poniedziałek, 31 stycznia 2011

Podsumowanie stycznia 2011

Miesiąc pułapek kończy się spektakularną pułapką na misie. W piątek otworzyłem S-kę na fiksie i dziś na otwarciu zamknąłem. Z analogii, którą gram od ok. 2 tygodni wychodził mi dzisiaj punkt nr 4:

Miałem okazję skończyć dzień z zarobkiem ok. 200zł, ale indeksy pikowały w dół, więc odebrałem S-kę po 2671 (1 pkt powyżej minimum dnia :) ) i ostatecznie zredukowałem zysk do 76zł. Kolejny raz chciwość mnie zaślepiła.

Wynik za styczeń: +783zł, czyli wróciłem do punktu z końca pierwszego tygodnia. Mogło być znacznie lepiej, jak i znacznie gorzej biorąc pod uwagę huśtawki na indeksach. Miałem wiele szczęścia, że miś na GPW był wyjątkowo silny. Widziałem to, więc kilka razy przetrzymałem stratne pozycje i uciąłem je gdy wyszyły na plus.

Zielony wkońcu wybił z konsolidacji dołem:

Jeszcze kilka sesji powinien spadać, mam nadzieję, że wybicie będzie dynamiczne i wkrótce dobrnie do wsparcia. Tam ładuję zielonego i gram pod nową bessę.

Okazji do krótkich można szukać już jutro:


Zgodnie z analogiami historycznymi nie spodziewam się od razu gwałtownych spadków. Szczyt może formować się jeszcze przez np. miesiąc. Masowy dodruk walut wyklucza raczej paniczną wyprzedaż jaka była w 2008 roku, więc po spadkach mogą być spore korekty wzrostowe. Zresztą co tu dużo gdybać: najważniejsze to zobaczyć po której stronie jest siła i albo się podłączyć, albo siedzieć z boku. Nie tracić.

Obserwuję fora i blogi - prawie nikt nie pisze, że zaczyna się bessa. Tylko korekta i nowe szczyty, nowe pompki. A spadki to dobra okazja do zakupów (jak ostatnio na złocie). Miedź na szczytach wszechczasów, ropa znowu po 100usd, złoto kilka % pod rekordem - rzeczywiście świetne powody do dalszych wzrostów o 20-50%. Aż tak szybko nie drukuje nawet Ben.

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Potwornie długie budowanie szczytu

Co za miesiąc. W pierwszym tygodniu chwaliłem się z ponadprzeciętnych wyników a już tydzień temu zostałem dosłownie zmieciony z S-ek. Z +700 zł zrobiło się -300 dzięki luce i szybkiej jeździe 18 stycznia. Któż mógł przewidzieć - popełniłem tylko jeden błąd - za bardzo się zlewarowałem w czasie konsolidacji (2 x S fw20) i przyjąłem 2 x 50pkt.

Straty już odrobione, tym razem S-ki zamknięte po wykonaniu ruchu, wyszedłem nawet na nieduży plus (+300). Co dalej? Dalej opieram swoje działania o indeks dolara:


Wybicie trójkąta dołem, które wstawiłem ponad tydzień temu cały czas w mocy i przed 58 się raczej nie zatrzyma. To ostatnie chwile pompki przed głębszymi spadkami i póki co wolę nie szarżować z krótkimi pozycjami.

Zostawiłem S AUDUSD i NZDUSD, bo tam gram na dłuższy termin i nie chce mi się pilnować każdej falki. Myślę, że dolar ruszy na północ jak osiągnie poziom 58pkt. To co widzimy teraz to wyżynanie misiów, żeby zbyt wielu nie doczekało solidnych spadków na giełdach. Rekord, zjazd, pompa, rekord, zjazd - po takiej kuracji mało kto usiedzi na dłużej niż 50 pkt jak pójdzie konkretne wybicie.

Plan: longów już nie gram, czekam na lepsze okazje na S-ki, odpoczywam od rynku, to był szalony miesiąc.

czwartek, 13 stycznia 2011

Szalony Ben postawił na swoim :)

Nad brzegiem rzeki, na pomostku, siedzi sobie małpa i łowi ryby.
Z daleka obserwuje ją krokodyl i się zastanawia...
- Podpłynę do tej małpy i zapytam się, czy biorą. Jak małpa powie, że biorą to powiem, że takiej głupiej małpie to zawsze będą brały. A jak powie, że nie biorą, to powiem, że takie głupiej małpie to nigdy nie będą brały...
Podpływa do małpy i pyta:
- Biorą?
A małpa patrzy na niego i mówi:
- Płyń zielona kupo!


poniedziałek, 10 stycznia 2011

Reforma emerytalna w praktyce

Krawaciarze przeszli do ofensywy medialnej w ochronie swoich haraczy, dlatego postanowiłem pokazać młodym wykształconym na czym polega sens reformy emerytalnej sprzed 10 lat:


niedziela, 9 stycznia 2011

Styczeń - czas dolara

Do portfela dochodzą kolejne pary walutowe z dolarem. Technicznie gram pod prezentowany już wykres (linią zaznaczyłem prognozowany zasięg Dollar Future):



Opieram się również na sezonowych zależnościach dla USD:


Styczeń może okazać się równie udany jak listopad. W pierwszych trzech sesjach zarobiłem 500zł. W piątek na początku sesji z powodu natłoku obowiązków skasowałem krótkie pozycje. Ominęły mnie zyski, jednak priorytetem na ten rok jest nie tracić, dlatego unikam ryzyka.


Najbardziej lubię stare wykresy, które się sprawdzają. Tak jest od miesięcy z USDEUR:


I tutaj namierzyłem kolejny swój błąd. Otóż unikam skracania słabych walorów i kupowania mocnych. Zamiast bić w Euro, cały czas skupiałem się na silnym Jenie czy australijskim dolarze. Podobnie z akcjami - czatuję na mocno spadające spółki, żeby zarobić na korekcie, zamiast kupić (teraz już za późno) KGHM i cieszyć się z wysokich zysków i dywidend.

Rozwiązanie tego problemu dokładam na ten rok, upatruję tu wielkiej szansy na poprawienie wyników. Dlatego też w piątek dołożyłem S EURUSD. Niemal pewny ruch do 1.2794 (fibo + zasięg trójkąta):


Rasowy trader wycisnąłby z tego ruchu maksymalny zysk, otwierając z niewielkim ryzykiem wiele lotów. Ja się póki co cieszę, że wreszcie zagrałem z trendem i poprzestanę na jednym locie.

środa, 5 stycznia 2011

Podsumowanie inwestycji 2010, plany na 2011

Czas na podsumowanie minionego roku na rynkach. Nie będę pisał co było, bo to każdy na swój sposób widział, skupię się na swoich inwestycjach i spróbuję wynieść jakieś nauki.

Założenia na 2011 były ambitne: 20% netto z 30 tys., czyli 6000 zysku. Zrealizowane: 3297.35 (+10.99%), średnio 274.78 miesięcznie, 55% normy ;)

Jak na czas i wysiłek poświęcony giełdzie wynik bardzo mizerny, ale nie samym chlebem człowiek żyje - kiedyś grałem namiętnie w Panzer Generala, Cywilizację czy Counter Strike'a, a dziś gram na rynkach i frajdy jest tyle samo a stopień trudności niewspółmiernie wyższy.

Nie kapitał jest realnym zyskiem z tego roku a zdobyte doświadczenie. Prześledźmy wykres transakcji:


Pod koniec 2009 roku powróciłem do gry kontraktami. Wcześniejsze doświadczenia skończyły się utratą przeznaczonych na kontrakty środków zaledwie w tydzień. Powtórne wejście było ostrożne i pojawiły się niezłe zyski podczas spadków styczeń-luty 2010. Jednak kontynuacja trendu wzrostowego szybko zweryfikowała moje umiejętności i w marcu zrealizowałem pierwszą dużą stratę na FPKN. Drugą S-kę przetrzymałem do spadków majowych, ale i tak strata na niej wyniosła ok. 500zł.

Spadek kwietniowy widoczny na wykresie to podatek od zysków z 2009 roku. Jeśli dołożyć do tego certyfikaty na spadki ropy, które dochodziły już do -1000zł (ostatecznie rozliczyłem je na +175zł :] ) sytuacja była ciężka i w maju zaczynałem rok praktycznie od początku; ale już z bagażem wartościowych doświadczeń:

- najlepsze wyniki osiągam w trakcie korekt - są dynamiczne, jednokierunkowe i łatwo określić gdzie się zatrzymają (ważne średnie, zniesienia fibo); dzięki temu można otworzyć dużą pozycję i skasować wysoce prawdopodobny ruch
- nie wolno jednak szarżować na dołkach, korekty korekt są równie dynamiczne
- kiedy spada zmienność należy się wycofać z grania korekty, bo najprawdopodobniej nastąpi powrót do trendu; w tym miejscu nie udało mi się zmienić podejścia, żeby grać z trendem; owszem kupowałem akcje małych spółek, ale lokomotywą wzrostów 2010 był WIG20 i tego należało się trzymać; z WIG20 kupowałem defensywne molochy (PGE, PGN i TPS) pod dywidendy i wszystkie dały zarobić, co widać w późniejszej wspinaczce wykresu

Od sierpnia próbowałem grać wg prostego systemu opartego o średnie kroczące. System upadł przez niezdolność trzymania zysków i przetrzymywanie strat - najlepiej widać to na przykładzie Arctic, którego rozliczyłem w październiku (ostatni mocny zjazd kapitału).

W czerwcu otworzyłem również konto forexowe i zaliczyłem na nim spadek 50% depozytu, który odrobiłem w listopadzie, by skończyć rok neutralnie. Cieszę się, bo mając do dyspozycji fx i cfd, akcje GPW i kontrakty mam dostęp praktycznie do wszystkich rynków.

Zmieniłem nastawienie, co czasami opisywałem. Stawiam na intuicję i doświadczenie, poparte narzędziami, matematyką i notatkami. Rozpoznanie formacji, ekstremalnego wychylenia pod arbitraż, zwiększonej siły podaży lub siłę kupna - zawsze znajdzie się coś, pod co można zagrać.

Jedyne co jeszcze bym potrzebował do szczęścia to niższe wartości kontraktów CFD na towary, bo aktualne wielkości rzędu kilkudziesięciu tys. $ są dla mnie zdecydowanie za duże. Mój kształtujący się system polega na trzymaniu większości środków w gotówce i angażowania ich przy silnych sygnałach na krótkie ruchy. Jeśli się mylę, redukuję pozycję, często uśredniam, optymalizuję, żeby ograniczać ryzyko. Dlatego zamiast jednego kontraktu wartego 20tys. wolę zdecydowanie 100 po 200zł (inna sprawa, że tak dużej pozycji bez lewara nie otwieram).

Upragniona korekta nadeszła w listopadzie i wycisnąłem z niej najwięcej w tym roku. Mogło być znacznie lepiej, ale priorytetem było ograniczanie ryzyka, ucinanie strat - i bardzo dobrze, bo po spadkach przyszły równie dynamiczne wzrosty i niejeden miś na nich oberwał. W grudniu poza wystrzałami na walutach i towarach nic się nie działo.

Zyski 2010:

1. Zarobiłem (na waciki, ale zawsze..).
2. Wyciszyłem emocje. Porażki na giełdzie przyczyniły się do pracy nad sobą, wiele dowiedziałem się o sobie i o ego.
3. Od maja zacząłem grać stabilniej, przyzwyczaiłem się do wielkości pozycji ok. 50 tys., psychicznie wytrzymałem na pozycji 100 tys., gra jednym kontraktem na Wig20 nie budzi większych emocji.

Plany na 2011 rok:

1. Zrealizować wreszcie 20% zysku.
2. Rozpoznawać patterny, wchodzić większym kapitałem i wycofywać się kiedy sygnały tracą moc. Siedzieć z dala od rynku, kiedy panuje wysoka niepewność i brak zmienności.
3. Nie dopuszczać do wysokich obsunięć kapitału.
4. Zaadaptować psychicznie wielkość pozycji 100 tys., oswoić się z grą dwoma kontraktami FW20 naraz.