piątek, 29 maja 2009

Inwestycje na koniec maja

Mój portfel majowy jak Wig: raz w górę, raz w dół. Na większości inwestycji straty, które zniwelował nagły wystrzał Ambry. Zamknięcie stratnej pozycji na spadki ropy (certyfikaty RCSCRAOPEN) zakończyło dotychczasowy "bezpieczny" rajd na ropie.

"Miałeś chamie złoty róg" chciałoby się powiedzieć (250 RCCRUAOPEN), ale cóż: nie pierwsza, nie ostatnia stracona szansa (poszły po 9.95). Ważne, że udało mi się wycofać większość środków z giełdy z zyskiem.

Zostawiłem TPSA pod dywidendę (nawet dokupiłem trochę po 17.01 i 16.51, łącznie mam 190 akcji), i otworzyłem dziś zabezpieczającą S-kę. Walor porusza się w kanale spadkowym i dziś odbił od oporu. Jeśli dobije przed dywidendą do 15 zł, kupię kolejne akcje (po 16 też) a wahania góra-dół będę się starał wyłapywać kontraktami.

Kupiłem też ok. 4 uncje srebra w bardzo ładnych medalach ze starymi kolejkami. Chciałem kupić sztabki, ale dostępne są tylko sztabki z bajerami, które zwiększają 2-3 krotnie cenę. Z kosztami przesyłki (2 przesyłki) otrzymałem cenę 69.22/uncja, co nie odbiega tak bardzo od ceny spot (w porównaniu z innymi sztabkami/monetami w sklepach).

Za dużo pieniędzy nie chcę lokować w metale, bo upadku pieniądza fiat w najbliższych latach jeszcze się nie spodziewam a giełda chroni przed inflacją w miarę dobrze. Kiedy kryzys się rozpanoszy w Polsce na dobre, chciałbym zapolować na jakiś kawałek ziemi pod domek.

Z akcji zostawiłem 2000 IDM (long term), podskubuję na spadkach Ambrę (626 sztuk) i Agorę (48). Nie są to najlepsze strategie inwestowania, ale Ago jest bardzo przeceniona i nie chcę powtórzyć błędu ze sprzedażą Lotosa. Obie spółki (Ambrę i Agorę) kupuję od listopada i sprzedaję w okolicach lokalnych górek. Obserwuję ich wskaźniki fundamentalne i nie budzą moich podejrzeń, dlatego przed startem hossy będą stanowiły znaczącą część portfela. Na razie większość sprzedałem, bo za dużo sygnałów zwiastuje cięższą sytuację Polski i falę spadkową. Te kilkaset akcji jest zabezpieczeniem przed nagłym wzrostem.

Na koniec kupiłem 500 akcji Dudy jako zakład, że uda mu się przetrwać. Dzienny STS dał w ciągu sesji sygnał kupna, jednak na koniec kurs się osunął. Powinienem był odczekać do zamknięcia sesji, ale cena papiera i liczba akcji jest tak niska, że nie będę się nim stresował.

Większość małych spółek mocno podrożała od lutego i są znacznie droższe, niż były np. w 2005 roku, dlatego spodziewam się na nich spadków. Będę wtedy zbierał małe pakiety wybranych spółek (łapacz noży). Tak robiłem w styczniu-lutym i całkiem nieźle na tym wyszedłem, kiedy gwałtownie odbiły w górę. Powtarzam jeszcze raz, że na taką strategię pozwalam sobie w przypadku spółek z kontrolowanym zadłużeniem, zyskami z działalności i przecenionych 80-90% od historycznych szczytów.

Gra, którą próbowałem sprzedać w ostatnich miesiącach, poszła do Czech/Słowacji oraz Rosji i WNP. Mamy też umowę na Amerykę, ale coś się start opóźnia. Liczyliśmy na więcej, zwłaszcza zawiodłem się na polskich wydawcach, którzy wzięli program do testów a potem nie raczyli nawet odpowiedzieć na maile. Rozmawiam jeszcze z paroma zagranicznymi wydawcami, ale patrząc na ich entuzjazm, w najbliższym czasie rozstrzygnięć się nie spodziewam. Na pół roku działalności zarobiliśmy, więc zaczęliśmy kolejny projekt. Uderzymy z oboma ponownie jesienią.

Wiem od jednego sprzedawcy gier, że sytuacja polskich wydawców jest ciężka. Również Rosjanie opisali minorowo swój rynek, więc będę się cieszył z neutralnego zamknięcia tego roku. Stąd zainteresowanie giełdą i finansami. Zbyt wiele lat żyłem w nieświadomości, jak ważne to sprawy. Ale nic straconego - obecne czasy są świetną szkołą inwestowania, myślę że już w przyszłym roku nauka solidnie zaprocentuje.

9 komentarzy:

  1. Hej. Na początku dzięki za ten wpis, bo przypomniał mi on o moich postanowieniach dotyczących odzywania które odchodzą w zapomnienie. Niedawno przeczytałem książkę o prawidłowym odżywianiu co prawda innego autora ale podawał te same reguły o których piszesz. Mógłbyś mi powiedzieć co w takim razie jadłeś czy też jesz jeśli jeden chleb razowy starcza Ci na tydzień, czy masz może jakąś dietę. I co jadłeś podczas kuracji oczyszczającej. Również walczę ze zdrowiem trochę a wierzę że to co jemy ma duży wpływ na to jak się czujemy.

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa i jeszcze jedno, pisałeś że ćwiczyłeś, jak to się odbiło na Twoim treningu, sile i masie, czy spadły wyniki? Posiłki kulturystyczne to przecież dużo białka i węgli i nie rzadko jedzonych razem co kłóci się z założeniami diety. Jeśli możesz udzielić jakichś porad będę wdzięczny. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczyszczanie zaczynalem w sloneczne dni, wtedy organizm potrzebuje mniej pozywienia (mozna tez sie "odzywiac sloncem"; nie wiem ile w tym sugestii, a ile prawdy, ale mi swiatlo sloneczne oslabia glod).

    Oczyszczalem sie kilka razy, wiec roznie bywalo. Najczesciej zaczynalem od swiezego soku z sokowirowki (jablka + marchewki). Weglowodany oczywiscie rano. Na wieczor troche bialka (kefir) i w razie glodu pare kromek razowca.

    W kolejnych dniach zanikal glod i nastepowalo rozpieranie energia (duzo pompek, przysiadow, jak bylem na dzialce, to duzo plywalem w jeziorze). Posilki: czasem nic, swiezo rwane owoce, swiezo ugniatane soki (zazwyczaj robilem kuracje na dzialce, gdzie rosnie pelno owocow), kefir, ciemne pieczywo.

    Po ok. tygodniu wprowadzam ryby, jaja i tak mniej wiecej wytrzymywalem do jesieni. Potem konczy sie latwy dostep do swiezych produktow, brak slonca i siedzenie w domu i wiekszosc zlych nawykow przypomina o sobie :) Ale ostatnie oczyszczanie (2005, cholera jak to dawno temu) przeprowadzilem jesienia i dalo mi powera na pol roku (jakos sie zbieglo z poczatkami firmy) .

    Trwaly efekt oczyszczania to normalny oddech, duzo mniejsze potrzeby zywieniowe i znacznie rzadsze wizyty u dentysty. Niestety z miesni zostala glownie rzezba, ubytek 10 kg masy.

    Jak napisalem wczesniej - zarowno treningi, jak i kuracje zakonczylem pare lat temu i do teraz stosuje troche podtrzymujacych cwiczen i na tyle, na ile sie da, zasady odzywiania. W to lato planuje kolejne oczyszczenie, tym razem powiazane z praktykami duchowymi.

    Duze miesnie wazne sa, jak sie ma nascie lat. Teraz wazniejsza jest dla mnie swiezosc umyslu, zdrowie. Kolejny level praktykuje kumpel, ktory zbiera chi w dan-tian, ale tego to juz wzielo na powaznie :)

    Kiedy zaczynalem przygode z kulturystyka (1995), byly jeszcze rozne szkoly odzywiania. Moja ksiazka kladla glowny nacisk na bialko, glownie chude mieso, jaja, nabial. I tym sie faszerowalem. Potem doczytalem w Muscle&Fitness o uzupelnianiu glikogenu, o roli weglowodanow, ale cwiczylem juz glownie pod katem koszykowki.

    Teraz w kontekscie zdrowego odzywiania, uwazam ze nie nalezy przesadzac z bialkiem. Mieso jak najrzadziej, malo wedlin (sa przeladowane chemia), raz w tygodniu pieczone ryby. Nie przeliczac kalorii na energie, organizm to nie piec. Obserwowac siebie, czy sa widoczne efekty (skora, samopoczucie, kupa ;) .

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie się zorientowałem że komentarze powinny się pojawić pod poprzednim postem...ups.
    Jeśli można to proszę o przeniesienie.

    OdpowiedzUsuń
  5. No problem, nie ma tu wielkich dyskusji, wiec wiemy o czym piszemy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ok, dzięki za wskazówki, mam zatem postanowienie na najbliższe tygodnie, mam nadzieje że przetrwam. Może uda mi się namówić dziewczynę i razem się oczyścimy :) No i nie namawiam ale może też się dasz namówić..;) Będę miał teraz trochę więcej czasu ( do momentu jak nie znajdę pracy) że popracuję nad sobą i mam nadzieję że będą efekty i wyjdzie mi to na dobre.

    btw. Skąd jesteś ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Mieszkam w Gdansku.

    Co do oczyszczania jeszcze: jesli macie czas w wakacje, warto polaczyc to z jakas pielgrzymka/wyprawa. Ja bym teraz wiele dal za mozliwosc parodniowej pieszej wyprawy w Kaszuby. Dlugi, monotonny spacer wylacza myslenie. W ruchu nie czujesz tez glodu.

    W samym podejsciu do oczyszczania najwazniejsza jest zmiana nawykow. Incydentalne kuracje niewiele zmienia, jesli nie nauczymy sie utrzymywac efektow. Dlatego teraz zmiany wprowadzam bardzo stopniowo, przyzwyczajam sie do nich. Tak bylo np. z chlebem - przez pare lat kupowalismy trefnego razowca. Niewiele roznil sie od bialego chleba. Teraz juz mam nawyk, zeby co tydzien w sobote jechac po dobry chleb.

    Podobnie soki - wczesniej kupowalismy tanie soki z koncentratow. Teraz kupujemy z Hortexu taki metny sok jablkowy bez zadnych dodatkow albo Marwity (sokowirowki z lenistwa nie uzywam, bo dlugo sie myje, ale widzisz: czas zmienic nawyk i jak beda swieze owoce, robic z nich soki; mam juz postanowienie :) .

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem jak będzie w wakacje, oboje raczej będziemy pracować mamy zaplanowany wyjazd do Hiszpani ale tam raczej nie będziemy chodzić zbyt wiele:), teraz byliśmy na spływie kajakowym, i mam nadzieje że to powtórzymy jeśli jeszcze nie próbowałeś to polecam super sprawa. To tyle, idę po jakieś owoce i warzywa na targ, MCI w portfelu SL ustawiony, wiec na dziś już koniec z kompem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Splywalem po Brdzie, bardzo fajnie bylo.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca