czwartek, 16 października 2014

Nawyki cz. 1 - nie tędy droga

W ciągu życia wielokrotnie pragniemy zmieniać siebie. Chcemy nabywać umiejętności, ćwiczyć na siłowni, pisać książki, prowadzić zdrowszy tryb życia itd. I zazwyczaj po krótkim okresie intensywnego treningu odpuszczamy, bo kończy się motywacja. Niektórzy potrafią wytrwać w swoich postanowieniach znacznie dłużej - mają tzw. silną wolę, albo inaczej mówiąc wysokie zasoby sił samokontroli, które zużywają na regularne ćwiczenia. Ale i oni, jeśli nie odkryli w tych ćwiczeniach swojej pasji lub nie zmieniają przyzwyczajeń w nawyki, z czasem porzucają postanowienia.

Dlaczego? Ponieważ za każdym razem, gdy przymierzają się do realizacji pojedynczego ćwiczenia, muszą zużyć część siły samokontroli. A zasoby silnej woli są ograniczone, zależne od stanu zdrowia, pogody, motywacji, wytrenowania i wielu innych czynników. I gdy zasoby samokontroli wyczerpują się danego dnia, zmuszenie się do działania wymaga walki. Dzień w dzień walka, czasami przerywana motywacyjnymi zrywami, aż wreszcie odpuszczamy.

Silna wola jest potrzebna nie tylko by trwać w postanowieniach - często zużywamy ją nieświadomie w takich powszechnych sytuacjach jak:

- utrzymywanie skupienia w pracy, gdy wokół dzwonią telefony, koledzy przerywają pracę pytaniami, czatami,
- opieranie się pokusom, np. sięgnięcia po słodycze,
- dokonywanie wyborów, np. zastanawianie się, które buty kupić,
- podejmowanie decyzji, planowanie, myślenie,
- zajmowanie się dziećmi - uważanie, by nie zrobiły sobie krzywdy, nie zniszczyły czegoś itd.

Gdy miks takich zdarzeń wydrenuje twoje zasoby sił samokontroli, jest niewielka szansa, że po powrocie z pracy założysz dresik i wykonasz godzinny trening. Raczej wyciągniesz piwo z lodówki i zalegniesz przed telewizorem, a wyrzuty sumienia że znowu nie dałeś rady zagłuszysz starym dobrym: olać ćwiczenia, po prostu nie mam na nie czasu, może za rok.

I można by przejść nad tematem do porządku dziennego, ewentualnie odgrzewać go w styczniu, kiedy na każdym portalu króluje wysyp artykułów o fiasku postanowień noworocznych. Ale zapewne w trakcie lektury tego wpisu niejednemu z was zapaliła się lampka - jak to, przecież ja lubię zgiełk w pracy i pływam tam jak ryba w wodzie, lub: dla mnie zajmowanie się dziećmi to zabawa, inny powie, że myślenie i planowanie przychodzi mu bez trudu. Ale OK, pomyśli dalej - każdy jest inny, w końcu do ćwiczeń i porzucenia słodyczy zmusić się nie potrafię, więc coś w tym jest.

Kolejny artykuł o czymś oczywistym? Tylko pozornie - gdy zobaczysz, że do każdej z tych sytuacji można w prosty sposób wypracować metody, by nas nie męczyły i nie zużywały pokładów siły woli, zrozumiesz, że cechy charakteru, osobowości nie są monolitem. Możesz je kształtować i prowadzić w zamierzonym kierunku. Możesz się zmienić bez męki, jeśli dasz sobie trochę czasu, uwagi i wdrożysz kilka rutynowych działań. O tym wszystkim będę pisał w serii o nawykach.

4 komentarze:

  1. "Kolejny artykuł o czymś oczywistym? Tylko pozornie - gdy zobaczysz, że do każdej z tych sytuacji można w prosty sposób wypracować metody, by nas nie męczyły i nie zużywały pokładów siły woli"

    Tutaj widzę lukę w przedstawionej logice. Do każdej sytuacji owszem, można wypracować metody - ale szalenie trudne jest wypracować takie medoty, ktore NIE BĘDĄ nas meczyć i zużywać pokładów woli. Do momentu osiągnięcia punktu przegięcia zgodnie z regułą 21 powtórzeń czynności niejako "na siłę" wola będzie zużywana. A żeby przejść przez ów punkt przegięcia - trzeba mieć _motywacje_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reguła 21 powtórzeń to mit. Wykształcenie nawyku może wymagać nawet 200 powtórzeń. Jeśli nie lubisz np. myć garów po obiedzie, to wiadomo, że potrzebujesz motywacji, żeby się za to zabrać. Ale czy pozmywanie 21 razy coś zmieni? No way, że tak powiem ;) Więc nie w motywacji i nie tylko w liczbie powtórzeń tkwi metoda.

      Usuń
  2. Wypracowanie nawyku to sprawienie, że nasz organizm do czegoś się przyzwyczaja, uzależnia, przystosowuje. Nieustanne ćwiczenia sprawiają, że kanapowiec który nienawidzi biegać (bo organizm reaguje stresem, wydzielaniem kwasu mlekowego) polubi to w końcu gdyż mięśnie się wzmocnią, zmniejszy się tkanka tłuszczowa i w mózgu wydzielą się endorfiny. Stanie się uzależniony od biegania, czyli nabędzie dobrego nawyku.
    To może trochę potrfać i 21 dni to dobry początek, bo wtedy najłatwiej sobie odpuścić. Później jest z górki.
    Co do polubienia mycia garów, to raczej się nie da. Lepiej kupić zmywarkę, albo wykształcić nawyk wiążąc go z przyjemnością. Np. po wymyciu garów milutka chwila z żoną sam na sam w sypialni. Wtedy gary będą się dobrze kojarzyć. Robota będzie palić się w rękach. Żona też będzie zadowolona, i z pozmywanych naczyń i z mężą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, po 30-stce to ciężko byłoby myć gary po każdym posiłku :) ale dobrze kombinujesz z tą nagrodą po wykonaniu czynności, bo to ona jest jednym z 3 składników nawyku i nawet mycie garów może być czymś, co robisz automatycznie zamiast np. dłubać w nosie albo palić papieroska

      Usuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca