środa, 6 marca 2013

Wyrok

Jestem świeżo po lekturze powieści Mariusza Zielke "Wyrok". Autor był przez 10 lat dziennikarzem śledczym Pulsu Biznesu, więc świetnie się orientuje w meandrach polskiego rynku kapitałowego. Podobno książka szokuje opisem patologii i Zielke miał problemy z jej publikacją, ale nie natrafiłem na jakieś tematy, o których nie słyszałem wcześniej (szczególnie, że kiedyś bywałem akcjonariuszem IDMu :D ) . Jeśli mnie coś zdziwiło, to wątek z grupą prokuratorów, którzy naprawdę próbują ruszyć układ rządzący Polską. Chciałbym wierzyć, że są w sądownictwie/służbach ludzie zwalczający mafię z góry, a nie wyżywający się na bezbronnych obywatelach.

Kiedyś powtarzałem za różnymi szmatławcami, że CBA poluje na ludzi itp., ale teraz widzę to jedyna służba nie mająca (jeszcze) wtyk w spółkach i nie pasożytująca na obecnym zgniłym systemie. Nawet próbowali dobrać się do mafii sądowej we Wrocławiu, co strasznie rozsierdziło układ i sama centrala nakazała zniszczyć dowody korupcji sędziów. Ostatnio wychodzą na wierzch sprawy komorników, którzy bezczelnie okradają ludzi o takich samych nazwiskach jak osądzeni dłużnicy. Tymczasem minister sprawiedliwości zajmuje się gejami, religijnymi pryncypiami i innymi pierdołami, tylko nie jawnym złodziejstwem pod swoim nosem.

Tematy z drugiego akapitu akurat nie występują w powieści, ale jest okazja zrzucić z wątroby co się myśli o tym biednym kraju. W "Wyroku" akcja płynie wartko, w tle korupcja w KNF, przekręty giełdowe, korumpowanie zarządzających funduszami, żeby topili pieniądze emerytów w ściemnianych emisjach, opisane mechanizmy wyprowadzania kapitału ze spółek, niemoc i degeneracja aparatu sądowego oraz destrukcyjna społecznie rola mediów zaangażowanych w niszczenie niepokornych "whistleblowerów".

Przygnieciony znajomością polskich realiów Zielke próbował wykrzesać jakiś podnoszący na duchu akapit, wymyślił więc wystąpienie premiera (opis poczciwej, naiwnej pierdoły pasuje jak ulał do kreowanego wizerunku Tuska) porażonego opisanym skandalem i przyłączającego się do akcji "Stop Banana Republic". Ale finał powieści nie daje złudzeń, wszystko (system) zostaje po staremu.

Na plus powieści zapisuję sporo szczegółowych informacji o polskim rynku, ciekawe wątki i zachęcająco zarysowani bohaterowie drugoplanowi. Wyczuwa się jednak brak pisarskiej wprawy, brakuje głębszej psychologii postaci, klimatu. Mam nadzieję, że Zielke będzie rozwijał się z każdą następną powieścią - z pewnością je kupię.

Moja ocena: 4/5.

2 komentarze:

  1. No i opowiedział zakończenie! Cholera, a książka leży 20 cm ode mnie i czeka na przeczytanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie - jest OK - zakończenia nie zdradziłem. Po staremu zostaje tylko "system", w końcu autor nie może wprowadzić wirtualnej rzeczywistości, w której Polska staje się praworządnym państwem.

      Usuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca