niedziela, 19 lutego 2017

Wyniki ankiety, analiza i przemyślenia

Dziękuję za wszystkie oddane głosy. Spójrzmy na wyniki:


Przyznam, że spodziewałem się trochę innych odpowiedzi: obserwując szerokie kręgi znajomych najczęściej spotykam się z poglądem, że nieruchomość to jedyna sensowna forma lokaty kapitału. Wiele osób posiadało przed boomem ziemię lub nieruchomości i w dość krótkim czasie stała się majętna. Inni odziedziczyli lub kupowali w trakcie boomu i czerpią przychody z wynajmu.

W teorii cena nieruchomości powinna rosnąć wraz z inflacją i dodatkowo generować pasywny przychód, dlatego wydaje mi się, że gdyby ankietę przeprowadzić na jakimś powszechnym portalu typu onet czy wp, ta opcja by zwyciężyła.

Najmniej głosów padło na lokaty, choć badania oszczędności Polaków pokazują, że lokowanie pieniędzy w gotówkę czy lokaty jest najpowszechniejszym sposobem oszczędzania. Wiara w kruszce znacząco ucierpiała po 6 latach bessy, a najwięcej głosów padło na akcje, które od listopada zeszłego roku mocno rosną. Czy to oznaka euforii na giełdzie? Raczej dowód, że zaglądają tu już niemal wyłącznie gracze giełdowi :)

Ostatnio coraz mniej wiary pokładam we wskaźnikach sentymentu. Przytaczałem niedawno przykłady fałszywych sygnałów euforii na giełdzie w latach 2004-2005. Im większy był zapał kupujących, tym dłużej i mocniej akcje rosły, choć klasyczna interpretacja nakazywałaby oczekiwać krachu. Cena jakiegoś aktywa szybuje pod niebiosa, ponieważ szerokie masy go pragną, i jeśli to aktywo faktycznie przechowuje wartość lub otwiera nowe możliwości (np. ziemia i wejście Polski do UE), taka sytuacja może utrzymywać się latami. Czasami tylko przeradza się w manię i nabrzmiewa w balon, który z hukiem pęka.

Każda z opcji w ankiecie to w rzeczywistości scenariusz, w który mniej lub bardziej wierzymy. On może działać w określonym miejscu i czasie. W Ameryce od lat działa scenariusz ostatni, ale Ameryka wygrała 2 wojny światowe i została globalnym liderem. W Polsce po nacjonalizacji i hiperinflacji majątek został u tych, którzy posiadali ziemię, nieruchomości i kontakty. Po upadku PRL doszli do nich przedsiębiorcy. Giełda urodziła milionerów, ale głównie po stronie tych, którzy sprzedawali na niej akcje wprowadzanych firm. Z lokowania oszczędności na giełdzie dorobiły się nieliczne jednostki.

Przez kilka lat bardzo popularny był scenariusz "pieniądze, obligacje, akcje to tylko papiery, które rządy mogą bez konsekwencji drukować, dlatego trzeba inwestować w złoto i srebro." O ile w Ameryce wyznawcy tego scenariusza sporo stracili, słaby PLN uchronił od strat polskich posiadaczy złota (ze srebrem poszło już gorzej, straciło połowę wartości od szczytów):





Warte podkreślenia jest również to, że póki co od jakichś 20 lat oszczędzanie na lokatach jest najbezpieczniejszym i najpewniejszym sposobem, a za ostatnią dekadę zdeklasowało akcje.

Obstawiając któryś ze scenariuszy podejmujemy pewien zakład. Mój aktualny zakład opiera się na kilku filarach:
- Polska pozostanie w orbicie Zachodu,
- UE się nie rozpadnie,
- prawo i jego przestrzeganie w Polsce będą dalej upośledzone.

Dlatego nie wierzę w sens długoterminowego, obliczonego na kilkadziesiąt lat inwestowania na naszej giełdzie. Nie wierzę, że staniemy się innowacyjnym państwem z pierwszej ligi. Prymusi pompują miliardy w technologie, my w węgiel i rolnictwo. Firmy Elona Muska tworzą więcej wartości, niż cała polska gospodarka.

Inwestowanie na GPW ma sens tylko w ramach istotnych cykli (rotacja emerging-developed markets, hossa-bessa). Po hossie trzeba ciąć pozycje do kości, bo w bessie wszystkie chwyty dozwolone - nacjonalizacje, wycofywanie spółek po zaniżonej cenie, rozwadnianie kapitału w celu wypchnięcia drobnicy. Taką cenę płaci się za nieprzestrzegania prawa. Obecna władza rozumuje mniej więcej tak: najważniejszy jest naród, a naród to państwo, państwo to partia, a partia z woli narodu sprawuje władzę, dlatego zgodnie z prawem ma prawo do wszystkiego. Nie sądzę, żeby ci, którzy przyjdą po nich zrezygnowali z takiej spuścizny.

Z drugiej strony - pozostawanie w strukturach zachodnich zapewnia pewien standard. Nikt nam raczej legalnie nie odbierze nieruchomości, akcji czy lokat.

Dlatego scenariusz, w który obecnie wierzę brzmi:
trzeba nauczyć się grać; trzeba wyceniać wszystkie aktywa (akcje, pieniądze, dług, nieruchomości) i wiedzieć kiedy przesuwać między nimi środki. Trzeba interesować się jak zmieniają się reguły gry - jednym z pierwszych posunięć PiS było zlikwidowanie wolnego obrotu ziemią. W Grecji wobec niemożliwości ściągania podatków z pracy i aktywów płynnych, rząd opodatkował nieruchomości i doprowadził do zapaści na rynku. Takie są niestety warunki na peryferiach bloku cywilizacyjnego.

11 komentarzy:

  1. Która firma Muska daje ta wartość, Tesla jadąca na permanentny chyba stratach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wartość to nie tylko pieniądze. Wysyłanie rakiet w kosmos i lądowanie na barkach, prace nad elektrowniami słonecznymi, które zasilą pojazdy. Testują to, co do niedawna było futurystyką.

      Usuń
  2. Mam podobne obserwacje. Znalazłem się wśród tych 33 osób, ale w otoczeniu kompletnie nie widzę zainteresowania giełdą. Pamiętam dobrze lata 2007 - 2008 i ostry oklep a potem euforię 2009 kiedy kumple z pracy kupowali rano KGHM żeby sprzedać przed wyjściem z pracy. Wszyscy się wykruszyli przez ostatnie lata, może przez marazm na rynku a może przez kredyty, nieruchomości, biznesy, zmniejszony apatyt na ryzyko. Myślę, że potrzeba z 6 miesięcy porządnych wzrostów żeby przebić się do szerokiej społecznej świadomości z giełdą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roboczo liczyłem, że ten scenariusz wymarł i czeka na swoje 5 minut w tej hossie, więc sporo zarobimy, ale jak widać większość czytelników wierzy w rynek :) Z drugiej strony jak piszesz - w pracy czy w rodzinie nikt się akcjami nie interesuje.

      Usuń
  3. Tej powszechnej opinii o fizycznych nieruchomościach nie rozumiem, bo to jednak jest ryzykowne:
    * mała płynność (poślizg przy SL)
    * mniejsza dywersyfikacja (jednostkowa inwestycja jest na większe kwoty)
    * większa długość inwestycji (zachowanie kapitału ok, ale procent składany tak sobie)
    * w Polsce jeszcze nie było spekturalnego krachu, ale świat pokazuje że ma swoje wzloty i upadki jak każda klasa aktywów

    Zabrać legalnie też mogą: Cypr i lokaty/akcje (choć w sumie hiperinflacja, czy to co Grecy teraz wyprawiają to w sumie to samo). Większe ryzyko, większe okazje do zarobku (większa amplituda wahań) jak to na peryferiach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również ostrzegam znajomych i bliskich przed pakowaniem się w duże kredyty pod nieruchomości, ale nie mam co im zaproponować, gdy pytają o alternatywę. Akcje w Polsce są zbyt ryzykowne, bo trzeba poświęcić lata na naukę gry i selekcji, a fundusze za drogie (prowizje), brak ETF.

      Usuń
  4. Pendolino odjechało a ty tu swoje przemyślenia proponujesz, że nasza giełda to lipa. Nieźle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja jestem zapakowany w akcje prawie pod korek :) 2 lata budowałem portfel i teraz sobie siedzę na tyłku. Wystarczy poczytać wcześniejsze wpisy. I zrozumieć o czym w tym piszę.

      Usuń
  5. 2 lata ładowania pod korek :-) po to, żeby zaraz stracić :-)
    Ynwestory

    OdpowiedzUsuń
  6. Cze Dedi,
    Dobrze kombinujesz!
    Tylko czy ta nauka inwestowania, śledzenie rynku nie odciągają Cię za bardzo od roboty? Jak Cię wyrzucą, to z czego będziesz żył?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja się tego nauczyłem nim poszedłem do roboty :)

      Usuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca