Inwersja krzywej rentowności (rentowność 10-letnich obligacji skarbowych USA minus rentowność 2-letnich) zrobiła w ostatnich latach karierę. Skutecznie przewidziała krach 2020. Potem wpuściła w maliny analityków na początku 2023, kiedy powszechnie spodziewano się bessy.
Obecnie wobec nieustępliwej wspinaczki amerykańskich indeksów giełdowych jej popularność przygasła. Czy słusznie? Spójrzmy na krzywe rentowności 10-latek względem pozostałych obligacji:
Gwałtowny odwrót krzywych z ujemnych terytoriów może zapowiadać deflację. To zaskakujący wniosek w środowisku narracji o upadku walut i wędrówce złota oraz akcji do nieba.
Co może być głównym czynnikiem? Zapaść na rynku nieruchomości w drugiej największej gospodarce świata: Chinach. Podobno mają tam mieszkań na 2 miliardy ludzi. Globalni i lokalni pożyczkodawcy z ostatnich kilkunastu lat drżą o swoje bilanse.
Dedek a jak się zapatrujesz w tym kontekście na usd i EUR i PLN?
OdpowiedzUsuńW lipcu ( https://podtworca.blogspot.com/2024/07/zoty-mocarz-na-jak-dugo.html ) poczyniłem inicjalne zakupy walut i obecnie czekam. PLN się trochę osłabił, ale patrząc historycznie czasem w cyklu hossa-bessa reagował z opóźnieniem, nawet rocznym, a czasem wcześniej. Jeżeli będzie kontynuował trend wzmacniania - dobiorę waluty taniej. Jeżeli natomiast złoty będzie się osłabiał i zmieni się trend, będę uśredniał na korektach z trendem.
UsuńMoje własne indeksy PLN uwzględniające koszyki walut wskazują na szczyt pln pod koniec maja, wtórny szczyt pod koniec lipca i zawężający się trójkąt spadkowy (mam na myśli pary PLNxxx np. PLNUSD, PLNEUR itd.
Jednocześnie patrząc indywidualnie na pary np. USDPLN, CHFPLN, JPYPLN, to widać, że te pary są pod oporem linii trendu spadkowego. A zatem nie ma co wyprzedzać w tym momencie.