Plan 2150 zrealizowany:
Do portfela wpadły spółki bronione dywidendami (PZU i Pekao), zmasakrowana energetyka (PGE, Tauron) i oczywiście jak zawsze dziad Orange. Dla PEO widzę poziom docelowy 100zł, ale jakiś hedge na ucieczkę wolę mieć.
Energetyka podoba mi się coraz bardziej, dzisiejsze rekordowe obroty skłaniają mnie do snucia domysłów, że wchodzi większy kapitał:
Styknęłaby mi korekta 50% bessy, oj fajnie by było, pewnie SMA200 by tam wtedy przebiegała.
Do małych spółek wciąż nie mogę się przekonać. Może macie jakieś ciekawe fundamentalnie i mocno przecenione typy?
Blog o inwestowaniu, grze na giełdzie, rozwoju osobistym, przemyślenia na temat egzystencji, poszerzanie świadomości. Czasem trochę o żarciu i bieganiu - życie :) Napisz do mnie: deedees małpa o2 kropcia pl
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wig20. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wig20. Pokaż wszystkie posty
środa, 30 maja 2018
sobota, 10 marca 2018
Rynkowe zawieszenie
Mój dotychczasowy pogląd na rynki nie odbiega od projekcji na 2018 zaprezentowanej pod koniec zeszłego roku ( http://podtworca.blogspot.com/2017/12/garsc-prognoz-na-2018-i-pozniej.html ). Chciałbym coś kupić na dłużej, ale albo cena jest za wysoka, albo cena już OK, ale technika premiuje spadki. Polski rynek znajduje się w zawieszeniu, które przez ostatnie 10 lat okazywało się dystrybucją w bessie. Ale nie fiksuję się na spadki, w 2005 akcje też nie wyglądały najlepiej, a wkrótce okazało się, że startują do szalonej hossy.
Po prostu nie wiem co robić, więc siedzę głównie na gotówce i od czasu do czasu pogrywam krótkoterminowo.
Jeśli miałbym znaleźć w WIG20 spółkę, która technicznie opisuje moje podejście, byłby to KGHM:
Średnie kroczące wskazują na trend spadkowy, a kurs broni się na wsparciu fibo38.2. W krótkim terminie możliwy jest rajd w górę, ale w skali tygodni/miesięcy bardziej skłaniałbym się do wyłamania wsparcia i ruchu na zniesienie 50% całej fali wzrostowej od dołka bessy. Strzałkami zaznaczyłem zwiększony wolumen na spadkach.
Fundamentalnie nie jest ani tanio, ani drogo. Cena do wartości księgowej dla WIG:
Czy przed nami wybicie dna potwierdzające trend spadkowy, czy ubijanie nowego poziomu na dość niskim poziomie 1.2? MACD pod kreską. Przez lata wyceny spółek konsolidowały się przy spadającej zmienności, jeśli zmieni się paradygmat jak w USA ok. 2012, powinniśmy zaakceptować znacznie wyższe ceny za majątki spółek.
WIG20_PB:
Podobnie jak na WIGu, trend boczny, może już spadkowy, przez lata było taniej.
MWIG40_PB:
Drogo w stosunku do poprzedniej dekady, trend boczny. A może to właśnie ten indeks pokazuje, że czas zaakceptować wyższe wyceny i lokować oszczędności w biznesach?
SWIG80_PB:
Spadał przez wiele miesięcy, sentyment rekordowo niski, a wyceny wciąż nie wydają się okazyjne.
I na koniec kwiatek - bijący kolejne rekordy słabości indeks spółek z Newconnect.. drożeje względem wartości księgowej:
To nie jest środowisko, w którym lubię budować pozycję akcyjną. Potrzebuję więcej czasu lub sygnałów od rynku.
Po prostu nie wiem co robić, więc siedzę głównie na gotówce i od czasu do czasu pogrywam krótkoterminowo.
Jeśli miałbym znaleźć w WIG20 spółkę, która technicznie opisuje moje podejście, byłby to KGHM:
Średnie kroczące wskazują na trend spadkowy, a kurs broni się na wsparciu fibo38.2. W krótkim terminie możliwy jest rajd w górę, ale w skali tygodni/miesięcy bardziej skłaniałbym się do wyłamania wsparcia i ruchu na zniesienie 50% całej fali wzrostowej od dołka bessy. Strzałkami zaznaczyłem zwiększony wolumen na spadkach.
Fundamentalnie nie jest ani tanio, ani drogo. Cena do wartości księgowej dla WIG:
Czy przed nami wybicie dna potwierdzające trend spadkowy, czy ubijanie nowego poziomu na dość niskim poziomie 1.2? MACD pod kreską. Przez lata wyceny spółek konsolidowały się przy spadającej zmienności, jeśli zmieni się paradygmat jak w USA ok. 2012, powinniśmy zaakceptować znacznie wyższe ceny za majątki spółek.
WIG20_PB:
Podobnie jak na WIGu, trend boczny, może już spadkowy, przez lata było taniej.
MWIG40_PB:
Drogo w stosunku do poprzedniej dekady, trend boczny. A może to właśnie ten indeks pokazuje, że czas zaakceptować wyższe wyceny i lokować oszczędności w biznesach?
SWIG80_PB:
Spadał przez wiele miesięcy, sentyment rekordowo niski, a wyceny wciąż nie wydają się okazyjne.
I na koniec kwiatek - bijący kolejne rekordy słabości indeks spółek z Newconnect.. drożeje względem wartości księgowej:
To nie jest środowisko, w którym lubię budować pozycję akcyjną. Potrzebuję więcej czasu lub sygnałów od rynku.
wtorek, 26 grudnia 2017
Rynek dla grajków
Kontynuując temat zagrań technicznych w trakcie bessy zrobiłem dziś kilka analiz.
Orange:
Call z maja obowiązuje, obróciłem już papierem kilka razy, ale główny pakiet czeka na realizację przedstawionego scenariusza. Liczę na ORGR, którego zasięg zbiega się ze zniesieniem 50% bessy (ok. 7.60). Fundamentalnie wyceniam papier na 10zł, ale wiadomo: jeśli rośnie szybko i dużo, to lepiej sprzedać, niż czekać nie wiadomo jak długo na więcej. Papier lubi płatać psikusy, więc nie fiksuję się na scenariusz wzrostowy, ale przy takim technicznym combo (ORGR pokrywające się z istotnym zniesieniem i ważna średnia, która z oporu stała się wsparciem) trzymam akcje telekomu.
PZU:
Jeden z moich najlepszych strzałów w tym roku, podbierany przez cały 2016 i sprzedany pod reko JP Morgana. Miał być na lata, ale skasowanie jednym strzałem dywidend na najbliższą dekadę za bardzo kusiło. Tym razem planuję wejście krótkoterminowe pod odbicie obecnej fali spadkowej, JEŻELI kurs spadnie poniżej 40zł:
Tylko 4 razy RSI spadało niżej, fibo38.2, to moje argumenty za zakupem pod kilkuprocentowy ruch w górę. Fundamentalnie spółka świetna, chciałbym trzymać przez lata i kasować tłuste dywidendy. Niestety zaczyna się kreślić na horyzoncie ryzyko, że w razie problemów finansowych rząd może przelewać zyski do ZUS, albo wywłaszczyć spekulantów w imię realizacji idei społecznej sprawiedliwości.
WIG20:
Wykres zabawa, testując nową aplikację do analizy technicznej na stooqu, narysowałem Gartleya i wyszło takie cuś:
W związku z tym do 3500 stosujemy zasadę buy the fucking dip ;)
Orange:
Call z maja obowiązuje, obróciłem już papierem kilka razy, ale główny pakiet czeka na realizację przedstawionego scenariusza. Liczę na ORGR, którego zasięg zbiega się ze zniesieniem 50% bessy (ok. 7.60). Fundamentalnie wyceniam papier na 10zł, ale wiadomo: jeśli rośnie szybko i dużo, to lepiej sprzedać, niż czekać nie wiadomo jak długo na więcej. Papier lubi płatać psikusy, więc nie fiksuję się na scenariusz wzrostowy, ale przy takim technicznym combo (ORGR pokrywające się z istotnym zniesieniem i ważna średnia, która z oporu stała się wsparciem) trzymam akcje telekomu.
PZU:
Jeden z moich najlepszych strzałów w tym roku, podbierany przez cały 2016 i sprzedany pod reko JP Morgana. Miał być na lata, ale skasowanie jednym strzałem dywidend na najbliższą dekadę za bardzo kusiło. Tym razem planuję wejście krótkoterminowe pod odbicie obecnej fali spadkowej, JEŻELI kurs spadnie poniżej 40zł:
Tylko 4 razy RSI spadało niżej, fibo38.2, to moje argumenty za zakupem pod kilkuprocentowy ruch w górę. Fundamentalnie spółka świetna, chciałbym trzymać przez lata i kasować tłuste dywidendy. Niestety zaczyna się kreślić na horyzoncie ryzyko, że w razie problemów finansowych rząd może przelewać zyski do ZUS, albo wywłaszczyć spekulantów w imię realizacji idei społecznej sprawiedliwości.
WIG20:
Wykres zabawa, testując nową aplikację do analizy technicznej na stooqu, narysowałem Gartleya i wyszło takie cuś:
W związku z tym do 3500 stosujemy zasadę buy the fucking dip ;)
wtorek, 21 listopada 2017
Plan dalszej gry
Niedawno pisałem, że przyspieszenie spadków na małych spółkach skłoniło mnie do powrotu na rynek. Podbieram regularnie niewielkie pakiety akcji z myślą o przyszłej hossie na małych spółkach, jednak jeśli zbyt mocno i szybko odbijają, to redukuję pozycję. Zaangażowanie portfela w akcjach GPW to obecnie ok. 28% + ok. 10% w ETFy, co razem daje prawie 40% zainwestowanych pieniędzy.
Podtrzymuję swoją prognozę, że SWIG80 kopiuje zachowanie WIG20 z lat 2015-2016, zatem gdyby listopad przyniósł dołek na małych spółkach (co obstawiam opierając się na długości trwania spadków oraz najniższym w historii odczycie sentymentu indywidualnych inwestorów), to dołek ten byłby odpowiednikiem dołka na WIG20 ze stycznia 2016. Czekałby nas zatem jeszcze retest dna w skali pół roku, jak wtedy w czerwcu 2016 przy okazji Brexitu oraz kolejne miesiące ubijania dna, które byłyby idealną okazją do zbudowania portfela.
Obejrzyjmy analogię na wykresie:
Jak widać zatem, pomimo wzrostów na WIG20 zachowuję się jakby była bessa. I faktycznie, szeroki nieważony indeks wszystkich spółek na GPW jest w regularnej bessie:
Tu w mojej wersji (uwaga - indeks zbudowany jest wyłącznie ze spółek, które przetrwały na parkiecie do dziś, zatem nie uwzględnia bankrutów, wykupów i wycofanych z innych powodów):
ADLINE tradycyjnie pikuje w dół:
Okresy kiedy ten indeks idzie w bok lub rośnie, to te rzadkie momenty, gdy bezwzględnie należy mieć akcje. To wtedy robione są największe wzrosty szeroką ławą, wtedy kiepskie spółki często wyprzedzają te dobre, częściowo wynagradzając całe lata zawodzenia właścicieli.
Plan jak każdy plan może ulec zmianie, jeśli sytuacja na rynkach się zmieni.
Podtrzymuję swoją prognozę, że SWIG80 kopiuje zachowanie WIG20 z lat 2015-2016, zatem gdyby listopad przyniósł dołek na małych spółkach (co obstawiam opierając się na długości trwania spadków oraz najniższym w historii odczycie sentymentu indywidualnych inwestorów), to dołek ten byłby odpowiednikiem dołka na WIG20 ze stycznia 2016. Czekałby nas zatem jeszcze retest dna w skali pół roku, jak wtedy w czerwcu 2016 przy okazji Brexitu oraz kolejne miesiące ubijania dna, które byłyby idealną okazją do zbudowania portfela.
Obejrzyjmy analogię na wykresie:
Jak widać zatem, pomimo wzrostów na WIG20 zachowuję się jakby była bessa. I faktycznie, szeroki nieważony indeks wszystkich spółek na GPW jest w regularnej bessie:
Tu w mojej wersji (uwaga - indeks zbudowany jest wyłącznie ze spółek, które przetrwały na parkiecie do dziś, zatem nie uwzględnia bankrutów, wykupów i wycofanych z innych powodów):
ADLINE tradycyjnie pikuje w dół:
Okresy kiedy ten indeks idzie w bok lub rośnie, to te rzadkie momenty, gdy bezwzględnie należy mieć akcje. To wtedy robione są największe wzrosty szeroką ławą, wtedy kiepskie spółki często wyprzedzają te dobre, częściowo wynagradzając całe lata zawodzenia właścicieli.
Plan jak każdy plan może ulec zmianie, jeśli sytuacja na rynkach się zmieni.
sobota, 28 października 2017
First out, first in
Kiedy w sierpniu zaczynałem wyprzedaż portfela akcji rozciągniętą do początków października, nie przypuszczałem, że ledwie 3 tygodnie później zacznę odbudowywać pozycję. Spadki z ostatnich 2 tygodni były bardzo gwałtowne, a ceny wielu fundamentalnych papierów spadły na atrakcyjne poziomy.
Atrakcyjne poziomy w bessie to pojęcie względne, nie ważne ile cena wcześniej spadła, zawsze można stracić kolejne kilkadziesiąt procent. Coś mi jednak podpowiada, że spadki obserwowane od kilku miesięcy na małych spółkach i szerokim rynku nie są elementem klasycznej dewastującej bessy.
Zerknijmy na wykresy:
Rynek leci w dół i nie ma na razie żadnych oznak zmiany trendu. Jednak kilka czynników sprawia, że kolejne fale spadkowe będę wykorzystywał do kupowania akcji.
1. Po pierwsze: czy nieustanne spadki na SWIG80 nie przypominają wam czegoś? Pamiętacie maj 2015? Ja tak. Byłem wtedy w stanie euforii, wydawało mi się, że po latach flauty rusza pokoleniowa hossa. Tymczasem indeks dużych spółek WIG20 rozpoczął pierwszą w swojej historii serię 9 spadkowych miesięcy. Kiedy naruszył 2000 punktów zacząłem kupować akcje molochów z przekonaniem, że trafiła mi się okazja życia. Ale 2000 było ledwie przystankiem w drodze na 1650 punktów, a "okazje życia" były dostępne jeszcze przez cały rok. Dopiero w 2017 WIG20 zaczął błyskawicznie odrabiać straty.
A jak było z małymi i średnimi spółkami w tym roku? Kiedy SWIG80 budował szczyt w marcu b.r. byłem bliski euforii i robiłem mentalne ćwiczenia z trzymania akcji w bańce. Kiedy Trakcja, którą miałem od 12zł, przebiła 18zł, widziałem już 30zł na horyzoncie. Dzisiaj Trakcja kosztuje 8zł. Spółka od szczytu straciła więcej, niż jest obecnie warta. Nie twierdzę, że zamierzam odkupić akurat tę spółkę, budowlanka jest bardzo ryzykowną branżą. Historia polskich inwestycji pokazuje, że ryzyko bankructwa rośnie wraz z liczbą zdobywanych kontraktów. Niemniej znowu można znaleźć na rynku spółki siedzące na gotówce, płacące co roku wysokie dywidendy i zupełnie zapomniane przez rynek.
2. Wspomniane dywidendy. 2015 i 2016 rok zamknąłem z zyskiem dzięki dywidendom i nie obrażę się, jeśli 2018 rok zapisze się w mojej pamięci podobnie. Marzy mi się rok ubijania dna na małych spółkach, dający okazje do kupna zdrowych biznesów za ułamek ich wartości. Oczywiście byłbym wtedy sfrustrowany, bo większość kupowanych akcji przez miesiące spadałaby dalej, ale co zrobić, taki styl inwestowania wybrałem i w takim stylu potrafię zarabiać :)
Aktualnie div yield dla SWIG80 osiągnął 2.5%, 5 razy więcej niż lokaty w mBanku:
3. Sentyment. Obecny rok charakteryzuje się kolejną anomalią: wzrostom cen akcji towarzyszy ucieczka drobnych inwestorów z giełdy. Zupełnie inaczej było jeszcze w 2013:
Wygląda to tak, jakby ludzie po latach ciągłych zawodów ze strony GPW postanowili zamykać pozycję jak tylko wyjdą na 0 po wcześniejszych zakupach na szczytach. We wzrosty polskich akcji wierzy już tylko zagranica, która cały czas kupuje polskie aktywa..
4. Wielki cykl przepływu kapitału między rynkami rozwiniętymi a rozwijającymi się, czyli EEM/DM ratio. Ja gram pod scenariusz, że cykl premiuje teraz rynki rozwijające się w tym Polskę, choć np. W. Białek obstawia szczyt słabości emerging markets dopiero w okolicach przyszłego roku przy okazji turbulencji w Chinach. Więcej pisałem tutaj:
https://podtworca.blogspot.com/2017/07/wielka-rotacja.html
Tyle na razie za wzrostami. Mam również argumenty przemawiające za spadkami. Tak już jest od kilku lat: wszystko co działało w latach poprzednich jest już znane i nie daje zarobić. Rynek raczej fluktuje, niż chodzi synchronicznie jak do 2012 roku. Kapitał przepływa między branżami, nigdy nie wiadomo, którą z nich postanowi wywyższyć, a którą zepchnie z klifu. Zapewne nadejdą jeszcze czasy, kiedy będą rosły prawie wszystkie akcje, na razie kapitał woli polskie mury i obligacje.
Atrakcyjne poziomy w bessie to pojęcie względne, nie ważne ile cena wcześniej spadła, zawsze można stracić kolejne kilkadziesiąt procent. Coś mi jednak podpowiada, że spadki obserwowane od kilku miesięcy na małych spółkach i szerokim rynku nie są elementem klasycznej dewastującej bessy.
Zerknijmy na wykresy:
Rynek leci w dół i nie ma na razie żadnych oznak zmiany trendu. Jednak kilka czynników sprawia, że kolejne fale spadkowe będę wykorzystywał do kupowania akcji.
1. Po pierwsze: czy nieustanne spadki na SWIG80 nie przypominają wam czegoś? Pamiętacie maj 2015? Ja tak. Byłem wtedy w stanie euforii, wydawało mi się, że po latach flauty rusza pokoleniowa hossa. Tymczasem indeks dużych spółek WIG20 rozpoczął pierwszą w swojej historii serię 9 spadkowych miesięcy. Kiedy naruszył 2000 punktów zacząłem kupować akcje molochów z przekonaniem, że trafiła mi się okazja życia. Ale 2000 było ledwie przystankiem w drodze na 1650 punktów, a "okazje życia" były dostępne jeszcze przez cały rok. Dopiero w 2017 WIG20 zaczął błyskawicznie odrabiać straty.
A jak było z małymi i średnimi spółkami w tym roku? Kiedy SWIG80 budował szczyt w marcu b.r. byłem bliski euforii i robiłem mentalne ćwiczenia z trzymania akcji w bańce. Kiedy Trakcja, którą miałem od 12zł, przebiła 18zł, widziałem już 30zł na horyzoncie. Dzisiaj Trakcja kosztuje 8zł. Spółka od szczytu straciła więcej, niż jest obecnie warta. Nie twierdzę, że zamierzam odkupić akurat tę spółkę, budowlanka jest bardzo ryzykowną branżą. Historia polskich inwestycji pokazuje, że ryzyko bankructwa rośnie wraz z liczbą zdobywanych kontraktów. Niemniej znowu można znaleźć na rynku spółki siedzące na gotówce, płacące co roku wysokie dywidendy i zupełnie zapomniane przez rynek.
2. Wspomniane dywidendy. 2015 i 2016 rok zamknąłem z zyskiem dzięki dywidendom i nie obrażę się, jeśli 2018 rok zapisze się w mojej pamięci podobnie. Marzy mi się rok ubijania dna na małych spółkach, dający okazje do kupna zdrowych biznesów za ułamek ich wartości. Oczywiście byłbym wtedy sfrustrowany, bo większość kupowanych akcji przez miesiące spadałaby dalej, ale co zrobić, taki styl inwestowania wybrałem i w takim stylu potrafię zarabiać :)
Aktualnie div yield dla SWIG80 osiągnął 2.5%, 5 razy więcej niż lokaty w mBanku:
3. Sentyment. Obecny rok charakteryzuje się kolejną anomalią: wzrostom cen akcji towarzyszy ucieczka drobnych inwestorów z giełdy. Zupełnie inaczej było jeszcze w 2013:
![]() |
źródło: https://10-procent-rocznie.blogspot.com |
Wygląda to tak, jakby ludzie po latach ciągłych zawodów ze strony GPW postanowili zamykać pozycję jak tylko wyjdą na 0 po wcześniejszych zakupach na szczytach. We wzrosty polskich akcji wierzy już tylko zagranica, która cały czas kupuje polskie aktywa..
![]() |
ETF na Polskę |
4. Wielki cykl przepływu kapitału między rynkami rozwiniętymi a rozwijającymi się, czyli EEM/DM ratio. Ja gram pod scenariusz, że cykl premiuje teraz rynki rozwijające się w tym Polskę, choć np. W. Białek obstawia szczyt słabości emerging markets dopiero w okolicach przyszłego roku przy okazji turbulencji w Chinach. Więcej pisałem tutaj:
https://podtworca.blogspot.com/2017/07/wielka-rotacja.html
Tyle na razie za wzrostami. Mam również argumenty przemawiające za spadkami. Tak już jest od kilku lat: wszystko co działało w latach poprzednich jest już znane i nie daje zarobić. Rynek raczej fluktuje, niż chodzi synchronicznie jak do 2012 roku. Kapitał przepływa między branżami, nigdy nie wiadomo, którą z nich postanowi wywyższyć, a którą zepchnie z klifu. Zapewne nadejdą jeszcze czasy, kiedy będą rosły prawie wszystkie akcje, na razie kapitał woli polskie mury i obligacje.
poniedziałek, 16 października 2017
Dwuipółletni paradoks
Niemal codziennie czytam, że choć hossa w Polsce bije rekordy, ludzie nie chcą zainteresować się akcjami. Sęk w tym, że hossa dotyczy wąskiego grona średnich spółek lub indeksu WIG, do którego dodawane są dywidendy. Jeśli spojrzymy na indeksy WIG20, MWIG40, SWIG80 oraz nieważony indeks całego rynku, okazuje się że choć przez ostatnie lata wiele się działo, to jeśli poprowadzimy linię od lokalnego szczytu z maja 2015 do dziś, okaże się, że nie stało się prawie nic :)
Indeks największych spółek, indeks małych spółek i indeks nieważony są praktycznie w tym samym miejscu. WIG20 najpierw spadł, potem odbił, a reszta najpierw rosła, by teraz spaść. Tylko MWIG40 przyniósł sensowny zysk. Zwrot z WIG w ciągu tych 2 i pół roku to ok. 14%, więc na dobrą sprawę zysk zrobiły dywidendy.
Jeżeli zatem kogoś ściska żołądek, gdy czyta że w ostatnim roku można było zarobić 40% na WIG20, to niech poszerzy perspektywę i pocieszy się, że wcześniej można było tyle stracić. I to tyle na razie: szeroki rynek dalej osuwa się po ścianie nadziei, a WIG20 rośnie po ścianie strachu. To za mało dla mnie, żebym wszedł do gry. Jeśli doczekam się atrakcyjnych wycen maluchów, zabawa zacznie się od nowa.
Indeks największych spółek, indeks małych spółek i indeks nieważony są praktycznie w tym samym miejscu. WIG20 najpierw spadł, potem odbił, a reszta najpierw rosła, by teraz spaść. Tylko MWIG40 przyniósł sensowny zysk. Zwrot z WIG w ciągu tych 2 i pół roku to ok. 14%, więc na dobrą sprawę zysk zrobiły dywidendy.
Jeżeli zatem kogoś ściska żołądek, gdy czyta że w ostatnim roku można było zarobić 40% na WIG20, to niech poszerzy perspektywę i pocieszy się, że wcześniej można było tyle stracić. I to tyle na razie: szeroki rynek dalej osuwa się po ścianie nadziei, a WIG20 rośnie po ścianie strachu. To za mało dla mnie, żebym wszedł do gry. Jeśli doczekam się atrakcyjnych wycen maluchów, zabawa zacznie się od nowa.
sobota, 16 września 2017
Aktualizacja strategii
Nie chcem, ale muszem
L. Wałęsa
W piątek kontynuowałem skracanie pozycji, łącznie sprzedałem już prawie 1/3 papierów, a wielkość gotówki w portfelu przekroczyła 50%. O ile jeszcze niedawno wielkość niektórych pozycji w portfelu dochodziła do 5%, teraz limitem jest 2%. Mam nadzieję, że więcej nie będę zmuszony sprzedawać.
Podejrzewam, że większość akcji, które sprzedałem będzie droższa nawet w przypadku wystąpienia bessy. Nie chcę jednak przeżywać zbyt mocnych obsuw kapitału, potrzebuję czystego umysłu, by planować kolejne kroki oraz móc skupić się na pozycjach krótkoterminowych na wypadek wzrostów. Ten rok był i tak najlepszym w mojej karierze, mimo że hossa na szerokim rynku trwała zaledwie 2 miesiące od stycznia do lutego.
Przygotowuję się mentalnie na korekcyjny 2018 rok w Polsce. Nie zakładam jakiejś strasznej przeceny, ponieważ gram pod kilkuletnią silną hossę na rynkach wschodzących, ale jest kilka przesłanek za schłodzeniem koniunktury na rynku w czasie najbliższych kilkunastu miesięcy.
1. Zacznijmy od S&P500 i wykresu, który pojawia się na blogu od 4 lat:
Wykres zadziałał dość dobrze w 2013 i 2015:
http://podtworca.blogspot.com/2013/04/rynek-byka-w-usa-po-krachu.html
http://podtworca.blogspot.com/2015/07/zaczeo-sie.html
dlatego postanowiłem zamknąć kolejny cykl hossy-bessy w latach 2009-2016. Ruch wzrostowy od lutego 2016 traktuję jak kolejny cykl. Widzimy, że w fazie wzrostowej po pokonaniu ok. 1/3 drogi prawie zawsze występuje korekta.
2. ETF na polskie akcje rośnie najmocniej na świecie w tym roku (ponad 50%) :
dotychczasowa praktyka wskazuje jednak, że hity z jednego roku odchorowują wzrosty w roku kolejnym (np. 3 od końca pozycja ubiegłorocznego hitu - Rosji).
3. Małe spółki nie mają siły by rosnąć. A duże? Cóż, mnie nie zaskakuje obecna hossa. WIG20 spadł z okolic 2600 blisko 1000 punktów w 8 miesięcy, a po prawie roku zaczął powrót pod 2600. Spadło, odbiło, normalna kolej rzeczy. Hossę widać tylko na indeksie WIG, który dokłada dywidendy. Czy akcje z WIG są drogie?
- według ceny do wartości księgowej są droższe niż średnia z ostatnich lat:
- według ceny do zysku są wyceniane neutralnie okazyjnie:
Popatrzmy teraz technicznie na SWIG80:
Dotychczas zwykłe przecięcie średniej zielonej przez średnią czerwoną od góry na wskaźniku MACD na wykresie miesięcznym dawało dość wiarygodne sygnały sprzedaży. Ale były wyjątki, m.in. w 2005 roku. Jeśli naniesiemy WIG na SWIG80 zobaczymy kolejną analogię do tamtego okresu: po ustanowieniu lokalnego szczytu w 2004 roku WIG dalej rósł, a SWIG80 konsolidował się w ramach cyklicznej bessy:
Myślę, że tym razem będzie podobnie, ale ostatni przypadek Vistalu zmusił mnie do pozamykania pozycji na spółkach budowlanych kupowanych pod wygrywane kontrakty. Spółka straciła ok. 80% po tym jak ujawniła, że kontrakty zawierane w chudych latach przynoszą straty. Od 2015 budowałem pozycję na spółkach budujących infrastrukturę kolejową (Torpol, Trakcja, ostatnio też ZUE).
Moje rozumowanie było takie: kupić budowlankę pod miliardowe kontrakty za kasę z UE i sprzedać je gdy dojdzie do realizacji inwestycji, bo pewnie pobankrutują jak beneficjenci programu budowy autostrad (Polimex, PBG, Hydrobudowa itd.). Budowlanka kolejowa nie dobiła jednak do miliardowych kapitalizacji, zysk zaczął topnieć, w dodatku Vistal pokazał, że wystarczy jeden komunikat o wtopie i tracisz prawie całą pozycję (nie posiadałem tej spółki), dlatego zdecydowałem się wyjść. Wrócę, kiedy odpływ pokaże kto pływał nago i będzie klimat hossy na szerokim rynku.
Szkoda, że nie sprzedałem Trakcji na połowie potężnej świecy z sierpnia 2011, wtedy zyski były solidne. Zostawiłem, bo liczyłem, że już w tym cyklu zaliczy 30zł. Ostatecznie jednak nie bankrutuje się od brania nawet niewielkich zysków.. WIG_BUDOW po nieudanym ataku na opór zbliża się do wsparcia:
Podsumowując:
- do końca 2017 nowe pozycje otworzę pod grę techniczną,
- jeśli 2018 będzie słaby, to zbuduję znowu pozycję fundamentalną na akcjach, bo wierzę, że kolejna hossa urwie gacie misiom.
poniedziałek, 11 września 2017
Investing mode: OFF, trading mode: ON
Przez ponad 2 lata (od stycznia 2015) głównie akumulowałem akcje bazując na wskaźnikach fundamentalnych. Od czasu do czasu zagrałem krótko/średnio-terminowo, ale prawie cały wynik za 2015 i 2016 był zrobiony przez dywidendy. Było to frustrujące szczególnie w 2016, gdy portfele graczy z horyzontem kilku-tygodniowym czy kilku-miesięcznym zrobiły 2-cyfrowe wyniki, a moje akcje spadały po każdym wybiciu w górę. W tym roku sytuacja się odwróciła - przez większość czasu portfel systematycznie wspinał się na nowe szczyty. Ponad połowę wzrostu zrobił w pierwsze dwa miesiące roku, a później ciągnęły go głównie tuzy z WIG20 i pojedyncze małe spółki.
Niestety we wrześniu mija czas, jaki dałem sobie na buy&hold. SWIG80 spada szósty miesiąc z rzędu. Nie tak to sobie wyobrażałem. Liczyłem, że na jesieni będę redukował pozycję na euforycznych wzrostach, tymczasem choć WIG zbliża się do rekordu wszechczasów sprzed 10 lat a do entuzjazmu jest daleko, małe spółki się osuwają i na wielu wielu z nich pojawiły się niebezpieczne sygnały dystrybucji. Zachowanie SWIG80 coraz bardziej zaczyna przypominać mi drugą połowę 2015 na WIG20, kiedy to duże spółki spadały przez 9 miesięcy z rzędu.
W związku z tym zacząłem redukować swoją pozycję akcyjną. Jeśli jakieś akcje mocno urosły, fundamentalnie nie są tanie i technicznie wykazują słabość - redukuję lub sprzedaję, jeśli technicznie rysują formacje kontynuacji trendu, zostawiam. Spółki pozostające w strefie fundamentalnego niedowartościowania (zatem z racji słabego wzrostu lub spadku zajmujące mniejszą wagę w portfelu) zostawiam.
Czas również na techniczne zagrania w skali dni/tygodni/miesięcy. Nie można wykluczyć przecież dynamicznego odbicia na maluchach lub nawet hiperboli na akcjach. Trzeba wówczas ugryźć kawałek tortu. Giełda jest ślepa na sytuację gospodarczą i wskaźniki sentymentu konsumentów - jedni upatrują w tym znaku, że koniunktura się kończy i akcje dyskontują kolejny kryzys, ale może też przecież być odwrotnie - ulica zapomniała o istnieniu giełdy, a inwestorzy starają się wyprzedzić spodziewane problemy, bo skoro jest tak dobrze, to może być już tylko gorzej.
Sytuacja na akcjach przypomina mi 2011 rok: wtedy też WIG rósł siłą rozpędu, a małe spółki się osuwały. Wtedy liderem był KGHM, teraz liderem jest PKN Orlen. W sierpniu nastąpił 2-tygodniowy krach i o ile w Polsce problemy trwały do 2016 roku, to indeksy amerykańskie zamknęły rok na niewielkim plusie, a potem przez kolejne lata biły rekordy hossy. Przewiduję, że podobna sytuacja wystąpi na naszym rynku na małych spółkach. To na nich spodziewałem się oszałamiających stóp zwrotu w 2017, tymczasem lwią część zysków przyniosły muły z WIG20, a maluchy zawodzą. W 2018 Polska powinna zachować się jak Ameryka w 2011, jeśli cykl rotacji kapitału między rynkami rozwiniętymi i wschodzącymi się odwrócił.
Podsumowując:
- skracam większe pozycje, by minimalizować ryzyko,
- jestem gotowy na zagrania w krótszym terminie, jeśli szeroki rynek wróci do wzrostów,
- przygotowuję się do okazyjnych zakupów w 2018, jeżeli rynek wpadnie w cykliczną bessę,
- nie truchleję przed cykliczną bessą, bo zakładam że będzie ona tylko korektą w hossie pokoleniowej.
Niestety we wrześniu mija czas, jaki dałem sobie na buy&hold. SWIG80 spada szósty miesiąc z rzędu. Nie tak to sobie wyobrażałem. Liczyłem, że na jesieni będę redukował pozycję na euforycznych wzrostach, tymczasem choć WIG zbliża się do rekordu wszechczasów sprzed 10 lat a do entuzjazmu jest daleko, małe spółki się osuwają i na wielu wielu z nich pojawiły się niebezpieczne sygnały dystrybucji. Zachowanie SWIG80 coraz bardziej zaczyna przypominać mi drugą połowę 2015 na WIG20, kiedy to duże spółki spadały przez 9 miesięcy z rzędu.
W związku z tym zacząłem redukować swoją pozycję akcyjną. Jeśli jakieś akcje mocno urosły, fundamentalnie nie są tanie i technicznie wykazują słabość - redukuję lub sprzedaję, jeśli technicznie rysują formacje kontynuacji trendu, zostawiam. Spółki pozostające w strefie fundamentalnego niedowartościowania (zatem z racji słabego wzrostu lub spadku zajmujące mniejszą wagę w portfelu) zostawiam.
Czas również na techniczne zagrania w skali dni/tygodni/miesięcy. Nie można wykluczyć przecież dynamicznego odbicia na maluchach lub nawet hiperboli na akcjach. Trzeba wówczas ugryźć kawałek tortu. Giełda jest ślepa na sytuację gospodarczą i wskaźniki sentymentu konsumentów - jedni upatrują w tym znaku, że koniunktura się kończy i akcje dyskontują kolejny kryzys, ale może też przecież być odwrotnie - ulica zapomniała o istnieniu giełdy, a inwestorzy starają się wyprzedzić spodziewane problemy, bo skoro jest tak dobrze, to może być już tylko gorzej.
Sytuacja na akcjach przypomina mi 2011 rok: wtedy też WIG rósł siłą rozpędu, a małe spółki się osuwały. Wtedy liderem był KGHM, teraz liderem jest PKN Orlen. W sierpniu nastąpił 2-tygodniowy krach i o ile w Polsce problemy trwały do 2016 roku, to indeksy amerykańskie zamknęły rok na niewielkim plusie, a potem przez kolejne lata biły rekordy hossy. Przewiduję, że podobna sytuacja wystąpi na naszym rynku na małych spółkach. To na nich spodziewałem się oszałamiających stóp zwrotu w 2017, tymczasem lwią część zysków przyniosły muły z WIG20, a maluchy zawodzą. W 2018 Polska powinna zachować się jak Ameryka w 2011, jeśli cykl rotacji kapitału między rynkami rozwiniętymi i wschodzącymi się odwrócił.
Podsumowując:
- skracam większe pozycje, by minimalizować ryzyko,
- jestem gotowy na zagrania w krótszym terminie, jeśli szeroki rynek wróci do wzrostów,
- przygotowuję się do okazyjnych zakupów w 2018, jeżeli rynek wpadnie w cykliczną bessę,
- nie truchleję przed cykliczną bessą, bo zakładam że będzie ona tylko korektą w hossie pokoleniowej.
czwartek, 22 czerwca 2017
Jak co 4 lata w czerwcu..
Jak co 4 lata w czerwcu spadają dywidendy :)
8 lat temu na osłodę rynek zaczął rosnąć, a 4 lata temu żeby zadośćuczynić spadkom też zaczął rosnąć.
Zaczął również płacić sygnał na Orange z maja, liczę również na kontynuację tymczasowej zasady, że telekom robi dołek w połowie hossy na WIG:
Buduję też spekulacyjną pozycję na ropie pod seasonals (dołek w czerwcu, szczyt we wrześniu) - ale bez lewara:
No i to tyle. Nuda na tej giełdzie, pewnie krach idzie ;)
8 lat temu na osłodę rynek zaczął rosnąć, a 4 lata temu żeby zadośćuczynić spadkom też zaczął rosnąć.
Zaczął również płacić sygnał na Orange z maja, liczę również na kontynuację tymczasowej zasady, że telekom robi dołek w połowie hossy na WIG:
Buduję też spekulacyjną pozycję na ropie pod seasonals (dołek w czerwcu, szczyt we wrześniu) - ale bez lewara:
No i to tyle. Nuda na tej giełdzie, pewnie krach idzie ;)
niedziela, 4 czerwca 2017
Sytuacja win-win
Wszystko co mogłem napisać o polskich akcjach, napisałem w poprzednich miesiącach. Można znaleźć na pęczki dobrych spółek, płacących wysokie dywidendy, którymi rynek interesuje się średnio lub wcale. Jest nawet lepiej, niż myślałem - dotychczas do porównań brałem lokaty na 2%, tymczasem niedawno rzuciłem okiem na super ofertę od banku i zorientowałem się, że teraz promocja to 1%.
Dotychczas planowałem trzymać akcje do jesieni i zamknąć inwestycje w oczekiwaniu na cykliczną bessę. Coraz bardziej jednak wydaje mi się, że na dobrych spółkach spadków nie będzie, co najwyżej dłuższa akumulacja, jak w latach 2004-2005. Nawet przy takim scenariuszu skrócę pozycję, żeby oczyścić umysł i przygotować się na nowe fale wzrostów. Okaże się wtedy, że większość sprzedanych akcji nawet jeśli się mocniej skorekci, wkrótce wyjdzie na nowe szczyty i jeśli je odkupię, to drożej i w mniejszej liczbie.
Tak się właśnie stało z PZU. Nie wytrzymałem 50% rajdu i zamknąłem pozycję, kiedy osiągnięty został poziom rekomendacji Morgana (47zł). Kupowałem pakiet na lata, żeby zgarniać co roku wysokie dywidendy, ale zbyt szybki i jednostajny wzrost zasiał lęk o utratę niespodziewanego zysku. Teraz chciałbym odkupić, ale papier za mało spadł.. Żeby chociaż dobił do 42zł:
Resztę papierów trzymam i nieznacznie powiększam pakiety. Z takiej Decory w 2 lata odzyskałem 52% brutto z samych dywidend. Spójrzmy na WIG20:
Jeżeli przebije opór, czeka nas kontynuacja hossy i koniec straconej dekady. A jak spadnie? 2000 wydaje się dobrym poziomem wsparcia. Wtedy też będzie dobrze, kupimy taniej spółki z wyższym div yield:
Jak widzimy indeks WIG_POLAND_DY nie dotarł jeszcze nawet do rozsądnych poziomów. Spadki są okazją do kupowania stabilnych, zarabiających spółek.
Dotychczas planowałem trzymać akcje do jesieni i zamknąć inwestycje w oczekiwaniu na cykliczną bessę. Coraz bardziej jednak wydaje mi się, że na dobrych spółkach spadków nie będzie, co najwyżej dłuższa akumulacja, jak w latach 2004-2005. Nawet przy takim scenariuszu skrócę pozycję, żeby oczyścić umysł i przygotować się na nowe fale wzrostów. Okaże się wtedy, że większość sprzedanych akcji nawet jeśli się mocniej skorekci, wkrótce wyjdzie na nowe szczyty i jeśli je odkupię, to drożej i w mniejszej liczbie.
Tak się właśnie stało z PZU. Nie wytrzymałem 50% rajdu i zamknąłem pozycję, kiedy osiągnięty został poziom rekomendacji Morgana (47zł). Kupowałem pakiet na lata, żeby zgarniać co roku wysokie dywidendy, ale zbyt szybki i jednostajny wzrost zasiał lęk o utratę niespodziewanego zysku. Teraz chciałbym odkupić, ale papier za mało spadł.. Żeby chociaż dobił do 42zł:
Resztę papierów trzymam i nieznacznie powiększam pakiety. Z takiej Decory w 2 lata odzyskałem 52% brutto z samych dywidend. Spójrzmy na WIG20:
Jeżeli przebije opór, czeka nas kontynuacja hossy i koniec straconej dekady. A jak spadnie? 2000 wydaje się dobrym poziomem wsparcia. Wtedy też będzie dobrze, kupimy taniej spółki z wyższym div yield:
Jak widzimy indeks WIG_POLAND_DY nie dotarł jeszcze nawet do rozsądnych poziomów. Spadki są okazją do kupowania stabilnych, zarabiających spółek.
wtorek, 25 kwietnia 2017
Dywergencja jak w grudniu
Po tym jak w listopadzie WIG ustanowił lokalny dołek i zaczął wspinaczkę na północ, szeroki rynek spadał jeszcze miesiąc. Mój bazowy plan zakłada, że mamy do czynienia z podobną sytuacją:
Podtrzymuję tezę, że WIG zmierza na historyczny szczyt, do którego brakuje ok. 10%:
Gdyby indeks dotarł w tamte okolice, rozpocznę wyprzedawanie akcji. W długim terminie jestem byczo nastawiony do polskich akcji; jak przedstawiałem w analizach długoterminowych, zwrot jaki dają dywidendy i organiczny wzrost spółek przekracza zwrot z lokat czy obligacji, jednakże poziomy techniczne i timing mają dla mnie diametralne znaczenie. Kiedy waluacje spółek wyjdą poza bezpieczny teren i będziemy zdani na poprawę zysków w przyszłości, będę przedkładał grę techniczną nad buy&hold. Lepiej stracić okazję, niż kapitał.
Na giełdzie nie ma oczywiście nic pewnego - jeśli zbyt szybko zobaczę oznaki euforii, dywergencja między ogonem spółek a blue chipami zacznie się pogłębiać, czy Stany zaczną się sypać, będę reagował.
Podtrzymuję tezę, że WIG zmierza na historyczny szczyt, do którego brakuje ok. 10%:
Gdyby indeks dotarł w tamte okolice, rozpocznę wyprzedawanie akcji. W długim terminie jestem byczo nastawiony do polskich akcji; jak przedstawiałem w analizach długoterminowych, zwrot jaki dają dywidendy i organiczny wzrost spółek przekracza zwrot z lokat czy obligacji, jednakże poziomy techniczne i timing mają dla mnie diametralne znaczenie. Kiedy waluacje spółek wyjdą poza bezpieczny teren i będziemy zdani na poprawę zysków w przyszłości, będę przedkładał grę techniczną nad buy&hold. Lepiej stracić okazję, niż kapitał.
Na giełdzie nie ma oczywiście nic pewnego - jeśli zbyt szybko zobaczę oznaki euforii, dywergencja między ogonem spółek a blue chipami zacznie się pogłębiać, czy Stany zaczną się sypać, będę reagował.
piątek, 17 marca 2017
Przystanek?
Z opcji wzrostowych wyszedłem już przy 2100, jednak korekta była wtedy krótka i WIG20 wkrótce ruszył na nowe szczyty. Opór na 2300 wydaje się silniejszy:
Chciałbym, żeby został szybko i bez większej korekty pokonany, ale na chciejstwie się nie zarabia, dlatego zaczynam budować niewielką pozycję na opcjach spadkowych jako zabezpieczenie portfela akcji.
Chciałbym, żeby został szybko i bez większej korekty pokonany, ale na chciejstwie się nie zarabia, dlatego zaczynam budować niewielką pozycję na opcjach spadkowych jako zabezpieczenie portfela akcji.
środa, 22 lutego 2017
Rynek rośnie, co robić?
Kto czytał bloga, ten wie, że 2017 jest dla mnie rokiem siedzenia na tyłku ( http://podtworca.blogspot.de/2017/01/dugoterminowy-sygna.html ). Przez część 2015 i cały 2016 budowałem portfel akcyjny nie po to, żeby spieniężyć go przed byle korektą. To, że nie wierzę w akcje polskie w skali 30 lat, nie znaczy, że nie będę trzymał pozycji przez lat kilka. Powtórzę: liczą się cykle EEM/DM, hossa-bessa, tanio kupić, drogo sprzedać :) Jeżeli się pomylę i polskie spółki zaczną rozpychać się na świecie i przekształcać w międzynarodowe korporacje, to z radością przyznam się do błędu i zmienię swoją strategię długoterminową.
Uważam też, że absurdalne poziomy na WIG20 (1700) za mocno zakotwiczyły w umysłach krajowych graczy i dlatego mają problem z jednostajnym wzrostem na 2250. A co to w końcu za wzrost? Jakby mi ktoś w 2011 po sławetnym krachu z 2950 na 2000 powiedział, że to będzie sufit hossy w 2017, to bym go wyśmiał. Owszem - część tego zjazdu została wywołana niezrozumiałą dla mnie selekcją spółek do WIG20, np. JSW od początku zdejmowało z niego punkty, tylko po to, żeby po przejściu na WIG40 napompować tamten indeks i teraz podobno ma wrócić do WIG20, chyba tylko po to, żeby co inne pompowało średniaki, a JSW znowu osłabiało blue chipy.
Życie mnie jednak nauczyło, żeby w hossie nie kombinować. Pogrywać trzeba było w boczniaku w 2016 (większość wzrostów za tamten rok zrobił grudzień). Teraz jest hossa i nie ma co kombinować z polowaniem na korekty. Spółki bujają się w trójkątach, trójkach a-b-c, kanałach, a potem robią wystrzał na nowy pułap i kto nie zdążył wsiąść, musi kupować 50-100% drożej, żeby znowu się szarpać o 10% skalpy.
Rama czasowa jest zatem określona (do wiosny 2018, chyba że coś wypadnie..). A zasięgi? Spójrzmy na wykresy:
WIG20USD:
Tak nas widzi świat. To 600 bez przystanku, potem walka na oporze, może z pół roku, może rok (akurat czas na mocniejszy zrzut w Stanach) i dalej pod górę.
WIG20_PB:
Tanio.
WIG:
Technicznie do wszechszczytu z 2007 roku nie widzę mocniejszych oporów.
WIG_PB:
Rozsądnie, wybity trójkąt, zasięg przynajmniej do szczytów z 2011. Przy zmianie paradygmatu (z 'nieruchomości zabezpieczają kapitał' na 'udziały w przedsiębiorstwach dają ekspozycję na rosnącą gospodarkę') powinno być drożej.
MWIG40:
Ma wyraźną ochotę jako pierwszy zrobić ATH.
MWIG40_PB:
I jest już drogi. Czyli jak to szło? Im drożej, tym bardziej fundamentalnie :)
SWIG80:
Maruder najwyraźniej czeka na ulicę, podobnie jak inne niezindeksowane maluchy i newconnect.
SWIG80_PB:
Liczymy na wybicie w górę i szaleństwo jak w 2006 :)
I cokolwiek nie przyniesie ten rok, przeczytam jeszcze raz słowa Starego Indyka:
http://podtworca.blogspot.de/2013/06/you-know-its-bull-market.html
Uważam też, że absurdalne poziomy na WIG20 (1700) za mocno zakotwiczyły w umysłach krajowych graczy i dlatego mają problem z jednostajnym wzrostem na 2250. A co to w końcu za wzrost? Jakby mi ktoś w 2011 po sławetnym krachu z 2950 na 2000 powiedział, że to będzie sufit hossy w 2017, to bym go wyśmiał. Owszem - część tego zjazdu została wywołana niezrozumiałą dla mnie selekcją spółek do WIG20, np. JSW od początku zdejmowało z niego punkty, tylko po to, żeby po przejściu na WIG40 napompować tamten indeks i teraz podobno ma wrócić do WIG20, chyba tylko po to, żeby co inne pompowało średniaki, a JSW znowu osłabiało blue chipy.
Życie mnie jednak nauczyło, żeby w hossie nie kombinować. Pogrywać trzeba było w boczniaku w 2016 (większość wzrostów za tamten rok zrobił grudzień). Teraz jest hossa i nie ma co kombinować z polowaniem na korekty. Spółki bujają się w trójkątach, trójkach a-b-c, kanałach, a potem robią wystrzał na nowy pułap i kto nie zdążył wsiąść, musi kupować 50-100% drożej, żeby znowu się szarpać o 10% skalpy.
Rama czasowa jest zatem określona (do wiosny 2018, chyba że coś wypadnie..). A zasięgi? Spójrzmy na wykresy:
WIG20USD:
Tak nas widzi świat. To 600 bez przystanku, potem walka na oporze, może z pół roku, może rok (akurat czas na mocniejszy zrzut w Stanach) i dalej pod górę.
WIG20_PB:
Tanio.
WIG:
Technicznie do wszechszczytu z 2007 roku nie widzę mocniejszych oporów.
WIG_PB:
Rozsądnie, wybity trójkąt, zasięg przynajmniej do szczytów z 2011. Przy zmianie paradygmatu (z 'nieruchomości zabezpieczają kapitał' na 'udziały w przedsiębiorstwach dają ekspozycję na rosnącą gospodarkę') powinno być drożej.
MWIG40:
Ma wyraźną ochotę jako pierwszy zrobić ATH.
MWIG40_PB:
I jest już drogi. Czyli jak to szło? Im drożej, tym bardziej fundamentalnie :)
SWIG80:
Maruder najwyraźniej czeka na ulicę, podobnie jak inne niezindeksowane maluchy i newconnect.
SWIG80_PB:
Liczymy na wybicie w górę i szaleństwo jak w 2006 :)
I cokolwiek nie przyniesie ten rok, przeczytam jeszcze raz słowa Starego Indyka:
http://podtworca.blogspot.de/2013/06/you-know-its-bull-market.html
czwartek, 26 stycznia 2017
Take profit
Dzisiaj pozamykałem pozycje na opcjach i kontraktach. Akcje oczywiście trzymam, bo kupowałem je pod przynajmniej roczną hossę. Żeby nie kusiło ucinać przedwcześnie zysków, pogrywam w średnim i krótkim terminie na pochodnych.
Uzasadnienie:
2100 było wyznaczonym poziomem TP, bo przebiega tam zniesienie połowy całej bessy 2015-2016; RSI osiągnął górną bandę; SMA 135 weekly bywa czasem oporem lub wsparciem:
Ponadto mam w pamięci wykres wklejony jakiś czas temu przez SiP ilustrujący zachowanie S&P500 po inauguracji prezydenta:
Mija tydzień, ryzyko korekty rośnie. Czas na oczyszczenie umysłu i poszukiwanie nowych setupów.
Uzasadnienie:
2100 było wyznaczonym poziomem TP, bo przebiega tam zniesienie połowy całej bessy 2015-2016; RSI osiągnął górną bandę; SMA 135 weekly bywa czasem oporem lub wsparciem:
Ponadto mam w pamięci wykres wklejony jakiś czas temu przez SiP ilustrujący zachowanie S&P500 po inauguracji prezydenta:
Mija tydzień, ryzyko korekty rośnie. Czas na oczyszczenie umysłu i poszukiwanie nowych setupów.
wtorek, 3 stycznia 2017
Długoterminowy sygnał
Nie lubię poddawać się radości (nie mówię nawet o euforii) na giełdzie, bo zazwyczaj oznacza to bliskość przesilenia. Jeśli jednak zostanie zachowana analogia z tego wykresu:
to mamy przed sobą co najmniej rok wzrostów. Jeśli nie, to "this time is different" i będę zawiedziony, jak wiele razy w ciągu ubiegłego roku.
to mamy przed sobą co najmniej rok wzrostów. Jeśli nie, to "this time is different" i będę zawiedziony, jak wiele razy w ciągu ubiegłego roku.
niedziela, 11 grudnia 2016
Podsumowanie giełdowe 2016 i plan na kolejne lata
Plan na mijający właśnie 2016 rok nakreśliłem rok temu we wpisie http://podtworca.blogspot.com/2015/12/trzecia-szansa.html . Przez cały rok skupiłem się zatem na budowaniu długoterminowej pozycji akcyjnej, bronionej dywidendami oraz aktywnym graniu opcjami call. Pierwszy raz w karierze prawie nie grałem na spadki (prawie, bo czasem próbowałem szczęścia w scalpingu szortami, ale z mizernym skutkiem).
Akcje
Zasadniczy trzon planu, czyli zakup dobrych/niedocenianych spółek po dobrej/znakomitej cenie wypełniałem przez cały rok - zarówno wtedy, gdy rynek panikował, jak i wtedy, gdy wydawało się, że ruszyła hossa i to ostatni moment na kupno.
Udało mi się zaparkować w 45 spółkach 2/3 kapitału, a po doliczeniu dywidend zamknąłem rok kilka procent na plusie. Pozycja na jednej spółce waha się między 0.2 a 4.4% portfela, przeciętnie w przedziale 0.7-2.4 . Niejedna spółka w tym czasie odpaliła kilkadziesiąt % do góry, a inna tyleż spadła, ale nie kasowałem zysków, ani nie ciąłem strat. W fazie akumulacji takie ruchy służą odsiewaniu przypadkowych pasażerów.
Kilka razy zagrałem średnioterminowo na akcjach, w które nie wierzyłem, ale jednak uważałem za zbyt mocno przecenione i liczyłem na kilkanaście-kilkadziesiąt % zysku w razie odbicia. Jednym z takich kwiatków było m.in. JSW, które miałem po 14.xx i wypuściłem parę zł wyżej :) Generalnie jednak traktuję portfel jak fundusz akcyjny zbudowany z myślą o hossie. I tutaj przygotowałem się na 2 warianty:
1. Szybki i mocny trend wzrostowy, trwający 1-2 lata, którego chciałbym spieniężyć, gdy liczne wskaźniki zaczną sygnalizować przegrzanie i przewartościowanie rynku akcyjnego. Pod taką hossę trzymam liczne, ale niewielkie pozycje na małych spółkach. Również z tego powodu nie redukuję zyskownych pozycji, bo pamiętam z 2009 roku jak szybko ceny potrafią uciec.
2. Długotrwały, przetykany korektami, łagodny trend wzrostowy, w czasie którego spółki zyskują po kilka-kilkanaście % rocznie i dodatkowo wypłacają dywidendy. Pod ten scenariusz mam spore pozycje na PKO, PZU, PGE, ENG, OPL itd.
Parę słów wyjaśnienia, dlaczego wytypowałem te dwa scenariusze. Od 7 lat nie widzieliśmy porządnego trendu wzrostowego na szerokim rynku:
WIG i WIG20 pozostają jednak w wieloletnich kanałach wzrostowych.
Bessa trwa już długo: licząc od zeszłorocznego szczytu, na WIG20 jest to półtora roku, jednak ja trzymam się analiz wg których bessa zaczęła się w listopadzie 2013, co widać na SWIG80:
oraz WIG20USD:
Polskie akcje na tle zagranicznych są tanie, dywidendy często 2-3 krotnie wyższe od lokat. Zagraniczna konkurencja mogłaby właściwie wykupywać za grosze udziały w polskich firmach tylko po to, żeby podkładać im nogę.
Niskie wyceny firm obnażają również słabość GPW i polskich instytucji. Z rynku wycofywane są spółki z pogwałceniem praw akcjonariuszy mniejszościowych. Ostatni głośny przypadek to próba wycofania Gobarto (dawny Duda) przez Cedrob. Spółka przetrwała dzięki akcjonariuszom, którzy wykładali pieniądze na liczne emisje ratunkowe, a teraz gdy zaczyna zarabiać i spłacać długi, klika z Cedrobu chce ją wycofać z giełdy płacąc 47 gr za 1zł majątku. Jak znam życie ci sami ludzie będą po latach próbowali wrócić na giełdę, gdy tłum będzie rozszarpywał każde IPO.
Czytałem, że takie praktyki były powszechne w USA w latach 70-tych, gdy przez całe lata spółki wyceniane były poniżej wewnętrznej wartości. Na brudnym przejmowaniu firm wyrastały wówczas kancelarie prawne. Później rynek rozpoczął 20-letnią hossę, ale wielu inwestorów zostało za burtą.
Mamy oczywiście kilka branż i spółek, które od lat pozostają w silnej hossie. Mowa tu głównie o deweloperach gier i wierzytelnościach. Od obu branż trzymam się z daleka, bo na inwestowanie tu jest już za późno, a na pogrywanie nie mam czasu i nerwów. Może macie jakieś typy, która branża wystrzeli w przyszłości, a nie jest jeszcze przewartościowana? Na wypadek mocnych inwestycji w kolej obstawiłem Torpol i Trakcję, szukam też coś związane z drukiem 3d.
Opcje
Plan opcyjny niestety spalił na panewce, bo WIG20 był masakrycznie słaby. Po części to wina składu (energetyka, banki), po części samej GPW, która traktuje go chyba jako indeks utylizacji kapitału - po kiego grzyba są tu wstawiane balony z c/wk 5-10, chyba tylko po to, żeby napompowały najpierw MWIG40 a potem osłabiały WIG20. Podobno do indeksu ma wejść Kruk - jest co prawda jeszcze za tani (c/wk tylko 4 ;) , ale kupił już wierzytelności z Włoch, kraju gdzie ściąganiem długów zajmuje się m.in. mafia. Cóż, życzę powodzenia, z pewnością uda się przez jakiś czas pokazywać imponujące księgowe zyski.
Pogodziłem się już ze stratami z aktywnej gry (4/5 rzutów opcji call wyzerowanych), gdy nagle w 4 grudniowe dni WIG20 urósł ponad 100 pkt i nawet na tym polu zakończę rok niewielkim plusem :) I znowu, podobnie jak rok temu, buduję pozycję z tanich śmieciowych opcji call "c" i "f" na przyszły rok.
Podsumowanie
Dotychczas najlepszym giełdowym rokiem był dla mnie 2013. Pod koniec tamtego roku wycofałem środki z akcji i przez cały 2014 byłem praktycznie poza rynkiem. W 2015 wróciłem, bo bałem się że może ruszyć hossa beze mnie. Nie ruszyła - na blue chipach dopiero wystartowała bessa, ale dzięki dywidendom i timingowi zamknąłem tamten rok na niewielkim plusie. W 2016 liczyłem na wysokie zyski, tymczasem było płasko. Czy to akumulacja na szerokim rynku, czy fundamentalny brak siły, mamy wszak pojedyncze spółki pompowane do niebotycznych poziomów, by wyciągać indeksy? Dopóki czeka nas kolejna transza środków unijnych obstawiam jeszcze hossę. W dłuższym terminie niestety nastawiam się na emigrację kapitałową, ale to temat na odrębny wpis.
Akcje
Zasadniczy trzon planu, czyli zakup dobrych/niedocenianych spółek po dobrej/znakomitej cenie wypełniałem przez cały rok - zarówno wtedy, gdy rynek panikował, jak i wtedy, gdy wydawało się, że ruszyła hossa i to ostatni moment na kupno.
Udało mi się zaparkować w 45 spółkach 2/3 kapitału, a po doliczeniu dywidend zamknąłem rok kilka procent na plusie. Pozycja na jednej spółce waha się między 0.2 a 4.4% portfela, przeciętnie w przedziale 0.7-2.4 . Niejedna spółka w tym czasie odpaliła kilkadziesiąt % do góry, a inna tyleż spadła, ale nie kasowałem zysków, ani nie ciąłem strat. W fazie akumulacji takie ruchy służą odsiewaniu przypadkowych pasażerów.
Kilka razy zagrałem średnioterminowo na akcjach, w które nie wierzyłem, ale jednak uważałem za zbyt mocno przecenione i liczyłem na kilkanaście-kilkadziesiąt % zysku w razie odbicia. Jednym z takich kwiatków było m.in. JSW, które miałem po 14.xx i wypuściłem parę zł wyżej :) Generalnie jednak traktuję portfel jak fundusz akcyjny zbudowany z myślą o hossie. I tutaj przygotowałem się na 2 warianty:
1. Szybki i mocny trend wzrostowy, trwający 1-2 lata, którego chciałbym spieniężyć, gdy liczne wskaźniki zaczną sygnalizować przegrzanie i przewartościowanie rynku akcyjnego. Pod taką hossę trzymam liczne, ale niewielkie pozycje na małych spółkach. Również z tego powodu nie redukuję zyskownych pozycji, bo pamiętam z 2009 roku jak szybko ceny potrafią uciec.
2. Długotrwały, przetykany korektami, łagodny trend wzrostowy, w czasie którego spółki zyskują po kilka-kilkanaście % rocznie i dodatkowo wypłacają dywidendy. Pod ten scenariusz mam spore pozycje na PKO, PZU, PGE, ENG, OPL itd.
Parę słów wyjaśnienia, dlaczego wytypowałem te dwa scenariusze. Od 7 lat nie widzieliśmy porządnego trendu wzrostowego na szerokim rynku:
WIG i WIG20 pozostają jednak w wieloletnich kanałach wzrostowych.
Bessa trwa już długo: licząc od zeszłorocznego szczytu, na WIG20 jest to półtora roku, jednak ja trzymam się analiz wg których bessa zaczęła się w listopadzie 2013, co widać na SWIG80:
oraz WIG20USD:
Polskie akcje na tle zagranicznych są tanie, dywidendy często 2-3 krotnie wyższe od lokat. Zagraniczna konkurencja mogłaby właściwie wykupywać za grosze udziały w polskich firmach tylko po to, żeby podkładać im nogę.
Niskie wyceny firm obnażają również słabość GPW i polskich instytucji. Z rynku wycofywane są spółki z pogwałceniem praw akcjonariuszy mniejszościowych. Ostatni głośny przypadek to próba wycofania Gobarto (dawny Duda) przez Cedrob. Spółka przetrwała dzięki akcjonariuszom, którzy wykładali pieniądze na liczne emisje ratunkowe, a teraz gdy zaczyna zarabiać i spłacać długi, klika z Cedrobu chce ją wycofać z giełdy płacąc 47 gr za 1zł majątku. Jak znam życie ci sami ludzie będą po latach próbowali wrócić na giełdę, gdy tłum będzie rozszarpywał każde IPO.
Czytałem, że takie praktyki były powszechne w USA w latach 70-tych, gdy przez całe lata spółki wyceniane były poniżej wewnętrznej wartości. Na brudnym przejmowaniu firm wyrastały wówczas kancelarie prawne. Później rynek rozpoczął 20-letnią hossę, ale wielu inwestorów zostało za burtą.
Mamy oczywiście kilka branż i spółek, które od lat pozostają w silnej hossie. Mowa tu głównie o deweloperach gier i wierzytelnościach. Od obu branż trzymam się z daleka, bo na inwestowanie tu jest już za późno, a na pogrywanie nie mam czasu i nerwów. Może macie jakieś typy, która branża wystrzeli w przyszłości, a nie jest jeszcze przewartościowana? Na wypadek mocnych inwestycji w kolej obstawiłem Torpol i Trakcję, szukam też coś związane z drukiem 3d.
Opcje
Plan opcyjny niestety spalił na panewce, bo WIG20 był masakrycznie słaby. Po części to wina składu (energetyka, banki), po części samej GPW, która traktuje go chyba jako indeks utylizacji kapitału - po kiego grzyba są tu wstawiane balony z c/wk 5-10, chyba tylko po to, żeby napompowały najpierw MWIG40 a potem osłabiały WIG20. Podobno do indeksu ma wejść Kruk - jest co prawda jeszcze za tani (c/wk tylko 4 ;) , ale kupił już wierzytelności z Włoch, kraju gdzie ściąganiem długów zajmuje się m.in. mafia. Cóż, życzę powodzenia, z pewnością uda się przez jakiś czas pokazywać imponujące księgowe zyski.
Pogodziłem się już ze stratami z aktywnej gry (4/5 rzutów opcji call wyzerowanych), gdy nagle w 4 grudniowe dni WIG20 urósł ponad 100 pkt i nawet na tym polu zakończę rok niewielkim plusem :) I znowu, podobnie jak rok temu, buduję pozycję z tanich śmieciowych opcji call "c" i "f" na przyszły rok.
Podsumowanie
Dotychczas najlepszym giełdowym rokiem był dla mnie 2013. Pod koniec tamtego roku wycofałem środki z akcji i przez cały 2014 byłem praktycznie poza rynkiem. W 2015 wróciłem, bo bałem się że może ruszyć hossa beze mnie. Nie ruszyła - na blue chipach dopiero wystartowała bessa, ale dzięki dywidendom i timingowi zamknąłem tamten rok na niewielkim plusie. W 2016 liczyłem na wysokie zyski, tymczasem było płasko. Czy to akumulacja na szerokim rynku, czy fundamentalny brak siły, mamy wszak pojedyncze spółki pompowane do niebotycznych poziomów, by wyciągać indeksy? Dopóki czeka nas kolejna transza środków unijnych obstawiam jeszcze hossę. W dłuższym terminie niestety nastawiam się na emigrację kapitałową, ale to temat na odrębny wpis.
Subskrybuj:
Posty (Atom)