piątek, 1 maja 2020

Reminiscencje Twórcy Systemów cz. 6: Programming Linux Games

Jestem wielkim fanem bardzo prostego modelu, który idealnie oddaje jak się czujemy i postępujemy w zetknięciu z jakąś nową dziedziną. Na początku nie wiemy czego nie wiemy, dlatego jesteśmy w fazie “nieświadomej niekompetencji”. Tutaj zachowujemy się różnie: czasem wydaje się, że wystarczy tylko sprawdzić tu, przestawić tam i się zrobi, proste jak drut. A czasem odwrotnie: nie wiadomo z której strony ugryźć, lepiej nawet się nie zabierać. No, ale zaczynamy coś dłubać, oglądać tutoriale i monolit zaczyna rozpadać się na podproblemy. Dociera do nas jak wiele jest niewiadomych - to znak, że jesteśmy w fazie 2: “świadomej niekompetencji”. Odpowiada to lokalnemu dołkowi na krzywej uczenia.



Jeśli jesteśmy wytrwali lub ktoś nam po prostu każe, rozwiązujemy kolejne podproblemy, rozpraszamy chmurę niepewności i przesuwamy się do fazy “świadomej kompetencji”. Wiemy co trzeba zrobić, żeby osiągać konkretne cele, ale musimy się napracować. Ostatnia, 4 faza: “nieświadoma kompetencja” to autopilot. Ktoś przychodzi do ciebie z problemem, rzucasz przez ramię “spróbuj Emacsem przez Sendmail” i dziwisz się, że dalej stoi w przejściu, zamiast brać się do roboty. Na każdy powszechnie występujący problem masz błyskawiczne rozwiązanie, na problemy złożone masz schemat rozwiązania. Ponieważ nie musisz tych patternów wymyślać, wydaje ci się, że są naturalne. Nie pamiętasz godzin spędzonych na łączeniu odpowiednich faktów, które doprowadziły do stanu kompetencji.

Pierwsze dwa lata studiów to z grubsza życie studenckie, nauka żeby zdać, praktyka programowania i SC-CS, czyli StarCraft i Counter Strike. Dorabiam pisaniem elektronikom i telekomunistom programów na zaliczenie. Możecie oceniać to negatywnie, ale wtedy tak było; chłopacy byli przerażeni, bardzo chcieli zdać, nie widzieli innej drogi. Brałem niskie stawki i długo tłumaczyłem program, nim wypuściłem delikwenta. Byłem w tym tłumaczeniu całkiem dobry, na gotowym programie uczyli się więcej niż na zajęciach. A po wyjściu klienta zaraz z chłopakami na piwko do Melmaka, klubu studenckiego w naszym akademiku, żeby przepić wypłatę.

Na trzecim roku CS i Melmak zaczęły mi się nudzić. Dojrzałem wreszcie do Linuxa. Jako młody informatyk byłem na wznoszącej ku fazie świadomej kompetencji. Linux był powszechnie wykorzystywany na uczelni i oferował bogactwo darmowych narzędzi. Przez kilka miesięcy rozpracowuję Red Hata, zmieniam środowisko Borland C++ na  KDevelopa.

Wtedy Leny pożycza mi książkę: Programming Linux Games. Poradnik jak krok po kroku podłączać multimedia, wykorzystując przenośną bibliotekę SDL. Objawienie. Mam już wszystko co niezbędne, żeby pisać gry! Środowisko pracy, język programowania i bibliotekę do obsługi multimediów.

Link do wszystkich części: https://podtworca.blogspot.com/2020/04/reminiscencje-tworcy-systemow.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca