piątek, 18 grudnia 2009

Obyś Fiatem jeździł

Taką klątwę rzuciłbym na najgorszego wroga. Pół dnia straciłem na wyciąganiu akumulatora z tego cholernego rzęcha. Przyszło mi niestety rok temu wymienić wysłużonego pełnoletniego Golfa dieselka na nowszego, "stilowego" Fiata. Po pierwszej zimie przekonałem się, że obecny przemysł motoryzacyjny produkuje już wyłącznie wyroby samochodopodobne, a ostatnie prawdziwe auta wypuścił ok. 97-mego roku.

Zwykła wymiana żarówki to robota od 20 minut (prawy reflektor) do ok. półtora godziny (reflektor przy akumulatorze). Większość użytkowników tego cuda techniki nie daje rady nawet z tak podstawową czynnością i jeździ do warsztatów. Również mnie pokonała jedna mała żaróweczka schowana gdzieś w otchłaniach kabli i plastikowych przeszkadzajek. Niestety nie dał jej rady także warsztat Fiata i co jakiś czas komputer pokładowy (dzięki któremu przemianowałem mój model na Fiat Fault) odsyła mnie do niego spowrotem.

Ale pal licho żaróweczke. Akumulator jest przykryty klapą, potem jakaś puszka i metalowa sztaba. Pierwsze dwie przeszkody pokonałem bez strat, dopiero zapieczona śrubka na sztabie przypomniała mi tragiczną prawdę: "masz Fiata!". Konstruktor tego samochodu musiał być najbardziej złośliwym skurwysynem pod słońcem.


Nie ma w tym samochodzie jednej rzeczy, którą można w łatwy sposób naprawić. Wszystko jest celowo skomplikowane i wymierzone w taki sposób, by nie zmieściło się żadne narzędzie. Np. chciałem wymienić filtr nawiewu, ale żeby go otworzyć, musiałbym rozebrać całą deskę, bo wyjęcie każdego elementu wymaga odkręcenia poprzedniego i tak bez końca. No ale wróćmy do akumulatora.

Zapieczona śruba - bierzemy WD i narzędzia. Ale ups - narzędzia są w bagażniku. A w wyniku siarczystego mrozu silniczek od bagażnika nie jest w stanie otworzyć drzwi. To kolejny wynalazek ułatwiający życie. Po co komu mechaniczny zamek od bagażnika, jak można zrobić go cudownie wygodnym, działającym na przytknięcie palca. Dzięki temu kierowca nie musi męczyć się naciskaniem prostego mechanizmu, tylko delektuje odgłosem elektrycznego dzieła inżynierów z Turynu. Nikt im nie wytłumaczył, że ich samochody mają być sprzedawane także w kraju, w którym temperatura spada czasem poniżej zera.

No dobra, zdobyłem narzędzia przez tylne siedzenie. Jest cały komplet kluczy (kiedyś się tanio wyposażyłem w markecie), psikamy WD i jedziemy. Jedziemyyyy. Po ok. 40 minutach mocowania klucz zjechany. NIGDY nie kupuj chińskich narzędzi w markecie. Szkoda zdrowia i nerwów. Powoli tracę nadzieję. Idę po młotek. Chuj tam z klapkami i osłonkami, niech ta śruba puści. Poprzedni właściciel nie mógł się dostać do reflektora, więc wyciął kawał jakiegoś plastiku - chwała mu za to, mogę tam wsadzić rękę i na czuja jakoś manewrować.

Po godzinie już trzęsę się z zimna, ręce mi krwawią od zadrapań, sztaby powyginane, ale śruba ni drgnęła. Nagle olśnienie. Mam stary komunistyczny klucz od taty! Nura do bagażnika i jessst. Ostatnia nadzieja. Raz! Coś huknęło. Dwa! To była jedna ze sztab, metalowa osłona w którą wkręca się śrubę, skręciła się o 90 stopni, klucz nadal od 30-stu lat bez zadrapań. Wreszcie cud. Idzie. Odkręcone.

Nauczony przykrymi doświadczeniami z tym samochodem każdą śrubkę dokręcam już tylko tak, żeby nie wypadła. Nie wiem po kiego grzyba 3 różne mocowania dla 10-kilowego akumulatora?? W starych samochodach stawia się go na podwoziu, nakręca ze 2 śruby i nie słyszałem, żeby komukolwiek wypadł. No dobra, pytam bez sensu, bo dobrze wiem, po co robione są obecnie samochody. Po to, żeby się psuły. I najlepiej w taki sposób, żeby trzeba było wymieniać jak najwięcej niepotrzebnych części.

Żaróweczka od podświetlenia rejestracji przepalona - jedź do ASO! Podświetlenie pokrętła nawiewu nie działa - do ASO! Przejechałeś 100 tys. km - jedź do ASO! Wyjąłeś i wsadziłeś akumulator - Engine Fault - do ASO! Moja odpowiedź na tego skurwiela to młotek i kombinerki. Tu jeszcze się tak da, bo nowszy model Opla faceta, którego spotkałem na parkingu, jest już zabezpieczony, próba wymiany żarówki kończy się tym, że komputer nie pozwala odpalić silnika. Dopiero w ASO resetują mu komputer, kasują 150 zł i wyjeżdza z nową żarówką.

No rozpisałem się. Miało być dziś ciekawie o geometrii przestrzeni i fraktalach, a pare dni mrozów załatwiło akumulator i zawróciło mnie do prozy życia. Jutro wybywam na święta (wszystkim wszystkiego dobrego), więc zaczyna się ciekawie (akumulator właśnie ładuje stary komunistyczny prostownik).

Na przedkoniec krótki dziennik transakcji.
W tym tygodniu kupiłem PGE po wybiciu kanału spadkowego i oddałem go w okolicy szczytu wyznaczonego kanału wzrostowego:

Z kolejnym zakupem czekam na wsparciu kanału (jeśli zostanie zachowany).

Wczoraj otworzyłem S fpko na wygasłej dziś serii Z i na przedfixowej panice zamknąłem obawiając się (słusznie w tym wypadku) wyciągnięcia indeksów w górę na fixie. Była to już 13-sta zyskowna transakcja z rzędu od października, co mnie bardzo cieszy, gdyż rynek nie może się zdecydować od września gdzie iść i łatwo się mylić.

Kupiłem także symbolicznie 14 akcji Zakładów Azotowych Puławy (ZAP) po 78.20 pod dywidendę (8.15). Inwestycję traktuję jak poprzednio TPSA, czyli lokata na ok. 10%-podatek. Spółka zanotowała historyczne minimum ok. 50% poniżej ceny zakupu, więc potencjalna strata do przetrzymania, a liczę że w ciągu roku, po pobraniu dywidendy, dam radę sprzedać w tej samej cenie. A może uda się sprzedać wcześniej po 88?




Co ciekawe operuję obecnie kwotami kilkukrotnie niższymi niż rok temu. Prowadzenie dziennika transakcji dla zakupów po 1300 czy 2500 albo kontraktu na pko wydaje się pozbawione sensu, jednak dla mnie jest ważne, ponieważ pracuję nad własną strategią.

Analiza zeszłorocznych inwestycji dobitnie pokazuje, że większość zysków (pewnie wg zasady Pareto 80%) przyniosły mi 2 bardzo silne ruchy akcji w górę na przełomie marca i kwietnia oraz lipca i sierpnia. W innych okresach albo traciłem, albo stałem w miejscu. Dlatego zamiast się denerwować podczas konsoli, wolę czekać na konkretny ruch, by wsiąść do pociągu z większym ładunkiem.

A żeby szlifować umiejętności i akceptować emocje, gram małymi kwotami na bardzo konkretne formacje techniczne, które co tydzień zamieszczam. W miarę jak będę nabierał zaufania do swoich metod, kwoty i częstotliwość transakcji będą się zwiększały.

Do zobaczenia w przyszłym roku!

9 komentarzy:

  1. hej Dedek!
    ja tez jezdze fiatem (i to drugim w mojej historii motoryzacji! - pierwszy to byl cudowny kant;) ) i nawet nie narzekam - fakt, nic przy nim nie robie, bo jezdzi puki co.
    dlaczego w takim razie wyrzuciles golfa na rzecz nowego plastikowego fiata?
    pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mocne, chyba rzeczywiście teraz produkuje się pod "service oriented architecture", to znaczy damy Ci sprzęt za pół-darmo, o ile co miesiąc będziesz nam wpłacał opłaty za sprawienie, aby działał. ;-)
    No ale Fiat to Fiat - w mojej rodzinie od dawna cieszy się złą sławą głupoty włoskich inżynierów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam czytelnikow w polowie urlopu swiatecznego.

    @herodot: juz mi przeszlo troche, musze przyznac skurczybykowi, ze jak nie naprawiasz tych pierdol, to tez jezdzi :) Poza tym spisal sie na medal w zderzeniu z.. łosiem! Takie monstra biegaja po ulicach skad pochodzi moja zonka :) Na szczescie losiowi nic sie nie stalo, pomknal w las a ja mam dziure w plastikowym zderzaku (maska i reflektory cale).

    @nazgul
    Wiesz jak to jest z biznesem teraz: rob wszystko tak, zeby byl money flow, sprzedaz jednorazowa sie nie oplaca. Programy komputerowe, samochody to juz nie produkty, tylko uslugi, na ktore najlepiej kupowac abonament.

    OdpowiedzUsuń
  4. oj chlopie chlopie fiaty sa dla pasjonatow :)
    mam juz trzeciego
    1 kanciak -fajna fura ale tlok wyszedl bokiem ;)
    2 seicento - ma juz 10 lat ale nadal jest w garazu i czeka az siostra zrobi prawko
    no i 3 kulminacja - stilon ;)
    no i teraz porady
    do zarowki przy aku najlepiej dostac sie od nadkola sciagasz 2 sruby nadkole i po 10 minutach wszystko wymienione. ja coprawda nie stosuje tej metody bo wymiana tej zarowki zajmuje mi 5 min
    ale ja od dawna nie mam oslony akumulatora choc czasem zaluje bo wilgoc wchodzi do puszki z przekaznikami.bede z tym walczyl w najblizszym czasie
    akumulator w stilo jest odpowiedzialny za wiekszosc mylacych komunikatow. gdy jest slaby potrafi wyrzucic z siebie bledy- engine fault,high coolant temp, low fuel, alternator fail ale nie sa one szkodliwe jesli znikna zaraz po odpaleniu
    co do wszelkich permanentnych bledow polecam zaopatrzenie sie w elm`a lub jakis skanerek czasem mozna po taniosci wyrwac na ebay
    inspekcje serwisowa kasuje egzaminer lub np launchx ale to drogie zabawki mozna poprosic w aso/warsztacie o wylaczenie tej pikajki
    co do filtra nawiewu to jest on schowany za jedna klapka wymiana zajmuje mniej niz 5 min
    http://stilo.net.pl/p_pylkowy.html
    co do zamka bagaznika to popatrz dobrze na klape ;) u mnie jest otwieranie i mechaniczne(z kluczyka) i poprzez przycisk (5D)
    pytania koncowe jaki to silnik, ktory rok
    i czy znasz forum autokacik.pl
    jesli nie zapraszam do rejestracji, jest tam ogromna porcja wiedzy o stilo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. eeeeeheheehh
    a znacie to:?
    ford gówno wort .......a fiat jego brat


    mam forda heheheh

    OdpowiedzUsuń
  6. No prosze - 2 najaktywniejszych czytelnikow bloga i obaj tez fiatowi :D luk - wielkie dzieki za linki, jak tylko wroce z urlopu zaczne studiowac wpisy o stilonie; moze znajde tez przyczyne, dlaczego podczas deszczu otwieraja mi sie szyby po odkluczeniu :) (pewnie tez ten akumulator).

    Przyslowie znane, praktykowane, podobnie jak 'nie kupuj samochodow na F'. Ale co zrobic, jak szukasz samochodu pol roku a potem kupujesz wbrew wszelkim regulom, bo samochod fajnie wyglada :]

    OdpowiedzUsuń
  7. apropos odkluczenia.
    zarowno otwieranie z pilota (dluzsze przytrzymanie przycisku)
    jak i z kluczyka (dluzsze przytrzymanie przekreconego kluczyka) powoduje opuszczenie/podniesienie szyb
    wiec stawiam na zawilgocenie kluczyka/stykow zamka ewentualnie zlacza pomiedzy slupkiem a drzwiami
    mialem forda w rodzinie
    ojciec ma francuskie
    ja fiata i z tego kompletu mam najwiekszy uraz do forda ;).
    wiesz ze pracowalem w automotive i naprawde wszystkie czesci byly robione tak samo wiec czy na F czy nie teraz wszystko robi sie tak byle kupic i do serwisu wrocic ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. I to jest pikne w prowadzeniu bloga - kumulacja doswiadczen i nieustanne doksztalcanie. Prawde mowiac wybor stilo nie byl zupelnie przypadkowy, poza wygladem mial jeszcze b. wysoki wspolczynnik jakosc/cena. Golf w tej samej cenie byl starszy o 2-3 lata. Niedlugo wracam i beda nowe wpisy. Pozdro dla wszystkich.

    dedek

    OdpowiedzUsuń
  9. tylko wieśwagen!! szczególnie z pompowtryskiwaczami!! ten cudowny klekot silnika na postoju, król wiejsciej dyskoteki w remizie gwarantowany ;)

    OdpowiedzUsuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca