piątek, 30 stycznia 2015

O Polsce inaczej

Przymierzam się od jakiegoś czasu do dłuższej publikacji o Polsce na bazie książki "Dlaczego narody przegrywają", ale nie przetrawiłem jeszcze wystarczająco tematu. Tymczasem polecam Wam lekturę bardzo ciekawego wywiadu, który wykracza poza żałosne kłótnie "lewaków" i "narodowców":

http://wyborcza.pl/magazyn/1,137770,15785648,Folwark_polski.html


czwartek, 15 stycznia 2015

Nie o take besse żeśmy walczyli

Ciągnie wilka do lasu. Miałem skupić się na kilku kluczowych projektach i odciąć udzielanie się w mediach społecznościowych. Co z tego, że przestałem pisać na blogu, skoro zacząłem komentować na innych serwisach. Widocznie jakiś wentyl musi być, więc lepiej już od czasu do czasu wrzucić coś na bloga 'ku pamięci'.

Jak napisałem w listopadzie 2013 wyszedłem z polskich akcji oczekując fazy dystrybucji, która miała zakończyć się spadkami. Liczyłem, że będzie klasycznie - z 6-10 miesięcy w bok, a potem wodospad i okazja na super zakupy. Jak wiadomo na razie sytuacja taka nie miała miejsca - szeroki rynek od 14 miesięcy idzie w bok, a z każdym miesiącem rośnie szansa na przejście do fazy akumulacji (która już się odbyła na niektórych papierach i te przeszły do trendu wzrostowego).

Nie wiem czy pisałem, ale nastawiam się tym razem na wieloletnią hossę. Nie wiem kiedy ruszy i po jakich męczarniach, ale powinna być odpowiednikiem wzrostów z lat 2002-2007. Na razie według analogii jesteśmy bliscy uklepania dna jak w 2001:


Choć WIG osiągnął dno we wrześniu 2001 roku, to do hossy ruszył dopiero półtora roku później w kwietniu 2003. Mimo to w tym czasie (2001-2003) część spółek urosła już po kilkaset procent.

Czy jesteśmy przed mocnymi spadkami, czy przed akumulacją? W pierwszym przypadku trzeba czekać na zakupy, w drugim można szukać perełek nim uciekną. Na to pytanie oczywiście nie potrafię odpowiedzieć, aczkolwiek i w jednym i w drugim przypadku możemy sobie pozwolić na komfort oczekiwania, bo nawet jeśli spadków już nie będzie, faza akumulacji jest płaska, a gdy ruszy cały rynek zdążymy wsiąść do niejednego pociągu.

Kilka czynników przemawia za tym, że jesteśmy w fazie spadków, ale wyrażonych w dolarach. Popatrzmy na gorący ostatnio indeks rosyjski RTS:


Faza paniki trwa? Tak, ale na rublu, bo ten indeks jest wyrażony w dolarach. W tym samym czasie Rosjanie inwestujący w rublach widzą swój indeks tak:


Dopóki "geniusz" Putin nie zacznie nacjonalizować gazpromów, akcje są jedną z form ratowania kapitału.

Silną bessę obserwujemy we wszystkich krajach, które nie mogą sobie pozwolić na dewaluację waluty:

Portugalia i Grecja na poziomach z lat 90-tych

Także nasz WIG20 wyrażony w dolarach znajduje się od ponad roku w łagodnej bessie:



Natomiast w PLN akcje niespecjalnie chcą spadać. Jeżeli ten indeks wybije dołem:


to możemy podobnie jak Rosjanie obserwować panikę na rodzimej walucie, ale dalszy trend boczny lub nawet wzrosty na giełdzie akcji. Myślę jednak, że napływ środków unijnych w ramach nowej 6-latki pozwoli przez kilka lat uniknąć tego procesu.

Wciąż jeszcze liczę na mocniejszą zwałkę, bo S&P500 przekracza kolejne alarmujące poziomy czasowe:


a gdy najsilniejszy indeks świata zacznie spadać, wątpliwe żeby reszta świata rosła. Szczególnie silny ostatnio jest niemiecki DAX, który próbuje wyjść na nowy szczyt wszechczasów. Myślę jednak, że podobnie jak w przypadku miedzi w lutym 2013 i ropy w czerwcu 2014 wybicie będzie fałszywe. Ponadto DAXK czyli DAX cenowy wcale nie wygląda tak imponująco:



Ostatnie wykresy, jakie chciałem umieścić to oprocentowanie polskich obligacji 10-letnich:


i WIG20 P/E:


Jeśli ten drugi spadnie poniżej 10, to nie sądzę, żeby kapitał siedział w obligacjach przy 2.25%.