Przyjrzyjmy się dzisiaj bessom na WIG20:
W skali 23 lat widzimy 6 standardowych rynków niedźwiedzia oraz 2 "super-bessy". O ile pierwsza zakończyła się po 9 latach, druga wciąż trwa. Wszystko ma jednak swój kres, także spadki. Dla mnie zarówno linie czerwone, jak i fioletowe sugerują, że odbicie się zbliża, a nagromadzenie pesymistycznych newsów tylko wzmaga szansę na odwrócenie trendu.
Według najbardziej pesymistycznej historycznej analogii (2001-2003) spadki powinny się już zatrzymać, ale jeszcze przez półtora roku nie powinniśmy oczekiwać hossy. Jednak nawet w takim wypadku warto trzymać spółki dywidendowe, bo zwrot z przepływów powinien być zbliżony lub wyższy od lokat.
Choć jestem na giełdzie od 2008 roku, każdy rok potrafi mnie kompletnie zaskoczyć. Nie ważne ile się widziało i przeżyło, zdarzenia z pozoru niemożliwe są powszechne i niemal zawsze toczą się bez mojego udziału. Jestem w końcu racjonalnym graczem i nie obstawiam "niemożliwości".. Ten rok należy do JSW:
Ile fortun urosło w przeciągu ostatniego półrocza? Zapewne ułamek portfeli pogrzebanych przez ponad 4-letnią bessę. W 2009 podobnie zachowały się KGHM i Lotos.
Blog o inwestowaniu, grze na giełdzie, rozwoju osobistym, przemyślenia na temat egzystencji, poszerzanie świadomości. Czasem trochę o żarciu i bieganiu - życie :) Napisz do mnie: deedees małpa o2 kropcia pl
poniedziałek, 26 września 2016
poniedziałek, 5 września 2016
Ratujmy Mariusza Zielke
3 lata temu zrecenzowałem pierwszą powieść Mariusza Zielke. Autor zna polską giełdę od podszewki, 10 lat pracował jako dziennikarz, ma też pociąg do odkrywania prawdy i ujawniania jej w swoich powieściach, a to jak wiemy w ojczyźnie seryjnego samobójcy bywa niebezpieczne. Mariusz Zielke spędził ostatnie 11 miesięcy na pisaniu swojej najlepszej powieści, ale ujawnił coś, co zagraża jego bezpieczeństwu. Dlatego porzucił wszelkie plany finansowe i udostępnia powieść za darmo, abyśmy nie pozostali obojętni. Książkę można pobrać ze strony:
http://www.stopcenzurze.pl
Jeśli kogoś nie przekonał mój chaotyczny wstęp, oddajmy głos samemu pisarzowi:
Trudno w to uwierzyć, ale to historia niemal jak z pierwszego tomu "Millennium" Stiega Larssona. Nagradzany dziennikarz, który przez całe życie walczył z patologiami, zostaje zmuszony do odejścia z pracy, bo trafił na coś, na co nie miał trafić. Nikt go nie chce zatrudnić, bo reklamodawcy są ważniejsi niż czytelnicy. Zakłada więc własną gazetę w internecie i przez dwa lata dokłada wszystkim bez wyjątku: politykom, korporacjom, przestępcom, finansistom. Wierzy, że odwaga zwycięży. Pisze tylko prawdę (nigdy nie przegra procesu), a pisze o sprawach niezwykle ważnych, dotyczących ogromnych pieniędzy i istotnych dla Polski systemowo.
Jednym z tekstów naraża się wpływowemu finansiście, który okaże się skazanym przestępcą, zamieszanym w bardzo dziwne interesy, współpracownikiem trzech służb specjalnych i człowiekiem posądzonym o próbę obalenia rządu. Ten człowiek wytacza dziennikarzowi 5 procesów sądowych, żądając miliona odszkodowania (za pisanie prawdy) i ukarania go w procesie karnym. Do prowadzenia procesów wynajmuje dwie drogie, niezwykle skuteczne kancelarie prawne. Dziennikarz jednak wygrywa wszystkie procesy (nie przez kruczki prawne, tylko dlatego, że pisał prawdę i robił to w interesie publicznym). Ale przegrywa życie, karierę, nie jest w stanie już prowadzić gazety, ciężko mu zarobić na życie. Za każdą ofertą pracy ktoś podąża, by wystraszyć potencjalnego pracodawcę. Ten gość ma cierpieć i nie ma mieć normalnej pracy.
Wtedy dostaje ofertę od innego milionera: opisz historię kryminalną, która mnie dotknęła, a cię ozłocę. Dziennikarz potrzebuje pieniędzy, ale przede wszystkim podoba mu się temat. Zabiera się do przeglądania akt sądowych, bada sprawę i natrafia na wiele niewyjaśnionych wątków: korupcję na wysokich szczeblach i knowań w służbach, tajemniczych agentów i powiązań, wreszcie na serię morderstw. Na kanwie prawdziwej historii pisze całkowicie zmyśloną, niegroźną (według niego) dla nikogo powieść. Powieść życia. Z pewnością najlepszą, jaką napisał. Ale wtedy ujawniają się siły zła i mówią: nie opublikujesz jej. Ta powieść ma zostać spalona, zamknięta w więzieniu, lepiej przemyśl, co robisz, bo ujawnimy „mroczną stronę”.
To nie jest sparafrazowana historia z książki Larssona. To nie jest dmuchana marketingowo opowiastka cwaniaka, który sprzedaje naiwnym swoje książki. To moje prawdziwe życie. Nie mam tylko Salander, która mogłaby mi pomóc w tej walce. Bądźcie moją Lisbeth Salander! Bardzo Was potrzebuję! Mam nadzieję, że moja wojna o prawdę, sprawiedliwość i wolność słowa zakończy się inaczej, niż walka Stiega.
http://www.stopcenzurze.pl
Jeśli kogoś nie przekonał mój chaotyczny wstęp, oddajmy głos samemu pisarzowi:
Trudno w to uwierzyć, ale to historia niemal jak z pierwszego tomu "Millennium" Stiega Larssona. Nagradzany dziennikarz, który przez całe życie walczył z patologiami, zostaje zmuszony do odejścia z pracy, bo trafił na coś, na co nie miał trafić. Nikt go nie chce zatrudnić, bo reklamodawcy są ważniejsi niż czytelnicy. Zakłada więc własną gazetę w internecie i przez dwa lata dokłada wszystkim bez wyjątku: politykom, korporacjom, przestępcom, finansistom. Wierzy, że odwaga zwycięży. Pisze tylko prawdę (nigdy nie przegra procesu), a pisze o sprawach niezwykle ważnych, dotyczących ogromnych pieniędzy i istotnych dla Polski systemowo.
Jednym z tekstów naraża się wpływowemu finansiście, który okaże się skazanym przestępcą, zamieszanym w bardzo dziwne interesy, współpracownikiem trzech służb specjalnych i człowiekiem posądzonym o próbę obalenia rządu. Ten człowiek wytacza dziennikarzowi 5 procesów sądowych, żądając miliona odszkodowania (za pisanie prawdy) i ukarania go w procesie karnym. Do prowadzenia procesów wynajmuje dwie drogie, niezwykle skuteczne kancelarie prawne. Dziennikarz jednak wygrywa wszystkie procesy (nie przez kruczki prawne, tylko dlatego, że pisał prawdę i robił to w interesie publicznym). Ale przegrywa życie, karierę, nie jest w stanie już prowadzić gazety, ciężko mu zarobić na życie. Za każdą ofertą pracy ktoś podąża, by wystraszyć potencjalnego pracodawcę. Ten gość ma cierpieć i nie ma mieć normalnej pracy.
Wtedy dostaje ofertę od innego milionera: opisz historię kryminalną, która mnie dotknęła, a cię ozłocę. Dziennikarz potrzebuje pieniędzy, ale przede wszystkim podoba mu się temat. Zabiera się do przeglądania akt sądowych, bada sprawę i natrafia na wiele niewyjaśnionych wątków: korupcję na wysokich szczeblach i knowań w służbach, tajemniczych agentów i powiązań, wreszcie na serię morderstw. Na kanwie prawdziwej historii pisze całkowicie zmyśloną, niegroźną (według niego) dla nikogo powieść. Powieść życia. Z pewnością najlepszą, jaką napisał. Ale wtedy ujawniają się siły zła i mówią: nie opublikujesz jej. Ta powieść ma zostać spalona, zamknięta w więzieniu, lepiej przemyśl, co robisz, bo ujawnimy „mroczną stronę”.
To nie jest sparafrazowana historia z książki Larssona. To nie jest dmuchana marketingowo opowiastka cwaniaka, który sprzedaje naiwnym swoje książki. To moje prawdziwe życie. Nie mam tylko Salander, która mogłaby mi pomóc w tej walce. Bądźcie moją Lisbeth Salander! Bardzo Was potrzebuję! Mam nadzieję, że moja wojna o prawdę, sprawiedliwość i wolność słowa zakończy się inaczej, niż walka Stiega.
Subskrybuj:
Posty (Atom)