środa, 7 kwietnia 2010

Kiedy historia przyspiesza


To zdjęcie przysłał w lipcu 1917 roku z frontu we Francji mój pradziadek. Dwa lata wcześniej, w wieku 18 lat, zaciągnął się na ochotnika do armii cesarza Wilhelma II i wyruszył z zapadłej dziury w prowincji Westpreussen na podbój świata. Zaledwie rok po wykonaniu zdjęcia cesarz abdykował, a ciężko doświadczony młodzieniec po powrocie do domu stał się wkrótce obywatelem nowego państwa.

Mało kto z nas zdaje sobie sprawę, jak łatwo kruszy się porządek społeczny. Kiedy myślimy o przyszłości wyobrażamy sobie to co mamy dziś, tylko "trochę bardziej". Tymczasem w ciągu kilku lat może zniknąć z mapy imperium albo narodzić się nowe, ludzie mogą wznieść milionowe miasto lub obrócić inne w gruzy.

Ludzkie losy, podobnie jak pogoda i inne procesy w świecie rzeczywistym są chaotyczne. Pozorna stabilizacja, zwłaszcza ta przedłużająca się, często kończy się dramatycznie. Tak było z Europą po Kongresie Wiedeńskim.  Przez sto lat kontynentem wstrząsały pomniejsze rewolucje i wojenki, ale stan równowagi się utrzymywał.

I Wojna Światowa drastycznie zakończyła "arystokratyczny" porządek i rozpoczęła 30-letni okres ustalania nowych zasad współistnienia społeczeństw. Okres od mniej więcej Wojny Secesyjnej do końca I WŚ zawsze mnie interesował. W dzieciństwie czytałem wiele książek o tych czasach, grałem w gry strategiczne, bardzo lubiłem serial "Północ Południe" (ach te bitwy!) czy "Młody Indiana Jones" (ach te bitwy!). Choć przyspieszał rozwój nowoczesnej broni palnej, na polach bitew powiewały jeszcze sztandary, grały werble, błyszczały szabelki i lampasy.

O czasach Wielkiej Wojny powstało wiele książek i albumów. Co jakiś czas nabywam takowe i za każdym razem zaskakuje mnie widok szczęśliwych ochotników maszerujących na front w 1914 roku. Jeszcze bardziej zadziwia całkowity brak wyobraźni w najwyższych kręgach politycznych i wojskowych. Prawie wszyscy dowódcy spodziewali się zakończenia walk przed nastaniem zimy. We francuskim parlamencie zażarcie kłócono się czy żołnierze mają nosić tradycyjne czerwone portki (które już w czasie wojny 1870/71 wystawiały ich na cel Prusakom). Podczas jednej z pierwszych bitew Francuzi maszerowali szykiem paradnym przy akompaniamencie orkiestry na ckm-y Niemców.

Poszczególni politycy raz do wojny dążyli, innym razem dopadały ich wątpliwości i próbowali zapobiec katastrofie. A koło historii rozpędzało się i podczas tych 4 lat zmagań rozpadły się walczące imperia, zmieniła świadomość ludzi, struktura własności, produkcji i hierarchia społeczna. Umarł stary świat.

Dzisiaj na analogie do tego okresu jeszcze za wcześnie. Pamięć okropieństw II Wojny Światowej jest wciąż żywa. Ale nie łudźmy się, że prosperity, która od 50 lat trwa w świecie zachodnim (którego częścią jesteśmy od kilkunastu lat) będzie wieczna. Ilu z nas zdaje sobie sprawę, że należymy do bloku, który od 9 lat toczy bezpośrednią wojnę z państwami azjatyckimi? Kto widzi toczącą się gospodarczą wojnę podjazdową z Chinami, osaczanie Iranu, izolowanie Afryki, napięcia na rosyjskim Dalekim Wschodzie? Kto na poważnie bierze ostrzeżenia o niemożliwości spłaty długów państwowych, postępujące znoszenie praw obywatelskich i mnożenie przepisów o bezpieczeństwie publicznym?

Na razie to tylko ciekawostki, ziarenka piasku sypane na górkę zdarzeń. Część ziarenek zsuwa się na boki, inne formują szczyt. Ale górka rośnie tylko do pewnego momentu, po którym następuje gwałtowna lawina. Coś się kroi poważniejszego niż zwyczajny upadek państwa w Azji czy Afryce. Papiery rozwodowe Chinameryki są już w sądzie, teraz przyspiesza spór o podział majątku.

5 komentarzy:

  1. Niestety coraz więcej osób zaczyna tak to widzieć. To jak burzowe chmury na horyzoncie...........

    OdpowiedzUsuń
  2. Społeczeństwo i gospodarka wymaga systemu, który utrzymuje ich w stanie permanentnej quasi rewolucji. Inaczej trudno jest zapewnić równość, rozwój społeczny i postęp techniczny. Kilkunastoletnie wyciszenie powoduje tylko wzrost ciśnienia pod kotłem;-)

    Zgodzę się z autorem, że niewiele osób zauważa, iż to mały kamyk rozpoczyna lawinę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy wpis i miła odskocznia od codziennego znużenia giełdą :)

    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  4. W zaraniach blog mial byc o tworczosci, biznesie, a skonczylo sie poki co na gieldzie. Przez jakis czas pewnie jeszcze wpisy gieldowe beda dominowac, gdyz bardzo pozno zainteresowalem sie ta dziedzina ludzkiej aktywnosci. A temat niezmiernie ciekawy - zahacza nie tylko o wiedze, ale i zrozumienie siebie, akceptacje porazek itp. W zarabianiu na gieldzie widze wiele analogii do udanego zycia.

    @HansKlos
    Obawiam sie, ze spoleczenstwo chetnie sprzeda ten wolnosciowy ferment quasi-rewolucyjny za pelen garnek, wakacje w Tunezji i wlasne m4. Taki system, gdzie zadna strona nie zyskuje trwalej przewagi ani gwarancji przywilejow bylby najbardziej stabilny, wydaje sie jednak, ze w przyrodzie wychylenia od sredniej potrafia daleko bardziej odstawac od sredniej i bolesnie powracac.

    OdpowiedzUsuń
  5. W przyrodzie wszystkie wychylenia mają tendencje powrotu do stanu równowagi. Im większe wychylenie tum bardziej gwałtowny powrót. I nie ma co się łudzić że teraz będzie inaczej.

    OdpowiedzUsuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca