sobota, 29 lutego 2020

Krajobraz po rzezi



Spadki na razie nie skończone, ale rzut weekendowy wypada zrobić.

Dotychczas krachy na WIG występowały z wysokich poziomów po hossie. Tym razem krach kończy bessę i z tanio zrobiło się bardzo tanio. Ale jeszcze nie tak tanio, jak po krachu 2008 i krachu 2011:



W krótkim terminie cykle, liczenie miesięcy bessy i fundamenty spółek nie mają obecnie znaczenia. Liczy się tylko panika, a zatem AT.

Najgorszy (historycznie) scenariusz: spadki na 0.7 jak styczeń-luty 2009.

Jak ktoś grał S na spadkach, liczy dziś zyski.

Jak ktoś trzymał portfel wypełniony akcjami stracił max kilkanaście procent. Boli, ale na giełdzie to rzecz częsta. Wiadomo, że inaczej się odczuwa stratę narastającą miesiącami, a inaczej w tydzień.

Jak ktoś grał L na lewarze, to z dużym prawdopodobieństwem zakończył przygodę z giełdą. Dlatego nie dotykam lewara.


WIG long term:


Pożegnaliśmy wieloletnią linię trendu wzrostowego (zielona). Tymczasowo mamy 2 kolejne wsparcia. Nie przywiązuję się do nich, jest panika, ale linię da się poprowadzić, przyszły tydzień rozstrzygnie.



WIG20:


Linia przebita, zobaczymy jak zadziałają cienie z 2016.

WIG20USD:



Linia przebita, zostaje patrzeć co dalej narysuje indeks.

SWIG80:



Ciekawostka. Średnio półtora roku po panicznej wyprzedaży robi powtórkę.

WIG_PIS:


WIG_PIS is dead.


Moja strategia.

Bilans otwarcia:

- Akcje wróciły do poziomów z października 2019. Jeszcze tydzień temu w piątek były blisko all time high, wystarczył tydzień i wszystko wyparowało.

- Spółki w portfelu są wyceniane radykalnie nisko, sztandarowy przykład to PGN, PGE, Azoty, Puławy, PKO, Enea. Do tego mnóstwo małych, które trafiały tutaj (spółki na A, na B i tak do Z).

- Momentum rynkowe niekorzystne dla akcji.

Short term:

- Skalpować niewielką częścią portfela na wysokiej zmienności. Bardziej dla sportu i balansowania pozycji.

Mid term:

- Spodziewam się rzucania w obie strony, częścią kapitału spróbuję urywać ruchy po 5-10%.

Long term:

- Trzymam akcje. Kierując się zasadami kupowania spółek z niskim zadłużeniem, wysoką gotówką, realną produkcją i dywidendami na razie nie mam firm, którym grozi bankructwo.

Opierając się na literaturze giełdowej argumenty za wzrostami akcji w długim terminie:
- wysoka inflacja na wszystkim i deflacja na akcjach nie do utrzymania na długo,
- bardzo niskie wyceny i rekordowo długie spadki, póki co niepotwierdzone fundamentami gospodarki,
- ekstrema na cyklach EM/DM oraz rekordy niskich rentowności długu publicznego - zmiana tego trendu to będzie game-changer.

Długoterminowe argumenty za spadkami:
- rząd o anty-kapitalistycznej mentalności, centralnie planowane "inwestycje", szabrowanie spółek, tłumaczenie słabych wyników celami społecznymi,
- depresja 2025.

Na początku 2020 celem było dużo zarobić na hossie, która ślamazarnie rozwijała się na szerokim rynku. Teraz celem jest przetrwać, balansowac portfel i nie utracić pozycji, tak jak w 2018 i 2019. Dlaczego? Ponieważ wciąż scenariusz hossy nie został zanegowany. Powrót c/wk dla WIG do poziomów ok. 1.4-1.5 to z obecnych poziomów ponad 50% zysku. Bez problemu usiedzę na pozycji, tylko GPW: dajcie nam wreszcie szansę :)


W kolejnym wpisie rynek amerykański.



czwartek, 27 lutego 2020

Nietypowe wykresy

Do inspiracji i głębszych badań.


NASDAQ vs WIG20USD 30 lat:


I ostatni rok:


DOW JONES vs WIG20USD:


SWIG80 i spadki miesięczne większe lub porównywalne z obecnymi:



US 10 Y BONDS megatrendy:



WIG20 i bezrobocie w PL:



Legenda:
zielony      : rośnie WIG20, spada bezrobocie
żółty          : spada WIG20, spada bezrobocie
niebieski    : rośnie WIG20, rośnie bezrobocie
czerwony   : spada WIG20, rośnie bezrobocie


środa, 26 lutego 2020

Krach na GPW

To już mój n-ty krach na GPW. Daleko mu do krachów z października 2008 i sierpnia 2011, ale jest konkretnie.

Co zamierzam zrobić? Nic. Emocjonowałem się jak portfel pobijał maksy, w 3 dni wyparowały zyski z 2 miesięcy, więc wracam do tego co robiłem większość 2019: czekania i podliczania dywidend. Jedyne czego żałuję, to że za mało szorciłem i za szybko uciekałem. Lewar nigdy nie był moją mocną stroną, dlatego go odpuściłem lata temu (zostawiłem spekulacje tanimi opcjami) i dzięki temu przetrwałem na rynku.

Na szerokim rynku nie ma dramatu. Obserwuję póki co podobieństwa do sytuacji z kwietnia 2013:



Czy może być gorzej?
Może.
Rządzi nami małpa z brzytwą. Materializują się ryzyka polityczne: dla neokomunistów "inwestycja" to coś zupełnie innego, niż dla kapitalistów. W ustroju kapitalistycznym inwestycja to przesunięcie kapitału do działań, które pomnażają kapitał. W ustroju socjalistycznym inwestycja to przesunięcie kapitału ze zdrowych przedsiębiorstw do patologicznych struktur, które w kapitalizmie dawno by zbankrutowały. Dlatego od dekad państwa socjalistyczne pozostają biedne i regularnie bankrutują. Tak jak zbankrutował w 1989 PRL i tak zbankrutuje III RP pod rządami neokomunistów. Dotychczas zakładałem, że rozłożenie Polski zajmie im więcej czasu:
http://podtworca.blogspot.com/2018/08/polska-depresja-2025.html

Teraz już nie mam takiej pewności.
Są jednak pewne pozytywy:

- Mamy wreszcie konkretny motyw, pod który można spadać: koronawirus. Dotychczas brakowało jednoznacznego story, dlaczego cała gospodarka się zawali.

- Wyceny spółek pozostają bardzo niskie, WIG_PB wraca pod 1:


Owszem, może być taniej, a bessa może trwać jeszcze dłużej, choć bijemy już wszystkie rekordy w długości trwania. Została statystyka i wiara, że po nocy wschodzi słońce :)

- Jedna z miar ryzyka: rentowności amerykańskich papierów skarbowych, osiągnęły rekordowo niski pułap:



Jest też oczywiście mnóstwo technicznych sygnałów za kontynuacją spadków. Ale w trybie pionowych ruchów na fali paniki nie ma sensu emocjonować się poziomami. Większe znaczenie ma czas. Jak długo będzie się rynek odbudowywał? Czy rynek będzie trwale wyceniał spółki value poniżej ich wartości księgowych i wycen z cash flow? Obstawiam, że nie, ale nie dyskutuję z ceną.

wtorek, 25 lutego 2020

Refleksje po ankiecie

Dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w twitterowej ankiecie:




Wiem, że wyników nie można traktować poważnie ze względu na zbyt małą grupę, specyficzne grono czytelników (tzw. bańka informacyjna) i światowe zaniepokojenie koronawirusem. Jednak wyniki są dla mnie bardzo ważne, ponieważ pokazują, że jesteśmy gotowi na zmianę.

Pamiętam jak byłem w 1997 roku na obozie w Szwecji i kolega kupił w McDonaldsie wegańskiego burgera McGarden. W Polsce jakiś czas później pojawił się WieśMac z soczystym mięskiem. Pierwsza wegeteriańska restauracja z jaką się zetknąłem to był chyba GreenWay w Gdańsku ok. 2003 roku. Obecnie w Trójmieście jest mnóstwo wege knajpek i kilka małych sieciówek (np. BioWay, Falla), ale to od koncernów typu McDonalds, Burger King czy KFC wyjdzie masowa zmiana nawyków (niestety).

Teoria o szykowaniu przez ludzkość pandemii poprzez masowe hodowle zwierząt nie jest nowa. Historycznie możemy znaleźć liczne przypadki, kiedy wymierały całe cywilizacje, jak choćby imperia indiańskie po przybyciu Hiszpanów. To nie konie i armaty pokonały Indian, a przywleczone choroby, w tym zwykły katar, który tysiące lat wcześniej przeszedł na ludzi od hodowanej trzody. Jednak najgorsze zaczęło się wraz z przemysłową hodowlą zwierząt. Antybiotyki, hormony, stłoczenie zwierząt w fabrykach. Przez dziesiątki lat dodawano antybiotyki do pasz, bo dzięki nim zwierzęta szybciej przybierały na masie. W skali ludzkiej to krótki okres, natomiast w skali bakterii to całe epoki, w których ewoluują organizmy odporne na leki.

Tylko w XXI wieku mieliśmy kilka globalnych epidemii wirusowych. Bogacące się biedne społeczeństwa jedzą wszystko co chodzi i adaptują wirusy do ludzkich organizmów. Jednak zagrożenie czai się wszędzie: świńska grypa pojawiła się w USA w 2009 roku i jest śmiertelnie niebezpieczna dla dzieci i osób starszych. Szczęśliwie wszystkie epidemie udało się zdusić.

Najgorsze jest to, że nawet jeśli uda nam się szczęśliwie przetrwać dzisiejszą epidemię koronawirusa, statystycznie za kilka lat pojawi się kolejne zagrożenie. Zmutuje na jakiejś kurzej farmie, fabryce świń czy przejdzie z małpy, którą musi zjeść jakiś cymbał z Afryki, albo chiński koneser wyszukanych mięs. Niestety nie możemy wykluczyć, że któraś pandemia nie zacznie się w Polsce.


piątek, 21 lutego 2020

Jak inwestować w budowlankę

Uwaga, uwaga! Dziś prezentuję najważniejszy wykres, który jeśli nie przyniesie wam milijonów, to przynajmniej uchroni was przed bankructwem na GPW. Na przykładzie czysto wirtualnej spółki Budex (nie mylić z Budimexem, który skutecznie broni się przed takim scenariuszem) poznamy kiedy kupować spółki budowlane, a kiedy nie tykać ich nawet kijem.



Warunki pomocowe, żeby zarobić 100-10000%:

- spółka budowlana z gałęzi budowlanki, która jeszcze nie była grana (były już np. autostrady, stadiony, koleje),

- początek koniunktury, zapowiedzi wielkich kontraktów rządowych, Polska dogoni Niemcy, ale spółka jeszcze nie weszła na budowę,

- silny trend wzrostowy.

Kiedy uciekać, żeby nie stracić 90-99.99%:

- start realizacji kontraktu - definitywnie uciekać, szansa że spółka przetrwa kontrakt nienaruszona jest bliska 0,

- zapowiedź wysokiej dywidendy w trendzie spadkowym, gdy spółka realizuje kontrakt - ktoś chce się wysypać,

- bessa na szerokim rynku.

Pamiętajcie o tym, gdy WIG_BUDOW znowu odbija i chodzą plotki o Centralnym Porcie Lotniczym.

wtorek, 18 lutego 2020

Potrzebny spokój

Spokój jest potrzebny także na rynkach. Jeśli chcemy rosnąć, VIX powinien spaść na dłużej poniżej 15:


Pamiętacie jeszcze monotonne bicie małymi kroczkami rekordów na S&P500 w 2017?


Tak było; miesiąc w miesiąc, tydzień w tydzień, aż do euforii i krachu na najsłabszych globalnych ogniwach. Rok, dwa, to scenariusz pozytywny.

A negatywny:


3 wyłamania zanikającej płynności:
- krach 2008
- krach 2011
- załamanie 2018 i początek globalnej bessy.


piątek, 14 lutego 2020

Subiektywny przegląd spółek na B

Zastrzeżenie: nie biorę odpowiedzialności za niczyje decyzje. Wpis nie jest rekomendacją, tylko moim czysto subiektywnym spojrzeniem na spółki, które wydają mi się ciekawe.

BKM (Polski Bank Komórek Macierzystych):


Nie czuję się komfortowo posiadając takie spółki, niemniej widzę podstawy do kontynuacji trendu wzrostowego po wielkiej konsolidacji 2018-2020. Spółka wzrostowa, kontynuuje ekspansję w Europie i zwiększa przychody. Nie pozbawiona ryzyk, padają pytania o cały sens biznesowy trzymania komórek macierzystych, z drugiej strony spółka prowadzi badania nad immunoterapiami nowotworów. Nie znam się na tym, ale widać, że dywersyfikują biznes w swojej specjalizacji.



BRG (Berling)


Spółka maszynka do robienia pieniędzy, która nie chce się tymi pieniędzmi dzielić z mniejszościowymi udziałowcami. Przy 75 mln kapitalizacji mają już 55 mln gotówki na koncie. Zysk za ostatnie 12 miesięcy 9.7 mln. Wskaźnik Altmana to kosmiczne 21.45. Równie wysoka jest chyba tylko frustracja akcjonariuszy pozbawionych szans partycypacji w rozwoju spółki.


BRS (Boryszew)


Zastanawiałem się czy dawać tę spółkę. Jedna z dwóch ostatnich "pereł" ze sławnej dawno temu stajni Karkosika. Poza Borkiem został już tylko Skotan :D Wskaźnikowo nie wygląda źle, a technicznie... cóż, popatrzmy:

1999 - hossa zrealizowana
2002 - hossa mocno zrealizowana
2009 - hossa mocno zrealizowana
2013 - hossa przespana
2016 - hossa zrealizowana
2020 - ?

Czy legendarny Midas jeszcze raz zrobi z nas krezusów?


środa, 12 lutego 2020

Holistyczna teoria rozwoju cz. 3: dieta i zdrowie

Chory człowiek pragnie tylko jednej rzeczy,
Zdrowy człowiek pragnie 10 tysięcy innych.
Konfucjusz (podobno)

Dieta

Wracam do cyklu zapoczątkowanego w 2018 roku. W części drugiej opisałem praktykę postu i medytacji. Od tamtego czasu wydłużyłem posty częściowe (okienko w którym nie spożywam pokarmu) do 16-18 godzin oraz wprowadziłem posty 24-godzinne raz na tydzień-dwa (zależy od intensywności treningów).

Nie wynika to z jakiegoś planu. Nie mam żadnego wyznaczonego celu. 16 godzin to podobno optymalna długość, ponieważ wtedy organizm zaczyna proces autofagii: zjada zużyte i uszkodzone komórki, wirusy, stany zapalne (spotkałem się też z informacjami, że potrzeba na to 18 godzin). Stąd warto raz na jakiś czas przeprowadzić post dłuższy. Na razie nie mam motywacji i czasu do postu liczonego w dniach, natomiast 24-godzinne są całkiem fajne. Po pierwsze i tak nie odczuwam już głodu (a raczej łaknienia, bo prawdziwy głód to termin zapomniany już przez naszą przejedzoną cywilizację). Po drugie łatwo je wkomponować w okres dobowy: zaczynam post o 16 jednego dnia, kończę o 16 drugiego i potem przez 2 godziny mam okienko żywieniowe.

Fajne jest także obserwowanie i poznawanie swojego organizmu w trakcie postu. Po ok. 20 godzinach nie jestem już w stanie usiedzieć przed komputerem; co chwilę krążę po pokoju, boksuję z cieniem, wyskakuję schłodzić się i dotlenić na balkon, robię pompki. Wyostrzają się zmysły i myślenie. Płacę za to jednak słabszym snem po poście. Jestem zbyt pobudzony, czasem odczuwam lekki ból głowy.

Jest też teoria, że produktem ubocznym autofagii jest nie tylko energia, ale przede wszystkim aminokwasy, które służą do budowy nowych białek organizmu. To tłumaczyłoby dlaczego nie tracę mięśni, mimo lat spożywania znacznie mniejszych ilości białka (i to tych "gorszych", bo roślinnych), niż oficjalne zalecenia, jednocześnie uprawiając sport "ekstremalny". Np. czasami najbardziej chce mi się zjeść na obiad ziemniaki z surówką. Kiedy jestem gościem na obiedzie wszyscy traktują ten zestaw jak dodatek do mięsa i patrzą na mnie z litością "może ci chociaż jajko usmażę". A dla mnie parujące ziemniaczki z burakami, kiszonym ogórkami i gotowaną kapustą to prawdziwa uczta.

Ok, ale po co ten przydługi wstęp do wpisu o diecie? Ponieważ teoria rozwoju jest holistyczna :) Codzienne drobne praktyki powtarzane latami doprowadzają nas do realizacji wielkich celów. Półtora roku temu pisałem, że kończę jeść ok. 20.30, obecnie przeciętnie koło 17. Nie planowałem tego wcześniej, ale wraz z postępującymi efektami (opisane tutaj sprzężenie zwrotne) organizm sam sygnalizował, że lepiej śpi kiedy nie musi trawić.

W kwestii diety napisałem już cykl, który nadal jest aktualny. Może zmieniłbym akapity o jajkach i tłuszczach nasyconych, bo jak twierdzi dietetyk Damian Parol ich wysokie spożycie (szczególnie u osób z cukrzycą) zwiększa ryzyko zawału serca. Z drugiej strony kontekst w jakim to pisałem (lepsze to niż utwardzone margaryny i cukier) jest raczej jasny.

https://podtworca.blogspot.com/2014/05/dieta-cz1-system-wierzen.html
https://podtworca.blogspot.com/2014/06/dieta-cz2-wybor.html
https://podtworca.blogspot.com/2014/09/dieta-cz-3-natura-paleo-i-wege.html
https://podtworca.blogspot.com/2014/11/dieta-cz-45-sodka-smierc.html
https://podtworca.blogspot.com/2014/12/dieta-cz-55-jestes-tym-co-jesz.html



Zdrowie

Dieta jest fundamentem zdrowia, dlatego postanowiłem opisać oba zagadnienia w jednym artykule. Czy zdrowie jest niezbędne do rozwoju? Niekoniecznie, historia ludzkości roi się od schorowanych geniuszy. Ale mnie interesuje rozwój w długim terminie. Nie jest sztuką urodzić się w bogatym kraju, nasiąknąć nowymi prądami intelektualnymi, kulturalnymi, zmiksować to wszystko z domieszką chaosu, rozbłysnąć na całym świecie i zgasnąć przed 30-stką. Wśród miliardów ludzi zawsze tacy będą, podobnie jak zawsze ktoś trafia szóstkę w totka. Sztuką jest być zwykłym człowiekiem, który świadomie wyrasta ponad swoją przeciętność.

Holistyczna teoria rozwoju zajmuje się osiągnięciem pełni za życia. A do tego potrzeba czystego umysłu, który osiągamy dzięki zdrowemu i silnemu ciału. Idealnie oddaje to cytat z początku wpisu. Stąd te wszystkie posty, bieganie, dieta roślinna, hartowanie zimnem i ćwiczenia oddechowe.

Cykl:

https://podtworca.blogspot.com/2018/08/holistyczna-teoria-rozwoju-czowieka-cz-1.html
https://podtworca.blogspot.com/2018/09/holistyczna-teoria-rozwoju-cz-2.html

sobota, 8 lutego 2020

Newconnect - okazja czy pułapka?

10 lat spadków na Newconnect skutecznie zniechęciło większość inwestorów do zaglądania na ten rynek. Ba, stracona dekada na GPW wyklarowała wśród wielu starych wiarusów mniej więcej taki zestaw zasad:

- omijać szerokim łukiem spółki budowlane,
- omijać szerokim łukiem banki,
- omijać szerokim łukiem Newconnect,
- omijać szerokim łukiem spółki Skarbu Państwa.

Zasady te zostały okupione ciężkimi stratami, więc przestrzeganie ich skutecznie chroniło portfele. Jednak na giełdzie tylko zmiana jest pewna i nie można wykluczyć, że pewnego dnia ominięcie szerokim łukiem którejś z wymienionych klas aktywów okaże się błędem. Sam popełniłem błąd dystansując się od hossy na spółkach gamingowych.

Początek roku na Newconnect przyniósł bardzo silne wzrosty:


Przebicie szczytu z 2017 roku byłoby pierwszym poważnym sygnałem długoterminowej zmiany trendu.

Co ciekawe, wyceny są już najwyższe od 2011 roku:



Jestem świadom, że:

- indeks ciągną fotowoltaika + gaming,
- płynność na większości spółek nie istnieje, zaangażowanie kilku tys. na pozycję jest trudne, a wyjście możliwe tylko na podbitce.

Tutaj panują inne reguły gry, jednak nie oznacza to, że nie można zarobić paru groszy, szczególnie w czasie przypływu. Podam 2 przykłady spółek, które fundamentalnie wyglądają bardzo atrakcyjnie i nie rozpoczęły jeszcze trendu wzrostowego (co wcale nie oznacza, że go rozpoczną). Niewielkie pakiety obu spółek posiadam w portfelu (w myśl zasady 'put your money where your mouth is').

Nikogo absolutnie nie zachęcam do kupna, jeśli tutaj wtopisz, to szansa wyjścia bez znacznego obsunięcia jest niska. Kolejny raz odwołam się do swojej strategii: otwierać bardzo wiele pozycji z wysoką szansą zysku i dać działać statystyce. Dla mnie nie jest problemem kupić niepłynną spółkę z NC i zakopać na kilka lat. Praktyka pokazuje, że na dobrej spółce raz na jakiś czas ni stąd, ni zowąd pojawia się kapitał, podbija kurs, czasem o kilkaset % i pozwala zamknąć pozycję z atrakcyjnym zyskiem.

Pierwsza spółka to UHYECA:

Spółka działa jako kancelaria biegłych rewidentów. Posiada doświadczenie w badaniu sprawozdań finansowych, oraz prowadzeniu księgowości wielu podmiotów gospodarczych o różnej specyfice oraz doradztwie podatkowym. ECA S.A. jest także Autoryzowanym Doradcą oraz Firmą Partnerską Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.


Wskaźniki:

Kapitalizacja                             3,37 mln zł
Wartość księgowa                     11,91 mln zł
Zysk operacyjny 12m             0,41 mln zł
Przychody 12m                     13,87 mln zł
Zysk netto 12m                     0,35 mln zł
Stan gotówki w kasie             2,12 mln zł
Wskaźnik ogólnego zadłużenia  22%
Wskaźnik Altmana                     8,24

Dywidendy:
2019 0,03 4,29%
2018 0,06 9,23%
2017 0,06  5,66%
2016 0,04 2,74%
2015 0,04 2,82%

Długoterminowy trend spadkowy nie został póki co odwrócony.


Druga spółka - PTW:

Polskie Towarzystwo Wspierania Przedsiębiorczości SA

Grupa PTWP zajmuje się wydawaniem specjalistycznych pism oraz portali internetowych. Koncentruje się na wybranych obszarach tematycznych obejmujących: przemysł i gospodarkę (miesięcznik gospodarczy Nowy Przemysł, wnp.pl), rynek nieruchomości (propertynews.pl), FMCG (magazyn Rynek Spożywczy, portalspozywczy.pl, dlahandlu.pl), rolnictwo (miesięcznik Farmer, farmer.pl, gieldarolna.pl), medycynę i farmację (miesięcznik Rynek Zdrowia, rynekzdrowia.pl, rynekaptek.pl, infodent24.pl), samorządy i gospodarkę komunalną (portalsamorzadowy.pl) oraz HR (pulsHR.pl).



Kapitalizacja                                25,17 mln zł
Wartość księgowa                        14,11 mln zł
Zysk operacyjny 12m                  9,20 mln zł
Przychody 12m                            78,23 mln zł
Zysk netto 12m                            8,14 mln zł
Stan gotówki w kasie              12,8 mln zł
Wskaźnik ogólnego zadłużenia   45%
Wskaźnik Altmana                      9,07

Dywidendy:
2019 0,77     3,95%
2018 0,71     2,37%
2017 0,37     2,20%
2016 0,29     1,45%
2015 0,33     2,86%


Pamiętajcie: wpis nie jest rekomendacją. Pokazuję tylko, że istnieją na Newconnect spółki z sensownym biznesem, bardzo atrakcyjnymi wskaźnikami, płacące dywidendy. Jeśli twój system gry zakłada otwieranie kilku pozycji na całym portfelu, to zdecydowanie nie są spółki dla ciebie.

wtorek, 4 lutego 2020

Trend z każdego robi durnia lub geniusza

Do tego wpisu przymierzałem się od dłuższego czasu, ale dopiero dzisiejsze pytanie jednego z Czytelników co sądzę o PGE stało się katalizatorem. No właśnie - co sądzę o PGE? Sądzę, że trwający trend ogłupi mnie jeszcze nie raz.

Zacznijmy od wykresu:


Kreski są na siłę, ciężko w trwającym wodospadzie dopatrzyć się jakiegoś mocniejszego wsparcia.

Nieco lepiej wygląda indeks sektorowy WIG_ENERG:



Czy sytuacja PGE jest tak tragiczna? Fundamentalnie nie jest dobrze, spółkę dodatkowo dołują autarkiczne pomysły kacyków z PiS. Dzisiaj np. Sasin zapowiedział, że państwowe spółki nie będą mogły kupować importowanego węgla. Przypomnijmy niedawny raport NIK o kompanii węglowej (rosną koszty, rośnie zatrudnienie, spada wydobycie). W anty-kapitalistycznej gospodarce 2 + 2 = 3 i to właśnie rynek wycenia, nie patrząc póki co na inne scenariusze.

Jak długo i jak daleko może potrwać trend? Teoretycznie graniczną ceną jest 0, ale na razie takiego scenariusza nie zakładam. Myślę, że "najciemniej jest przed świtem" i średnioterminowo jesteśmy blisko wyznaczenia lokalnego dna na polskiej energetyce. Ale nie powiększam swojej pozycji. Uśredniam trochę kontraktami i wywalam na odbiciach, żeby obniżyć cenę pakietów. Uznaję, że się pomyliłem i skupiam się na ograniczeniu strat i doczekaniu do kilku miesięcy wzrostów, jeśli nadejdzie hossa na WIG. Jedynym pozytywem jest to, że im niższe są ceny energetyków, tym mniej ważą w portfelu :)

Popatrzmy na kilka spółek w podobnej sytuacji.

Petrobras:


Brazylijski gigant paliwowy w 7 i pół roku spadł 96% od szczytu.

Lotos:


-88% w półtora roku. Potem wszystko odrobił.

Fundamentalnie nic nie uzasadniało takiej przeceny Lotosa. Jedynym czynnikiem był impet trendu. Wszyscy, którzy analizowali fundamenty spółki w 2008 i twierdzili, że spółka jest warta więcej, na początku 2009 wyszli na durniów. Jeśli któryś z nich nie ciął strat i przetrzymał spadki rzędu 50%, rok później mógł uchodzić za geniusza, który zarobił 100%.

Strategia VALUE (kupowanie tanich spółek z realną produkcją, przychodami, cash flow, dywidendy) przeżywa najdłuższy historycznie kryzys:


Zamiast szacować zyski od lat szacuje się kliknięcia, zapowiedzi tytułów i samochody przyszłości. Taki jest rynek, taki jest trend.



Kapitalizacja Tesli jest wyższa od całej pozostałej wielkiej trójki samochodowej razem wziętej.

Gracze, którzy w swoich strategiach kierują się wyłącznie trendami, dzisiaj święcą tryumfy. Ja nie ukrywam, że lata temu postawiłem na nowy-stary koncept "EM/DM". Czekam cierpliwie na odwrócenie trendu i wielkie zyski z bardzo tanio zajętych pozycji. W gruncie rzeczy jestem zakładnikiem tego wykresu (indeks towarów):


W tym roku zyskałem na tym trendzie na NC:


W latach 2018-2019 uzbierałem kilkadziesiąt spółek często z gotówką na koncie wyższą od kapitalizacji. Płynność nie pozwalała otworzyć dużych pozycji, ale kiedy WIG20 zaczął się sypać, wzrosty na NC podtrzymały portfel. Jeśli na Newconnect wybuchnie fala eurofii, pojawi się odpowiedni wolumen, żeby wyjść.

Jednakże jeśli GROWTH/VALUE wejdzie w poziomy manii, wyjdę na durnia. Będę mógł się tylko przyglądać jak Tesla mknie na Marsa, a PKO, PGE czy Azoty spadają z C/wk 0.3 na 0.15. Historyczne ryzyko na GROWTH będzie rosło, historyczna okazja na VALUE będzie rosła, a ja wyjdę na durnia, ponieważ stan konta nie będzie rósł. Może też być inaczej - część spółek z portfela wejdzie w stany bańkowe i zarobię dużo pieniędzy. Wyjdę na "geniusza", bo przypadkowo odpali trend na jakiejś części moich aktywów.

Jestem strategiem, oceniam potencjały, ryzyko, kalkuluję ile mogę stracić i buduję pozycję. Podam Wam przykład. Spółka Ulma:


Po rozpoczęciu trendu wzrostowego na początku 2005 roku w 2 lata można było zarobić 4700%. Potem mocna bessa i 10 lat letargu w trendzie bocznym. Fundamenty obecnie:

Kapitalizacja                 283,80 mln zł
Wartość księgowa         329,04 mln zł
Zysk operacyjny 12m   53,45 mln zł
Przychody 12m             223,15 mln zł
Zysk netto 12m             42,64 mln zł
Gotówka w kasie          53,85 mln zł
Zadłużenie                    16%
Wskaźnik Altmana       12,85
Stopa dywidendy          8,85%

Szacuję:

AT - konsolidacja w wielkim trójkącie, na wsparciu trendu wzrostowego,
AF - miodzio,
Cykle - światowe wskaźniki wyprzedzające budują dołek lub startują do wzrostów z niskiej bazy.

Ryzyka:
- zdjęcie z giełdy po cenie "godziwej",
- trup w szafie, nieujawniony lub ukryty w sprawozdaniach.

Wnioski:
- ryzyko otworzenia pozycji na obecnym poziomie jest bardzo niskie,
- potencjał zysku - w przypadku kontynuacji trendu bocznego solidna dywidenda; w przypadku startu trendu wzrostowego sky is the limit.

Może jutro wypadnie trup z szafy i sytuacja się zmieni, jednak takich spółek mam dziesiątki. To są tykające bomby czekające na zapłon. Jeśli taka spółka odpala trend wzrostowy,  100% zysku nie jest niczym nadzwyczajnym. Może CDR zrobi kolejne 100% i trend followerzy znowu zatryumfują, ale dla mnie ryzyko na nim jest za wysokie, odwrotnie niż na Ulmie.

sobota, 1 lutego 2020

Jaka Polska?

Nie śledzę od lat polityki, ale od pytań o Polskę nie można uciec. W tym wpisie przedstawię Wam jak postrzegam kilka kwestii w krótkim i długim terminie, żebyście lepiej rozumieli dlaczego popieram pewne szalone pomysły np. ekologów, wegetarian czy cyklistów.

Cel istnienia państwa

Obecnie przyjmuje się, że celem istnienia państwa jest zapewnienie obywatelom dobrobytu. Wszelkie dyskusje polityczne sprowadzają się do dbania o interesy różnych grup, pozycji państwa na arenie międzynarodowej i całej masy nudnych walk ideologicznych.

Szczęście, dobrobyt, dostęp do gwarantowanych usług, spełnienie w życiu są naturalnymi potrzebami prawie każdego człowieka, jednak natura/wszechświat ma to w dupie. Jak pokazuje historia: jedna epidemia, uderzenie asteroidy, wybuch wulkanu, wędrówka ludów wypartych przez brak wody/wojnę/choroby może obrócić w perzynę całą cywilizację. Jednego dnia ludzie martwią się, że mają mniejszy powóz od sąsiada, kolejnego mogą stracić wszystkie dzieci, dobytek i sens życia.

Dlatego na pierwszym miejscu państwo powinno zapewnić społeczeństwu przetrwanie egzystencji w obliczu nagłej globalnej tragedii. Jaki sens ma kultywowanie 1000 lat historii (lub tworzenia na nowo w zideologizowanych społeczeństwach), jeśli to wszystko może za 2 pokolenia zniknąć? Sens jest logiczny: kontrola mas. Im głębiej wdrukuje się ludziom hierarchię określonych wartości, tym łatwiej sterować ich odruchami. Po prostu jeśli jakiś system głosi, że należy stosować się do zasad A, B, C, a z nich logicznie wynika D, to można mieć pewność, że jeśli postąpisz wg A, B, C, to zrobisz też D.

Które narody przegrywają

Dlatego właśnie biedne, skorumpowane, rządzone od setek lat przez te same oligarchiczne klany państwa stawiają na nacjonalizm. Tam gdzie stado jest ważniejsze od jednostki, możesz mieć pewność, że dobrobyt społeczeństwa jest tylko tymczasowy, wynika z posiadania jakiegoś rzadkiego surowca czy szczęśliwego splotu wypadków.

Przegrani skupiają się na przeszłości, utrzymaniu porządku społecznego. Ci, którzy kwestionują ten porządek są eliminowani: fizycznie, poprzez emigrację lub wewnętrznie poprzez rozpijanie, napuszczanie na siebie grup.

Które narody wygrywają

Przetrwają tylko ci, którzy myślą o przyszłości, mają rozwój i dostosowanie do zmian we krwi. To nie oznacza negowania swojej historii. Wręcz przeciwnie: im więcej faktów znamy, im więcej prawdy o sobie i czasach przeszłych jesteśmy w stanie wydobyć, tym lepiej poradzimy sobie w przyszłości.

Zwycięzcy nie skupiają się tylko na swoim grajdołku. Szukają prawd uniwersalnych, tego co łączy ludzi ze wszystkich minionych cywilizacji. Są świadomi, że państwo to nie wszystko, istnieją prawa wyższego rzędu, wobec których pojęcia narodu, państwa czy religii są tylko iluzjami.

Jaka przyszłość

Nie potrzeba wielkiej wnikliwości, żeby odgadnąć jakie będą trendy przyszłości (a właściwie już teraźniejszości):

- Zmierzenie się z ociepleniem klimatu, bo brak wody może pchnąć miliony ludzi do niekontrolowanej emigracji, która rozsadzi państwa rozwinięte (podobny kataklizm zdarza się co kilka tys. lat).

- Uniezależnienie od paliw kopalnych, wykorzystanie energii słonecznej do napędzania gospodarki i eksploracji kosmosu.

- Zapobiegnięcie globalnym epidemiom z powodu postępującej koncentracji ludzi i powszechnego transportu. W historii zdarzały się zarazy, które zabijały nawet połowę populacji. Epidemia z czasów Justyniana zapoczątkowała kilkaset lat wieków ciemnych, czarna śmierć przetrzebiła Europę, katar przywieziony przez Hiszpanów wybił większość Indian Prekolumbijskich.

- Stworzenie systemu recyklingu, nim odpady przemysłowo-konsumpcyjne zatrują środowisko. Dzisiaj już nawet hulajnogi, rowery i wagi są elektroniczne, poziom nasycenia odpadów szkodliwymi substancjami rośnie w sposób niekontrolowany.

- Zapobiegnięcie przeludnieniu w państwach rozwijających się, bo każde bogacące się społeczeństwo zaczyna od konsumpcji, stawiając dbanie o środowisko na ostatnim miejscu. Takie miejsca stają się wylęgarnią przyszłych epidemii, które w pierwszej fazie zniszczą właśnie te społeczności. Jeszcze gorzej jest w czasie globalnych recesji - wystarczy iskra, by ludzie chwycili za maczety i wyrzynali sąsiadów.

- Stworzenie systemu wczesnego ostrzegania i likwidacji zagrożeń z kosmosu. Jeden meteor może zakończyć historię homo-sapiens, wtedy nikt nigdy nie dowie się już o Bogu i Polsce.

Oczywiście kiedy o takich sprawach mówi Bill Gates, zaraz pojawiają się teorie spiskowe, że planuje eksterminację.

W jaki sposób implementowane będą zmiany

W celu zapobieżenia epidemiom i zużyciu środowiska państwa rozwinięte zrezygnują z masowych hodowli zwierząt. Pomijając aspekt etyczny i zdrowotny (ludzie spożywają kilka razy więcej mięsa, niż potrzebują), fabryki mięsa są gigantycznym marnotrawstwem. Przemysł od dawna może wytworzyć wysoko wartościowe białko z roślin wykorzystując zaledwie 20% zasobów (areały, woda) przy znacznie mniejszej emisji gazów cieplarnianych.

Zakładając, że zostawiono by tradycyjną hodowlę, np. bydło na łąkach czy drób w gospodarstwach, podaż mięsa wróciłaby do poziomów sprzed rewolucji przemysłowej. Wyszłoby to ludziom na zdrowie, nie umniejszając jakości potraw. Ale jeszcze ważniejsze byłoby radykalne ograniczenie ryzyka epidemii. Obecnie w fabrykach mięsa dodaje się do wody i pasz w przypadku choroby zwierząt antybiotyki. Niektórzy mimo niedawnego zakazu faszerują zwierzęta antybiotykami tylko po to, by szybciej rosły. W takim środowisku pytanie nie brzmi już "czy zmutuje jakiś niebezpieczny wirus, czy odporna na antybiotyki bakteria", ale "kiedy".

Rozwinięte kraje, które dzięki odejściu od masowych hodowli oddadzą połowę ziemi przyrodzie. Brak koncentracji jednego gatunku i różnorodność biologiczna stworzą naturalne bariery zatrzymujące ewentualne zarazy. Ludzie przestając jeść zwierzęta radykalnie ograniczą ryzyko przejścia wirusów z innego gatunku.

To nie będą pokojowe procesy, UE tradycyjnie zabrała się do sprawy odgórnie i rozjuszyła farmerów w Holandii, Francji i Hiszpanii. Ale oni już wiedzą co będzie i idą do przodu. A my?

Inwestycje w energię odnawialną, recykling, loty w kosmos. Stworzenie rozproszonej sieci, węzłów energetycznych, nowych rodzajów baterii - to gigantyczne wyzwanie cywilizacyjne. Zajmuje się tym najbardziej szortowana spółka świata - Tesla. Spółka droższa już niż Ford i GM razem wzięte. Wszyscy patrzą na fundamenty, brak zysków i mikro przychody (do kapitalizacji), więc grają na spadki. Nie przychodzi im do głowy, że po drugiej stronie może stać rząd USA, który w pewnym momencie doszedł do wniosku, że tradycyjne firmy motoryzacyjne, elektrownie i NASA z tysiącami związków zawodowych, programami emerytalnymi i wiążącymi ręce procedurami nie wykonają technologicznego skoku. W państwie kapitalistycznym opłaca się dać kontrakty młodym, ambitnym ludziom i wyznaczyć kosmiczne cele, a oni się rzucą by je zdobyć.

Jaki kierunek obrała Polska

Polska w tym niekończącym się wyścigu wybrała drogę biedaków. Najważniejsze to spokój społeczny, tradycja, związki zawodowe górników i polskie mięso. Pełne brzuchy, bezpieczeństwo,  przewidywalność; jakieś tam epidemie czy kosmiczne zagrożenia to czysta fantazja. To nic, że należymy do najbardziej zagrożonych na brak wody państw - i to nie z powodu klimatu, a własnych decyzji o osuszaniu bagien i torfowisk. Nie ma planu ani woli do zmiany tego stanu rzeczy. Postępujące uzależnienie od komfortowego życia uwrażliwia nas na czarne łabędzie - rzadkie, "niespodziewane" kataklizmy, cofające cywilizacyjnie o epokę. Rządzący Polską PiS jak na razie przeciwstawia powodziom i suszom modlitwę o deszcz lub jego brak. Daleko tak nie zajedziemy.

We Wrocławiu naukowcy hodują bakteriofagi (wirusy atakujące bakterie) do leczenia ciężkich zakażeń, w Toruniu budują elementy łazików marsjańskich. Gdybyśmy mieli jednego polityka z wizją i zacięciem, potworzyłby z tymi ludźmi startupy stawiające za cel największe współczesne wyzwania ludzkości. Firmy dostawałyby intratne kontrakty od rządu na rozwiązywanie trudnych problemów, wchodziłyby na giełdę i budowały podwalinę przyszłej polskiej potęgi. Te działania wymagają ułamek kwoty przeznaczanych na dotowanie nierentownych państwowych kopalni. Rozkładają ryzyko na przedsiębiorców, akcjonariuszy i państwo, zagospodarowałyby najlepszych, którzy stąd emigrują.

Zamiast tego rząd wraca do PRL-owskich korzeni: za ogromne pieniądze konsoliduje przedsiębiorstwa, odkupuje od zagranicznego kapitału, usuwa konkurencję sprawniejszych prywatnych firm. Coraz większa część gospodarki Polski uzależniona jest od kondycji państwa. Firmy nie mają tworzyć wartości, którą reprezentuje zysk, tylko spełniać nieokreślone cele społeczne.  Przy obecnych wycenach na giełdzie firmy kontrolowane przez PiS tracą możliwość pozyskiwania kapitału ze źródeł innych niż państwowe. W takim środowisku wystarczy jeden regionalny kryzys lub kryzys w samej Polsce i wszystkie firmy leżą jak pod koniec lat 80-tych.

W kwestii klimatu Polska obiera najbardziej niebezpieczną rolę: kozła ofiarnego.

Koncepcja kozła ofiarnego

Ofiary z ludzi i zwierząt są stare jak ludzkość. W każdej społeczności występują różne napięcia. Nie istnieją stabilne systemy. Istnieje jednak silna potrzeba zachowania istniejących quasi-stabilnych hierarchii. W momencie gdy napięcia przekraczają wartość graniczną, najszybszym sposobem na spuszczenie powietrza jest poświęcenie tzw. kozła ofiarnego. Spalenie czarownicy na stosie, ukamienowanie cudzołożnicy, ukrzyżowanie proroka, skomasowanie całej niechęci na jednym z polityków. Akt przemocy nie rozwiązuje problemu, ale agresja zostaje na jakiś czas rozładowana.

Kozły ofiarne występują także na poziomie organizacji, narodów i państw. Najbardziej znanym przykładem jest los Żydów w czasie II Wojny Światowej.

Jeśli z powodu zmian klimatycznych powstanie jakiś kryzys globalny, rozpocznie się polowanie na czarownice. Największym trucicielom (Chiny, USA) nikt nie podskoczy, ale już taka Polska spełnia rolę kozła idealnie:

- Publicznie krzyczy o swoim uzależnieniu od węgla i braku chęci do zmian (żeby przypodobać się elektoratowi). Przewodzi państwom blokującym "zielone reformy", zamiast uciec do przodu: wymagać całościowego przeliczania CO2/obywatela, działać tam gdzie mamy atuty.

- Publicznie opowiada się za obroną mięsa, choć to właśnie na tym polu Polska mogłaby przyjąć rolę pioniera w promowaniu ekologicznej, humanitarnej hodowli zwierząt. Największe problemy mają posiadacze fabryk zwierząt jak Holandia czy Dania, ale oni będą jednym głosem mówić o 'eko', a gębę krzykacza weźmie na Polskę PiS. Polscy rolnicy mogliby najbardziej skorzystać na ograniczaniu przemysłowych hodowli na świecie, tylko do tego trzeba stworzyć im warunki. Jak na razie rząd nie przedstawił im nic konstruktywnego poza "ani guzika nie oddamy".

- Naciski USA na wypłaty "odszkodowań", przypisywanie współudziału w Holokauście. Szansę zwietrzyła już Rosja, która rozprzestrzenia propagandę o polskim antysemityzmie. Nie obwiniam tu polskich władz, które bardzo delikatnie próbują się bronić, popieram teksty premiera Morawieckiego w tej sprawie, ale to nie są skuteczne działania. Przede wszystkim należy uderzyć prawdziwymi liczbami: ilu ludzi współpracowało z Niemcami, a ilu ratowało Żydów. Większość chciała ratować swoje życie i nie można ich za to winić. Zamiast wystawiać się na ostrzał głosząc heroizm Narodu, należy głosić, że zwykli ludzie byli tacy, jak wszędzie - zwykli. To Polskie Państwo stanęło na wysokości zadania: nie splamiło się jak Niemcy i Rosja milionami niewinnych ofiar, nie było obojętne i cyniczne jak USA i Anglia wobec Zagłady. Polskie Państwo powołało instytucje do ratowania Żydów, zrobiło więcej niż Alianci. Polski rząd powinien przejść do ataku: nie wymażecie milionów wymordowanych Polaków, nie zamienicie ich na nazistów. Symbolem obecnej walki powinien zostać Szmul Zygielbojm.

Inteligentna władza przede wszystkim nie daje się wystawić na ostrzał. Niemcy budują elektrownie węglowe, jednocześnie przodując w PR eko i robiąc z Polski truciciela. Zamiast krzyczeć o obronie węgla, PiS powinien wdrażać Narodowy Program Odejścia od Węgla, nawet jeśli realnie robiłby to samo co teraz. Połowa problemów Polski w UE, to wynik prymitywnego chojraczenia - wystarczyłoby wprowadzić zasadę, że syndrom oblężonej twierdzy prezentujemy tylko przed elektoratem, a na zewnątrz udajemy profesjonalistów. Ale nawet to przerasta możliwości intelektualne polityków PiS.


Podsumowanie

Moje wkurzenie na rządzących to nie efekt jakichś głupich przepychanek na poziomie PO vs PiS, TVN vs TVP. Nie jestem w stanie obejrzeć wiadomości. Jestem wkurzony, że rządzi nami stary człowiek, nie rozumiejący współczesnych wyzwań, otoczony bandą miernych przydupasów. Polska jest bezbronna wobec globalnych zagrożeń a żadna partia nawet nie porusza tego w debacie publicznej. Nie ma żadnej wizji rozwoju poza budową lepszego, bo niezależnego od Rosji PRLu. A jak się nie uda - to przez Unię.

Społeczeństwo, które nie stawia przed sobą wielkich wyzwań jest skazane na rozpad. Byliśmy pod Rosją, byliśmy biedni, jesteśmy w Unii, wzbogaciliśmy się. Czas wyjść z tej podległości, wnieść coś trwałego dla ludzkości i zbudować cywilizację.