wtorek, 16 czerwca 2020

Akcje - analiza porównawcza

Tu i ówdzie czytam, że po ostatnich wzrostach należy się korekta, albo i nawet drugie dno bessy. Jak wiecie byłem 95% bykiem przed krachem i nie zmieniłem nastawienia mimo 30% spadku. Nie zmieniam również, gdy akcje wyszły na nowe szczyty. Nie neguję scenariusza korekty - kiedy indeksy wracają na poziomy sprzed krachu, zazwyczaj część z graczy, którzy wyszli z głębokich minusów, chce wyjść z rynku na zero, inni realizują zyski z tanio kupionych akcji.

Polskie akcje



Jednakże analiza porównawcza polskich akcji wskazuje mi na pogłębiające się niedowartościowanie akcji względem kosztu pieniądza i długu.

Akcje vs obligacje:


Czyli rentowność dywidend WIG vs rentowność obligacji 10 letnich.

Akcje vs lokaty:


Czyli dywidendy WIG vs lokata 1-roczna.

Wciąż możemy kupować na GPW spółki wyceniane poniżej wartości księgowej, płacące średnio 3% dywidendy przy lokatach na 0.1-0.5% i obligacjach ok. 1.7%.

WIG20 w USD jest rekordowo tani względem NASDAQ:


Odpowiada to z grubsza cyklom VALUE vs GROWTH czy EMERGING MARKETS vs DEVELOPED MARKETS.


Obawy analityków

Powszechna opinia analityków prezentujących podobne wykresy opiera się z grubsza o kilka obserwacji:

- rekordowe wychylenie growth vs value,

- rekordowe zainteresowanie giełdą wśród leszczy pakujących się all in w Teslę, bankruty czy tech-wydmuszki.

Kiedy analizują podobne okresy wychodzi im analogia do bańki dotcomów w 2000 roku i nasuwa się jedyny logiczny wniosek: będzie tak samo. Balon pęknie, a akcje będą tanieć przez 2-3 lata i wtedy kapitał popłynie na rynki wschodzące.

Wyleczyłem się już z takiego myślenia. Cykle prawie nigdy nie zachowują się podobnie. W 2000 roku akcje szczytowały po 20 latach hossy i wpadały w 13-letni trend boczny z 2 wielkimi bessami po drodze. Dopiero w 2013 został w USA wybity nowy szczyt hossy i obecnie jesteśmy w zupełnie innym miejscu cyklu, przy rekordowo niskich wycenach akcji na świecie (poza USA, ale nawet tam jest mnóstwo nisko wycenianych spółek value).


Nowy narybek

Krach przyciągnął nowy narybek na giełdy. Interpretowane to jest negatywnie, zgodnie z powiedzeniem "kiedy taksówkarz mówi ci, że kupił akcje, to wiej z rynku". Uważam, że to nie ta faza gry. Sam również wkręciłem się w akcje dopiero po krachu 2008 i zaliczyłem silną hossę 2009. Hossę 2006-2007 widziałem głównie w mediach i gdy zobaczyłem przeceny po 50-90%, wydawało mi się, że wystarczy kupić i zostać bogaczem gdy wrócą niebotyczne wyceny.

Obserwuję u nowych graczy te same błędy, które popełniałem - chcą zarobić szybko i dużo, więc przeskakują z kwiatka na kwiatek. Zamiast inkasować potężne ruchy zbierają po 10-20% i wydaje im się, że są skuteczni. Kiedy po roku spojrzą wstecz na spółki, które przez chwilę mieli, ze zgrozą odnotują, że gdyby je zostawili w portfelu i nic nie robili, zarobiliby 10 razy więcej. Ale dzisiaj wydaje im się, że rynki takie są zawsze - dają szybko zarobić i non stop są jakieś okazje.

Prawda natomiast jest taka, że rynki przebywają w niemal nieustannej konsolidacji. Tyle, że w bessie co jakiś czas schodzą stopień niżej, a w hossie robią strzał w górę, po czym wracają do bujania góra-dół w wąskim zakresie. Dopiero z dystansu widać trend, który po roku-dwóch daje imponujące zwroty (lub straty).


2 komentarze:

  1. Cześć dedek a mercatora ma jeszcze:)? Ja se trochę zostawiłem na zapomnienie a tu dzisiaj surprise

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sczyscilem go do 0 po 27, moja pierwsza mocna transakcja w tym roku. Potrzebowałem wtedy gotówkę. Gratki że tyle utrzymałes. Widać że ktoś mocny trzyma i pociągnie dalej przed dystrybucją ;)

      Usuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca