wtorek, 4 grudnia 2012

Hessa czy bossa?

Czasami rynek idzie w górę, czasem w dół, a zazwyczaj w bok. Na GPW od pół roku mamy nową jakość - szeroki indeks dochodowy idzie w górę, a szeroki indeks cenowy w dół:


Wiele wskazuje na to, że od 4 miesięcy indeks cenowy ubija dno. Całkiem możliwe, że je pogłębi, jednak nie spodziewałbym się wodospadu. Wybrane spółki wybijają w górę i przestają być bardzo tanie. W bessie każdy czynnik jest brany na minus - mniejsze zyski, niespodziewane odpisy, zmiana w radzie nadzorczej. Takie informacje nie mają większego znaczenia w hossie, kiedy szuka się pretekstu do wzrostów.

Dla mnie ten okres to ostrożna akumulacja akcji, dobieranie na dołkach papierów, które technicznie zaczęły trend wzrostowy (i fundamentalnie wszystko mi w nich pasuje) i próba oddawania na górkach (jak na razie słaba zważywszy, że sprzedałem GRAALa i część Agory a te dalej się pną :) . Czekam na sytuację, w której szeroki rynek rozpocznie falę wzrostową, wtedy będzie z tym łatwiej, bo można analizować cały indeks, żeby redukować wykupienie i dobierać wyprzedanie.

PS Często poszukujemy cykli na młodych indeksach GPW - nie widziałem jeszcze takiego porównania :

18 komentarzy:

  1. hossa Panie hossa lepiej kupować co tanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kto nie kupi.... ten stracił życie? czy jakoś tak to było...

      Usuń
  2. od czerwca mamy mocny trend wzrostowy. Obstawiam ,że z małymi korektami do 2015 na 3800 dojdziemy na naszym bananku zatem jak nie mieć akcji ?

    Robert

    OdpowiedzUsuń
  3. ten odcinek 03.2009-11.2012 może być odpowiednikiem 03.1995-10.1998

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe ten wykres cenowy jest niezwykle podobny do wykresu złota w chf XAUCHF za ostatnie 1,5 roku....

    hamal

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczególnie mocne wzrosty będą trwały w trakcie dodruku eurosów wywołanego bankructwem, tfu! pomocą hiszpanii.
    Taka to może być wyłącznie "hossa" - DRUKOWANA.
    Ale w takim przypadku nie ma sensu mieć aktywów, które będą pośrednio zyskiwały poprzez wzrost cen sprzedawanych produktów przy malejącym wolumenie. Lepiej zaopatrzyć się w srebro i złoto i nie zastanawiać się czy DOW/GOLD = 1 przy poziomie 3000, czy 30000, a może 3000000000.

    OdpowiedzUsuń
  6. no tak od paru lat budowlanka i motoryzacja drożeje - istna hiperinflacja. Bez jaj. Drukować będą bo zasypują dziury jak drogowcy a to nie oznacza hiperinflacji.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dla mnie srebrny 30-gramowy medal za ponad stówkę jest za drogi na tle konkretnych towarów , które mogę kupić za tę cenę. Nie mówiąc już o złocie, którego 1 gram kosztuje więcej niż uncja srebra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tutaj mnie zaskakujesz Dedek :)
      30-gramowa srebrna moneta w czasach, kiedy poniżej 0,5% ludzi na ziemii może się takim cackiem nacieszyć powinna mieć zdecydowanie większą wartość :)
      Szczególnie biorąc pod uwagę chwiejący się fiat money.
      A srebro jest baaaardzo rzadkie dziś (w przeciwieństwie do sytuacji z lat 80-tych) i baaaardzo potrzebne w przemyśle. A na ziemii w bardzo silnych rękach, które go tanio nie oddadzą znajduje się jakieś 2 mld uncji, czyli dwu i pół letnie wydobycie.
      I na tym koniec - reszta schodzi na bieżąco.
      Jak się noga banksterom powinie i jakiś średniej wielkości Hedge Fund skupi jakieś 100 mln uncji, to może się okazać, że APLE do swoich smartfonów będzie musiał sobie kupić kopalnię na wyłączność :)

      Do anonima:
      Hiperinflacja to skrajność. Moim zdaniem wystąpi w najbliższych latach najpierw w Japonii potem w US, niemniej nie jestem tego w 100% pewien. Powiedzmy daję na to 70%.
      Niemniej nie potrzeba hiperinflacji. Wystarczy, że w dalszym ciągu FED będzie powiększał swój bilans odkupując śmiecie od swoich kolegów JPM, Citybanków, ML, GS itd. Ceny będą systematycznie rosły - tak akcji jak i metali, tyle że akcji zdecydowanie wolniej vs. metali.

      Usuń
    2. Za 2 uncje srebra mogę dziś kupić tablet z softem i hardware bardziej zaawansowanym niż PC sprzed 10 lat. Praktyka wskazuje, że wysokie ceny jakiegoś materiału wspierają rozwój i za chwilę pojawia się jego tańszy zamiennik.

      Dlaczego w Japonii miałaby wystąpić hiperinflacja? BOJ + państwo + obywatele tego kraju posiadają więcej aktywów światowych niż wynosi ich zadłużenie. Czy nie jest czasem tak, że tłuste japońskie koty pożyczają ze swojego banku centralnego np. na 1% i kupują obligacje takiej Polski na 4-5%? Japonia jest zakładnikiem świata, hiperinflacja wystąpi u nich dopiero gdy posypią się światowe aktywa.

      Metale szlachetne to hedge przeciwko amerykańskiej dominacji militarnej na świecie. To ona zapewnia, że takie aktywa jak prawa autorskie czy patenty mają większą wartość niż całe wydobyte złoto (strzelam, informacja niepotwierdzona, ale biorąc pod uwagę liczbę spółek, firm i twórców na świecie, którzy mają prawa do jakichś dzieł i wyceniają je w swoich księgach, to prawie pewne).

      Ja stawiam na przetrwanie szeroko rozumianego Zachodu (USA, EU, Japonia) i problemy w Chinach oraz Rosji. To co przechodzi teraz południe Europy to taka terapia szokowa ala Balcerowicz. Kończy się mega socjal na kredyt, kapitał powoli wchodzi do tych krajów, bo stają się znowu konkurencyjne.

      Usuń
    3. Dzięki za obszerną odpowiedź Dedek - teraz rozumiem. Obstawiając status quo w najbliższych latach nie można nie powiedzieć, że PM są przewartościowane.
      Ja myślę, że jesteśmy naprawdę bardzo blisko dnia przełomu, po którym nic nie będzie już jak to znamy dziś.

      Co do Japonii to krótko rzecz ujmując nie sądzę, żeby chcieli pójść drogą Europy i poddać się mocnej kwarantannie w zakresie deficytu budżetowego. Mam mocne przekonanie, że będą drukować chcąc osłabić Jena i jednocześnie "pobudzić" inflację i wzrost. Tyle, że wywoła to w końcu reakcję ludności polegającą na odejściu od obligacji, nie mówiąc już o chińczykach, którym juan będzie się umacniał względem szmacącego się jena. To z kolei wywoła konieczność monetyzacji długu... Dalej jest już tylko jedno :)
      W US podobnie - dziś już jest monetyzacja długu na poziomie 90% (sic!) i $ zaczyna się właśnie szmacić. Jak kula się rozpędzi, to nie będzie czego zbierać z US. Chińczycy już mają umowy z ponad połową świata pomijające USD, kolejne porozumienia są w drodze, zawiązuje się liga azjatycka, gdzie chińczycy będą dążyli do przekonania całej reszty kontynentu do odstąpienia od rozliczania się w szmatławcu. Koniec całej zabawy jest już bardzo blisko - wg mnie do końca 2014 rozpocznie się finansowy armagedon - najprawdopodobniej hiperinflacyjny. Do tego czasu chińczycy i ruskie będą nadal kupować tyle złota ile będą w stanie, a BC w Europie i FED będą oddawać swoje złoto dealerom, którzy będą nim dołować ceny. Na końcu się okaże, że zachodni świat ma jedynie należności wobec dealerów z tytułu sprzedanego złota - jednym słowem górę papierów :)
      No chyba, że dzielni Marines zostaną wysłani z misją opanowania Pekinu i Szanghaju - hahahahaha :)

      Usuń
    4. Ale dlaczego mieliby drukować dalej widząc, że ich waluty szmacą się za mocno? Wystarczy, że rzucą na rynek trochę aktywów, które kupują za dodruk i mamy deflację. Już teraz niektórym koncernom bardziej opłaca się zatrudnić Polaków niż Chińczyków, produkcja wraca z Chin do Stanów, USA ma większy teren niż Chiny, a zamieszkany przez 3 razy mniej ludzi.

      W dodatku polityka 1 dziecka w Chinach zacznie wkrótce zbierać ponure żniwo - demografia załatwiła Japonię, która startowała z nieporównalnie wyższego poziomu rozwoju. W Chinach do napięć miasto-wieś, peryferia-centrum dochodzi jeszcze frustrajca parunastu mln niezagospodarowanych facetów.

      Waluta ma taką wartość jak towary i usługi, które może wykonać stojąca za nimi organizacja. W przypadku Stanów dochodzi do tego kontrola nad szlakami handlowymi i surowcami.

      Usuń
    5. Dedek - oni nie mają wyjścia - deficyty są rozdmuchane do granic wytrzymałości, a politruki i banksterzy nie potrafią przestawić wajhy na modłę europejską i po prostu zdusić konsumpcyjne społeczeństwa w wieloletniej recesji czyszczącej ekscesy ostatnich 20 lat. Po drugie zdaje mi się, że z Grecji zrobili sobie poligon, żeby przećwiczyć skutki i zobaczyć przy okazji reakcje społeczeństwa. Co do aktywów jakie kupowały BC - to są to ŚMIECI. Jak dobrze wiesz w 2008 roku został zmieniony sposób wyceny aktywów w bilansach (międzynarodowy standard rachunkowości), który pozwolił wycenić toksyczne aktywa przez kapitały, a nie jak dotychczasowy przez wynik. Bez tego wyniki banków szybko pokazałyby kasynu, że coś nie gra. A tak banki wyceniły to przez kapitały, potem BC wstrzykując płynność odkupiły te aktywa i teraz mają je u siebie. System się nie zawalił, a banksterzy próbują wyinflacjonować się z całego bigosu. Pomyśl jeszcze o tym, że na jeden toksyczny papier przypadało ileś tam derywatyw...
      A teraz przypomnijmy sobie demografię europejską i US i mając to w pamięci przypomnijmy sobie jak wygląda kwestia przepływów dot. zdrowia i zabezpieczenia emerytalnego. Dotychczas dwa największe wyże demograficzne utrzymywały cały system wpłacając coraz więcej i więcej zarówno na ochronę zdrowia, jak i na emerytury. Dotychczas nie trzeba było ich też specjalnie leczyć. Teraz to wszystko się diametralnie zmieni. Dziesiątki milionów ludzi przestaną za ok. 5 lat produkować, natomiast zamienią się w biorące składki emerytalne i leczące się problemy świata zachodu.
      Chińczycy swój kryzys może i by mieli, natomiast wcześniej będzie go miał zachód, a chińczycy w chwili obecnej kupują stosunkowo tanio złoto i zaczynają kupować srebro. Jak przyjdzie co do czego i rozpocznie się liczenie krugerrandów na świecie, to oni będą największymi beneficjentami. Do tego wszystkiego dochodzi wielka przepaść w kosztach pracy pomiędzy zachodem i biedną azją. Przecież oprócz chin mają tam jeszcze możliwość przeniesienia fabryk do indii, gdzie rąk do pracy za 1$ dziennie nie zabraknie. Zachodni świat nie upora się z deficytami handlowymi i finansów publicznych do samego końca, ale to już nie długo :)

      Usuń
    6. Dam Ci parę linków:
      1,5 godzinny wykład Mike'a Maloney-a - polecam:
      http://www.youtube.com/watch?v=tj2s6vzErqY

      A następnie strona, którą codziennie odwiedzam:
      http://www.brotherjohnf.com/

      Z tego co się tam pokazuje czytam/oglądam jakieś 10-20% i tak mam co robić :)

      Poza tym dużo obejrzałem filmików na youtube i przeczytałem rozmaitych artykułów.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Witam pasjonatów,

    Moja interpretacja RSI:

    http://tinypic.com/r/2ezn2tk/6

    Czy ktoś już załączył S na FW 20?

    8]

    --
    Pawel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skomentuję mój post :)

      Jak dla mnie 06-12-2012 to dokładnie 2010-10-05.

      Czy kilka dni przeceny się nam nie należą.... ?

      Może spece od FIBO pomogą w interpretacji...

      Usuń
    2. Myślałem o małym S, ale jednak zmienność za niska. Jeśli zaczął się trend wzrostowy, spadki mogą wcale nie być zbyt głębokie a wykresy może długo utrzymywać się w strefie wykupienia (wystarczy pare dni mielenia w miejscu, żeby RSI się schłodził). Na szybki skalp można się skusić, ale długo bym nie siedział na krótkiej.

      Usuń
  9. Ciekawy artykuł z brotherjohnf.com:
    http://www.testosteronepit.com/home/2012/12/8/its-official-the-consumer-and-the-economy-is-alive-and-dead.html
    Przemofree

    OdpowiedzUsuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca