czwartek, 21 września 2023

Audiobook Gracz Duch

W mailu, który otrzymaliście po zakupie Tożsamości Gracza napisałem, że dwie książki znacząco wpłynęły na moją grę: Jak handlować akcjami Jessego Livermore'a oraz druga tajemnicza pozycja, którą obiecałem Wam ujawnić. Oto ona: Phantom of the Pits Arta Simpsona. Książka wywiad, którą tłumaczyłem w zeszłym roku.

Dzisiaj ukończyłem wreszcie audiobooka na podstawie tej książki. Moje tłumaczenie jest tylko fragmentem angielskiej całości. Skupiłem się przede wszystkim na dwóch zasadach Phantoma, których znaczenie jest ponadczasowe, w przeciwieństwie do licznych dygresji i mniej istotnych wątków w wywiadzie. Handel przeniósł się już do sieci i żaden duch nie przemyka pomiędzy "pitami". Na parkietach zapanowały pustki, mimo że kapitał obiega świat z niespotykaną dotychczas prędkością. Zapraszam do wysłuchania Gracza Ducha:




środa, 13 września 2023

Tożsamość Gracza - Jak zbudować system cz. 1

 Zapraszam do wysłuchania rozszerzonej wersji poprzedniego wpisu.




Audiodeskrypcja


Model systemu według cytatu Warrena Buffetta

Witam Ciebie w nowej odsłonie podcastu Podtwórca. Nazywam się Dominik Dagiel. Możesz kojarzyć mnie z bloga podtworca.blogspot.com, Twittera lub kanału Youtube gdzie nagrałem kilka audiobooków i z czasem przeczytam kolejne.

Jestem również autorem książki Tożsamość Gracza - Jak przetrwać na rynku, w której przybliżyłem uniwersalne prawdy związane z operowaniem na rynkach kapitałowych oraz wykuwaniem indywidualnej drogi inwestora.

Książka miała być podsumowaniem mojej 15-letniej kariery na rynku, esencją najistotniejszych czynników wpływających w pierwszym rzędzie na przetrwanie, a następnie przemodelowanie sposobu myślenia, reagowania i słuchania emocji, aby dołączyć do 5% zarabiających na rynku w długim terminie. Jednakże z każdym kolejnym miesiącem po wydaniu Tożsamości rosła sterta materiałów i zagadnień, które chciałbym jeszcze rozwinąć i zgłębić. Zaczął klarować mi się pomysł na kontynuację książki, która będzie nosić tytuł Tożsamość Gracza - Jak zbudować system inwestycyjny. Tym razem jednak nie będę tworzył całości w formie książki, która ujrzy światło dzienne w momencie publikacji. Treść kolejnej części Tożsamości powstanie na blogu i Youtubie, i będzie dostępna za darmo. W kolejnych odcinkach będę przybliżał ponadczasowe lekcje oraz definiował elementy, z których buduję systemy inwestycyjne. Dopiero na koniec skompiluję całość i nadam książce finalną formę. Często będę też odwoływał się do pierwszej książki, bo przetrwanie na rynku jest fundamentem na którym dopiero możemy budować zarabiające systemy. Bez tego operowanie na rynku to czysty hazard.

Zapewne wielu z was słysząc słowo system, wyobraża sobie jakiś program komputerowy, bądź zestaw zasad kupowania, sprzedawania i zarządzania pozycją. Dla mnie to jednak coś znacznie głębszego. Podobnie jak termin “gracz” odnosił się do każdego uczestnika rynku: inwestora, spekulanta czy tradera, który musi zaakceptować niepewność, żeby przetrwać, tak i “system” jest zagadnieniem daleko szerszym. Kryteria zawierania transakcji są tylko jednym z jego elementów, obok szukania własnych przewag, zrozumienia i mierzenia indywidualnych reakcji, modyfikowania nawyków oraz adaptacji do zmieniającego się otoczenia rynkowego.

Ale przede wszystkim system musi respektować uniwersalne zasady zmagania z niepewnością, której poświęciłem tyle miejsca w pierwszej książce. Te zasady są znane ludzkości już od niepamiętnych czasów, ba, nawet niejednokrotnie zetknęliśmy się z nimi w przypowieściach biblijnych, bazujących na wiedzy starożytnych ludów Mezopotamii. System zbudowany wyłącznie w oparciu o zarządzanie ryzykiem, czyli z góry narzuconym szacowaniem prawdopodobieństw, nie wytrzyma próby czasu, jeśli nie uwzględni heurystyk wypracowanych przez ewolucję do adaptacji w chaotycznym świecie. Heurystyki to bardzo uproszczone modele rzeczywistości, z założenia niedokładne. Jednakże prawidłowo zastosowane potrafią radykalnie zwiększyć nasze szanse w grze. System jest zatem zanurzony w czasie i dojrzewa wraz z jego twórcą i użytkownikiem. Z czasem dochodzą do niego uniwersalne prawa, które spełniają rolę przykazań: bywają uciążliwe, pozbawiają pozornych okazji, ale w długim terminie pozwalają unikać pułapek i dramatycznych konsekwencji.

Zaraz, zaraz. Czy przypadkiem w książce nie dowodziłem, że heurystyki stosowane przez umysł są główną przyczyną strat? Że wszystko do czego wyewoluowały nasze ciała (mózg, układ nerwowy w jelitach, sercu i wszystkich innych organach o których jeszcze nie wiemy) aby przetrwać, działa przeciwko nam na giełdzie? Czyżbym teraz zamierzał dowodzić czegoś zupełnie odwrotnego? No cóż, to nie takie proste… Ale, żeby nie było zbyt abstrakcyjnie, wyjaśnię myśl posiłkując się cytatem najsłynniejszego inwestora świata: Warrena Buffetta.

Cytaty są jak wiersze: każdy może interpretować je na swój sposób. Lubię je, ale zazwyczaj nie przywiązuję do nich wagi. Zazwyczaj mój odbiór złotych myśli sprowadza się do konstatacji: to zależy. Podobnie traktowałem słynny cytat Warrena Buffetta:

Pierwsza zasada inwestowania brzmi: nie trać pieniędzy.

Druga zasada inwestowania brzmi: nie zapomnij o zasadzie numer jeden.

I to wszystko, co od lat docierało do mnie z przeróżnych blogów i artykułów inwestycyjnych. Zasada tyleż fajnie brzmiąca, co mało praktyczna. Nikt przecież nie rozpoczyna transakcji z założeniem, że straci pieniądze. Po co miałby otwierać taką transakcję?

Spotykałem się z różnymi interpretacjami cytatu w stylu "zawsze pamiętaj o stop lossach", "rozsądnie zarządzaj kapitałem" i innymi równie mało praktycznymi poradami, odwołującymi się do powszechnych truizmów wyznawanych przez tracącą większość.

I być może dalej wiódłbym swój poczciwy, ślepy na mądrości Buffetta żywot, gdybym pewnego dnia nie obejrzał wywiadu, z którego tenże cytat pochodzi.

Oto obie sławetne zasady Buffetta w oryginale:

The first rule on investment is don't lose.

The second rule on investment is don't forget the first rule.

Pierwszy raz jednak spotkałem się z dalszą częścią cytatu:

And that's all the rules there are. I mean that if you buy things for far below they're worth and you buy a group of them you basically don't lose money. 

Czyli po polsku:

I to właściwie wszystkie zasady. Chodzi mi o to, że jeżeli kupisz coś znacząco poniżej tego, ile to jest warte, i kupisz grupę podobnych rzeczy, to właściwie nie stracisz pieniędzy.

Piękne! Podoba mi się, bo od zawsze inwestuję w ten sposób, a jak wiemy najbardziej lubimy gdy ktoś mówi to, w co wierzymy. Jeżeli śledziliście mojego bloga, zapewne nie raz czytaliście, że kupuję spółki nadpłynne, z niskim zadłużeniem, wysokimi przychodami do kapitalizacji, radykalnie przecenione przez rynek w późnej fazie bessy. Wystarczy drobna zmiana na lepsze w gospodarce, jakiś minimalny zysk i już kurs zaczyna gonić wskaźniki fundamentalne. A jeżeli sytuacja makro się nie poprawia, gotówka na koncie, dywidendy i inne fundamenty bronią od pewnego momentu kurs. Zadaniem gracza jest cierpliwe czekanie aż rynek przełoży wajchę w drugą stronę.

Jest to typowa reguła wywodząca się z zasad gry przegrywającego. Nie skupiasz się na tym, ile możesz zarobić, nie wizualizujesz jak bardzo cena spółki może urosnąć. Skupiasz się na tym, jakie ryzyka mogą ją jeszcze dotknąć i wpłynąć na jej słabsze zachowanie w przyszłości. Skupiasz się na poszerzaniu marginesu bezpieczeństwa. Nie twierdzę, że nie powinieneś prognozować potencjału wzrostu - wręcz przeciwnie, im większy potencjalny wzrost, im bardziej niedoszacowana wartość, którą nabywasz, tym niższe ryzyko inwestycji. Nawet droga spółka wzrostowa może posiadać wysoki margines bezpieczeństwa, jeśli dynamicznie skaluje biznes. Punktem wyjścia jest jednak obrona: inicjujesz i rozbudowujesz pozycję w taki sposób, żebyś nie stracił kapitału. Buffet nie twierdzi wprost, żebyś kupował "kiedy krew się leje", ale skoro dodaje, żebyś kupił grupę takich spółek, to raczej nie znajdziesz na to lepszego okresu, niż ubijanie dna po wielomiesięcznych spadkach na giełdach.

Zarówno na blogu jak i w Tożsamości Gracza opisywałem, że zmieniłem podejście do selekcji spółek i bardziej skupiam się teraz na wzrostach przychodów, zysków i skali biznesu. I tutaj również bessa jest kluczowym okresem do zbudowania pozycji, bo w żadnym innym momencie wykresy nie pokazują dobitniej, gdzie buduje się długoterminowa wartość. Siła fundamentalnych papierów, które nie chcą spadać w depresyjnym otoczeniu i pierwsze rwą się do wzrostów jest zaproszeniem do koncentracji pozycji.

Kiedy już taką pozycję zbuduję, to nigdy nie tracę pieniędzy. Owszem, mogę długo czekać na satysfakcjonujący zwrot. Najgorszy pod tym względem był rok 2019, bo portfel budowałem od miesięcy, ale rynek długo nie mógł się poderwać. A kiedy już ruszyła hossa z początkiem 2020, to wkrótce przeżyłem najgłębszy spadek w trakcie covidowego krachu. Jednak wewnętrzna sytuacja spółek z mojego portfela nie pogorszyła się, więc po kilku miesiącach bił już rekordy. Mogłem wtedy rozegrać lepiej niektóre spółki, niektórych mogłem nie kupować, a na innych skoncentrować większą pozycję. To już wymaga umiejętności w ataku, które szlifujemy całe inwestorskie życie. Niemniej zasadnicza obietnica Buffetta: nie stracisz pieniędzy, jeśli kupisz grupę spółek wycenianych znacząco poniżej wewnętrznej wartości, jak zwykle zadziałała.

Cytat Buffetta uzupełniony o drugą część jest w istocie najprostszym podstawowym modelem systemu inwestycyjnego, na który składa się:

- Kupno grupy niedowartościowanych aktywów,

- Czerpanie korzyści w czasie z posiadania tych aktywów.

Oczywiście system jest prosty i łatwy wyłącznie dla tych, którzy wiedzą o giełdzie wszystko… albo nic. Każdy, kto zmaga się na rynku od lat, potrafi znaleźć trzy podstawowe luki w modelu:

1. Nie mamy pewności, że poprawnie oszacowaliśmy wartość wewnętrzną aktywa.

2. Rynek na którym operujemy może nie stwarzać w danym momencie okazji - i najgorsze jest to, że możemy nie mieć o tym pojęcia, nawet jeżeli jesteśmy biegli w inwestowaniu, bo dopiero przyszłość odkryje prawdę o atrakcyjności rynku.

3. Nie mamy 100% pewności, że w długim terminie prawidłowo poprowadzimy pozycję.

Rynek jest chaotyczny, gospodarki skaczą od koniunktury do spowolnienia i z powrotem, a czasem wpadają w depresję lub euforię. Za każdym razem, gdy pomyślimy o naszej pozycji, spojrzymy na notowanie czy wykres, będziemy musieli podjąć decyzję: trzymam się planu czy go zmieniam? Większość ludzi nie jest w stanie poprawnie poprowadzić pozycji, ponieważ nasz umysł nie cierpi podejmowania decyzji w sytuacji niepewności. A jeśli musi to robić dziesiątki razy w ciągu dnia, setki razy w ciągu tygodnia i tysiące razy w ciągu miesiąca, większość graczy łamie się i wyciąga ułamek z tego, co oferuje rynek. Z drugiej strony nawet najwytrwalsi, mający pełne zaufanie do swojej woli i twardo trzymający się planu, mogą wyjść gorzej od tych, którzy w kluczowym momencie zostaną tknięci szóstym zmysłem, zachowają się niestandardowo i porzucą plan, który nie był w stanie przewidzieć nowego scenariusza.

Dlatego ten prosty model jest tak trudny w realizacji dla większości graczy. Zbyt wiele niewiadomych, niezależnych od naszej wiedzy i kontroli leży poza nim. Dlatego tak wielu traci. Jednakże pogłębiając wiedzę o spółkach, rynkach i przede wszystkim o psychice ludzkiej oraz nas samych, którzy posiadamy indywidualne cechy charakteru, jesteśmy w stanie zwiększać nasze szanse na przetrwanie i w konsekwencji wygrywać z rynkiem. Wiedza i autorefleksja są kluczem. Ucząc się rzemiosła i poznając siebie, przesuwamy elementy z dziedziny ryzyka (to o czym wiemy, że nie wiemy) do dziedziny wiedzy (wiemy, że wiemy). Możesz nauczyć się czytać raporty i bilanse spółek, żeby je skutecznie wyceniać. Nauczysz się swoich reakcji. Wtedy będziesz w stanie stworzyć plan i wybrać aktywa dające przewagę. Dalej: w procesie nauki wiele elementów z dziedziny niepewności (to czego nie wiemy, że nie wiemy) przesunie się do dziedziny ryzyka (wiemy, że nie wiemy). Będziesz już świadom, jakie problemy mogą dotknąć spółkę, w jakim cyklu znajduje się gospodarka i adekwatnie selekcjonować spółki oraz dobierać wielkość pozycji. Będziesz wiedział w jakich ramach jesteś w stanie toczyć własną grę.

Każdy z nas toczy grę z rynkiem. Ewolucja i psychologia dają przewagę cierpliwym łowcom i strategom, ale tym zajmę się w innym rozdziale. Na dzisiaj chcę, żebyś zobaczył, jak zawężanie trzech wymienionych wcześniej luk prowadzi do skutecznej realizacji systemu według Buffetta.

1. Uczysz się analizy, żeby jak najlepiej szacować wartość.

2. Uczysz się rynków, żeby jak najskuteczniej budować kontekst rynkowy. Historia nie powtarza się, ale rymuje.

3. Pogłębiasz autorefleksję, żeby prawidłowo prowadzić pozycję w czasie i ufać własnemu osądowi.

I to właściwie wszystkie zasady. Jeżeli kupisz coś znacząco poniżej tego, ile to jest warte (ponieważ będziesz umiał szacować co i na jakim rynku kupić), i kupisz grupę podobnych rzeczy (bo rynek stworzy taką okazję a ty ją rozpoznasz dzięki wiedzy i doświadczeniu), to właściwie nie stracisz pieniędzy (ponieważ dzięki samoświadomości utrzymasz pozycję w długim terminie, aż zrealizuje się jej potencjał).

poniedziałek, 28 sierpnia 2023

Cytat w kontekście [1]: Zasada Buffeta o nie traceniu

 Cytaty są jak wiersze: każdy może interpretować je na swój sposób. Lubię je, ale zazwyczaj nie przywiązuję do nich wagi. Zazwyczaj mój odbiór złotych myśli sprowadza się do konstatacji: to zależy. Podobnie traktowałem słynny cytat Warrena Buffeta:

Pierwsza zasada inwestowania brzmi: nie trać pieniędzy.

Druga zasada inwestowania brzmi: nie zapomnij o zasadzie numer jeden.

I to wszystko, co od lat docierało do mnie z przeróżnych blogów i artykułów inwestycyjnych. Zasada tyleż fajnie brzmiąca, co mało praktyczna. Nikt przecież nie rozpoczyna transakcji z założeniem, że straci pieniądze. Po co miałby otwierać taką transakcję?

Spotykałem się z różnymi interpretacjami cytatu w stylu "zawsze pamiętaj o stop lossach", "rozsądnie zarządzaj kapitałem" i innymi równie mało praktycznymi poradami, odwołującymi się do powszechnych truizmów wyznawanych przez tracącą większość.

I być może dalej wiódłbym swój poczciwy, ślepy na mądrości Buffeta żywot, gdybym pewnego dnia nie obejrzał wywiadu, z którego tenże cytat pochodzi:


Oto obie sławetne zasady Buffeta w oryginale:

The first rule on investment is don't lose.

The second rule on investment is don't forget the first rule.

Pierwszy raz jednak spotkałem się z dalszą częścią cytatu:

And that's all the rules there are. I mean that if you buy things for far below they're worth and you buy a group of them you basically don't lose money. 

Czyli po polsku:

I to właściwie wszystkie zasady. Chodzi mi o to, że jeżeli kupisz coś znacząco poniżej tego, ile to jest warte, i kupisz grupę podobnych rzeczy, to właściwie nie stracisz pieniędzy.

Piękne! Podoba mi się, bo od zawsze inwestuję w ten sposób, a jak wiemy najbardziej lubimy gdy ktoś mówi to, w co wierzymy. Jeżeli śledziliście mojego bloga, zapewne nie raz czytaliście, że kupuję spółki nadpłynne, z niskim zadłużeniem, wysokimi przychodami do kapitalizacji, radykalnie przecenione przez rynek w późnej fazie bessy. Wystarczy drobna zmiana na lepsze w gospodarce, jakiś minimalny zysk i już kurs zaczyna gonić wskaźniki fundamentalne. A jeżeli sytuacja makro się nie poprawia, gotówka na koncie, dywidendy i inne fundamenty bronią od pewnego momentu kurs. Zadaniem gracza jest cierpliwe czekanie aż rynek przełoży wajchę w drugą stronę.

Jest to typowa reguła wywodząca się z zasad gry przegrywającego. Nie skupiasz się na tym, ile możesz zarobić, nie prognozujesz jak bardzo cena spółki może urosnąć. Skupiasz się na tym, jakie ryzyka mogą ją jeszcze dotknąć i wpłynąć na jej słabsze zachowanie w przyszłości. Buffet nie twierdzi wprost, żebyś kupował "kiedy krew się leje", ale skoro dodaje, żebyś kupił grupę takich spółek, to raczej nie znajdziesz na to lepszego okresu, niż ubijanie dna po wielomiesięcznych spadkach na giełdach.

Zarówno na blogu jak i w Tożsamości Gracza opisywałem, że zmieniłem podejście do selekcji spółek i bardziej skupiam się teraz na wzrostach przychodów, zysków i skali biznesu. I tutaj również bessa jest kluczowym okresem do zbudowania pozycji, bo w żadnym innym momencie wykresy nie pokazują dobitniej, gdzie buduje się długoterminowa wartość. Siła fundamentalnych papierów, które nie chcą spadać w depresyjnym otoczeniu i pierwsze rwą się do wzrostów jest zaproszeniem do koncentracji pozycji.

Kiedy już taką pozycję zbuduję, to nigdy nie tracę pieniędzy. Owszem, mogę długo czekać na satysfakcjonujący zwrot. Najgorszy pod tym względem był rok 2019, bo portfel budowałem od miesięcy, ale rynek długo nie mógł się poderwać. A kiedy już ruszyła hossa z początkiem 2020, to wkrótce przeżyłem najgłębszy spadek w trakcie covidowego krachu. Jednak wewnętrzna sytuacja spółek z mojego portfela nie pogorszyła się, więc po kilku miesiącach bił już rekordy. Mogłem wtedy rozegrać lepiej niektóre spółki, niektórych mogłem nie kupować, a na innych skoncentrować większą pozycję. To już wymaga umiejętności w ataku, które szlifujemy całe inwestorskie życie. Niemniej zasadnicza obietnica Buffeta: nie stracisz pieniędzy, jeśli kupisz grupę spółek wycenianych znacząco poniżej wewnętrznej wartości, jak zwykle zadziałała.

Niniejszym wpisem zaczynam cykl, w którym przybliżę znaczenie kluczowych zasad rynkowych. W "Tożsamości Gracza: Jak przetrwać na rynku" skupiałem się przede wszystkim na przetrwaniu (jak zresztą sugeruje drugi człon tytułu) i budowaniu odpowiedniej bazy nawyków i zasad, aby być w stanie zdobywać i utrzymać kapitał. W cyklu "Cytat w kontekście" będę rozpatrywał znaczenie słynnych rynkowych mądrości dla zbudowania własnego systemu inwestycyjnego.


Pierwsza zasada inwestowania brzmi: nie trać pieniędzy.

Druga zasada inwestowania brzmi: nie zapomnij o zasadzie numer jeden.

I to właściwie wszystkie zasady. Jeżeli kupisz coś znacząco poniżej wartości i zbudujesz portfel z podobnych inwestycji, to właściwie nie stracisz pieniędzy.



czwartek, 17 sierpnia 2023

Jak utrzymać dużą pozycję w długim terminie

 Na przykładzie XTB, którego główną pozycję zbudowałem w tych dwóch obszarach (jak widzicie niezbyt optymalnie mi to wyszło):



Przez lata uzbierało się kilkanaście kont. Jedne służą do aktywnej gry na pochodnych, inne do gry na grzankach, część do zagranicy, a te z najwyższymi prowizjami i najbardziej topornymi interfejsami - do trzymania akcji na długi termin, bo nie opłaca robić kółek. I na nich oczywiście mam najlepsze wyniki. Im rzadziej logujesz się na konto, tym mniej okazji na zrobienie czegoś głupiego.

Każde spojrzenie w notowania to podjęcie decyzji: czy kontynuować egzekucję planu, czy  przerwać? Możesz 100 razy pod rząd zdecydować 'trzymam', a tylko raz 'kasuję' i jesteś bez pozycji. Im goręcej na rynku, tym częściej zerkasz nerwowo w notowania i tym częściej musisz podejmować decyzję, czy zostawiasz pozycję. A nawet jak już przetrwasz sesję bez zaglądania w notowania, to czujesz potrzebę zalogowania na konto, żeby sprawdzić wynik na portfelu.

I tutaj pojawia się korzyść z posiadania wielu kont. Jeżeli zbudujesz pozycję w paczkach na kilku kontach, jej wpływ na twoją psychikę znacząco spadnie. XTB robi lukę -8%? Na każdym koncie trochę spadło, inne pozycje zamortyzowały częściowo spadek, więc nie widzisz jednej dużej straty.

Gdyby XTB urósł szybko i dużo, sprzedałbym. Ruch x10 z 2020 roku zrobił apetyt na przynajmniej x5 od minimum na 12 z 2021. Dlatego zakładałem TP na 60 zł. Tak się nie stało. Spółka rośnie w rytm organicznego wzrostu, wspina się po ścianie wątpliwości co do rozwoju modelu biznesowego. A jednocześnie rok w rok dodaje do portfela. Podobnie jak nie odczuwasz większego wpływu pojedynczych wyprzedaży, nie rejestrujesz powolnego wzrostu, który objawia się dopiero w podsumowaniu rocznym.

czwartek, 10 sierpnia 2023

Gotowi na rotację

 W połowie hossy rynek stwarza okazje podobne do zeszłorocznych z dołka bessy. Spółki znowu chodzą za dwukrotność zeszłorocznych zysków. Wkrótce zaraportują niskie zyski bądź nawet straty i będzie uzasadnienie ostatnich spadków. Ale wystarczy poprawa koniunktury, wróci rentowność i z bardzo niskiej bazy będzie pod co rosnąć.

Dlatego rotuję powoli kapitał do branż cyklicznych. Spółki, które dotychczas ciągnęły portfolio zaczęły się męczyć. Niektóre zakończyły gwałtownie wzrosty. Miałem sporo szczęścia sprzedając większość ATC Cargo między 27-28, dziś chodzi już po 17. Słabo zachowuje się XTB, ale ta spółka zostaje w portfelu, bo gram tu o wyższą stawkę w długim terminie.

Słabość GPW widać na przykładzie Unimotu - spółka podała dobre wyniki i dodatkowo rozpoznała zysk pół miliarda z przejęcia Lotos Terminale przy kapitalizacji własnej 800 mln. Rynek zareagował spadkami. 


 Słaby jest także PKN, który chodzi za 0.5 c/wk i 2 c/z. 


Bliskość oporu trendu spadkowego akurat mi niezbyt odpowiada. Spółki skarbu państwa prawie nigdy nie są w trendach wzrostowych, fluktuują między skrajnym a lekkim niedowartościowaniem. Ale obecnie, po kilkudziesięcioprocentowej inflacji z ostatnich 3 lat, ich wyceny znowu są skrajnie niskie. Może to będzie motyw do przełamania trendów spadkowych? W końcu PKN wypłacił dywidendę, jest jakiś powód, żeby trzymać akcje tej spółki.

Moja interpretacja:

Nie trzeba grać pod hossę pokoleniową, akcje znowu są zdołowane i handlowane za psie pieniądze. Hossa cykliczna powinna potrwać do lutego-września 2024. Jeśli tłum się podłączy, wzrosty będą silniejsze i dłuższe, a my się ustawimy na dekady. Bez tłumu znowu kupimy po 0.3 c/wk i oddamy po 0.6 c/wk. Zawsze to 100% zysku.


czwartek, 13 lipca 2023

Jesse Livermore: Jak handlować akcjami

 Moje tłumaczenie oryginalnej książki Jessego Livermore'a z 1940 roku.

Ponadczasowe przemyślenia najsłynniejszego spekulanta wszech czasów. Bardzo dużo o pracy nad sobą i znalezieniem własnej drogi, ale też o uniwersalnych zasadach zarabiania (i tracenia...).

Audiobook składa się z 4 części:





piątek, 7 lipca 2023

Indeks śmieci

 W maju we wpisie Zmiana koni ujawniłem, które spółki interesują mnie na kolejną fazę hossy. Spółki cykliczne są w bessie od roku. Jeśli dodać do tego polskie warunki, gdzie głównym właścicielem jest państwo, które kompletnie zlewa prawa mniejszościowych akcjonariuszy, otrzymujemy bombową mieszankę: wyceny spółek przybierające nieraz tak kuriozalne formy jak JSW, gdzie kapitalizacja jest dwukrotnie niższa od gotówki na koncie.

Zbudujmy sobie indeks z takich spółek.

val namesSkarb3 = List("pkn", "kgh", "eng", "jsw", "att")

Na początek indeks portfelowy, czyli jak byśmy wyszli kupując każdą z tych spółek za równą część:

Wyszlibyśmy na tym, oględnie mówiąc, chujowo. 10 lat w bok.

Teraz stwórzmy uśredniony indeks z ceny do zysku:


oraz cena do wartości księgowej:


Wyceny spółek z tego indeksu są śmieciowe. Jak w dołku 2009, covid 2020 i 2022. Czy może być gorzej? Może. Ale jakoś ten potencjał spadku już naprawdę nie wydaje się duży.

Ktoś się może oburzyć - dlaczego nazywasz państwowe czempiony śmieciami? Z dwóch powodów:

1. Dla akcjonariusza mniejszościowego te spółki przez te wszystkie lata są śmieciami. Zyski trafiają do rodzin polityków PiS i związkowców. PiS doprowadził celowo Energę do ogromnych strat, żeby przejąć za ułamek wartości i zdjąć z giełdy. Jedyna nadzieja w sądach, że zablokują kradzież. JSW pomimo gigantycznych zysków nie wypłaci dywidendy, ponieważ politycy i związkowcy mają pomysł jak wytransferować zyski. I tak dalej - na każdej spółce znajdziemy przykłady bezczelnych wałów robionych przez ludzi, którym wydaje się, że oszustwo i kradzież nie niosą konsekwencji w długim terminie.

2. W dołku zawsze pojawia się niechęć i frustracja. 10 lat temu, podobnie jak wielu Polaków uwierzyłem w akcjonariat obywatelski oraz dywidendy wypłacane przez państwowe firmy. W 2020 ostatecznie wywaliłem wszystko co miało państwo w akcjonariacie - poza Azotami, na których straciłem niepotrzebnie 2 lata. 

Nie znam nikogo, kto kupowałby polskie państwowe spółki pod wzrost organiczny i dywidendy. Każdy traktuje je jak spekulacyjne wydmuchy, na których można dobrze pograć dzięki płynności. Każdy kto uwierzył w ostatnich 10 latach w wartość spółek kontrolowanych przez państwo i nie sprzedał, kiedy rynek dał okazję, stracił.

Śmieć to powszechne określenie spółek, które spadają "od zawsze", czyli odkąd gracz je zakupił. To ogólne określenie każdej spółki, która ostatecznie sponiewierała gracza do tego stopnia, że sprzeda ją, jak tylko trochę odbije (a potem się wkurza na bankierze "dlaczego ten śmieć dalej rośnie????").

Dlatego właśnie Analiza Techniczna jest tak ważna. Wykres spada, to i ja spadam. Państwowe molochy właśnie tego mnie nauczyły lata temu.

Ale kiedy frustracja dotychczasowych posiadaczy akcji tych spółek osiąga ekstremum, zaczynam je obserwować i powoli budować w dołkach pozycję. Byłem na Azotach, miałem dobry zysk, który wyparował. Zamknąłem po 28-29 z niewielką stratą. Ale ochłonąłem i od 26 wróciłem. Nie żeby się odegrać. Mentalnie jestem obrażony na tą spółkę, że tak beznadziejnie się od lat zachowuje. I właśnie z tego powodu zakładam, że jeszcze gorzej czują się ludzie, którzy od lat są na tych spółkach na stracie. 

Czuję to samo co oni, więc pojawia się okazja dla kogoś, kto wyzbiera śmieci za 0.4 wartości księgowej i opyli ulicy znowu po 0.8-1.2 , czyli odpowiednio 100 lub 200% wyżej.

Działa tutaj Pierwsze Prawo Rynku, które opisałem w książce https://tozsamosc-gracza.pl/