środa, 17 lutego 2010

Kiedy rozum śpi, budzą się strach i chciwość

Geniusz uczy się na cudzych błędach,
mądry uczy się na swoich,
głupiec popełnia wciąż te same.

Moja stopa zwrotu z inwestowania powoli wspina się do góry. Czasem jednak zyski pną się zbyt energicznie i sytuacja ta staje się preludium do bezmyślnych posunięć, po których mam ochotę rwać włosy z głowy. Zamiast jednak dobrać się do czupryny, brnę dalej w chaos, by za chwilę powracać z pytaniem: co ja k.. robię??

Dość powiedzieć, że przez impulsywne transakcje skasowałem połowę zysków z mini krachu z przełomu stycznia i lutego. W związku z tym wypiszę najpoważniejsze błędy i uwagi, które pojawiły się w minionym tygodniu i zaważyły na stratach z poniedziałku i wtorku.



1. Kończyłem tydzień z otwartymi pozycjami krótkimi. Już wówczas czułem, że odreagowanie spadków było za małe i lepiej zamknąć pozycje, póki są zyskowne. Jednak chciwość była zbyt silna - obawiałem się, że zaraz przyjdzie piąta fala spadków i nie skorzystam z niej.

2. Rynek oczywiście poszedł dynamicznie w górę. Mimo to w poniedziałek rano nadal mogłem zamknąć FPKO i FPKN z zyskiem. WIG zachowywał się słabo, ale ktoś pociągnął na PKO i PEO WIG20 do góry. Wtedy zrobiłem pierwszą głupotę: zamiast ścinać stratę na FPKO dokupiłem kolejną s-kę przy +3% (wkońcu +6 nie zrobią no nie?). Nie zrobili 6-ciu %, ale 5% już tak - ściąłem jedną s-kę. We wtorek przyszło ściąć drugą (łącznie -200 zł).

Jako że resztki rozumu kołatały się gdzieś w głowie, zdążyłem sprzedać FPKN (+74 zł) i to była jedna z niewielu mądrych decyzji. Odebranie FPKN wczoraj do inteligentnych nie należało. Podobnie jak kolejne przyszorcenie FPKO po jednej z najniższych cen dnia (po dzisiejszej sesji obie tracą ok. 100 zł, ale je zostawiłem). Odbiór FPKO to był szczyt głupoty: najpierw zamknąłem S po 37.80, a kiedy jedna z fal spadkowych zbijała ceny akcji, otworzyłem S PKC po 37.35.  Zupełny bezsens - byłem już bez pozycji, mogłem spokojnie przeczekać wzrosty, nawet próbować się podłączyć, a skończyłem dzień znowu z s-kami.

Jak widać straty wielkie to nie są, ale wkurza mnie bezmyślność z jaką popełniałem błędy. Myślałem, że mogę już przymierzać się do kontraktów na WIG20, ale po tym co wyrabiałem, odsuwam decyzję na conajmniej tydzień.

Mógłbym teraz napisać plan, wnioski itp. Zrobię jakieś zapiski w zeszycie, przemyślę sprawę na spokojnie, na razie jestem zbyt ogłupiony, żeby cokolwiek sensownego wymyśleć. Wykresy pokazują mi 2 scenariusze: WIG20 spadki, S&P500 powinien puknąć od dołu w linię trendu wzrostowego (na ok. 1110) - jak wyjdzie górą, otworzymy się pewnie luką i znowu będzie strach kupować akcje..

Najważniejsze teraz wyciszyć się, spojrzeć z dystansu, może jutro umysł będzie jaśniejszy. Na czas wzrostów i konsoli lepiej kupować akcje, kontrakty miały być tylko na spadki i musiał mną rynek porzucać, bym sobie to przypomniał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca