Ponieważ temat obniżek stóp procentowych i ich wpływu na formowanie dołka bessy jest teraz głównym argumentem przeciwko hossie w Polsce, postanowiłem zrobić trochę inne zestawienie.
W zeszłym roku doszło do rozsynchronizowania wieloletnich korelacji. Europa "uśredniona" wpadła w bessę, a Stany ruszyły na nowe szczyty. Nasz rynek wyrysował coś pomiędzy i poszedł w bok. Prawdziwa bessa toczyła się nie na indeksie WIG czy WIG20, ale na indeksie całego rynku. Spółki weszły w końcu w rejony bardzo atrakcyjnych cen, kursy niektórych firm budowlanych wyceniały już upadłość likwidacyjną z opcją rozgrabienia majątku.
Inwestorów kierujących się fundamentami spółki zaczęły kusić, jednak wielu z nich uzależnia zakupy od dodatkowych sygnałów, wśród których powszechnie używany jest początek cyklu obniżek stóp procentowych. Tymczasem w Polsce, wbrew trendowi europejskiemu, stopy zostały podwyższone, a trend podwyżek jest dłuższy niż w trakcie poprzednich cykli. Ekonomiści zastanawiają się dlaczego RPP zwleka z obniżkami przy rysujących się czarnych chmurach przed gospodarką.
Moim zdaniem przyczyna jest banalna - w Europie mimo dodruków, programów skupu śmieciowych obligacji i innych LTRO podaż pieniądza oscyluje wokół 3%:
tymczasem w Polsce kredyty wciąż płyną na rynek i utrzymywany jest trend ok. 10% nowych PLN rocznie:
Wzrost PKB Polski nie był jednak tak imponujący na tle Eurozony:
Czynniki deflacyjne w Eurozonie i USA wpływały zatem negatywnie na siłę złotego, co zmusiło RPP do podniesienia i utrzymywania wyższych stóp procentowych.
Podstawowy problem inwestorów brzmi: dołek bessy był formowany dopiero kilka miesięcy po rozpoczęciu cyklu obniżek stóp procentowych. Czy tym razem będzie inaczej? Popatrzmy na WIBOR i WIG:
Zasada wyprzedzenia jest rzeczywiście widoczna. Zaznaczyłem również czerwoną linią długość aktualnego cyklu wzrostowego i przesunąłem go na poprzednie okresy - widzimy, że to najdłuższy cykl w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Tymczasem w Europie sytuacja wygląda zupełnie inaczej:
Dla indeksu 50 największych europejskich spółek ostatni dołek wypadł w optymalnym miejscu po szczycie EURIBOR. Warunek startu rynku byka został zatem spełniony.
I CO TERAS? jak to głosi popularny mem internetowy. Często przywołuje się sentencję looserów rynkowych "tym razem będzie inaczej", kiedy po fakcie analitycy zastanawiają się "jak można było kupować na szczycie hossy?". Rozsądnie jest trzymać się zasad i czekać na dołek bessy, czy kupować akcje, które wskaźnikowo są tanie?
Pokazywałem kilka spółek, które wyglądały okazyjnie i zaczęły uciekać. Czy można liczyć, że kupimy jeszcze raz PZU poniżej 300zł?
Siedzę w akcjach od wakacji i wszystkie konta, przez które kupowałem akcje zarobiły. Tylko na jednym jest minus - tam gdzie zabezpieczałem się kontraktami przed spadkami. Teraz zrealizowałem zysk z kilku pozycji i czekam na korektę, żeby odebrać akcje, ale S już nie gram.
Blog o inwestowaniu, grze na giełdzie, rozwoju osobistym, przemyślenia na temat egzystencji, poszerzanie świadomości. Czasem trochę o żarciu i bieganiu - życie :) Napisz do mnie: deedees małpa o2 kropcia pl
piątek, 28 września 2012
niedziela, 23 września 2012
Wyniki ankiety
Tradycyjnie dziękuję czytelnikom za udział w ankiecie. Przyjaciele to oczywiście koszykarze, mamy w końcu demokrację i przytłaczającą liczbą głosów ustaliliśmy prawidłowy wynik.
Teraz pewnie każdy mówi w duchu - wiedziałem, że to koszykarze, średnie i trójka Elliotta mi pokazywały. Inny z uśmiechem pod wąsem obstawia maklerów, bo sentyment na koszykarzach jest już przegrzany (nawet słupek jest czerwony) i należy się solidna korekta.
Na koniec takie małe fiki-miki z AT, które pozwoli wam uchronić swoje portfele przed szemranymi okazjami.
Atlantis - typowa wydmucha don Patro:
Myślę sobie - wszyscy wiedzą, że w stajniach tego ynwestora sam gnój, ale załapać się na pompę, którą od czasu do czasu urządza byłoby fajnie. Luka na 0.37 czeka na domknięcie. Zaglądam zatem na wartość rynkową (ATS_MV), a tam widok zgoła odmienny:
i czar prysł.
piątek, 21 września 2012
niedziela, 16 września 2012
piątek, 14 września 2012
Czy akcje są niedowartościowane czy przeszacowane?
Obecny rok przyniósł kilka spektakularnych upadłości. Kiedy w 2009 dogorywała bessa padały spółki znane, ale spoza głównego nurtu - np. Krosno, Swarzędz, których kapitalizacja z lepszych czasów nie przyprawiała o zawrót głowy. Tegoroczne bankructwa w budowlance zatrzęsły m.in. sektorem finansowym, który kredytował wielkie inwestycje w infrastrukturę.
Związane z tym procesem odpisy księgowe urealniły częściowo wyceny, jednak nadal wiele spółek wycenia swoje aktywa po cenach z czasów bańki mieszkaniowej, co utrudnia oszacowanie ich realnej wartości. Gdyby przyszło spieniężyć grunty i budynki kupione w 2008 kredytem we franku po 2zł, okazałoby się, że w gotówce można odzyskać ledwie 25% wartości księgowej. Stąd tyle 'okazji' na spółkach z c/wk poniżej 1, które okazują się pułapkami.
Do analiz biorę cały rynek (wykres c_ na stooq.pl). Hossa 2007 skończyła się w lipcu 2007 roku.
Zgodnie z danymi NBP ilość pieniądza M3:
lipiec 2007 ~ 527.7mld PLN,
lipiec 2012 ~ 886.9mld PLN,
zmiana: +68%
Wartość księgowa całego rynku:
lipiec 2007 ~ 311 mld PLN
wrzesień 2012 ~ 773 mld PLN
zmiana: +149%
Należy uwzględnić tutaj przede wszystkim wielkie emisje z ostatnich lat (PGE, Tauron, PZU itd.).
Wartość rynkowa całego rynku:
lipiec 2007 ~ 930 mld PLN,
wrzesień 2012 ~ 716 mld PLN,
zmiana: -23%
Dwa ostatnie wskaźniki na wykresie:
(niebieski Market Value, różowy Book Value).
Widzimy, że od zeszłorocznego kraszku akcje wyceniane są niżej niż ich wartość księgowa. Stan ten trwa dłużej niż w latach 2008-2009. Czy ceny akcji są atrakcyjne (rynek niedowartościowany), czy aktywa spółek są przeszacowane?
Na wartość C_BV wpłynęły:
- debiuty spółek,
- inwestycje i straty spółek, w tym ostatnie odpisy po upadłościach,
- inflacja (dla mnie jej miernikiem jest podaż pieniądza).
Niestety nie dysponuję danymi starszymi niż 2005 rok, żeby określić jak długotrwałe bywają okresy, w których rynek wycenia spółki niżej, niż ich wartość księgową. W serwisie stooq mamy też wskaźnik C_PB (cena do wartości księgowej) dla całego rynku, jednak reprezentuje on średnią arytmetyczną wskaźników dla wszystkich spółek, co nie jest tożsame z C_MV/C_BV.
Biorąc pod uwagę, że stan papierowego niedowartościowania utrzymuje się w okolicach dna bessy i to w dość ograniczonym czasie, myślę że rynek będzie dążył do przekroczenia wartości księgowej dyskontując chociażby inflację. Wartość księgowa bankrutów jest już ujemna, choć wcześniej były wyceniane na setki milionów, dodruk+kredyty blisko 10% rocznie:
Związane z tym procesem odpisy księgowe urealniły częściowo wyceny, jednak nadal wiele spółek wycenia swoje aktywa po cenach z czasów bańki mieszkaniowej, co utrudnia oszacowanie ich realnej wartości. Gdyby przyszło spieniężyć grunty i budynki kupione w 2008 kredytem we franku po 2zł, okazałoby się, że w gotówce można odzyskać ledwie 25% wartości księgowej. Stąd tyle 'okazji' na spółkach z c/wk poniżej 1, które okazują się pułapkami.
Do analiz biorę cały rynek (wykres c_ na stooq.pl). Hossa 2007 skończyła się w lipcu 2007 roku.
Zgodnie z danymi NBP ilość pieniądza M3:
lipiec 2007 ~ 527.7mld PLN,
lipiec 2012 ~ 886.9mld PLN,
zmiana: +68%
Wartość księgowa całego rynku:
lipiec 2007 ~ 311 mld PLN
wrzesień 2012 ~ 773 mld PLN
zmiana: +149%
Należy uwzględnić tutaj przede wszystkim wielkie emisje z ostatnich lat (PGE, Tauron, PZU itd.).
Wartość rynkowa całego rynku:
lipiec 2007 ~ 930 mld PLN,
wrzesień 2012 ~ 716 mld PLN,
zmiana: -23%
Dwa ostatnie wskaźniki na wykresie:
(niebieski Market Value, różowy Book Value).
Widzimy, że od zeszłorocznego kraszku akcje wyceniane są niżej niż ich wartość księgowa. Stan ten trwa dłużej niż w latach 2008-2009. Czy ceny akcji są atrakcyjne (rynek niedowartościowany), czy aktywa spółek są przeszacowane?
Na wartość C_BV wpłynęły:
- debiuty spółek,
- inwestycje i straty spółek, w tym ostatnie odpisy po upadłościach,
- inflacja (dla mnie jej miernikiem jest podaż pieniądza).
Niestety nie dysponuję danymi starszymi niż 2005 rok, żeby określić jak długotrwałe bywają okresy, w których rynek wycenia spółki niżej, niż ich wartość księgową. W serwisie stooq mamy też wskaźnik C_PB (cena do wartości księgowej) dla całego rynku, jednak reprezentuje on średnią arytmetyczną wskaźników dla wszystkich spółek, co nie jest tożsame z C_MV/C_BV.
Biorąc pod uwagę, że stan papierowego niedowartościowania utrzymuje się w okolicach dna bessy i to w dość ograniczonym czasie, myślę że rynek będzie dążył do przekroczenia wartości księgowej dyskontując chociażby inflację. Wartość księgowa bankrutów jest już ujemna, choć wcześniej były wyceniane na setki milionów, dodruk+kredyty blisko 10% rocznie:
środa, 12 września 2012
Opór
W czerwcu na przykładzie Euro Stoxx 50 uzasadniałem, dlaczego nie gram już pod bessę. Scenariusz wzrostowy zrealizował się idealnie:
Lekko naruszona linia bessy i EMA144 week. Raczej ciężko byłoby to przebić z marszu, dlatego obstawiam scenariusz '1' (1 i 2 to preferowane scenariusze, rynek zrobi co zrobi).
Przy okazji - spółka dnia:
takie moje motto 'kupuj słabość tam, gdzie są fundamenty i bywa moc :)'
Lekko naruszona linia bessy i EMA144 week. Raczej ciężko byłoby to przebić z marszu, dlatego obstawiam scenariusz '1' (1 i 2 to preferowane scenariusze, rynek zrobi co zrobi).
Przy okazji - spółka dnia:
takie moje motto 'kupuj słabość tam, gdzie są fundamenty i bywa moc :)'
wtorek, 11 września 2012
Wyniki i omówienie ankiety
Dziękuję wszystkim za oddanie głosów w ankiecie. Ponieważ liczba oddanych głosów szybko urosła pod 100 a potem się praktycznie zatrzymała, postanowiłem opublikować wyniki.
Żałuję, gdyż nie uwzględniłem kruszców w pierwszym pytaniu, co mogłoby mieć kluczowe znaczenie dla dalszych wniosków. Nie wiemy teraz jaki procent inwestorów zaangażowało większość środków w złoto lub srebro. Nie wiemy również czy interpretować ich decyzję na korzyść giełdowych byków czy niedźwiedzi? Jeden kupuje złoto, bo wierzy, że uratuje kapitał przed załamaniem giełd i rynków obligacji, drugi chce go ratować przed masowym dodrukiem, który jest "pozytywny" również dla akcji i rynków towarowych.
Oto moja interpretacja wyników. Zacznijmy od pierwszego pytania:
W moim odczuciu przeczy ona dość często spotykanym opiniom, że większość wierzy w hossę. Posiadaczy akcji, funduszy akcyjnych i longów, zatem grających na zwyżkę jest ok. 32%. Obstawiających spadki lub stojących z boku jest ok. 55%. Zostaje 15% zaangażowanych w waluty. Tutaj kolejna nieścisłość - czy opcję tę zaznaczali gracze foreksowi, czy ci którzy liczyli że w dolarach czy euro uchronią się przed deprecjacją złotego? Założę arbitralnie, że 1/3 to gracze obstawiający L USD (i spadki na giełdach/towarach), 1/3 gra na wzrost walut powiązanych z ryzykownymi aktywami, a 1/3 kupiła fizycznie walutę, żeby przeczekać ciężkie czasy. Na koniec odejmuję po 1 punkcie procentowym od każdej grupy, żeby nie sumowały się do 102 i otrzymujemy:
36% - za wzrostami ryzykownych aktywów,
54% - stoi z boku lub gra na spadek.
Jednak nie chodziło mi tu o zbadanie nastrojów - do tego wystarczy choćby ta ankieta:
Widzimy, że nastroje wciąż są niższe niż w okresie luty-marzec, kiedy pojawiało się wiele wpisów o starcie hossy.
Tym co mnie interesuje najbardziej jest liczba graczy, którzy kupili akcje na dłuższy okres kierując się przesłankami fundamentalnymi. Traderzy grają long, bo mają takie sygnały, ale równie dobrze od jutra mogą już siedzieć na krótkich pozycjach.
Przejdźmy zatem do drugiego pytania:
Oddanych głosów dwukrotnie mniej niż przy poprzednim pytaniu, co jest naturalne biorąc pod uwagę, że pytanie nie obejmuje niezaangażowanych lub tych, którzy kupili obligacje i waluty.
Powinienem był skierować to pytanie do byków, żeby określić ilu z nich gra pod hossę, a ilu pod konsolidację. Jednakże nawet w tym wypadku widzimy, że długoterminowo zaangażowanych w akcje jest mniejszość (40% na conajmniej kilka miesięcy wg ankiety). Przyjmując, że z grających na pochodnych połowa obstawia spadki, a druga połowa wzrosty, i tak otrzymujemy poniżej 50% długoterminowych byków wśród byków :)
Na przyszłość będę budował drzewka pytań, żeby poznać preferencje poszczególnych klas inwestorów.
Ostatnie pytanie dotyczy zaangażowania w akcje. Jak widzimy poważnie zapakowało się w nie ok. 25% inwestorów (41% lub więcej środków w akcjach).
Podsumujmy:
- nie jest prawdą, że wszyscy widzą hossę - większość wierzy w bessę lub kierunek boczny,
- wśród obstawiających wzrosty w dłuższym terminie (conajmniej kilka miesięcy) dominują inwestorzy, którzy kupili akcje na lata - pytanie brzmi, ilu chce sprzedać akcje znacznie drożej, a ilu trzyma je na głębokich minusach i liczy się z latami czekania, żeby wyjść na 0?
Bardzo interesuje mnie, dlaczego większość z tych, którzy kupili akcje chce je trzymać tak długo (odpowiedź sugerowała, że teraz są rewelacyjne ceny). Ponieważ skupiam się już na prognozowaniu siły nadchodzącej hossy (która może już trwa, a może będzie za pół roku), będę w przyszłości umieszczał kolejne ankiety.
Publikowałem wpisy o cyklach oraz dow/gold, które sugerują, że jesteśmy w środowisku deflacyjnym. Dotychczas świat ciągnęły Chiny, które wkońcu dostały zadyszki. Do podboju została praktycznie tylko Afryka i pare krajów z Azji. Wciąż dużo do zrobienia jest w Azji, Europie Wschodniej (a teraz też południowej) i Ameryce Łacińskiej. Czy to wystarczy, żeby pociągnąć rynki światowe w górę przez kilka lat? Mam wątpliwości - na razie rodzi mi się wizja jakiejś karłowatej hossy, którą wykorzystają rynki rozwinięte i wybrane rozwijające się.
Wielka hossa 2002-2007 była przetkana taką karłowatą bessą w 2004 roku i na początku 2005. Być może wielu kupuje dziś tanie akcje licząc na powtórkę tamtych wzrostów. Wydaje mi się, że będzie o to ciężko, bo Polacy są już zapchani kredytami. Nie będzie pompowania balonów. Nadziei na spektakularne wzrosty możemy upatrywać w spółkach produkcyjnych - tutaj odsyłam do wpisów Adama Dudy o złotej polskiej dekadzie. W skrócie - kapitał wychodzący z drożejących Chin wkroczy m.in. do Polski, gdzie pensje są 4 razy niższe niż w Niemczech, a kultura pracy i kwalifikacje wyższe niż w Chinach czy Wietnamie.
Żałuję, gdyż nie uwzględniłem kruszców w pierwszym pytaniu, co mogłoby mieć kluczowe znaczenie dla dalszych wniosków. Nie wiemy teraz jaki procent inwestorów zaangażowało większość środków w złoto lub srebro. Nie wiemy również czy interpretować ich decyzję na korzyść giełdowych byków czy niedźwiedzi? Jeden kupuje złoto, bo wierzy, że uratuje kapitał przed załamaniem giełd i rynków obligacji, drugi chce go ratować przed masowym dodrukiem, który jest "pozytywny" również dla akcji i rynków towarowych.
Oto moja interpretacja wyników. Zacznijmy od pierwszego pytania:
W moim odczuciu przeczy ona dość często spotykanym opiniom, że większość wierzy w hossę. Posiadaczy akcji, funduszy akcyjnych i longów, zatem grających na zwyżkę jest ok. 32%. Obstawiających spadki lub stojących z boku jest ok. 55%. Zostaje 15% zaangażowanych w waluty. Tutaj kolejna nieścisłość - czy opcję tę zaznaczali gracze foreksowi, czy ci którzy liczyli że w dolarach czy euro uchronią się przed deprecjacją złotego? Założę arbitralnie, że 1/3 to gracze obstawiający L USD (i spadki na giełdach/towarach), 1/3 gra na wzrost walut powiązanych z ryzykownymi aktywami, a 1/3 kupiła fizycznie walutę, żeby przeczekać ciężkie czasy. Na koniec odejmuję po 1 punkcie procentowym od każdej grupy, żeby nie sumowały się do 102 i otrzymujemy:
36% - za wzrostami ryzykownych aktywów,
54% - stoi z boku lub gra na spadek.
Jednak nie chodziło mi tu o zbadanie nastrojów - do tego wystarczy choćby ta ankieta:
Widzimy, że nastroje wciąż są niższe niż w okresie luty-marzec, kiedy pojawiało się wiele wpisów o starcie hossy.
Tym co mnie interesuje najbardziej jest liczba graczy, którzy kupili akcje na dłuższy okres kierując się przesłankami fundamentalnymi. Traderzy grają long, bo mają takie sygnały, ale równie dobrze od jutra mogą już siedzieć na krótkich pozycjach.
Przejdźmy zatem do drugiego pytania:
Oddanych głosów dwukrotnie mniej niż przy poprzednim pytaniu, co jest naturalne biorąc pod uwagę, że pytanie nie obejmuje niezaangażowanych lub tych, którzy kupili obligacje i waluty.
Powinienem był skierować to pytanie do byków, żeby określić ilu z nich gra pod hossę, a ilu pod konsolidację. Jednakże nawet w tym wypadku widzimy, że długoterminowo zaangażowanych w akcje jest mniejszość (40% na conajmniej kilka miesięcy wg ankiety). Przyjmując, że z grających na pochodnych połowa obstawia spadki, a druga połowa wzrosty, i tak otrzymujemy poniżej 50% długoterminowych byków wśród byków :)
Na przyszłość będę budował drzewka pytań, żeby poznać preferencje poszczególnych klas inwestorów.
Ostatnie pytanie dotyczy zaangażowania w akcje. Jak widzimy poważnie zapakowało się w nie ok. 25% inwestorów (41% lub więcej środków w akcjach).
Podsumujmy:
- nie jest prawdą, że wszyscy widzą hossę - większość wierzy w bessę lub kierunek boczny,
- wśród obstawiających wzrosty w dłuższym terminie (conajmniej kilka miesięcy) dominują inwestorzy, którzy kupili akcje na lata - pytanie brzmi, ilu chce sprzedać akcje znacznie drożej, a ilu trzyma je na głębokich minusach i liczy się z latami czekania, żeby wyjść na 0?
Bardzo interesuje mnie, dlaczego większość z tych, którzy kupili akcje chce je trzymać tak długo (odpowiedź sugerowała, że teraz są rewelacyjne ceny). Ponieważ skupiam się już na prognozowaniu siły nadchodzącej hossy (która może już trwa, a może będzie za pół roku), będę w przyszłości umieszczał kolejne ankiety.
Publikowałem wpisy o cyklach oraz dow/gold, które sugerują, że jesteśmy w środowisku deflacyjnym. Dotychczas świat ciągnęły Chiny, które wkońcu dostały zadyszki. Do podboju została praktycznie tylko Afryka i pare krajów z Azji. Wciąż dużo do zrobienia jest w Azji, Europie Wschodniej (a teraz też południowej) i Ameryce Łacińskiej. Czy to wystarczy, żeby pociągnąć rynki światowe w górę przez kilka lat? Mam wątpliwości - na razie rodzi mi się wizja jakiejś karłowatej hossy, którą wykorzystają rynki rozwinięte i wybrane rozwijające się.
Wielka hossa 2002-2007 była przetkana taką karłowatą bessą w 2004 roku i na początku 2005. Być może wielu kupuje dziś tanie akcje licząc na powtórkę tamtych wzrostów. Wydaje mi się, że będzie o to ciężko, bo Polacy są już zapchani kredytami. Nie będzie pompowania balonów. Nadziei na spektakularne wzrosty możemy upatrywać w spółkach produkcyjnych - tutaj odsyłam do wpisów Adama Dudy o złotej polskiej dekadzie. W skrócie - kapitał wychodzący z drożejących Chin wkroczy m.in. do Polski, gdzie pensje są 4 razy niższe niż w Niemczech, a kultura pracy i kwalifikacje wyższe niż w Chinach czy Wietnamie.
niedziela, 9 września 2012
Ankieta nr 2
Dziś kolejna ankieta i pytania o skład portfela inwestycyjnego oraz zaangażowanie w akcje.
Pierwsza ankieta dotyczy głównego składnika twojego portfela.
Jeśli coś jest niejasne lub odpowiedzi znacząco odbiegają od waszej sytuacji, dajcie znać w komentarzach.
Ostatnia ankieta wymaga wyjaśnienia - czasami trzymamy większość portfela w akcjach, jednak pozycja netto może być spadkowa, jeśli otworzyliśmy zlewarowane krótkie pozycje, żeby się zabezpieczyć. Proponuję zatem potraktować to pytanie jakby dotyczyło portfela długoterminowego - odrzucamy pochodne kupione pod krótkoterminowe sygnały techniczne (zarówno L jak i S), odrzucamy opcje czy kontrakty, które mają zabezpieczyć akcje, jeśli np. gramy pod konsolidację z oporem na 2400 i chcemy zamknąć te pozycje w razie rozwinięcia trendu wzrostowego.
Dla zainteresowanych przypominam omówienie poprzedniej ankiety i zapraszam do głosowania. Także tutaj przedstawię wyniki i opiszę jakimi motywami kierowałem się układając pytania.
Pierwsza ankieta dotyczy głównego składnika twojego portfela.
Jeśli coś jest niejasne lub odpowiedzi znacząco odbiegają od waszej sytuacji, dajcie znać w komentarzach.
Ostatnia ankieta wymaga wyjaśnienia - czasami trzymamy większość portfela w akcjach, jednak pozycja netto może być spadkowa, jeśli otworzyliśmy zlewarowane krótkie pozycje, żeby się zabezpieczyć. Proponuję zatem potraktować to pytanie jakby dotyczyło portfela długoterminowego - odrzucamy pochodne kupione pod krótkoterminowe sygnały techniczne (zarówno L jak i S), odrzucamy opcje czy kontrakty, które mają zabezpieczyć akcje, jeśli np. gramy pod konsolidację z oporem na 2400 i chcemy zamknąć te pozycje w razie rozwinięcia trendu wzrostowego.
Dla zainteresowanych przypominam omówienie poprzedniej ankiety i zapraszam do głosowania. Także tutaj przedstawię wyniki i opiszę jakimi motywami kierowałem się układając pytania.
Subskrybuj:
Posty (Atom)