sobota, 15 czerwca 2024

Porównanie klas aktywów

Zmierzmy relację między amerykańskimi obligacjami 10-letnimi (poprzez wykres T-note), ropą crude, złotem i indeksami NASDAQ oraz S&P500:


Wykres powstał poprzez porządkowanie co miesiąc indeksów od najsilniejszych do najsłabszych w ostatnich 12 miesiącach. Zatem na dzień 15.06.2024 najlepszą stopę zwrotu za ostatnie 12 miesięcy przyniósł NASDAQ, potem S&P500, złoto, ropa i najsłabiej zachowały się obligacje 10-letnie.

Tworzę z tego indeks podobieństwa obecnego układu do historycznych comiesięcznych zestawień (czerwony) oraz wersję uwzględniającą także trendy (pomarańczowy):


Następnie wybieram daty wg klucza: im bliższa wartość indeksów "dist" i "distAndTrend" do zera, tym układ bardziej podobny do obecnego. Zaznaczyłem daty zielonymi kółkami.

dates = [(2024,5,31), (2020,8,30), (2017,5,31), (2014,6,30), (2007,8,31)]


Następnie sprawdziłem jak zachowały się uśrednione ścieżki dla każdej z dat we wcześniejszych 2 i kolejnych 6 latach.

S&P500:


Złoto:


Ropa:


T-note:


Czy coś z tego będzie? Choć nie przywiązuję większej wagi do tych projekcji, wyłapuję pewne tendencje.


sobota, 8 czerwca 2024

Cykliczne szczyty na MWIG40

Trzymam się planu zarysowanego w grudniu 2023, który zakłada cykliczny szczyt w czerwcu 2024 dla akcji małych i średnich spółek. Póki co dla SWIG80 wygląda to tak:


Lepiej sprawdza się trajektoria dla MWIG40:



Co dalej?

Sprawdźmy jak formowały się dołki i szczyty w cyklicznych hossach na MWIG40:


Po bessie 2007-2009 hossa miała kształt V i trwała do 2011. W ostatnich miesiącach hossy przez kilka miesięcy indeks mozolnie wspinał się na nowe szczyty.

W kwietniu 2011 zaczęła się bessa, która radykalnie przyspieszyła w sierpniu i zaliczyliśmy całkiem solidny krach. W styczniu 2012 indeks ruszył w górę, ale w marcu zawrócił na drugie dno w czerwcu. Bessa miała kształt W.

Hossa 2012-2013 szła w górę całkiem żwawo, po czym w listopadzie wyrysował się szczyt. Bessa cykliczna na MWIG40 była konsolidacją, trwającą do stycznia 2016 z drugim dnem w czerwcu po udanym referendum w sprawie Brexitu.

Wreszcie w połowie 2016 ruszyła hossa, która trwała ledwie do marca 2017 i zakończyła się dystrybucją do stycznia 2018. Po niej nastąpiła długa, męcząca bessa z kulminacyjnym krachem covidowym w lutym-marcu 2020.

Po niej mieliśmy pamiętną hossę 2020-2021, w której rynek łapczywie rósł, jakby chciał odrobić 3 lata flauty 2017-2020. Tym razem szczyt hossy był wyraźny (odwrócone V), bez rozbudowanej fazy dystrybucji, podobnie jak w 2007 roku.

Bessa 2021-2022 była przetykana silnymi korektami i podobnie jak w 2009 następująca po niej, bieżąca hossa przyjęła kształt V odbicia.

Z opisu tych przypadków widzimy, że nie było dwóch podobnych cykli hossa-bessa. Rynki byka mają bardzo zbliżony kształt, ale formowanie szczytu i późniejsze bessy za każdym razem są inne. Dlatego zakładam, że i tym razem będzie inaczej. Ponieważ hossa 2020-2021, jej szczyt i następująca po niej bessa wyglądają trochę jak cykl 2005-2009 w miniaturze, roboczo zakładam, że obecna hossa mogłaby być analogiem hossy 2009-2011:

- faza 1: bardzo silne odbicie całego rynku (marzec 2009 - maj 2010 vs październik 2022 - lipiec 2023)

- faza 2: powolna wspinaczka zakończona dystrybucją (maj 2010 - kwiecień 2011), później jeszcze kilka miesięcy osuwania przed krachem. Zauważmy, że od lipca 2023 do czerwca 2024 mamy zbliżony czas trwania tej fazy.

Za scenariuszem przemawia gasnąca szerokość wzrostów, na którą zwracam uwagę od jakiegoś czasu.

Nie przywiązuję się do tej projekcji - dużo ważniejszy będzie kształt przyszłej bessy cyklicznej. Czy przyjmie, podobnie jak w 2011-2012 kształt W, czy może będzie płaska jak 2013-2016 przed kolejnym impulsem w ramach hossy pokoleniowej? Z racji naprzemienności daję niskie szanse na ponowną V bessę, czyli jednostajne spadki i równie mocne odbicie.

sobota, 1 czerwca 2024

Polska: Depresja 2025 cz. 3

 Poprzednie części:

2018 - https://podtworca.blogspot.com/2018/08/polska-depresja-2025.html

2021 - https://podtworca.blogspot.com/2021/03/polska-depresja-2025-cz-2.html

Jak się uchronić:

https://podtworca.blogspot.com/2022/03/ucieczka-do-przodu.html


Wracam do prognozy (a raczej wróżby) wielkiego kryzysu w naszym kraju w 2025 roku. 6 lat temu data wydawała się bardzo odległa. W 2024, ledwie rok przed terminem, nie widać na horyzoncie przesłanek do recesji, a co dopiero depresji.

Lata temu łatwo było szafować argumentami uzasadniającymi tezę (klasyczny błąd konfirmacji - widzimy tylko to, co nam pasuje, jesteśmy ślepi na argumenty przeciwne). 

Na dzień dzisiejszy po jasnej stronie postawiłbym argumenty:

1. Bardzo dobrze zintegrowaliśmy się ze światową gospodarką. W dużych miastach powstały oddziały międzynarodowych korporacji, w których setki tysięcy Polaków zakumulowały kapitał i know-how. W razie problemów złoty powinien się osłabić i praca wykwalifikowanych pracowników znowu będzie tania.

2. Organizacyjnie nigdy nie byliśmy mocni, za to potrafimy świetnie kombinować. To nas blokuje przed cywilizacyjnymi wyzwaniami, ale daje umiejętności niezbędne do przetrwania kryzysów, zaborów czy okupacji.


Na minus:

1. Rosyjska inwazja. Konflikty światowe trwają dłużej i niosą większe zniszczenia, niż się na początku wszystkim wydaje. Wojna we Wschodniej Europie eskaluje od 10 lat. W tym czasie Chiny stały się globalnym dominatorem produkcji. Niedawno czytałem, że w 2 lata budują tyle okrętów wojennych, ile posiada cała Royal Navy. Europa stacza się w skansen. Zobaczcie jak wygląda produkcja stali w milionach ton:


Na 1.8 mld ton wyprodukowanych na świecie w 2023 aż ponad 1 mld przypada na Chiny, 140 mln na Indie, 87 mln Japonia, 80 mln US, 75 mln Rosja. Jedyne państwo z UE to Niemcy z produkcją całych 35 mln ton, ale zieloni wytrwale pracują, żeby trend dalej spadał. Wyobraźcie sobie, że za rok wojna rozszerza się na cały świat i nagle trzeba wyprodukować miliony dronów, tysiące czołgów, samolotów, setki okrętów. Przy odcięciu od produkcji metali Europa może co najwyżej produkować modele cyfrowe do gier komputerowych.

Rosja bez chińskiej kroplówki jest bankrutem, jednak w przypadku globalnego konfliktu, gdyby Chiny rzuciły wyzwanie USA, każda ze stron będzie chciała mieć ją po swojej stronie. Załóżmy, że wybucha wojna między US i Chinami (niekoniecznie bezpośrednia, może to być starcie na morzach, o Tajwan czy jakieś szlaki handlowe). A wtedy Rosja mówi: możemy zaatakować od strony Mongolii, jeżeli oddacie nam Układ Warszawski. Myślicie, że ktoś by się w Pentagonie szczypał czy poświęcić kilka pionków, żeby zaszachować króla?


2. Nieruchomości. Bańka w Chinach pękła w 2021, ceny w Europie Zachodniej generalnie zaczęły spadać w 2022. Także w Polsce, dopóki rząd nie przejął na siebie pompowania cen. W celu zatrzymania recesji na rynku nieruchomości, polscy podatnicy płacą bankom rekordowe odsetki za dług zaciągany przez kupujących. W efekcie deweloperzy mogli podwyższyć ceny o 30%.

Przejaskrawiam? Niestety to jest ekstrakcja prawdy. Niedostępne mieszkania dla młodych, rekordowo niska dzietność. Wzrost cen mieszkań jest w interesie tak szerokich grup interesu, na czele z politykami i elitami, które wpakowały w nie swoje oszczędności, że prędzej doprowadzą państwo do depresji, niż pozwolą rynkowi uregulować ceny. Usuwając ryzyko z inwestycji doprowadzili do kruchości całego systemu.

Jeśli usłyszymy w mediach, że rząd planuje interwencyjny skup mieszkań za rezerwy walutowe w celu udostępnienia ubogim Polakom własnego kąta, możecie być pewni, że szczury uciekają z tonącego okrętu.


Technika:

1. Aktualizacja wykresów Wojciecha Białka (przesunięcie WIG o 17 lat, co odpowiada okresowi pół pokolenia od przejęcia władzy przez juntę wojskową, późniejszym jej upadku i przystąpieniu państwa do UE lub NATO):



2. Ryzyko światowej recesji wspomaga scenariusz polskich turbulencji. Nie jesteśmy samotną wyspą, każdy ma mniejsze lub większe problemy i Polska na tej mapie nie wygląda jakoś źle. Ba, na ten moment wydaje się, że mamy bardziej odporną gospodarkę od średniej światowej. Tymczasem zegar tyka: kiedy odwrócona krzywa rentowności zawraca na dodatnie poziomy, Amerykę dotyka recesja. 


To tylko jeden z całej gamy wykresów ukazujących ekstrema widziane w 1929 czy 2000 roku (nierówności majątkowe, koncentracja kapitału w korporacjach-behemotach). 


Podsumowanie

W 2018 łatwo było mi stawiać prognozę o depresji za 7 lat, mając do dyspozycji kilka wykresów i cykle demograficzne. Z czasem karty zaczęły się odsłaniać i w połączeniu z naturalną tendencją do nadziei na lepsze, zakładam póki co cykliczną bessę na rynku połączoną z globalną recesją, do której raczej nie powinno dojść przed wyborami w Ameryce.

Największym ryzykiem jest wojna. Przyzwyczailiśmy się do niej i traktujemy jak lokalny problem Ukrainy. To poważny błąd. Póki co wyludniające się stare imperium zaatakowało wyludniającą się byłą kolonię. Rosja pokazała jednak, że w systemie autorytarnym można odciąć ludzi od zdobyczy cywilizacji i kontrolować za pomocą propagandy i przemocy, podobnie jak w XX wieku. Łudziliśmy się, że wysokie straty wywołają bunt w społeczeństwie i kacapia upadnie jak po nieudanej inwazji na Afganistan. Zamiast tego obserwujemy nieustępliwe mięsne szturmy i straty na poziomie I Wojny Światowej. Jeżeli władze chińskie są w stanie zasiać podobną determinację w milionach swoich żołnierzy, to słabo widzę zachodni porządek.

Pytacie mnie często, jak się przygotować. 

Od 20 lat obowiązuje w Polsce zasada: kto się nie kredytuje pod zakup nieruchomości, ten frajer. Komu dawałem kiedyś rady, żeby uczył się inwestowania i oszczędzał, może mieć teraz do mnie pretensje, że lepiej było kupić kawalerki na wynajem, inkasować czynsze i zarobić na wzroście cen. I prawdopodobnie dalej tak będzie: ryzyka rozejdą się po kościach, a ten kto za dużo analizuje, sam sobie krzywdę robi.

Przeciętny człowiek obstawia najbardziej prawdopodobny scenariusz i zazwyczaj ma rację. Jak się dobrze trafi z timingiem, można tak przejść przez całe życie. Gracz jednak musi przygotować się także na scenariusze możliwe, choć mało prawdopodobne. To są podstawy przetrwania na rynku, które obowiązują także w życiu. Ale o tym napiszę już innym razem...