kapitału awaryjnego większą od 0. W momencie w którym skończą się pieniądze do dobierania, strategia okaże się chybiona.
Na koniec krótki rzut na indeksy. WIG nie poradził sobie z pokonaniem linii bessy:
Na S&P500 już prawie krzyż śmierci:
Mając w pamięci zachowanie SHANGHAI po takim sygnale spodziewałbym się najpierw próbę nawiązania kontaktu ze SMA200 (wzrosty przez następnych kilka sesji) a potem spadki w okolice 900pkt. Warto zwrócić uwagę, że oba indeksy opierają się właśnie na magicznych zniesieniach Fibonacciego ;) .
Czy SHANGHAI osiągnął już dno? Zasięg wybicia klina i zniesienie 61.8% fali wzrostowej powinny na jakiś czas zatrzymać spadki.
Wszystkie 3 wykresy kontynuują wg mnie bessę. Akcje nadają się teraz do grania DT/intraday, polowania na odbicia. Szczególnie widać to na indeksie małych spółek SWIG80:
Niewykluczone, że zobaczymy teraz wzrosty do górnego ograniczenia kanału spadkowego (sugeruje to także wyprzedany RSI), ale w przededniu problemów Polski z deficytem budżetowym bodźca do zdobywania kolejnych szczytów nie widzę.
Co będę kupował? EURUSD:
Kresek tam trochę nawaliłem, ale jak każdy z powyższych wykresów tak i ten powstaje na bieżąco od conajmniej roku. Wczoraj długa biała świeca pokonała linię kanału spadkowego i SMA45, mamy ładny ORGR. Dołek wystąpił na poziomie ok. 30pkt RSI a nie 20, dzisiaj RSI już wyraźnie powyżej 60. Być może jeszcze dziś zostanie zdobyty pierwszy poziom fibo zniesienia spadków. Ustawiam się z kupnem na SMA45 - liczę na test połowy białej świecy przy ok. 1.2375.
Bardzo dużo znaczących formacji i wskaźników utwierdza mnie, że wzrosty na EURUSD potrwają przynajmniej do 1.31xx, gdzie biegnie 38.2% zniesienie całej fali spadkowej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)