piątek, 12 sierpnia 2011

Bessa B

Wiele wskazuje na to, że dynamiczna fala spadków za nami. Nazwałem ją falą A bessy, zatem konsekwentnie obecne wzrosty traktuję korekcyjnie. Myślę, że przybiorą one formę V, będą takim mini-fraktalem kopiującym odreagowanie bessy 2007-2009 w 2009 roku. Czyli: kto nie wsiadł do pociągu z akcjami, nie zarobi. Kto kupi za późno, zostanie z trefnym towarem.

Fale B charakteryzują się tym, że większość bierze je za nową hossę. Były duże spadki, pojawiły się atrakcyjne wyceny, zyski przedsiębiorstw wciąż świetne, wskaźniki C/Z i div yield przepiękne. Obejrzyjmy taką Hydrobudowę - C/Z 6.52, C/Wk 0.52, albo Mostostal Płock. Idealne spółki na długi termin! Tylko dlaczego wciąż spadają od 4 lat? Popatrzmy na WIG_BUDOWNICTWO:


Tutaj kryje się odpowiedź. Gigantyczne kontrakty za unijną kasę się kurczą, spółki najwidoczniej przejadły większość zysków i zmierzają w kierunku wycen z 2005 roku. Deweloperka i inwestycje infrastrukturalne napędzały hossę po wstąpieniu do Unii. Teraz wskazują na szykujące się kłopoty w branży. Ale wciąż dobrze zarabiają, na co łapią się tabuny inwestorów liczących na wzrosty do wartości księgowych.

Na blogach pojawiły się 2 scenariusze, oba bycze :) Owszem, jest sporo piewców armagedonu, ale wśród zawodowców nie widać wiary w nowe dołki. Na tle ostatnich 8 lat aktualne poziomy wydają się bardzo atrakcyjne. Pierwszy scenariusz to analogia do 1998 roku:


Zaznaczyłem strzałkami gdzie widzą wejście zwolennicy tej analogii i gdzie wyjście. Kolejna analogia, to S&P500 1987 (świsnąłem obrazek z bloga W. Białka):


Nanieśmy jednak te daty na wykres cykliczny S&P500 P/E:


Pod jedynką scenariusz 1998 a pod "Black Monday" 1987 rok. Price/Earnings nie pokazuje dokładnie wartości indeksu. W końcówce lat 70-tych widzimy spadki do początku lat 80-tych a indeks już wtedy rósł. Inflacja rosła szybciej, niż wyceny spółek. Co inne jest jednak istotne: obie analogie znajdują się w prawie 30-letnim cyklu WZROSTU tego wskaźnika, natomiast aktualna sytuacja jest dopiero lekko za połową cyklu SPADKOWEGO.

Coraz bardziej skłaniam się do scenariusza deflacyjnego kryzysu. To oznaczałoby, że akcje będą jeszcze dużo tańsze. Wcześniej obstawiałem Wielką Hossę analogiczną do tej, która wystartowała w latach 80-tych już za rok. Miała ją napędzać pękająca bańka na obligacjach i ucieczka kapitału w aktywa. Tymczasem coraz bardziej widzę nas w analogii do początku lat 40-stych. To by oznaczało, że bondy będą się trzymać jeszcze prawie dekadę.

Pomarańczową linią zaznaczyłem jak to widzę (choć nie potrafię sobie wyobrazić :) Może jakiś ogląd da nam japoński NIKKEI za ostatnie 30 lat:


Według tej analogii bylibyśmy właśnie u progu XXI wieku. Nawet podobną świecę wyrysowaliśmy he, he.

15 komentarzy:

  1. Nic tylko kupić opcje na spadki i jazda ze scenariuszem bessy przez dekadę :)

    Jak ten scenariusz się zrealizuje, to jestem ciekaw jakie wydarzenia gospodarcze nas będą jeszcze czekać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bardziej "przeczuwam" teraz jednak kilku tygodniowe pełzanie po dnie i dopiero potem wraz z wrześniem, a może nawet dopiero październikiem mocniejsze wzrosty. Tak czy inaczej przechlapane :(

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja mam takie pytanie
    do analiz nastrojów globalnych co do PL lepiej nadaje się WIG20 czy WIG ?

    OdpowiedzUsuń
  4. a nie zauważyłes ,że jest globalna interwencja na CHF i już uciekają stamtąd,złoto w hiperboli, poźniej mogą japończycy włączyć drukarki , i jeszcze ujemne realne stopy w USA

    OdpowiedzUsuń
  5. @MM
    Biorąc pod uwagę, że prawdziwe spadki trwały krócej niż 2 tygodnie, to pełzanie może być nawet krótsze. A czemu przechlapane?

    @Anonimowy2
    Nie wiem. Może najlepiej do analiz globalnych brać WIG20USD?

    @Anonimowy3
    Zauważyłem, ale wykres, to wykres. Analiza techniczna wskaźników cenowych nie zajmuje się przyczynami fundamentalnymi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dedek, naprawdę myślisz że bankierzy pozwolą na katastrofę a'la 1929-1939? Deflacja, wysokie bezrobocie, masowe bankructwa, tworzenie barier dla handlu, narastanie ekstremizmów i izolacjonizmu. Ja myślę że ten scenariusz to armageddon po którym nic nie byłoby takie jak przedtem a do tego wielkie pieniądze, mające przecież ogromne wpływy dzisiaj, narażone byłyby na ogromne straty. Stawiam raczej na inną drogę: drukowanie na zmianę - USA-Chiny (ta runda drukowania właśnie wygasa), EU, Japonia i być może później od nowa. Myślę że rządy będą chciały się zdelewaryzować przez inflację okradając obywateli i wierzycieli. Dlatego wydaje mi się także że hossa na surowcach pobiegnie zgodnie z poprzednim wzorcem czyli potrwa do okolic 2015-2017 roku tyle że będzie miała już charakter inflacyjny jak w późnych latach 70-ych. Potem będzie kolejna wojna światowa lub wynajdą coś co sprawi że nic nie będzie już takie jak dawniej. Mam nadzieję że zaistnieje ten drugi scenariusz bo pierwszy już przerabialiśmy 100 lat temu i skutki są dobrze znane.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Bronco,

    Nie mam pojęcia co będzie, ale z wykresów wychodzi mi jednak bardziej deflacja. Bankierom wisi wzrost gospodarczy czy ekstremizmy, ich celem jest powiększanie kontroli nad światowymi zasobami i aktywami. Wielu inwestorów dobrze pamięta lata 70-te (np. Buffet) i gra pod tamte analogie - Buffet np. wystawił opcje na wzrost S&P500, tak jest pewny dodruku. A rynek lubi zaskakiwać i może zaserwować scenariusz lat 40-stych lub NIKKEI 2000+.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale właśnie perspektywa tego co może się stać jeśli dojdzie do depresji deflacyjnej może skłonić rządy do druku. Nie można tego wyrzucać poza nawias kalkulacji. Co do bankierów to nie jestem przekonany czy tym rosyjskim sprzed pierwszej wojny i europejskim sprzed drugiej wojny byłoby wszystko jedno i myśleliby tylko o powiększaniu kontroli nad zasobami gdyby znali przyszłość następnych kilku lat po 1914 i 1939 roku.
    Z drugiej strony scenariusz deflacyjny i tak może być w grze - tyle że kilka lat później.

    OdpowiedzUsuń
  9. W pewnym momencie sytuacja może dojść do takiego punktu, że deflacja będzie mniejszym złem. Popatrzmy jaka jest sytuacja - miliarderzy coraz bogatsi dzięki wycenom aktywów. Gotówka to znikomy procent majątków, bogacze żyją z dywidend, odsetek od obligacji. Natomiast pozostali to niknąca klasa średnia, dorobkiewicze i biedota. Przepaść majątkowa między najbogatszymi i pozostałymi na historycznych poziomach.

    Hiperinflacja? Stracą biedni, bo jeśli mają oszczędności, to w gotówce. Deflacja? Spadną wyceny aktywów najbogatszych, ale i tak niczego im nie zabraknie dzięki dywidendom czy odsetkom z obligacji. W pierwszym wypadku gwarantowana rewolucja, w drugim system jakoś przetrwa.

    OdpowiedzUsuń
  10. DEDEK masz jeden z najzajebis..ych blogów na, które wchodziłem! Chodzi mi oczywiście o kontent.
    Moje uszanowanie. Czy ktoś może wie co się dzieje ze spinnakerem01 albo ma jakiś kontakt do niego? Bo miał byc od niego wpis na SIP na początku sierpnia i cisza... Pozdrawiam i dzięki za pomocną rękę!

    OdpowiedzUsuń
  11. @Anonim
    Dzięki, miło wiedzieć, że moje wypociny komuś służą ;) Spin napisał niedawno u SiPa, że komp mu padł i był zajęty pracą. Polecam czytanie komentarzy poprzez feed:
    http://feeds.feedburner.com/stojeipatrze/komentarze

    Pozdr
    dedek

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma za co dziękować raczej w 2 stronę ;) Akurat dziś 15 więc i wpis spina powinien się pojawić. THX za linka! Chwała Panu za ludzi "wisdomu" <--- to między innymi o Tobie Marku :D
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Albo mi się wydaje albo tworzy nam się diamond bottom na USD_I (daily)? Wyjście z tej formacji może być znaczące.

    OdpowiedzUsuń
  14. @ Bronco,
    IMO:
    1-wsza faza zakończona w około połowie 2013 niewypłacalnością USA to będzie faza spadków na giełdach do bardzo niskich poziomów. Podoba mi się poziom 400 dla S&P. W tej fazie banksterka będzie chciała mieć w miarę silnego $, żeby za niego skupić na świecie przecenione aktywa (złoto w hossie);
    2-ga faza uruchomienie drukarek - im większa skala tym dla banksterki lepiej. Za dodrukowane pieniądze zakup kolejnej dużej partii aktywów na świecie i przejście do fazy hiperinflacji (złoto szczytuje);
    3-cia faza hiperinflacja zakończona gwałtownym wzrostem stóp % na całym świecie (krach na złocie)

    Co zakończy trzecią fazę? Moim zdaniem wprowadzenie międzynarodowego pieniądza drukowanego przez Bank Światowy albo MFW.

    Wszystkie te operacje spowodują globalne równanie w dół w zamożności społeczeństw. Jedyną grupą, która uzyska i to niewspółmiernie dużo będzie grupa banksterów.

    Ładny scenariusz?
    Przemofree.

    OdpowiedzUsuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca