niedziela, 30 lipca 2017

Kiedy wreszcie

Urlop, burze, jeziorko i fantastyczny czas z dzieciakami. Co kilka godzin zerkam na stooqa, na koniec sesji sprawdzam stan portfela. W piątek dzięki rajdom na elektrykach i Orange zamknął się na historycznym szczycie, tymczasem mój poziom giełdowej frustracji skoczył do poziomów z czasów dołków bessy. Decora, Trakcja i parę innych spółek wybijają dołem, wykresy wyglądają coraz gorzej, a zyski topnieją.

Czy to już koniec? Czy maluchy są w bessie? Czy to była najsłabsza hossa na SWIG80 odkąd jestem na GPW? Oto wzrosty od dołka ze stycznia 2016 roku przeniesione na poprzednie cykle hossy:


Niejeden posądzi mnie o cherry picking, ale ja tu widzę sporą regularność według której kończymy korektę pierwszej fali hossy. Czasem korekta jest solidna i dopiero po niej rynek rośnie prawie pionowo, czasem to tylko kilka ząbków ruchu w bok i znowu pompa w górę, i tylko raz, w 2010, indeks rośnie po korekcie niemrawo, ale nawet wtedy bije rekord hossy.

Dlatego ta frustracja mnie cieszy. Im bardziej jestem wkurzony i kusi mnie, żeby ratować zyski ze spółek, które pokazywały 50-80% zysku, a teraz ledwie 20-30%, im dłużej się osuwają, tym bardziej doświadczenie i analizy podpowiadają mi, że trzeba je trzymać. Ostatecznie, jeśli ruszyła bessa i ceny spadną, jak pokazywałem w poprzednich wpisach, będę mógł kupować tanio spółki płacące wysokie dywidendy.

Pielęgnuję leszcza, który mieszka we mnie, żeby analityczna część umysłu podejmowała skuteczniejsze decyzje. Ten leszcz popadał w euforię w marcu, gdy wszystko rosło i domagał się kupowania spółek, od których normalnie trzymam się z dala. Leszcz płakał, gdy sprzedawałem po niecałe 8zł Polimexa kupionego po 4zł, bo w kilka dni później ten otarł się o 17zł. A analityk się cieszył z udanego zagrania i ucieczki spod topora. Leszcz domagał się kupna BOSia, ale analityk go powstrzymał, bo żadne spółki państwowe nie robiły zrzuty na ratunek banku. Za każdym razem gdy leszcz poczuje się zajebistym inwestorem i rozgląda się gorączkowo za 'okazjami', rynek w ciągu max tygodnia ustanawia szczyt na wiele tygodni lub całe miesiące.

Dzisiaj leszcz jest pełen zwątpienia, złości i żalu za niezrealizowanymi zyskami na kilku papierach. Utożsamia się z czującymi podobnie tysiącami małych graczy na GPW, którzy wylewają swoje frustracje na forach. A JA go z boku obserwuję, ufając na razie bardziej analitykowi, który próbuje obiektywnie odczytać stan rynku. To nie znaczy, że rynek nie runie zaraz w przepaść. On zawsze zrobi co zechce. Analizy działają, dopóki nie przestaną działać. Stawiam swoją kasę na to, że ta zasada jeszcze raz działa:

WIG & WIG_PE



4 komentarze:

  1. Dzisiaj będziesz (ja też) jeszcze bardziej zadowolony z rajdów energetyków :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe... Przypomniałeś mi mój dawny wpis: http://dwamiliony.blogspot.com/2012/09/zabic-leszcza-ktorego-mamy-w-sobie.html

    OdpowiedzUsuń
  3. robić już wypad z energii czy uśredniać i dokupować :D oto jest pytanie

    OdpowiedzUsuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca