wtorek, 22 września 2009

Motywy cz.2, 10000 godzin

Wczoraj zamieściłem krótką historię bloga i moich działań w 2009 roku. Dzisiaj dalsza część i pare ważnych wniosków praktycznych.

Czy wiecie co odróżnia geniuszy od przeciętnych ludzi? Praktyka. Tak przynajmniej twierdzi prof. K. A. Ericcson, który przeprowadził badania w Berlińskiej Akademii Muzycznej na grupie wiolonczelistów. Studentów podzielono na 3 grupy pod kątem umiejętności: wirtuozi klasy światowej, dobrzy fachowcy i przyszli nauczyciele. Okazało się, że tym co decyduje o ich "talencie" jest czas poświęcony na własny rozwój.

Mistrzowie z pierwszej grupy spędzili na ćwiczeniach średnio 10000 godzin, fachowcy 4000 a przyszli nauczyciele 2000. W grupie pierwszej nie było ani jednego muzyka, który trenował 4000 godzin, podobnie jak wśród fachowców nie znalazł się żaden student z 10-tys. godzinną praktyką.

Dlaczego zatem zdecydowana większość z nas nie osiąga mistrzostwa w żadnej dziedzinie? Po pierwsze brakuje nam motywacji, żeby całymi latami powtarzać żmudne ćwiczenia. Prędzej czy później nudzimy się danym zajęciem i szukamy czegoś nowego. Po drugie wielu ludzi pracując latami na tym samym stanowisku, osiąga faktyczne mistrzostwo, jednak jest ono na tyle powszechne, że nie zwraca uwagi. Np. wybitny chirurg czy stolarz nie zachwyci ludzi tak jak muzyk.

Przykładem geniusza jest Mozart. Wykształceni muzycznie rodzice uczyli go od okresu niemowlęcego muzyki, dzięki czemu już w wieku kilku lat osiągnął mistrzostwo. Podobnie było z mistrzem skrzypiec Paganinim, którego ojciec katował ćwiczeniami, żeby zarabiać na talencie "cudownego dziecka". Niedawno widziałem na youtube film o kilkunastoletnim mistrzu perkusji, którego ojciec (perkusista) wdrażał w tajniki grania już w wieku 2 lat (z tego okresu są pierwsze ujęcia).

Droga nieustannych ćwiczeń prowadząca do mistrzostwa, jest niekwestionowana we wschodnich sztukach walki. Aby dotknąć wyżyn Tai-chi potrzeba minimum 30 lat regularnych treningów. Na swoim przykładzie pamiętam, że zaledwie rok ćwiczeń judo wystarczył mi, żeby obijać o matę świeżo przybyłych adeptów, jak i samemu fruwać od rzutów kolegów z trzyletnim doświadczeniem. A treningi zajmowały zaledwie kilka godzin w tygodniu! To co potrafi uczeń ze stażem 3-4 tys. godzin wystarczy, żeby połamać dziesięciu takich jak ja na raz.

Wydaje mi się, że sama praktyka nie tłumaczy niektórych geniuszy. Wiadomo, że Einstein miał inaczej zbudowany mózg, pływak Phelps ma genetyczne predyspozycje do bicia rekordów w wodzie, mimo to 10000 godzin praktyki w dowolnej dziedzinie, daje nam możliwość osiągnięcia wybitnej biegłości i wylądowania w wikipedii ;)

Najlepszy okres na naukę to dzieciństwo, ponieważ wtedy nasz czas ogranicza tylko sen i pare godzin szkoły. A jak wykrzesać w wieku dorosłym chociaż te 4000 godzin na ćwiczenia, skoro cały dzień spędzamy na miotaniu się między pracą a domem? Jeśli uda nam się wykrzesać godzinę dziennie, to na osiągnięcie biegłości potrzebujemy 11 lat!

O moich eksperymentach będzie w części 3 :)

2 komentarze:

  1. Słyszałem o tej teorii - jednym słowem zbyt pachnie amerykańskim snem i "metodą na sukces". Myślę, że jej autor popełnił klasyczny błąd odwrócenia strzałki implikacji. Wg mnie to nie praktyka czyni mistrza, tylko mistrz dużo praktykuje... bo to lubi.

    Wydaje mi się, że w czymś, do czego masz talent po prostu idzie ci od początku lepiej, więc zaczynasz się jeszcze bardziej nakręcać i wciągać. W końcu oczywiście pojawia się efekt praktyki - mnóstwo tego co robisz staje się odruchowe, itp. to rzeczywiście skłania za teorią 10000, ale chwila! to jest coś na samym końcu łańcucha przyczyn i skutków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam również zastrzeżenia do pewnych konkluzji a już w ogóle odrzucam wesołe wnioski szkół, które powołując się na te badania twierdzą, że potrafią skrócić proces np. do 5k godzin.

    Słusznie zwróciłeś uwagę na wytrwałość wynikającą z lubienia. Czy zachodzi odwrotna implikacja? Myślę, że to działa w dwie strony, tj. niektórzy rodzą się z naturalnym darem, inni potrzebują lat, żeby osiągnąć ich poziom startowy a inni mają ten dar zablokowany i nawet 100k godzin (ok. 23 lata ćwiczeń po 12 godzin dziennie:) im nie pomoże. Twierdzę też, że początek we wczesnym dzieciństwie ukierunkowuje rozwój mózgu i tworzy się naturalna pasja na całe życie, co może doprowadzić do miana geniusza.

    Moim zdaniem teoria warta jest wprowadzenia w życie, ponieważ jeśli uda nam się znaleźć sposób na podtrzymywanie zainteresowania (o tym zrobię wpis), nabędziemy biegłość we "wszystkim".

    OdpowiedzUsuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca