sobota, 28 marca 2020

Wodospad kolorowych potraw

Od 9 lat jestem wegetarianinem i entuzjazmem do zdrowych, roślinnych potraw zaraziłem wiele osób. Większość z nich nie przeszła na wegetarianizm, po prostu wzbogacili swoją dietę o zdrowsze składniki. Z czasem kolorowe roślinne potrawy zajmują na ich stołach coraz więcej miejsca. Ale na początku zawsze zadają mi pytanie: co my będziemy jeść? Albo: nie można jeść tyle soi, tak jakby wegetarianizm polegał na zastąpieniu mięsa soją. Pora zatem na serię zdjęć potraw, które na co dzień jemy w domu.

Baza



To mój standardowy koszyk zakupów. Widzicie tu jakąś soję? Albo tu:


Do tego kasze, ryż, ziemniaki, pieczarki. Z tej mieszanki powstanie wszystko.


Polska klasyka


Prawie każda polska zupa: fasolowa, grochowa, jarzynowa, żurek, kapuśniak, barszcz itd. itp. smakuje rewelacyjnie także bez mięsa. To tylko kwestia przyzwyczajenia.

Kilka dni temu mieliśmy barszcz ukraiński, gęsty aż łyżka stoi. Lubię dorzucać do niego chleb i orzechy.



Niestety nie przyszło mi do głowy, żeby trzaskać zdjęcia zupom mix typu "meksykańska" (warzywny podkład z czerwoną fasolą, kukurydzą i chili), "po marokańsku" (warzywny podkład z cieciorką, pomidorami i harissą). Zresztą moja ulubiona to klasyczna fasolówka z fasolą Jaś.

Najczęściej


Najczęściej żona robi leczo. Podstawową cechą leczo jest to, że wrzucasz do gara wszystkie warzywa, jakie masz pod ręką. Do tego sos pomidorowy i mieszanka przypraw, jaka w danym momencie przychodzi ci do głowy: zioła, curry, po chińsku, indyjsku, polsku, afrykańsku.



Do leczo można wrzucić czerwoną fasolę z puszki, pieczarki, cieciorkę ze słoika.

Z potraw na mleku kokosowym znalazłem bardzo fajną odmianę "leczo" z batatami:



Podawana z kaszą jaglaną i klasycznym kiszonym



Pieczone warzywa w naczyniu żaroodpornym. Nie mam jeszcze zdjęcia gotowej potrawy, ale to jest przykład z dziś:


To jest wersja z pomidorami z puszki i soczewicą, ale ja np. robię wersję "dużo pyr i przyprawiam jak udka z kurczaka".

Z kolei moje potrawy popisowe to dal z soczewicy, curry z cieciorki (niestety nie zrobiłem żadnych zdjęć :/ ) a ostatnio smażone tofu z warzywami. Jest to mega prosta i uwielbiana przez nas potrawa. Przepis:

1. Kupujesz mrożonkę warzywną. Może być chińska, azjatycka, indyjska, czasem ma ochotę nawet na mrożone zupy typu wiosenna, polska:



2. Smażysz tofu pokrojone w kostki. Tutaj z cebulą i sosem sojowym, ale ostatnio smażę tylko na oleju:


3. Dorzucasz warzywa i doprawiasz. Ja bardzo lubię sos Tom Yum (chili z trawą cytrynową, bardzo ostry, kwaśny i słony), kikkoman, sos słodko-kwaśny i pastę curry. Jak dodam wszystkiego w odpowiedniej proporcji, to w ogóle nie solę potrawy.



4. Do podania z ryżem, makaronem sojowym, ryżowym.

To jest jedyne danie na bazie soi, jakie w ogóle jemy.

Znalazłem jeszcze jedno zdjęcie, nie jest to zachęcająca potrawa, ale pokazuje jak łatwo zrobić obiad takiej nodze kulinarnej jak ja:



Czasami żona robi dla reszty rodziny ziemniaki z jakimś mięsem. Wtedy gotuję jakąś tanią mrożonkę w stylu "zupa buraczkowa", dodaję zielony groszek, przyprawy i zalewam tym ziemniaki. Jak się uzależnicie od zdrowego jedzenia, to zrozumiecie :)

Domowa uczta


Gdybym miał, wstawiłbym tu zdjęcie zwykłego spaghetti. Sos pomidorowy i makaron. Dzieciaki tak uwielbiają, że muszę ograniczać, choć to najprostsza potrawa do wykonania na świecie.

Nie ma też miesiąca bez domowej pizzy:


Pizza zagościła na naszych stołach wraz z pojawieniem się przepisów na cienkie ciasto oraz robota do mieszania ciasta:



To nie jest żadna kryptoreklama czy coś. Po prostu blendery, roboty kuchenne i miksery bardzo przyspieszają przygotowanie wegetariańskich potraw. Weźmy np. takie burgery z soczewicy i pestek słonecznika:



Tę masę trzeba zmielić i dzięki sprzętowi kuchennemu mamy kolejną prostą w przygotowaniu potrawę, którą dzieciaki wolą od klasycznej, mięsnej wersji.

Dzień meksykański:



Czyli pity lub burrito, sałatki, sosy i chili sin carne (ryż, czerwona fasola, pomidory, kukurydza i chili). O ile dzień pizzowy robimy najczęściej w piątek, to meksykański wypada zazwyczaj w sobotę.

Falafele w naszej wersji. Pieczone kotleciki z cieciorki lub grochu, kaszy jaglanej i cebuli. W wersji smażonej byłyby smaczniejsze, za to pieczone o wiele zdrowsze i nie ciążą na żołądku. Te kotleciki używamy jako samodzielnej potrawy z dodatkami, jako wsadu do szybkich burgerów i wielu innych wariacji:



Jak widzicie - robiąc tylko raz w miesiącu jedną z tych potraw, wychodzi nam uczta w każdym tygodniu.


Codzienne jedzenie


A co z kanapkami, śniadaniami itp?

Oto pasztet z fasoli (nazywany też "smalcem" z fasoli, co działa na mięsożerców jak płachta na byka):


i hummus z ciecierzycy:


Rano jaglanka dla trzech kobietek stygnie na parapecie:


Na kolację często lubimy z żoną sałatkę grecką, ale czasem ponosi ją fantazja i pichci coś bardziej złożonego. Na zdjęciu sałatka z awokado, granatem i pieczonymi batatami:



Inspiracje


Zacznę trochę nostalgicznie. Jednym z najbardziej doświadczonych miast przez pandemię Covid-19 jest Bergamo. Bardzo mi żal mieszkańców. Uwielbiam to miasto, starą dzielnicę na wzgórzu i przepiękne alpejskie okolice. Bergamo jest dla Gdańszczan oknem na Włochy ze względu na tanie loty. Pierwszy raz polecieliśmy tam z Tomkiem, żeby obiec jezioro d'Iseo. Długo snuliśmy się poszukując najlepszego miejsca na posiłek. I znaleźliśmy je - mały bar w przejściu, serwujący tradycyjną lombardzką kaszę kukurydzianą: polentę.





Polenta z serem i sosem warzywnym (wyczuwalny ocet winny) + lampka czerwonego wina. Zestaw smakował jak bajka.
Kiedy wróciłem do tego baru już z żoną, był to pewien moment przełomowy - Ela zaczęła eksperymentować z kaszami, warzywami i przyprawami i tak narodziły się potrawy, które jemy obecnie.

Zrazy jaglane z bloga Vegenerata Biegowego:


Czasem się chce podjeść tradycyjnie. Kolejne blogowe inspiracje to różne nadziewane cukinie, papryki:



No i byłbym zapomniał - fasolka po bretońsku. Robisz klasycznie, tylko bez mięsa. Uwielbiamy. Ale najlepszą fasolę w wersji wege jadłem w Rumunii. I to nie była jakaś ekstrawagancja, tylko zwykła, tania lokalna potrawa (mięso biedaków):



Na koniec lokalna trójmiejska atrakcja-inspiracja (mam nadzieję, że przetrwają kwarantannę). Feed My Soul to restauracja, w której gotują bez mięsa, mleka, jaj, cukru i glutenu. Standardowa reakcja: buhahaha to co tam jecie, wodę? Buhahaha. W zestawie jest zupa, drugie danie i ciasto. Na obrazku drugie danie (krakers jaglany, majonez z cieciorki i frytki z buraka):


Ilość inspiracji i smaków z Feed My Soul jest przeogromna. Udowodnili, że za bardzo niewielkie pieniądze można przygotować kompletny posiłek.

Podsumowanie


Wodospad kolorowych potraw to tylko ułamek potraw, które jemy regularnie. Przez lata tym codziennym przysmakom nie zrobiliśmy żadnej fotografii. Czasami mam ochotę zjeść po prostu ziemniaki z kiszoną kapustą i np. łyżką pasztetu z fasoli czy kaszę z sosem pomidorowym, czerwoną fasolą i chili. Albo klasyczny polski bigos, do którego zamiast mięsa dajemy wędzone śliwki.

We wpisie umieściłem potrawy, które jemy regularnie, brakuje tu całej gamy potraw eksperymentalnych. Wchodząc w świat kuchni roślinnej odkryjecie bogactwo o jakim wam się nie śniło. Tysiące potraw, które można przerabiać na bazie tanich, lokalnych składników. Np. falafele - oryginalnie powstają z surowej, długo moczonej cieciorki, którą się blenduje i smaży w głębokim oleju. Są przepyszne, ale ciężkostrawne. Wychodząc od tego przepisu dotarliśmy do lekkostrawnych, pieczonych kotlecików z grochu.

Bawcie się roślinami, przyzwyczajajcie do ich smaku, to ważne szczególnie dla dzieciaków, które szybko adaptują się do smaków. Moje na początku były przymuszane do jedzenia wielu z tych potraw, a teraz je lubią i kręcą nosem na tłuste smażeniny. Z czasem flora bakteryjna układu trawiennego się zmienia i okazuje się, że lubienie określonych smaków wcale nie było częścią naszej genetycznej tożsamości, tylko zamieszkujących jelita bakterii i grzybów. Lekkostrawna kuchnia roślinna jest fundamentem zdrowia, szczupłej sylwetki i lekiem na schorzenia cywilizacyjne. I wcale nie wyklucza jedzenia mięsa. Wróćmy do proporcji z całkiem niedawnych czasów, gdy mięso było cennym dodatkiem do diety, a nie jej głównym składnikiem.

14 komentarzy:

  1. @dedek

    Mega mega wpis !!!

    Ja mam zamiar iść tą drogą dopiero teraz bo mam znajomego fanatyka który wytłumaczył mi to i owo na ten temat.
    Masz rację moje pierwsze pytanie ,Boże co ja będę jadł bez mięsa i nabiału ??? Przecież to nierealne...
    Tylko 2 sprawy :
    1) najpierw po takim zwykłym życiu żeby przejść i poczuć smak nowego życia konieczny jest około 2 tygodniowy detoks na samych sokach owocowo-warzywnych

    2) czy kupując te wsyztskie przyprawy i mrożonki nie boisz się że kupujesz kolejne gowniana chemię ala Vegeta , Kucharek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmiana diety to proces. Zajmuje lata, chyba że dokładnie wiesz do czego dążysz. Zachęcam do zwiększenia proporcji roślin w diecie i poszerzania wiedzy. Jak masz dobre źródło i motywację, szybko przeskoczysz kilka stadiów.

      Przyprawy używamy w wersji czystej, czyli bez żadnych dodatków, glutaminianow, oleju palmowego itp. Mrożonki używam tylko ja ze względu na lenistwo, ale wybieram tylko te bez żadnych dodatków. Same rośliny.

      Usuń
    2. Moze w ramach odpoczynku od sytuacji na swiecie, polityki, spadkow, wirusa napisal wiecej o jedzeniu, jakeis fajne proste przepisy (szczegolnie mnie ciekawia z fasola albo grochem) itp ?

      Usuń
    3. Obecnie strasznie dużo piszę do biznesu i dopiero w weekendy mogę coś skrobnąć na bloga. Ale zrobię za jakiś czas listę przepisów i linków do najciekawszych stron z przepisami.

      Usuń
  2. Dedi, a jaką grupę krwi masz?
    Bo ja mam 0 (krew łowców-zbieraczy) i wg różnych źródeł powinienem jeść mięso.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi dietami pod grupę krwi to ściema, nie ma żadnych naukowych dowodów:
      https://ncez.pl/abc-zywienia-/fakty-i-mity/dieta-zgodna-z-grupa-krwi-w-swietle-doniesien-naukowych
      W żywieniu jest tyle mitów i legend, że ciężko się czegoś uchwycić. Opieram się na badaniach behawioralnych społeczności długowiecznych. Stosuję co u nich działa, ale nie trzymam się teorii tłumaczących dlaczego to działa. Poczytaj o blue zones.

      Usuń
  3. Z tymi grupami krwi to totalna bzdura, cały system nam wmawia jakoby mięso i nabial zwierzęcy były najlepszymi rzeczami na świecie.
    Wmowili nam, ze nabial daje wapno .... tylko nie powiedzieli ze jego spozycie defakto zabiera nam wapno. Poniewaz nabial powoduje ogromne zakwaszenie organizmu a twoj organizm posiadajacy mechanizmy obronne walczy z nadkwasowoscia wlasnie wapnem wysysajac go z naszego ukladu kostnego co w efekcie prowadzi do oslabienia naszych kosci a nie tak jak nam powiedzieli do ich wzmocnienia. Niedobor tego wapna jest tez przyczyna zapychania sie naszego ukladu sercowo naczyniowego co powoduje wzrost cisnienia krwi, Twoja aorta zaczyna krwawic a organizm uzywa cholesterolu jako bandaza na krwawiaca rane probujac sie bronic co w efekcie prowadzi do nadmiaru cholesterolu i twoje zyly, tetnice sie zapychaja powodujac wzrost cisnienia krwi .... jest coraz mniejszy przeplyw krwi ..... trzeba odrzucić nabial, zwiekszyc spozycie wapna tylko i wlacznie pochodzenia roslinnego , nie stosowac suplementow to nie dziala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym odwapnieniem kości to też mit:
      https://www.damianparol.com/polprawdy-na-temat-mleka/
      Natomiast faktem jest, że wysokie spożycie produktów odzwierzęcych (współczesna dieta) jest powiązane z nadciśnieniem, cukrzycą i innymi schorzeniami, których można uniknąć, a nawet cofnąć (dieta dr Ornisha, która wyszła z medycyny, a nie ideologii).
      Cechą wspólna zdrowych diet to nisko przetworzona, niskoenergetyczna żywność roślinna oraz niewielkie ilości ryb, nabiału i mięsa. Dlatego żeby odróżnić tę dietę od ideologii, używa się terminu plant based, Zamiast vegan.

      Usuń
  4. Dominik odnośnie pizzy to mam :
    https://www.google.com/search?q=g3ferrari&oq=g3ferrari&aqs=chrome..69i57j0l3.3073j0j7&client=ms-android-xiaomi&sourceid=chrome-mobile&ie=UTF-8

    Mam ten sprzęt i pizza wychodzi okej. Możesz w tym zrobić warunki najbliższe tym w piecu do pizzy. Znajomi robią w piekarniku na kamieniu i mówią że też wychodzi bardzo dobra. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za link. U nas za kamień robi nagrzana blacha w piekarniku. Czas pieczenia zależy od grubości ciasta, ale wychodzi jak z włoskiej pizzerii. Żona mówi, że najlepszy przepis na ciasto jest w Kwestii Smaku.
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Już widzę jak korzystasz z toalety 5 razy dziennie i pierdzisz jak ruska armata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Flaki akurat chodzą jak w zegarku, a jak wychodzisz z kibelka, to nie wiadomo czy po 1 czy 2 ;)

      Usuń
  6. Dobry wpis. Aż ślinka cieknie od tych zdjęć. Uwielbiam leczo, pieczone bataty i falafele ;) My mięso jadamy, ale raz na tydzień, czasami rzadziej.
    Ja ostatnio codziennie robię shake'a z mlekiem. Podam przepis ;) Do mleka wrzucam: banana, trochę kakao, siemię lniane, cynamon, płatki owsiane, daktyle, rodzynki, sezam, wiórki kokosowe, czasami trochę miodu. Chyba o niczym nie zapomniałem. Wszystko razem blenduje. Piję codziennie dwie szklanki. bon appétit !

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, fajny wpis. Chętnie to wszystko przeanalizuję jak tylko znajdę trochę czasu. Chętnie bym trochę spróbował i się czegoś nauczył. BTW ostatnio w biedronce były pierogi wege (jędruch) z soczewicą, kaszą jaglaną i suszonymi pomidorami, prosta rzecz a cieszy. Szkoda że nie mają w stałej ofercie bo były dużo smaczniejsze niż wszystkie inne, które jadłem gotowe.

    OdpowiedzUsuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca