Atrakcyjne poziomy w bessie to pojęcie względne, nie ważne ile cena wcześniej spadła, zawsze można stracić kolejne kilkadziesiąt procent. Coś mi jednak podpowiada, że spadki obserwowane od kilku miesięcy na małych spółkach i szerokim rynku nie są elementem klasycznej dewastującej bessy.
Zerknijmy na wykresy:
Rynek leci w dół i nie ma na razie żadnych oznak zmiany trendu. Jednak kilka czynników sprawia, że kolejne fale spadkowe będę wykorzystywał do kupowania akcji.
1. Po pierwsze: czy nieustanne spadki na SWIG80 nie przypominają wam czegoś? Pamiętacie maj 2015? Ja tak. Byłem wtedy w stanie euforii, wydawało mi się, że po latach flauty rusza pokoleniowa hossa. Tymczasem indeks dużych spółek WIG20 rozpoczął pierwszą w swojej historii serię 9 spadkowych miesięcy. Kiedy naruszył 2000 punktów zacząłem kupować akcje molochów z przekonaniem, że trafiła mi się okazja życia. Ale 2000 było ledwie przystankiem w drodze na 1650 punktów, a "okazje życia" były dostępne jeszcze przez cały rok. Dopiero w 2017 WIG20 zaczął błyskawicznie odrabiać straty.
A jak było z małymi i średnimi spółkami w tym roku? Kiedy SWIG80 budował szczyt w marcu b.r. byłem bliski euforii i robiłem mentalne ćwiczenia z trzymania akcji w bańce. Kiedy Trakcja, którą miałem od 12zł, przebiła 18zł, widziałem już 30zł na horyzoncie. Dzisiaj Trakcja kosztuje 8zł. Spółka od szczytu straciła więcej, niż jest obecnie warta. Nie twierdzę, że zamierzam odkupić akurat tę spółkę, budowlanka jest bardzo ryzykowną branżą. Historia polskich inwestycji pokazuje, że ryzyko bankructwa rośnie wraz z liczbą zdobywanych kontraktów. Niemniej znowu można znaleźć na rynku spółki siedzące na gotówce, płacące co roku wysokie dywidendy i zupełnie zapomniane przez rynek.
2. Wspomniane dywidendy. 2015 i 2016 rok zamknąłem z zyskiem dzięki dywidendom i nie obrażę się, jeśli 2018 rok zapisze się w mojej pamięci podobnie. Marzy mi się rok ubijania dna na małych spółkach, dający okazje do kupna zdrowych biznesów za ułamek ich wartości. Oczywiście byłbym wtedy sfrustrowany, bo większość kupowanych akcji przez miesiące spadałaby dalej, ale co zrobić, taki styl inwestowania wybrałem i w takim stylu potrafię zarabiać :)
Aktualnie div yield dla SWIG80 osiągnął 2.5%, 5 razy więcej niż lokaty w mBanku:
3. Sentyment. Obecny rok charakteryzuje się kolejną anomalią: wzrostom cen akcji towarzyszy ucieczka drobnych inwestorów z giełdy. Zupełnie inaczej było jeszcze w 2013:
źródło: https://10-procent-rocznie.blogspot.com |
Wygląda to tak, jakby ludzie po latach ciągłych zawodów ze strony GPW postanowili zamykać pozycję jak tylko wyjdą na 0 po wcześniejszych zakupach na szczytach. We wzrosty polskich akcji wierzy już tylko zagranica, która cały czas kupuje polskie aktywa..
ETF na Polskę |
4. Wielki cykl przepływu kapitału między rynkami rozwiniętymi a rozwijającymi się, czyli EEM/DM ratio. Ja gram pod scenariusz, że cykl premiuje teraz rynki rozwijające się w tym Polskę, choć np. W. Białek obstawia szczyt słabości emerging markets dopiero w okolicach przyszłego roku przy okazji turbulencji w Chinach. Więcej pisałem tutaj:
https://podtworca.blogspot.com/2017/07/wielka-rotacja.html
Tyle na razie za wzrostami. Mam również argumenty przemawiające za spadkami. Tak już jest od kilku lat: wszystko co działało w latach poprzednich jest już znane i nie daje zarobić. Rynek raczej fluktuje, niż chodzi synchronicznie jak do 2012 roku. Kapitał przepływa między branżami, nigdy nie wiadomo, którą z nich postanowi wywyższyć, a którą zepchnie z klifu. Zapewne nadejdą jeszcze czasy, kiedy będą rosły prawie wszystkie akcje, na razie kapitał woli polskie mury i obligacje.