Tak mógłby rzec długoterminowy inwestor, który w następnym kroku pokazałby taki wykres tygodniowy WIG20USD:
Co my tu mamy?
1. 2-tygodniowe odbicie od luki z krachu październikowego 2008 (zrobione głównie słabością złotego) - linia niebieska.
2. Odbicie od linii bessy.
3. Pierwszy raz od początku mini-hossy zamknięcie tygodnia poniżej SMA15, która dotychczas była skutecznym wsparciem.
Kiedy nasz długoterminowy inwestor powie hossa? Musiałby na tym wykresie zobaczyć długą białą świecę nad średnią 50% spadków (po zamknięciach), która ciekawym trafem przebiega dokładnie nad luką!
Blog o inwestowaniu, grze na giełdzie, rozwoju osobistym, przemyślenia na temat egzystencji, poszerzanie świadomości. Czasem trochę o żarciu i bieganiu - życie :) Napisz do mnie: deedees małpa o2 kropcia pl
piątek, 18 grudnia 2009
Obyś Fiatem jeździł
Taką klątwę rzuciłbym na najgorszego wroga. Pół dnia straciłem na wyciąganiu akumulatora z tego cholernego rzęcha. Przyszło mi niestety rok temu wymienić wysłużonego pełnoletniego Golfa dieselka na nowszego, "stilowego" Fiata. Po pierwszej zimie przekonałem się, że obecny przemysł motoryzacyjny produkuje już wyłącznie wyroby samochodopodobne, a ostatnie prawdziwe auta wypuścił ok. 97-mego roku.
Zwykła wymiana żarówki to robota od 20 minut (prawy reflektor) do ok. półtora godziny (reflektor przy akumulatorze). Większość użytkowników tego cuda techniki nie daje rady nawet z tak podstawową czynnością i jeździ do warsztatów. Również mnie pokonała jedna mała żaróweczka schowana gdzieś w otchłaniach kabli i plastikowych przeszkadzajek. Niestety nie dał jej rady także warsztat Fiata i co jakiś czas komputer pokładowy (dzięki któremu przemianowałem mój model na Fiat Fault) odsyła mnie do niego spowrotem.
Ale pal licho żaróweczke. Akumulator jest przykryty klapą, potem jakaś puszka i metalowa sztaba. Pierwsze dwie przeszkody pokonałem bez strat, dopiero zapieczona śrubka na sztabie przypomniała mi tragiczną prawdę: "masz Fiata!". Konstruktor tego samochodu musiał być najbardziej złośliwym skurwysynem pod słońcem.
Zwykła wymiana żarówki to robota od 20 minut (prawy reflektor) do ok. półtora godziny (reflektor przy akumulatorze). Większość użytkowników tego cuda techniki nie daje rady nawet z tak podstawową czynnością i jeździ do warsztatów. Również mnie pokonała jedna mała żaróweczka schowana gdzieś w otchłaniach kabli i plastikowych przeszkadzajek. Niestety nie dał jej rady także warsztat Fiata i co jakiś czas komputer pokładowy (dzięki któremu przemianowałem mój model na Fiat Fault) odsyła mnie do niego spowrotem.
Ale pal licho żaróweczke. Akumulator jest przykryty klapą, potem jakaś puszka i metalowa sztaba. Pierwsze dwie przeszkody pokonałem bez strat, dopiero zapieczona śrubka na sztabie przypomniała mi tragiczną prawdę: "masz Fiata!". Konstruktor tego samochodu musiał być najbardziej złośliwym skurwysynem pod słońcem.
czwartek, 17 grudnia 2009
Potwierdzone wyłamanie
W poprzednim wpisie "Nad przepaścią" sugerowałem, że może powtórzyć się wyłamanie na WIG20USD jak w poprzednich przypadkach. Dzisiaj jestem już prawie pewien, że wyłamanie nastąpiło! (do zamknięcia sesji obowiązuje powiedzenie "nie chwal dnia przed zachodem słońca").
Popatrzmy na obecny wykres WIG20USD (liniowy):
Zgodnie z poprzednimi analogiami powinien zmierzać teraz na kolejną czerwoną linię przy ok. 773pkt.
Popatrzmy na obecny wykres WIG20USD (liniowy):
Zgodnie z poprzednimi analogiami powinien zmierzać teraz na kolejną czerwoną linię przy ok. 773pkt.
niedziela, 13 grudnia 2009
Nad przepaścią
Pierwszy raz od dłuższego czasu nie mam planu na nadchodzący tydzień. Spodziewam się odreagowania spadków, ale zauważyłem dziś na WIG20USD ciekawą sytuację. Spójrzcie na środkową czerwoną linię, która kilka razy podczas bessy zaczynała spadki. Gdyby zaznaczona strzałkami na RSI sytuacja się powtórzyła, byłby to dla mnie widoczny znak, że nadal jesteśmy w bessie:
czwartek, 10 grudnia 2009
Prognoza na najbliższe 2 miesiące + dziennik transakcji
Tekst poniższy nie jest rekomendacją bla, bla, bla. Prognozowanie nic nie kosztuje, więc pobawię się w zgadywanie poziomów kilku wybranych indeksów w perspektywie ponad 2 miesięcy. Posługując się wyłącznie AT, obstawiam w lutym dołki na:
CRUDE OIL: 60$
S&P500: 880 pkt
WIG20: 1850 pkt
Kto poczytuje bloga, wie, że gram intraday (a jak się uda to i DT). Trzymam trochę spółek z NC, które miały być na długi termin, ale jakoś tak zawsze się kończy, że jak widzę na nich zarobek, to zamykam.
CRUDE OIL: 60$
S&P500: 880 pkt
WIG20: 1850 pkt
Kto poczytuje bloga, wie, że gram intraday (a jak się uda to i DT). Trzymam trochę spółek z NC, które miały być na długi termin, ale jakoś tak zawsze się kończy, że jak widzę na nich zarobek, to zamykam.
środa, 9 grudnia 2009
Grudzień 15 lat temu
Medialna akcja grudzień 81 jest dla mnie abstrakcyjna, bo robiłem wtedy w pieluchy. Coś jak przewrót majowy przeczytany w podręczniku. Upadku komuny nawet nie zauważyłem, może później była jakaś refleksja, że już żołnierze nie grają na trąbkach podczas szkolnych apeli. W TV pojawiły się reklamy, koło super-samu pełno straganów. Najważniejsze było przyjęcie, dzięki któremu dostałem Commodore C-64 i magnetofon z kasetami Roxette :)
Pierwsze zetknięcie z Historią to 95-ty rok. Wojna w TV. Z Iraku-Kuwejtu pamiętam tylko tabelki z flagami i zestrzelonymi samolotami obok. Coś jak film. Filmy o wojnie uwielbiałem, podobnie jak obrazy bitew, które mogłem oglądać całymi godzinami. Do teraz pamiętam wszystkie sceny bitew z każdego komiksu (najlepsze w "Hernan Cortez i podbój Meksyku"). Czeczenia wyryła mi się w pamięci trupami rosyjskich żołnierzy walającymi się na ulicach.
Nadal lubię filmy wojenne, dokumenty BBC, obrazy batalistyczne, gry fpp, strategiczne. Gdzieś tam w wirtualnym świecie wypełnionym swoją logiką, leją się żołnierze o coś ważnego i nieśmiertelnego. Atawistyczne męskie pragnienie walki zostaje zaspokojone.
Niedawno przeczytałem "Cień zwycięstwa" Suworowa o tępym rzeźniku Żukowie. Polecam każdemu, kto nadal wierzy w historię pisaną przez zwycięzców. Jest coś w rosyjskiej kulturze, co ciągnie mnie do niej. Wydaje mi się, że to strasznie nieudolna i naiwna próba okiełznania rzeczywistości. Próba zaczarowania okrucieństwa świata wyczuwalna na kilometr, spod której wydziera prawda na dotknięcie ręki.
Polska mimo wszystko jest częścią kultury zachodniej, być może tak się w niej unurzaliśmy, że bajki z Hollywoodu czy Rzymu są dla nas odbiciem rzeczywistości. Może Rosjanie widzą nasz fałsz tak jak my ich, a spod niego wystającą prawdę? Coś tam krzyczą, pokazują, a my się pukamy w czoło, co te głupie Ruski znowu się nas czepiają.
Kiedyś ktoś obejrzy z zainteresowaniem film o bohaterskich czołgistach w pułapce, towarzyszach broni, honorze i innych głupotach, które na wojnie nie mają miejsca. Dla mnie te rzeczy kończą się gdzieś na Wietnamie (jakiś on był niezwykły w "Forest Gump"), później zaczyna się rzeczywistość, w której nie ma przygód ani braterstwa.
Pierwsze zetknięcie z Historią to 95-ty rok. Wojna w TV. Z Iraku-Kuwejtu pamiętam tylko tabelki z flagami i zestrzelonymi samolotami obok. Coś jak film. Filmy o wojnie uwielbiałem, podobnie jak obrazy bitew, które mogłem oglądać całymi godzinami. Do teraz pamiętam wszystkie sceny bitew z każdego komiksu (najlepsze w "Hernan Cortez i podbój Meksyku"). Czeczenia wyryła mi się w pamięci trupami rosyjskich żołnierzy walającymi się na ulicach.
Nadal lubię filmy wojenne, dokumenty BBC, obrazy batalistyczne, gry fpp, strategiczne. Gdzieś tam w wirtualnym świecie wypełnionym swoją logiką, leją się żołnierze o coś ważnego i nieśmiertelnego. Atawistyczne męskie pragnienie walki zostaje zaspokojone.
Niedawno przeczytałem "Cień zwycięstwa" Suworowa o tępym rzeźniku Żukowie. Polecam każdemu, kto nadal wierzy w historię pisaną przez zwycięzców. Jest coś w rosyjskiej kulturze, co ciągnie mnie do niej. Wydaje mi się, że to strasznie nieudolna i naiwna próba okiełznania rzeczywistości. Próba zaczarowania okrucieństwa świata wyczuwalna na kilometr, spod której wydziera prawda na dotknięcie ręki.
Polska mimo wszystko jest częścią kultury zachodniej, być może tak się w niej unurzaliśmy, że bajki z Hollywoodu czy Rzymu są dla nas odbiciem rzeczywistości. Może Rosjanie widzą nasz fałsz tak jak my ich, a spod niego wystającą prawdę? Coś tam krzyczą, pokazują, a my się pukamy w czoło, co te głupie Ruski znowu się nas czepiają.
Kiedyś ktoś obejrzy z zainteresowaniem film o bohaterskich czołgistach w pułapce, towarzyszach broni, honorze i innych głupotach, które na wojnie nie mają miejsca. Dla mnie te rzeczy kończą się gdzieś na Wietnamie (jakiś on był niezwykły w "Forest Gump"), później zaczyna się rzeczywistość, w której nie ma przygód ani braterstwa.
wtorek, 8 grudnia 2009
sobota, 5 grudnia 2009
Czass na sss, projekty
Nie napisałem w piątek dziennika transakcji, ponieważ byłem u jednego wydawcy. Rozmowa przebiegła w miłej atmosferze i z przedstawionych kilku opcji coś się w przyszłym roku urodzi. Nawiązaliśmy również kontakt z niezwykle ciekawą parą grafików, co może nam pomóc wejść szczebel wyżej w produkcji.
Wspominam na blogu rozmowę, gdyż pojawiła się opcja stworzenia przez nas gry, o której nawet nie marzyłem w najśmielszych snach. Jeśli początkowo luźna koncepcja przerodzi się w realny pomysł, przestanę być taki tajemniczy i szeroko opiszę projekt, bo jestem do niego tak zapalony, że mógłbym go zrobić za darmo :)
Tymczasem krótko dziennik transakcji. W czwartek sprzedałem ostatnią poważniejszą paczkę akcji w postaci WDM. Zysk skromny (średnia sprzedaż po 0.695), liczyłem na podjazd do ok. 80gr, ale brak popytu, osuwanie kursu i bliska cena zakupu (po redukcji wzrosła do ok. 0.67) skłoniły mnie do realizacji zysku, który szybko mógł zamienić się w stratę.
Wspominam na blogu rozmowę, gdyż pojawiła się opcja stworzenia przez nas gry, o której nawet nie marzyłem w najśmielszych snach. Jeśli początkowo luźna koncepcja przerodzi się w realny pomysł, przestanę być taki tajemniczy i szeroko opiszę projekt, bo jestem do niego tak zapalony, że mógłbym go zrobić za darmo :)
Tymczasem krótko dziennik transakcji. W czwartek sprzedałem ostatnią poważniejszą paczkę akcji w postaci WDM. Zysk skromny (średnia sprzedaż po 0.695), liczyłem na podjazd do ok. 80gr, ale brak popytu, osuwanie kursu i bliska cena zakupu (po redukcji wzrosła do ok. 0.67) skłoniły mnie do realizacji zysku, który szybko mógł zamienić się w stratę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)