niedziela, 17 grudnia 2023

Maratony 2023 cz. 1

Mijający 2023 rok zamykam czterema maratonami. Od dwóch lat nie przebiegłem ultra, od trzech lat nie przekroczyłem 4 maratonów w roku. Chyba już nie wrócę do 10-12 rocznie.

Ja ci powiem, ja już wszędzie byłem. Nie chce mi się.

2023 był rokiem spacerów. Jeśli pogoda pozwalała, chodziłem po kilka godzin dziennie. To najlepsza ludzka aktywność, całkowicie darmowa i uprawiana regularnie neutralna dla bieżącej formy. Nie ma kumulacji zmęczenia. Możesz spacerować cały dzień, a pod wieczór pobiec i będziesz miał tyle samo energii, jakbyś wcześniej odpoczywał. Natomiast regularne bieganie odkłada się. Biegałem intensywnie przez 7 pełnych lat i wymiękłem. Zatem w 2021 odpuściłem, biegam niemal wyłącznie dla przyjemności i tak mi się podoba. Biegam na tyle, żeby w każdym momencie wystartować w maratonie, ale do ultra (szczególnie górskiego) potrzebuję przynajmniej 3 miesiące przygotowań.


Styczeń: Maraton Via Appia Antica

https://podtworca.blogspot.com/2023/01/via-appia-antica.html


Długi wysiłek w sposób szczególny zapada w pamięć. Czytałem niedawno, że eksperymenty na szczurach dowiodły, że wspomnienia przechowujemy w emocjach. Badacze wycinali im kawałki mózgów, żeby sprawdzić, kiedy zapomną drogę w labiryncie. Okazało się, że nie ma jednego ośrodka w mózgu odpowiedzialnego za wspomnienia. Pamiętamy to, co wzbudziło w nas uczucia. Tekst, który bezwiednie skanujemy, zapominamy zaraz po przewróceniu strony. Żeby pamiętać, potrzebujemy zaangażowania.

Maraton Appia Antica siedzi we mnie w niezliczonych konfiguracjach. Czasem wspomnienia aktywują się pod wpływem utworu muzycznego, czasem wskutek rzutu okiem na charakterystyczny krzew, czasem poprzez zapach starych murów.


Kwiecień: Maraton Sopot


Jak co roku zapisaliśmy się z ekipą Misiek + Piotrek na bieg górski. Wybór padł na Ultra Małopolska 64. Po 3 latach szukania dna dołączył do nas nie kto inny, jak 'runarun' Tomek, choć z góry zapowiedział, że nie jest jeszcze gotowy sponiewierać się na szlaku, więc użyje butelki.

Pozostawało zatem zbudować formę. Miałem niecałe 2 miesiące. Na pierwszy kontaktowy maraton wybrałem Sopot i 8 kwietnia ruszyłem w trasę. Założenia klasyczne: do ok. połowy trasy lecę bez muzyki, żeby oczyścić głowę. Organizm jeszcze się nie męczy, więc myśli się kłębią. To jest czas na poukładanie spraw.

O czym rozmyślałem, co układałem? Nie pamiętam. Pierwszy przystanek: Politechnika Gdańska, Alma Mater. 


Stamtąd klasycznie na Brzeźno i chlup w sinice. Ludzi prawie brak, wyszło słońce. Miska sama zaczyna się cieszyć. Dopiero 1/3 trasy, a już odpuszczają myśli i daję się porwać chwili. Zakładam słuchawki, wybieram jakiś utwór z listy "wspomnienia". Potem Spotify włącza swoje propozycje. I nagle leci Rammstein Zeit. Od teraz już zawsze gdy słyszę tą piosenkę, wracam do tego spaceru po plaży między Przymorzem a Sopotem.

Od Przymorza jak zwykle woda już czysta, więc po raz sto pierwszy wbijam sobie do głowy, żeby następnym razem tutaj zejść na plażę.


W Sopocie mam jeden temat do załatwienia. Robimy z chłopakami grę dźwiękową, której akcja zaczyna się od sączenia kawki w Przystani Rybackiej.


Nie mogę zatem nie powtórzyć sceny z naszego gamebooka i wcielam się w rolę Detektywa Malinowskiego.


Wracając pokręciłem się po Brzeźnie (mieszkałem tu w akademiku na pierwszym roku) i obrałem trasę przez Park Oruński.




Kwiecień: Maraton Suwałki



Po 18 latach spędzania większości wakacji u teściów Suwalszczyzna stała się moim drugim domem. Zbiegłem, zszedłem i zjeździłem rowerem większość okolic od domu, więc żeby zobaczyć coś nowego poprosiłem Elę, żeby zawiozła mnie do Suwałk skąd chciałem zbiec z powrotem. W linii prostej jest nieco ponad 20 km, ale trasę przecina Park Wigierski, w którym spokojnie można nabić drugie tyle.

Rok wcześniej zahaczyłem o północną część parku kierując się na klasztor Wigry i miałem bardzo ciepłe wspomnienia:

https://podtworca.blogspot.com/2022/07/droga-maraton-podtworcy.html

Odkurzyłem zatem stare Ekideny, chwyciłem wafelka, 0.5 litra wody, i ostatniego dnia kwietnia wsiedliśmy do auta.


Punkt pierwszy: wydostać się z miasta. 

Cóż, Suwałki metropolią nie są, więc zeszło bez większych przygód.

Punkt drugi: Łosiowa Góra.


Ładne widoki, górki i bagienka, ale byłem jedynym łosiem w okolicy.


Punkt trzeci: muzyka. 

Ten maraton miał być świętem, więc założyłem słuchawki już po kilku kilometrach. 

Nie pamiętam już dlaczego, ale poczułem potrzebę posłuchania Armii. Zespół mojej młodości, drugiej połowy lat 90-tych. Duch czy Droga? Droga!

Kiedy Budzy zaśpiewał:

Lisy mają nory a ptaki swoje gniazda a Ty nie masz gdzie położyć swojej głowy

poczułem klimat biegu. Dostałem swoją medytację. Nie potrafię jeszcze żyć w sposób trwały teraźniejszością. Ale dobry maraton, zwiedzanie starych murów, wprowadzają mnie w ten stan. Wtedy nie ma już celu, nie ma czasu. Jest tylko Droga. Mam cały dzień i całą przestrzeń dla siebie.

Punkt czwarty: jeziorko.

Nie ma wyprawy bez kąpieli w jeziorze, morzu czy rzece, bez względu na porę roku. Na 9 kilometrze wpakowałem się w jakieś krzaczory, ale nie udało się zejść do wody.


Okazało się, że plaża jest jakieś 50 metrów obok :)


Punkt piąty: Park Wigierski.

Woda jeszcze rześka, jak to na Suwalszczyźnie. Wracam na Drogę.


W miejscowości Huta odrestaurowany folwark. Stąd już 5 kroków do Parku.


Armia kończy grać i losują się jakieś punkowe szlagiery. Ktoś śpiewa, żeby wszyscy całowali go w dupę, inny nie lubi skinów. W połączeniu z leśnymi szlakami w Parku Wigierskim robi się całkiem zabawna mieszanka.




Szlak o tej porze jest po prostu cudowny. Kilka razy przystaję posłuchać odgłosy lasu. Muzyka już tu nie pasuje.


Punkt szósty: piwo w Starym Folwarku.

Biegłem niebieskim szlakiem rowerowym, który kieruje się na Stary Folwark. Dokładnie tam wypadł 21-szy kilometr, czyli połowa maratonu. Idealne miejsce na uzupełnienie płynów.

Widzę, że klasycznie nie cierpiałem z pragnienia, skoro
zeszło 0.25 litra wody na połówce maratonu.


Punkt siódmy: znowu Park.

Będąc wciąż pod wrażeniem widoków z parku postanowiłem wrócić północną stroną. Trasą sprzed roku, ale w przeciwnym kierunku.


Piwko, muzyka i las wprowadziły mnie ponownie w chillout. 


Punkt ósmy: Różańcowa Góra

Powoli wkrada się zmęczenie. Oraz sentyment do trasy sprzed roku. Znajduję drzewo na rozstaju dróg, pod którym rok wcześniej schroniłem się przed deszczem.


Stąd już rzut beretem do Różańcowej Góry i ostatniego dzikiego odcinka. 


Punkt dziewiąty: Krasnopol.

Pisząc relację prawie 8 miesięcy później nie pamiętam kolejnych kilometrów. Po 30-stym przeszedłem w tryb przetrwalnikowy. Ale jeden obraz mnie urzekł, choć niestety mój aparat nie był w stanie go oddać. W Rzymie miałem fajny aparat, ale telefon się zepsuł i kupiłem Xiaomi. Wystarcza na moje potrzeby, ale niestety zdjęcia robi słabe.


Żółta od mleczy łąka z wieżą kościółka na horyzoncie. Cóż, van Gogh namalowałby to lepiej niż ten tani Chińczyk.

I tak wkrótce dotarłem do domu. 



C. D. N.




14 komentarzy:

  1. Witam. Dedek jak ty to wszystko ogarniasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwykle codziennie nawyki. Kiedy zastąpisz to, co cię osłabia, tym co cię wzmacnia, to z czasem możesz coraz więcej.

      Usuń
  2. Ładne okolice i fajne miejsc do życia . Kiedyś w latach 90 też słuchałem zespołu Armia, później moim zdaniem Budzyński za bardzo odjechał w stronę religijną choć muzycznie nadal mieścili się w stylu Punk-rocka . Dezerter to dla mnie klasyka i nadal grają albo amerykański punk Anti-Flag , zobacz na to jak jeszcze nie znasz,
    https://www.youtube.com/watch?v=bWVAVTUcxUc
    jest nawet siedzący byk : )
    Pozdrawiam, Tomek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Riffy wczesnej Armii były bardzo łatwe do rozpracowania, więc graliśmy je w naszym garażowym zespole. Ale muzycznie Duch był na dużo wyższym poziomie. Nawrócenie Budzyńskiego mi nie przeszkadzało, zawsze poszukiwałem czegoś duchowego. Potem na studiach przerzuciłem się z tego powodu na gotyk i black metal.
      Z punkowego okresu podobało mi się podejście Dezertera i Gaga/Zielone Żabki, to byli(są) ludzie z wrażliwością. Zielone Żabki miałem okazję posłuchać na przystanku Woodstock, jeden z nich (Smalec?) opowiadał swoje życie w namiocie Hare Kryszna :)
      W TVP w latach 90-tych leciał jakiś program kulturalny, w którym dużo polskich teledysków puszczali. Nie pamiętam już nazwy. Ale pamiętam jak puścili Dezertera "Pierwszy raz", to zrobiło na mnie wrażenie. Ten utwór i teledysk siedział we mnie od tego czasu i pewnie przyczynił się do przejścia lata później na wegetarianizm.
      Pozdrawiam

      PS Anti-Flag spoko, ale już na dłuższą metę bym takiej muzy nie dał rady słuchać. 25 lat temu by do mnie trafiała. Obecnie bunt, wspólna sprawa to tematy odległe o lata świetlne. To co mi się wydaje ważne, jest odrzucane przez społeczeństwo. Czasem mi się wydaje, że pasuje do mnie "Jestem odpadem atomowym" Kazika :D

      Usuń
  3. Dezerter i Gaga/Zielone Żabki nadal wydają płyty i grają w starym stylu ,a wokalista ma rzeczywiście ksywę Smalec :) . Dezertera cenie za celne teksty opisujące nasza rzeczywistość i pewno członkowie zespołu zgodzili by się z Tobą czy ze mną, że to co wydaje się ważne jest odrzucane czy ignorowane przez większość społeczeństwa . W 2010 wydali płytę o tytule : " Prawo do bycia idiotą " i jak stwierdził wokalista nasi obywatele często korzystają z tego prawa :) z czym się całkowicie zgadzam .
    Tu jest piosenka :
    https://www.youtube.com/watch?v=o2fclrfe8Ms

    Z tematu giełdy to zrobiła się moim zdaniem interesującą sytuacja na akcjach Boś ,prawdopodobnie rozgrywa się już gra pod zakończenie restrukturyzacji banku która spowodowała ruch w górę i spore obroty jak na tą spółkę w ostatnich dniach .W przypadku zakończenia restrukturyzacji mamy pewny ruch w górę bo bank chyba najtańszy na GPW w przeciwnym razie nadal ruch boczny .Jakie oceniasz sytuacje ?.
    Tomek


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny utwór, wpada w ucho :)
      Co do Bosia, to wykres wygląda spoko. Jednak fundamentalnie dla mnie odpada ze względu na drukowanie akcji. W przypadku takich spółek polecam analizowanie wykresu kapitalizacji a nie kursu:
      https://stooq.pl/q/?s=bos_mv&c=mx&t=c&a=lg&b=0
      Co nie zmienia faktu, że technicznie można papier ładnie rozegrać. Szczególnie w przypadku hossy na szerokim rynku, obejmującym małe spółki. Tylko trzeba mieć ustawiony stop loss itd. Ja wolę zawsze wybierać spółki, w których w razie gdy rynek gwałtownie się odwróci, szeroki margines fundamentalny uchroni mnie przed głębszymi stratami. Na takich spółkach z czasem koncentruję pozycję (dobieranie i naturalny wzrost). Na różnych Bosiach mogę grać pod konkretne formacje niewielkimi pakietami.

      Usuń
  4. Witam. Czytałem ostatnio kilka raportów i strategii biur maklerskich i wszyscy raczej pozycjonują się na hossę w następnym roku i indywidualni też mocno na tak więc zaczynam się niepokoić i przyglądać czy coś, gdzieś się nie wydarzy nieoczekiwanego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rynek dojrzewa do korekty. Coś może wybuchnąć w styczniu i schłodzić sentyment. Co do Polaków, to ostatnio robią furorę mieszkania w Hiszpanii, o giełdzie przeciętny Kowalski nadal nie chce słyszeć :)

      Usuń
  5. Ostatnio badałem wyniki deweloperów w USA i większość ma za sobą rekordowy rok i w miare dobre prognozy na kolejny. Jednoczesnie wszyscy utrzymują rekordowe stany gotówki. Wiadomo, dobre wyniki, dużo gotówki, ale na call'ach inwestorzy dopytuja dlaczego ta gotowka nie idzie na skup albo dywidende. Nie podoba im sie to, a mimo to spółki bardzo pokrętnie tłumaczą, że warto mieć gotówkę (często trzy razy wyższy stan niż zazwyczaj). Ciekawa też sprawa, że branża wykończeniowa (meble itp.) w stanach notują wyraźne pogorszenie wyników zwłaszcza zysku netto, ale też przychodu. Dla mnie wygląda na to że nabudowali, sprzedali ale nie ma komu mieszkać.

    Jest jeszcze ciekawa sprawa z bondami 10y amerykanskimi, w ktore na górce zapakowaly sie banki. Pierwsze, skoro sytuacja jest juz zdrowa i idziemy na rekordy dlaczego banki coraz mocniej korzystają z Bank Term Funding Program https://fred.stlouisfed.org/series/H41RESPPALDKNWW
    czyli linii płynnościowej FEDu odpalonej po bankructwach w marcu 23'. Druga to fakt, że banki pakowały nadwyżke płynności w covidzie w bondy w przedziale 120-140, przy yield'zie na bondach 0,5-1,5% i zerowych stopach procentowych. Teraz stopy są 5,5% a yield 10y bondow 3.9% i jest inwersja krzywej rentownosci (yield bonda nizszy niz stopy procentowe). Czyli żeby banki wyszly na zero z bondami i mogły je sprzedać bez z straty to inwersja musiałaby się utrzymać, jednoczesnie stopy procentowe musiałyby spaść do 2-2,5%. Czyli dwanascie obnizek o 0,25%, albo grubsze obniżki szybciej (trudne do wyobrażenia w rosnącej gospodarce, za to łatwe w recesji). Jeszcze gorzej gdyby inwersja się nie utrzymała, wtedy stopy musiałyby znowu spaść do zera. Warto jeszcze przypomnieć, że nastawienie do ceny bondów (spadek yield'u) jest rekordowo bycze, czyli szykuje się strzyżenie byków (niekoniecznie teraz, ale pewnie wkrótce), a przy zapowiadanych obniżkach stóp strzyżenie odbyć się może tylko przy ponownym wyjściu krzywej rentowności na plus. Tu wykres pokazujący punkty przełomowe https://fred.stlouisfed.org/series/T10Y2Y

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko rozbija się o timing. Rynek zazwyczaj wpada w rodzaj utrwalenia trendu w świadomości graczy. To jest wtedy, gdy zapominają już poprzedni trend i obecny wydaje się nigdy nie skończyć. Np w 2021 każdy chciał mieć akcje, a w 2023 większość wciąż wypatrywała krachu. Dlatego choć widzę ryzyka na horyzoncie, nie chce wychodzić z rynku, dopóki nie dołączy tłum. Ostatnia fala da mocny wzrost i obrót do wyjścia. A kiedy już recesja wyda się nierealna, wiara że problemy rozwiążą się same powszechna, trzeba zagrać kontrariansko.

      Usuń
  6. Bardzo konkretne są te twoje dwa ostatnie komentarze dedek, ciekawe co to może wybuchnąć, na razie chyba widać początek realizacji zysków z 2023, choć dobre spółki trzymają się mocno np. Budimex czy Xtb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korygują się dotychczasowi liderzy, a tymczasem szeroki rynek przyspiesza... wzrosty:
      https://stooq.pl/q/?s=^_plws&d=20240105&c=3m&t=c&a=lg&b=0

      Usuń
  7. Budimex to nawet historyczne szczyty robi ale on chyba nie jest liderem :) :)
    A propo Orange kupiłem ostatnio troszku ale nie czuje takich zadolowanych papierów typu Pepco co nie znaczy że nie będzie korby na nich jak kiedyś na jsw czy alior że?

    OdpowiedzUsuń
  8. niestety nie mogę zacząć biegać w 2024 bo masz niezamknięty 2023

    OdpowiedzUsuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca