piątek, 22 grudnia 2017

Scenariusze na które każdy Polak musi się przygotować

Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości,
 której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, 
kiedy zabraknie mu pieniędzy.
Alexis de Tocqueville

Polityka gości na blogu bardzo rzadko, ale tym razem muszę się wypowiedzieć na temat ryzyka politycznego, które wprowadziła rządząca partia, ponieważ dopadnie ono wkrótce każdego z nas. Mowa tu o konsekwencji dwóch posunięć:
- likwidacja reformy szkolnej (6-latki do szkół), czyli de facto opóźnienie o rok wejścia dorosłych ludzi na rynek pracy,
- likwidacja reformy emerytalnej (obniżenie wieku emerytalnego dla mężczyzn o 2 lata i kobiet o 7 lat).
Razem 5 i pół roku dłużej bycia utrzymywanym przez społeczeństwo, niż pracowania na siebie i społeczeństwo.

Kraje starzejące się wydłużają wiek emerytalny, ponieważ ludzie żyją coraz dłużej i dodatkowo rodzi się za mało dzieci, żeby utrzymać emerytów. PiS postanowił zrobić coś kompletnie odwrotnego i to w sytuacji, gdy na emeryturę zaczął przechodzić największy w historii wyż demograficzny (urodzeni w latach 50-tych), a zastępuje go pokolenie niżu urodzonego po upadku komuny. Choć głównym celem likwidacji reform emerytalnych PO było zdobycie punktów w sondażach, rządzący liczyli po cichu, że Polacy będą woleli pracować dłużej, żeby dostać wyższe emerytury. Z jakiegoś jednak powodu ludzie wolą iść na szybszą choć niższą emeryturę, niż pracować dłużej na wyższą. Myślenie perspektywiczne nigdy nie było główną zaletą Polaków, w przeciwieństwie do krótkoterminowego kombinowania i prowizorki. Historia naszej państwowości pokazuje, że większa emerytura w długim terminie może będzie, a może nie, ale już prawo emerytalne to cenne aktywo. Złoty może się rozsypać, kraj może zbankrutować, ale emerytury zawsze będą jakoś wypłacane, denominowane, ekwiwalentowane. Warunek jest jeden: trzeba zdobyć status emeryta.

No i Polacy masowo korzystają z tego przywileju. Matematyka jest niestety bezwzględna, udział emerytur i rent to główny składnik wydatków państwa, w 2016 ok. 31% (ponad 242 miliardy z 781 miliardów budżetu) i na skutek bezmyślnego populizmu PiS będzie szybko rósł. W obecnej sytuacji nie ma dobrych wyjść, bo rząd nie wycofa się ze swojej sztandarowej "reformy" przed wyborami w 2019. Na szybko będą podnosić podatki pomijając jakieś legislacyjne bzdury, jak to właśnie zrobili znosząc limit 30-krotności składek ZUS.

Na razie skoki na pieniądze klasy średniej spotykają się z poparciem, pojęcie społecznej sprawiedliwości dobrze się sprzedaje. Niestety w długim terminie takie ruchy mają bardzo niekorzystne konsekwencje, ponieważ ci, którzy pieniądze posiadają, będą je wyprowadzać do państw rozwiniętych, których rządy przestrzegają prawa i szanują własność prywatną. Nieprzypadkowo wszystkie polskie molochy energetyczne razem wzięte (PGE, Tauron, Energa, Enea) są niżej wyceniane na giełdzie, niż czeski CEZ. Podobnie jak w Rosji atrakcyjne wskaźniki fundamentalne niewiele znaczą, jeżeli twój udział w przedsiębiorstwie jest wirtualny i nie masz wpływu na jego funkcjonowanie.

Walka z korupcją, układami w sądach i wyłudzeniami VAT jest bardzo potrzebna i rząd PiS ma na tym polu spore sukcesy. Powstają co prawda nowe patologie jak obsadzanie urzędów miernotami gotowymi wykonać każdy rozkaz, ale w końcu ktoś postawił jasno granicę: nie można kraść na bezczela. Przez lata mafie powiązane z sądami i notariuszami przejmowały państwowe majątki i nikt nic nie mógł zrobić, a próba rozliczania przekrętów spotykała się z uświęconą formułą: "to niezgodne z konstytucją". Można było przejąć kamienicę na podstawie sfabrykowanego listu, ale nie można jej już było odzyskać. Polskie sądy były parodią prawa i społeczne przyzwolenie na rozprawę z nimi jest tego konsekwencją.

Wszystkie te reformy nie będą jednak miały znaczenia, kiedy dobra koniunktura w Niemczech się skończy i powiązane z nią gospodarki, do których należy przede wszystkim polska, wpadną w tarapaty. PO próbowała przygotować państwo na gorsze czasy wprowadzając niepopularną reformę emerytalną, przyspieszając o rok edukację szkolną i nacjonalizując obligacyjną część OFE (popierałem i nadal popieram ten ruch; to był ordynarny skok instytucji finansowych na polskie finanse: państwo pobierało od Polaków pieniądze, przelewało je do OFE, te pobierały absurdalnie wysokie prowizje i z powrotem pożyczały państwu). PiS widzi ścianę i dociska pedał gazu licząc, że jakoś ją przebije. Że coś zaskoczy, wzrost gospodarczy magicznie przyspieszy, państwowe firmy żyjące z monopoli nagle zaczną wymyślać elektryczne auta i rakiety kosmiczne.

Jako zakładnicy tego planu trzymamy oczywiście kciuki za jego powodzenie, ale studiując przypadki Argentyny, Wenezueli czy Grecji, które eksperymentowały z podobnymi wdrożeniami społecznej sprawiedliwości, musimy przygotować się na złe, gorsze i najgorsze. Rozpatrzmy zatem jak może potoczyć się przyszłość Polski:

1. Scenariusz pozytywny: rząd pod jakimś tam pretekstem przywraca reformy emerytalne, pozostajemy podłączeni do zachodniego systemu gospodarczego, dzięki niżowi demograficznemu bezrobocie jest niskie w każdej kategorii wiekowej. Polacy oszczędzają, budują kapitał, GPW odżywa, stajemy się przeciętnym rozwiniętym państwem europejskim, nasze dzieci mają przyszłość.

Jak oszczędzać/inwestować: nie musimy wdrażać naszych planów awaryjnych, szukamy okazji, odkładamy oszczędności w silnym polskim złotym.

Szanse scenariusza: niewielkie, szacuję na 10%.

2. Scenariusz neutralno-negatywny (Argentyna): reformy emerytalne i szkolna zostają przywrócone dopiero po następnych wyborach. Stracony czas kosztuje kilkadziesiąt miliardów, ale da się jeszcze odwrócić konsekwencje katastrofy demograficznej. Poszukujący pieniędzy rząd dociska śrubę kolejnym grupom społecznym, dodrukowuje złotówki, a o inflację i spadek jakości życia oskarża międzynarodowych spekulantów, którzy grają na spadki waluty/obligacji. Odpowiedzialny premier łagodzi napięcia z UE, dochodzi do jakiegoś kompromisu. W Polsce może dojść do rozruchów, kiedy mali przedsiębiorcy zostaną obłożeni różnymi domiarami, nagłymi wezwaniami do zapłacenia kilkudziesięciu tys. ZUSu itp. Polska pozostanie zadupiem cywilizacji zachodniej, ale mimo wszystko nadal będziemy się cieszyć, że w Rosji to dopiero jest chujowo.

Jak oszczędzać/inwestować:
Grupą narażoną są samozatrudnieni i wszyscy, którzy coś posiadają. Oni nie tylko będą musieli sfinansować błędy rządu, staną się też idealnymi kozłami ofiarnymi porażek polityki społecznej sprawiedliwości. Dlatego trzeba część majątku zdywersyfikować za granicą, może pojawi się jakaś tania alternatywa dzięki technologii blockchain? Zdobywać wiedzę należy już teraz.

Szanse scenariusza: daję 50%, wierzę w instynkt samozachowawczy Morawieckiego, myślę że konieczność wymusi racjonalne rozwiązania.

3. Scenariusz negatywny (mix Grecja/Ukraina/Rosja):
Populizm i socjalizm finansowany jest dopóki zagranica daje kredyt bez dociskania lokalsów. Świadomi nadchodzącej katastrofy politycy wyprowadzają pieniądze do Londynu, Szwajcarii i innych bezpiecznych zatok. Niezależne media i organizacje są oskarżane o działalność wywrotową inspirowaną pieniędzmi zachodnich/wschodnich imperialistów. Propaganda oskarża o całe zło UE, Niemców, agentów FSB. Kiedy już nikt nie chce pożyczać kasy, dochodzi do rozruchów na ulicach, powstaje jakiś rząd jedności narodowej, który drakońskimi środkami próbuje przywrócić porządek.

Jak zachować choć część majątku. W tym wypadku nawet nieruchomości nie będą zabezpieczeniem oszczędności, ponieważ w celu ratowania państwa zostaną obłożone wysokimi podatkami (mają to do siebie, że nie uciekną za granicę). Jeśli jesteśmy za starzy na emigrację, zapewnijmy przynajmniej dzieciom dobrą edukację i znajomość języków. Warto też zwracać uwagę na kulturę osobistą, na zachodzie nacjonalizm i rasizm nie są mile widziane. Mimo wszystko Polska zostaje w strukturach europejskich, ludzie zachowują domy, ziemię, biznesy, jakoś się kula. Zdewaluowany złoty pozwala znowu tanio zatrudniać polską siłę roboczą. Uwaga też na zagraniczne aktywa, jeśli będą pod kontrolą polskich instytucji finansowych, mogą zostać zabrane.

Ryzyko scenariusza: 30%.

4. Scenariusz bardzo zły (Wenezuela).
Polska zostaje wykorzystana przez USA do rozbijania hegemonii Niemiec w Unii, ale na skutek jakichś układów zostaje porzucona jak w Jałcie. Na polu gospodarczym rząd powiela osiągnięcia PRLu, nacjonalizuje firmy "strategiczne", partyjni bonzowie dzielą lokalną Polskę między siebie, wykształciuchy i wichrzyciele są zachęcani do opuszczenia kraju, jedne grupy napuszczane na drugie. Transfer kapitału za granicę surowo zabroniony (ale tylko dla pospólstwa). Zagrożone jest istnienie państwa.

Zostaje zwiać z kraju lub zginąć na barykadzie.

Ryzyko scenariusza: 10%.

Czarnowidztwo? Zauważcie, że daję aż 60%, że nie będzie tak źle. Gdyby nie fatalne posunięcia w sprawie emerytur wierzyłbym w przyszłość Polski, ale oceniając państwo jak spółkę giełdową, skupiam się głównie na zagrożeniach. A te są realne i oczywiste, choćbym nie wiem jak bardzo chciał przymknąć na nie oczy. Jako inwestorzy musimy brać te ryzyka pod uwagę i bacznie obserwować wskaźniki ekonomiczne państwa. Jako obywatele musimy działać na rzecz państwa, i ten wpis należy także odczytać jako ostrzeżenie przed nieodpowiedzialną polityką i jej następstwami.

To nie jest scenariusz na najbliższe kilka lat. Najgorsze konsekwencje możemy ponieść dopiero dekadę po rozwaleniu podwalin finansowych państwa. Może też realizować się czarna wizja, ale w  porę pojawią się reformy, które ją powstrzymają. Reformy, które zależą od naszej świadomości ekonomicznej i wrażliwości na kłamstwa propagandy.

8 komentarzy:

  1. Warto tez napisać, że najbardziej oberwą ludzie z kredytami. Chyba, ze będziemy mieli scenariusz optymistyczny. Tylko, że to szanse wg. Ciebie 1:10. Mimo wszystko mam nadzieję, że damy radę jako naród i jako państwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te moje procenty, to czysty hazard. Przewidywanie przyszłości nawet w oparciu o jakieś rzeczywiste podobieństwa i wzorce jest bardzo trudne, a tu mamy zaledwie szacunek na tzw. Bolka oko. Niestety tak właśnie to wygląda, gdy zaprzęgam do pracy czysto racjonalną część umysłu: widzę więcej negatywów, niż pozytywów w obecnej sytuacji, mimo że serce jak zawsze każe wierzyć, że będzie dobrze, że jesteśmy cały czas na ścieżce rozwojowej.

      Usuń
  2. Dobrze kombinujesz Dedi!

    OdpowiedzUsuń
  3. Opisane wypadki są zero jedynkowe. Pomijają zjawisko emigracji zarobkowej ludzi z Ukrainy. moze nie mieć znaczenia a może mieć. Wątpię by dało się przewidzieć np. 5 lat temu. Najbardziej optymalnym dla przyszłych pokoleń
    byłoby przewrócenie systemu emerytalno-rentowego w obecnej wersji. To samo dotyczy aktualnego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Nie da się jednak tak prosto do tego,podejść, zmiennych jest zbyt dużo. Np. sporo firm uważa, iż w Niemczech ma za niską marżę i w związku z tym sprzedaje np. w RPA, czy Izraelu nie wspominając już o Chinach. Optymalnym wydaje się dywersyfikowanie zagrożeń związanych z Niemcami, ale to wymaga czasu, który nadal jest. Kwestia, czy zostanie wykorzystany, czy nie. PO swojego nie wykorzystało jak należy dla dobra wszystkich. Czy PIS wykorzysta? Trudna odpowiedź. Może być tak, ze jak wszyscy dotąd (AWS) nie. Miejmy ndzieję, ze będzie inaczej

    OdpowiedzUsuń
  4. przy tak realnym rozwoju sytuacji w PL (scenariusz 2, 3) proponuję abyśmy podsuwali sobie pomysły dla "zwykłych" ludzi jak oszczędzać/inwestować; może jakiś osobny wpis na blogu albo zakładka? myśleć o tym trzeba już dziś, jak się zacznie panika będzie za późno.

    jak zwykle po dupie dostaną uczciwe szaraczki ciułające na emeryturę, dla dzieci, wnuków.
    - rozpustnicy, nieroby, narzekacze (czyt. biedota, masa) co zarobią to wydają bo reklamowali, że zajefajne. nie stracą bo nic nie mają, najwyżej wyjdą na ulicę by państwo dało im na chleb i wino i ... mecz siatkówki albo trochę skoków narciarskich.
    - bogaci zawsze się będą mogli gdzieś ewakuować, oczywiście wcześniej te swoje "złote pociągi" przetoczą do szwajcarii, norwegii itd (już mają przetoczone ???)
    - oszczędny szaraczek zwany w PL burżujem bo ma dom, samochód, lokatę w banku może nawet jakieś obligacje będzie wytykany palcem przez sąsiadów, że się nachapał i nakradł bo jak mógł na to uczciwie zarobić? społecznie sprawiedliwe będzie dowalić 50% podatku (ukrytego w różnych formach) przecież on nie ucieknie z OJCZYZNY - jest na to za biedny.
    pirx
    ps. do 50% złodziejstwa rządu to już chyba jest blisko wiec trafniejsze będzie 70%.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się zastanawiam, jak uratować w razie kłopotów oszczędności. Może jakieś nowe opcje pojawią się wraz z rozwojem kryptowalut. Teraz jest bańka, ale podobnie było z dotcomami w 2000 roku. Po krachu i bessie trwającej 3 lata branża została wyczyszczona z większości balonów, potem przez kolejne kilka lat powstawały sensowne projekty i ruszyła powszechna internetowa rewolucja. Mimo to dopiero po krachu 2008 kapitał zaczął płynąć szerokim strumieniem do spółek technologicznych. Świat finansów jest tymczasem daleko w tyle, w Stanach mają przynajmniej ETFy, w Polsce praktycznie nic się przez ostatnie 10 lat nie zmieniło.

      Usuń
  5. Przecież możesz inwestować w ETF, np Lynxbroker itd. Sam pomału wypycham oszczędności z pl na konta brokerów zagranicznych jak jeszcze pl jest po umocnieniu i zamieniam tam na różne waluty np chf.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inwestuję w ETF przez bossa zagranica, ale docelowo będę szukał jakiejś zagranicznej platformy. Dzisiaj dostałem info, że od 2 stycznia bossa zmniejsza liczbę dostępnych ETFów, z tych które zostały nie ma żadnego mojego, więc już widać jaka to super oferta.. Jedna dyrektywa jakiegoś urzędu może mi sprzątnąć konto.

      Usuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca