środa, 11 sierpnia 2010

Poza czasem

Zen to robienie jednej rzeczy
w jednym momencie.

Urlop. Czytam, wyleguję się, pomagam trochę przy żniwach. Proste prace - wrzucanie snopków na wóz, rozładowywanie, wożenie drewna taczką, szukanie z córką kurzych jaj, jeżdżenie z nią na przyczepie ciągniętej przez najpiękniejszy pojazd świata - traktor c-330 (ciapek). A nade wszystko wybudzanie ze snu, w którym tkwiłem całe życie.

Gdybym miał przywołać wszystkie poprzednie urlopy, dni wolne, to mógłbym opisać je podobnymi słowami. Jednak słowa te nie oddałyby prawdy, choć wówczas wierzyłem, że tak spędzam wolny czas. W rzeczywistości wolny czas spędzałem identycznie jak 99% chwil w każdym innym momencie - rozmyślając. Tkwiąc w pułapce zapętlonego myślenia, fantazjowania, szacowania, analizowania, oceniania itd.

Uświadomiłem sobie, że to było(jest) sztuczne życie. Życie w świecie iluzji, w którym tkwi prawie cała ludzka populacja. Na urlop zabrałem książki Eckharta Tolle'a, który po lekutrach de Mello stał się moim nowym przewodnikiem. Pomiędzy znajomością faktów a świadomą wiedzą leży ogromna przepaść. Jeden akapit mądrego zdania można czytać co roku i za każdym razem odkrywać jego głębsze znaczenie. O tym, że fantazjowanie jest rodzajem uzależnienia wiedziałem od lat a dopiero teraz zaczynam to widzieć.

Kiedyś interesowałem się psychologią i utkwiły mi w pamięci teorie o tzw. ośrodku nagrody i kary w mózgu. Wspominałem o tym na blogu nie raz, każde ukończone działanie mózg nagradza wyzwoleniem hormonów, które nas relaksują, budują lepszy obraz siebie. Z drugiej strony nieukończenie zadania zostawia bałagan w umyśle (wisi nad nami) a nagromadzenie zaległych spraw w końcu przygniata człowieka. Zamiast nagród są troski i problemy. Człowiek zaczyna rekompensować sobie brak sukcesów używkami, które wyzwalają podobne reakcje w organizmie jak wypełnienie zadania.

Jedną z najgroźniejszych używek, o istnieniu której większość z nas nie zdaje sobie sprawy, jest właśnie rozmyślanie. Np. taki Hitler - nie pił, nie palił, żył skromnie, a jednak fantazjowanie o mocy doprowadziło go do żądzy władzy, która wraz z nienawiścią do wyimaginowanych wrogów ściągnęła cierpienia na miliony ludzi. Większość z nas nie posunie się nigdy tak daleko - fantazjowanie o zdobywaniu pieniędzy, sławy czy pięknych kobiet oszuka przez chwilę umysł i mózg sypnie endorfinką, która ukoi ból niespełnionego ego.

Niektórzy przekraczają próg marzeń i realizują pragnienia. Pragnienia przestają już nimi być - stają się potrzebami. Czymś naturalnym, bez czego nie wyobrażamy sobie siebie. Cała teoria nagrody i kary odnosi się do umysłu. Nauka skupia się głównie na umyśle, bo z nim utożsamiamy człowieczeństwo. Myślę, więc jestem. Uwierzyliśmy w to i dlatego nie możemy zaznać spokoju. Myślę.. więc jestem nieszczęśliwy. Myślę.. i dlatego wierzę, że ja to mój wymyślony obraz. Nagradzany za zdobywanie pragnień i karany za porażki, niewypełnianie wiecznie nienasyconych żądz ego.

To wszystko nie ma nic wspólnego z prawdą. Bliżej prawdziwego życia jest człowiek w śpiączce, nazywany przez nas uśpionych warzywem. On przebywa w raju zwierząt, z którego my wyszliśmy poznając czym jest dobro i zło. Oprócz książek Tolle'a kupiłem też Nauki Duchowe Ramana Mahariszi i to wyłącznie dlatego, że była to jedna z kilku pozycji po nabyciu której nie płaciło się kosztów przesyłki :D Ale też jakaś intuicja skierowała mnie, by kliknąć w link PROMOCJA, co zawsze z automatu umysł pomijał podczas przeglądania strony. Ten oświecony człowiek mówił - jeśli jesteś początkujący zadawaj sobie wciąż pytanie "Kim jestem?".

Kim jestem? Czy ja myślę? Ja mogę zobaczyć myśli, które przeze mnie przepływają, zatem jestem czymś więcej. Mogę rejestrować to co dzieje się z ciałem i umysłem. Jeśli wpadam w trans myśli, wystarczy że sobie go uświadomię i za chwilę się wybudzam. Umysł przestaje być tyranem - staje się moim przyjacielem. Pomoże mi podczas pisania programu, pomaga obliczyć ile kosztuje jedna akcja Hardexu przy c/wk=1. To jeszcze bardzo zaborczy przyjaciel, ode mnie zależy czy wychowam go na porządnego umysła, czy pozostanie pyszałkowatym pawiem.

Do tych prawd dochodzę od jak to się mówi "dupy strony", bo wszystko najpierw przetrawiam umysłem a potem odstawiam go na bok i próbuję obserwować. Nikt nie mówił, że będzie lekko. Ale były 2 chwile, podobne do stanu głębokiego zakochania. Bardzo krótkie, niezwykłe doświadczenie jedności ze światem. Inaczej teraz odczytam słowa świętej, która poślubiła Jezusa, czy mnicha, który zjednoczył się z Buddą. 

Słowa wynurzone z uwarunkowanej kultury nie oddadzą tego stanu; usłyszane z boku budzą śmieszne skojarzenia, umysłowe gry. Doprowadza do niego świadomość. Chwilę uchwyciłem raz w trakcie lektury książki, drugi raz pisząc ten tekst i słuchając muzyki. Niesamowite uczucie. Nie ma co tęsknić do niego ani tym bardziej dążyć, bo powrócę w kierat umysłu. Każdy z nas nosi w sobie taki dotyk Boga/prawdziwego Ja/Podstawy wszelkiej rzeczy/Absolutu/umysłu Buddy; nazwa nie ma znaczenia.

Urlop, praca, święto. Wszystko to tylko etykietki, iluzoryczne znaczenie, jakie nadajemy czasowi. Dla przebudzonego całe życie jest urlopem. Jak wspaniałym wypoczynkiem jest praca, kiedy nie musimy rozmyślać po co ją robię, ile jeszcze zostało do końca, ile za nią dostanę.

6 komentarzy:

  1. Cześć,
    Bardzo podoba mi się ten tekst. Ciekawe przemyślenia, zmierzasz w dobrym kierunku. Sam już jakiś czas temu przeczytałem "Przebudzenie" de Mello i wywarła na mnie duże wrażenie. Teraz powoli (niestety bardzo powoli - ze względu na natłok obowiązków) zmienia mój sposób myślenia i postrzegania świata. Na pewno nie omieszkam zajrzeć w książki Eckharta. Którą jego książkę konkretnie proponujesz na początek?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe przemyślenia, muszę przyznać, że jest to jeden z niewielu artykułów na Twoim blogu, który doczytałem do końca. Poza tym daje sporo do myślenia, sam mam książkę Eckharta Tolle'a "Potęga teraźniejszości" - chciałem ją sprzedać, a teraz zabieram się za jej studiowanie. Pozdrawiam i życzę więcej takich chwil jak te na urlopie.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Bartek
    Polecam zaczac od wykladow Eckharta, ktore sa na YouTube z polskim tlumaczeniem (zebrane przez mojajoga, blog ktory jest tutaj w zakladkach). Przeczytalem "Mowa ciszy", to taka kwintesencja nauk, a teraz czytam "Potega terazniejszosci". Mowa ciszy to krotkie mysli do kontemplacji, na poczatek 'potega' chyba lepsza.

    @marcin
    Dzieki, tak to z wpisami jest - 9 na 10 to wykresiki i emocjonowanie sie zakupem paru akcji. Zakladajac bloga nie myslalem nawet, ze tak mnie gielda wciagnie. Ale powoli sie to zmienia - przeszedlem z kilkoma papierami na system mechaniczny i sam sie zdziwilem jak latwo to przyszlo. Jak nie ma potrzeby zgadywania formacji, gorek i dolkow, jest czas na wazniejsze rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Dedek,
    Dawno nie komentowałem.. bardzo dobry tekst.
    Rzuć okiem na "Myśli" Blaise'a Pascal'a. Ta książka wywarła na mnie podobne wrażenie jak De Mello.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czesc Blazej,

    Dzieki za "cynk", jak bede mial okazje zapoznam sie z ksiazka. Filozofia zachodnia troche mnie zraza swoja "naukowoscia", nie przebrnalem jeszcze przez 'filozofie wieczysta' Huxleya. Tez swietna ksiazka, ale jezyk przyciezki, strona-dwie dziennie i odpadam :) Jak znajde kiedys czas, przedstawie kilka przeczytanych koncepcji odnoszacych sie do naszej kultury i natury czlowieka.

    Na razie 'potega terazniejszosci' jest najwazniejsza, nie raz do niej wroce.

    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  6. Z ciekawych ksiazek rozwojowych polecam: "Pozwól, że Ci opowiem...", Bucay Jorge . Oczywiste madrosci przedstawione w formie bajek (bardzo przyjemnych). W dodatku lekkie i przyjemne.

    OdpowiedzUsuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca