piątek, 26 lutego 2010

Dziennik transakcji 4w02.2010, ropa, strategia

Ostatni tydzień lutego skończyłem prawie neutralnie (wynik +70zł), choć jeszcze wczoraj było znacznie lepiej. Grałem wyłącznie kontraktami na PKO i PKN, co wynika z przyjętej strategii, którą na koniec opiszę.

Cały miesiąc zakończony wynikiem +689.21, który uważam za całkiem dobry, jeśli wziąć pod uwagę, że na konta maklerskie przelałem ok. 15 tys. Dziś zmienia się lokata 1-dniowa w mBanku - kwota minimalna została obniżona z 10k na 1000, więc przeleję kolejne środki, żeby operować 20 tys.

Na koniec stycznia przedstawiłem wykres FW20, w którym pokazałem możliwy scenariusz zachowania indeksu - najpierw głębsze spadki a potem powrót do poziomu z wygaszenia ostatniej serii kontraktów. Czas na spadki wg tamtej koncepcji już się wyczerpał:


Przedstawiałem również inny scenariusz, w którym "należy się" jeszcze spadkowa 5-tka. Pod ten scenariusz otwierałem w tygodniu s-ki, ale dzisiejsza moc WIG20 wyrzuciła mnie z rynku i zostałem bez kontraktów.

Nadal obstawiam ten scenariusz, zwłaszcza że ropie i S&P500 przydałaby się korekta wzrostów. Na ropie Brent występuje dość ciekawa zależność:

Zielonymi i czerwonymi liniami zaznaczyłem różnicę cen pomiędzy zmianami serii. Obecny trend jest dość przewidywalny - kiedy seria zmienia się na górce, otwieramy krótkie, jeśli w dołku, gramy długie. Niestety zauważyłem to dopiero niedawno i otworzyłem pozycję na spadki na początku lutego.

Na Crude ci, którzy kupili kontrakty na ropę  przed spadkami rozliczyli serię na plusie:

Oba cykle sugerują zamknięcie obecnej serii niżej.

W zanadrzu mam jeszcze scenariusz dynamicznych wzrostów, trwających przez kwartał, ale poświęcę mu odrębny wpis. Wysyp pozytywnych rekomendacji, "super" dane z USA i wyciąganie indeksów przy pomocy ES.F coraz bardziej przekonują mnie do teorii, że banki spekulacyjne spróbują ubrać ulicę w akcje.

Cały czas pokazuję oba scenariusze - kontynuację bessy (kanał WIG20USD) i ostatnią falę wzrostów. Rynek od pół roku nie może się zdecydować na żaden kierunek, co najlepiej widać na SWIG80. Mniej doświadczeni gracze powinni wykorzystać ten czas do opracowania strategii postępowania w zależności od stanu rynku i tak też robię.

Od października 2008 przeżyłem:
1. ostatnią silną spadkową falę bessy
2. dwie silne fale wzrostowe
3. długotrwałą konsolidację.

Nie ważne w którym kierunku podążą indeksy, najważniejsze to umieć odnaleźć się na rynku. Mi się to w miarę udaje dopiero od kilku miesięcy dzięki AT. Znajduję kanał, w którym porusza się indeks i w zależności od nachylenia zajmuję pozycję. Chwaliłem się już, że spartaczyłem fale wzrostowe, ale w konsoli szło mi lepiej. Zarobiłem także na ostatnich spadkach, więc niektóre informacje mogą się przydać tym, których pokiereszowały ostatnie tygodnie.

W lutym wygenerowany został średnioterminowy sygnał spadkowy. Dla mnie oznacza to, że dopóki nie zostanie zanegowany, nie kupuję akcji (chyba że znajdę krótkoterminową okazję) i gram wyłącznie krótką pozycję kontraktami. Jest to najzwyklejsze stosowanie się do zasady "trend is your friend". Dzięki niej nawet jeśli sprzedaję w lokalnych dołkach i kupuję na lokalnych górkach, częściej zarabiam. Choć w lutym popełniałem żenujące błędy, rynek mi wybaczył, bo spadał i wystarczyło przetrzymać otworzoną w złym momencie s-kę, by po kilku dniach zamknąć ją z zyskiem.

Tymczasem ze zdziwieniem zauważyłem, że po pierwszych spadkach ludzie brali L-ki i kupowali akcje pod odbicie. Potem się wkurzali, że świat rośnie a WIG leci na pysk. Wykres WIG20 prezentowałem wielokrotnie i choć wyglądał (i nadal wygląda) masakrycznie, większość inwestorów traciła kupując pod prąd (co wnioskuję z forów bankiera i parkietu).

Czyli pierwsza zasada: zdiagnozuj w którym momencie rynku jesteś. Wg mnie średnioterminowo (perspektywa tygodni) jesteśmy w trakcie spadków, długoterminowo (miesiące) mamy boczniaka. W perspektywie lat USA jest w wielkiej bessie (od 2000 roku) a Polska w hossie, choć hossa 2003-2007 ustawiła poprzeczkę bardzo wysoko i nie spodziewam się rychłego pobicia jej szczytów. To były wzrosty pompowane tanim kapitałem z zagranicy dzięki rekordowo niskim stopom procentowym.

Polskę czeka pęknięcie bańki na nieruchomościach, załamanie systemu emerytalnego, przygniecenie odsetkami od zadłużenia, mamy chaos komunikacyjny i rozrośniętą administrację. Socjalistyczny rząd Tuska zaczął podwyżkami dla budżetówki i teraz kombinuje jak zwiększyć podatki. No ale o fundamentach napiszę kiedy indziej.

Zasada druga: inwestuj w instrumenty, które rosną w danym trendzie średnioterminowym. Jeśli trend jest boczny, wyszukuj spółki, które generują mocne sygnały (wybicia z trójkątów, odbicia od wsparć/oporów kanału) i inwestuj w nie krótkoterminowo.

Na razie tyle - w przyszłości napiszę o wielkości pozycji, psychologii i stopie zwrotu, ale na razie za słabo to jeszcze czuję. Znam teorię, ale nie zawsze się do niej stosuję, dlatego na razie ćwiczę. Jak będą sukcesy, to się pomądrzę ;)

2 komentarze:

  1. Coraz bardziej mi sie podobają Twoje wpisy dedek, ale zdecydowanie nie podoba mi się to strasznie pesymistyczne podejscie do naszego kraju ;) system emerytalny w żadnym kraju w europie nie jest idealny, zadluzenia rekordowego tez nie mamy itd. tu chyba troche przesadzasz, ale ogólnie fajnie, że powoli klaruje Ci się system i co najwazniejsze przynosi zyski :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O tym jak aktywni Polacy zmieniaja rzeczywistosc moglbym napisac duzo cieplego. Np. zapisalismy corke do przedszkola, ktore zbudowala z mezem babka. Zapozyczyla sie, sprzedala mieszkanie i wybudowali duzy dom, ktorego wieksza czesc sluzy za przedszkole. Zorganizowali to wzorowo.

    A polskie panstwo zamiast takim ludziom pomagac (np. zbudowac droge dojazdowa do przedszkola) mnozy hiper-szczegolowe przepisy, ktore nic nie wnosza poza tym, ze przeszkadzaja zyc i sie wykluczaja nawzajem.

    Niedawno przywiozlem pity do wypelnienia za zeszly rok - masa roznych numerkow, ksiazeczki jak wypelnic. Po co to wszystko? Czym sie kierowali ludzie, ktorzy stworzyli ten system? W kraju anarchistycznym jak Polska, gdzie malo kto stosuje sie do podstawowych zasad jak sprzatanie po swoim piesku, szefowie mafii sa rencistami a w szarej strefie robi kilkadziesiat procent pracujacych, czlowiek uczciwy jest zwiazany tonami przepisow.

    Komunikacja lezy, 100 lat temu za Niemca byly lepsze polaczenia (porownajcie mapy kolejowe wtedy i teraz) pomiedzy miastami niz teraz. Jestem bardzo pesymistyczny wobec tego kraju. Wierze, ze bedziemy sie kulac do przodu, ale nie o to przeciez chodzi - chcialbym zobaczyc globalne polskie firmy informatyczne, polska kulture w innych zakatkach swiata.

    Tego nie ma, bo brakuje podstawowej organizacji i komunikacji. A slaby organizm panstwowy ginie. Przerabialismy to ponad 200 lat temu i nie zdzwiwie sie, jesli kiedys Polska znowu zniknie z mapy. A moze internet cos ruszy, zaczniemy sie organizowac oddolnie?

    OdpowiedzUsuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca