niedziela, 9 września 2018

Holistyczna teoria rozwoju cz. 2: modlitwa i post



W pierwszym wpisie o holistycznej teorii rozwoju człowieka zarysowałem motywy przyświecające cyklowi. Po latach eksperymentowania z różnymi teoriami rozwojowymi, duchowymi i śledzenia na bieżąco badań naukowych z dziedzin psychologicznych, socjologicznych, dietetycznych etc. postanowiłem uporządkować koncepcje, które przez lata pojawiają się na blogu.

Pojęcie rozwoju w tym cyklu należy rozumieć nie jako osiąganie mistrzostwa w jakiejś dziedzinie, tylko dążenie do stanu w którym osiągamy pełnię potencjału: zdrowie, tężyznę fizyczną, jasność umysłu, poczucie spełnienia, sprawczości i sensu w życiu.

Aby osiągnąć ten potencjał praktykuję od lat:
1. dietę roślinną,
2. ćwiczenia fizyczne (w szczególności bieganie),
3. ćwiczenie układu odpornościowego (hartowanie, morsowanie),

rozpocząłem w tym roku:
4. post,

planuję rozpocząć:
5. ćwiczenia oddechowe,
6. medytację/kontemplację.


Dlaczego akurat takie punkty? Po pierwsze często większość z nich przewija się w książkach o zdrowiu, rozwoju, duchowości. Ponadto część z nich znajduje się w inspirującej mnie koncepcji tzw. Blue Zones, czyli miejsc na świecie, w których żyje najwięcej długowiecznych:
https://en.wikipedia.org/wiki/Blue_Zone
Powołując się na ten artykuł wymienię część wspólną społeczności żyjących od Japonii, poprzez Grecję, Sardynię po USA i Kostarykę:
1. rodzina
2. niepalenie papierosów
3. prawie wegetarianizm
4. regularna zrównoważona aktywność fizyczna
5. zaangażowanie społeczne
6. rośliny strączkowe w kuchni.

O rodzinie i zaangażowaniu społecznym nie planuję pisać w najbliższej przyszłości, natomiast pozostałe punkty zawierają się w moim zestawieniu. Poszerzyłem je jednak o inne aktywności, o których dobroczynności donoszą książki i filmy z youtube ;)


Metodą osiągania kolejnych kroków jest projektowanie nawyków i wdrażanie ich w życie, żeby zmiana przychodziła naturalnie z czasem.

Przy okazji wpisu o zimnie zapowiadałem, że zajmę się oddechem, jednakże na razie musiałem odłożyć temat na później, gdyż ćwiczenia bokserskie, które rozpocząłem w styczniu wymagają ode mnie za dużo samozaparcia. Wraz z końcem roku planuję przejść na mniej regularny trening i wtedy zajmę się oddechem na poważnie. Zaprojektuję codzienne krótkie ćwiczenia i co jakiś czas dłuższe treningi, które będę powtarzał przez ok. rok.

Modlitwa i post

Modlitwa i post przewijają się we wszystkich systemach religijnych jako droga do oświecenia, oczyszczenia wewnętrznego i spotkania Boga. Podobno słowiańskie słowo "bóg" pochodzi od indo-europejskiego słowa "bhog" i oznacza stan błogości.. 

Zacznijmy od zdefiniowania terminów:

Modlitwa - dla jednego może to być klasyczna rozmowa z Bogiem jako inteligentną siłą wyższą, dla innego uważność (skupienie na tu i teraz, odbieranie rzeczywistości zmysłami, a nie intepretowanie jej myślami), dla jeszcze innego jakiś inny rodzaj medytacji czy kontemplacji polegający na duchowym doświadczaniu świata.

Post - powstrzymanie się całkowite lub częściowe od jedzenia i/lub picia. Post to nie głodówka! Na poście całkowitym (tj. picie tylko wody) głodowałem 1 dzień z 7, później głód minął i zmagałem się z zupełnie innymi przeciwnościami.

Do medytacji/uważności poczyniłem w ostatnich kilkunastu latach wiele podejść, ale dotąd nie udało mi się zaszczepić jej jako trwałej życiowej praktyki. Jednakże ostatnie poznanie postu zmieniło moje postrzeganie. Do modlitwy potrzebne jest przygotowanie.

Zwróćcie uwagę w jak przewrotnych czasach żyjemy - dawniej ludzkość regularnie cierpiała głód, dzisiaj cierpimy głównie z przejedzenia; modlitwa była odskocznią od codziennej rutyny, dzisiaj naciskasz guzik laptopa, telewizora czy telefonu i bombardują cię nieskończone ciągi bodźców i informacji. Praktykowanie modlitwy i postu jest zaprzeczeniem konsumpcjonizmu, modelu w którym człowiek żyje by jeść, przetwarzać medialną papkę i używać przyjemności.

A jednak to właśnie w poście odnalazłem połączenie ze stanem błogości. Satysfakcji z życia takiego, jakim jest. Dokładniej to nie podczas postu, ale w następujących po nim dniach, kiedy dostarczyłem już organizmowi odżywcze składniki. Pierwsze dni wychodzenia z postu były przepełnione spokojem i stanem, który określałem jako "chillout". Dopiero po przeżyciu tego doświadczenia mogłem w pełni odczytać niektóre teksty religijne.

Piewcy postów obiecują liczne korzyści zdrowotne. Ja nie posiadam kompetencji, żeby polecać Wam odstawienie pokarmu. Powtarzałem już przy okazji pierwszego podejścia do postu, że należy być przygotowanym fizycznie i przez lata zdrowo się odżywiać.

Od mojego postu minęły ponad 2 tygodnie, opiszę zatem co "obiecywano" a co zauważyłem u siebie:

1. Sen miał się uregulować już od drugiego dnia postu; nie zauważyłem u siebie: było wręcz odwrotnie, co opisywałem w dzienniku postu - doświadczałem w nocy ataków energii, które wykręcały mi nogi i nie pozwalały spać całymi godzinami; po wyjściu z postu przez pierwszy tydzień spałem jak dziecko i miałem bardzo intensywne sny, ale potem wróciło do normy, czyli jak zbyt długo śpię, to w kolejnych dniach budzę się w środku nocy i mogę oglądać filmy na lapku.

2. Post ma leczyć różne przewlekłe problemy skórne, katary, bóle i tym podobne; w moim przypadku w czasie postu zniknął łupież i wysychająca skóra za uszami (podejrzewam efekt nadużywania słuchawek); 2 tygodnie później: po kilku dniach od umycia włosów łupież nawraca, a skóra schnie przy jednym uchu (przy drugim jest OK). Muszę zaznaczyć, że zdrowotne efekty obiecywane są dopiero po przejściu min. 10-dniowego postu, a w moim przypadku było 7 dni, ale i tak pewien efekt się na razie utrzymał. Zauważyłem też poprawę jeśli chodzi o katar, z którym zmagam się przez całe życie. Jesienią zaatakował wielu znajomych, a u mnie lepiej niż w wakacje przed postem.

3. Jelita - tu zauważyłem największy efekt. Na początku odwiedzałem toaletę kilka razy dziennie i odnosiłem wrażenie, że więcej ze mnie wychodzi, niż zjadam :) Teraz muszę korzystać już tylko 2 razy dziennie ale uwierzcie mi, jak głowa dostaje sygnał, że trzeba siadać, to mam sekundy na zorganizowanie miejscówki (szczęśliwie są to stałe godziny rano i po południu). I bez ściemy - do podtarcia wystarcza mi jeden symboliczny listek, układ po prostu pracuje jak wyregulowana niemiecka maszyna.

4. Waga - ważę 2kg mniej niż przed postem. Obecnie intensywnie przygotowuję się do biegu na 100km, więc skupiam się raczej na ćwiczeniach aerobowych a nie siłowych, co może blokować odbudowę masy. Wizualnie odzyskałem praktycznie całą muskulaturę.

5. Osiągi sportowe - ciężko mi ocenić. Minęło zbyt mało czasu, bym wcisnął jakieś zawody czy test. Tydzień temu w piątek pobiegłem maraton, o którym napomknę na koniec wpisu. Prawdziwym sprawdzianem będzie Kaszubska Poniewierka w przyszłą sobotę. Biorąc pod uwagę, że na ostatnich ultra umierałem przy słabym tempie, poprzeczka nie jest zawieszona wysoko :)

6. Zdrowe odżywianie - kolejny silny efekt. Organizm chce zdrowego pożywienia, owszem, zdarzyło się objadanie ciastami na weselu czy chrzcie, ale na co dzień poszukuję świeżych warzyw i owoców, kasz, potraw strączkowych, zup itp. Co więcej - zupełnie przeszła mi ochota na alkohol. Pierwsze piwo po poście wmusiłem w siebie, bo szkoda było wylać po paru łykach.


Co dalej?

Post był dla mnie ważnym życiowym krokiem. Wyrwał mnie z przekonania, że muszę jeść, żeby żyć. Jadłem głównie dla przyjemności i samo doświadczenie wolności od tego pragnienia było uwalniającym doświadczeniem. Wiem, że w jakiejś formie będę post powtarzał. Będzie potrzebny do medytacji. Jeśli zdecyduję się jeszcze na post o samej wodzie, to prędzej w wakacje na łonie przyrody, a nie w czasie pracy. Na początek przyszłego roku planuję test jakiegoś postu na lekkich warzywach i powiem szczerze, nie mogę się doczekać.

Wprowadziłem natomiast ścisłe przestrzeganie ograniczonego czasu na jedzenie i picie nie-wody: minimum 12-godzinna przerwa, a najlepiej 14-16 godzin odpoczynku od trawienia. Jak pisałem - ze względu na przygotowania do biegu podskoczył mi metabolizm i obecnie ostatni posiłek jem ok. 20.30 a pierwszy posiłek (owoce i kawa) ok. 10 rano, co daje 13 i pół godziny przerwy.

Pożegnanie z Gdynią

Zdjęcie, które widzicie u góry artykułu zrobiłem po przejściu na drugą stronę klifu orłowskiego. Po blisko 3 i pół roku pracy w Gdyni zmieniłem firmę na gdańską. W ostatni piątek sierpnia pożegnałem się z przyjaciółmi z pracy i ruszyłem na sentymentalny maraton do domu. Za wzgórzem widocznym na zdjęciu zostawiłem moje ukochane klify w Redłowie. Ruszałem z głową pełną niepokoju i myślotoku, a kończyłem fizycznie zresetowany i pozytywnie otwarty na przyszłość.

Na razie ze względu na dużą ilość materiału do nauki w nowej pracy  ograniczę trochę aktywność na blogu.

16 komentarzy:

  1. Co do długowieczności i Blue Zones - nie wiem czy masz zamiar bardzo długo żyć, ale jeśli tak, to nie jestem pewien czy ludzie którzy bardzo długo żyli biegali w ciągu swojego życia maratony i ultramaratony ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się nie wydaje, ale bardziej od długowieczności interesuje mnie wysoka forma fizyczna do końca moich dni :)

      Usuń
  2. Lepiej sprzedać akcje AmRestui Astarty, Dedek zaczął głodówkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już po ptokach, trzeba to było odczytać z wykresu miesiąc temu ;)

      Usuń
  3. Czy aby te problemy z łupieżem to nie zwykła alergia pokarmowa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim przypadku stawiam na cukier. Jak więcej trenuję, nie odmawiam sobie slodyczy (głównie gorzka czekolada do kawy). Plus imprezy rodzinne z kuszącymi ciastami i tych okazji robi się sporo.

      Usuń
  4. Czesc, podaj prosze zrodla info na temat oddychania. Jestem zainteresowany tematem, ale chodzi o sprawdzone metody, najlepiej poparte badaniami, zeby przy okazji nie zrobic sobie wiecej zlego niz dobrego np. z ukladem krazenia.
    dzieki
    J

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, no właśnie nie mam jeszcze dostępu do żadnych artykułów z badaniami, ani nie trafiłem na kompleksowe opracowanie jak to jest np. z bieganiem czy dietą roślinną, dlatego odłożyłem temat na nowy rok. Proste ćwiczenia w stylu 10 sekund wdech, 20 sekund przytrzymać, 10 sekund wydech raczej nie zaszkodzą. Czasem muszę je wykonywać, żeby się dotlenić. Są też sztuczki w stylu Wima Hoffa - szybkie oddechy, żeby natlenić krew i później łatwiej się wchodzi na zimno czy robi serię pompek.

      Usuń
  5. "bardziej od długowieczności interesuje mnie wysoka forma fizyczna do końca moich dni" no właśnie nie liczy się długość tylko jakość życia

    OdpowiedzUsuń
  6. Dedi, Ty to niedługo Świętym zostaniesz! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobry moment na mniejsza aktywność na blogu. Nauka w nowej robocie a w tym czasie bessa czy jakaś korekta czy ogólnie słabo na giełdzie bo fundy sypią. Kilka miesięcy i wracasz do gry a w robocie już łatwiej.
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Co do bessy, to ja już ziarno zasiałem i nie muszę zaglądać w notowania. A jak fundy mocniej podsypią czymś ciekawym, to dobiorę :)

      Usuń
  8. Jeśli chodzi o oddech na $cieżce duchowej, pranayamy, to ciekawie jest w art of living, albo w krijajodze.
    Dużo inspiracji lub gotowej formy praktyki codziennej.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Dopiero po przeżyciu tego doświadczenia mogłem w pełni odczytać niektóre teksty religijne".Zaciekawiło mnie to zdanie. Możesz podać o jakich tekstach mówisz?
    Wiem, że definicje te mogą wzajemnie się przenikać, w zależności od interpretacji, ale ja bardzo mocno oddzielam modlitwę od kontemplacji/medytacji. I chociaż w niektórych religiach medytację uważa się za modlitwę, dla mnie jednak to nie to samo. Może dlatego, że jestem agnostykiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. źle sformułowałem myśl, zamiast "w pełni odczytać" miało być "pełniej odczytać sens". Również mam agnostyczne podejście, ale poszukuję wiedzy na każdym froncie, dlatego czytam na bieżąco artykuły dotyczące metafizyki, religii, kupuję czasem książki teologów.

      Motyw modlitwy niemal zawsze łączy się z postem. Myślę, że takie postne modlitwy mają więcej wspólnego z obecnością (tzw. być w tu i teraz), niż klepaniem zdrowasiek. Post bardzo ułatwia wejście w ten stan, szczególnie jeśli przebywa się na łonie przyrody. W normalnym stanie (najedzenia) idąc przez las mogę zachwycić się tym czy innym widokiem, ale później "ślepnę" i zatapiam się w myślach. Idąc przez park w czasie postu lepiej chłonę rzeczywistość - być może mózg nie traci energii na odpalanie warstwy interpretacyjnej :) I tak dużo rozmyślałem, działałem na autopilocie, ale jeśli się skupiłem, to wewnętrzny głos ustępował.

      Usuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca