Od wrześniowego sygnału sprzedaży szeroki rynek osuwał się, a w ostatnich dniach doszło do przyspieszenia spadków:
W tym czasie pogrywałem trochę na spadki kontraktami na akcje, żeby równoważyć wahania na pozycji akcyjnej (tutaj szczęśliwie portfel podtrzymuje Grupa Azoty, mniej szczęśliwie dołuje Kernel).
Póki co pozostaje w mocy plan zeszłoroczny, zakładający płaską bessę jak 2004-2005 i 2014-2015:
Co może martwić, to brak strachu i oznak paniki. Na razie zakładam, że na WIG mieliśmy falę A spadków. Teraz pasowałoby korekcyjne B i dopiero wtedy paniczne C:
To tylko krótkoterminowa projekcja. Na rynkach światowych mamy mnóstwo ryzyk, z pęknięciem bańki budowlanej w Chinach na czele. Z drugiej strony na naszym rynku wciąż można znaleźć śmiesznie wyceniane spółki z Azotami na czele.
Po historycznie długiej bessie 2017-2020 kolejne 2-3 lata spadków po ledwie półtora-rocznej hossie wydają mi się póki co mniej prawdopodobne i nie chcę wyjść z tanio kupionych spółek.
Przy okazji korzystając z paniki na obligacjach zleciłem konwersję funduszy parasolowych na obligacji polskich:
Jest to marginalna część portfela, na której testuję strategię rotacji aktywów.