wtorek, 14 lipca 2015

Droga jest celem cz. 6

JEŻELI czuję, że opanowuje mnie emocja, której nie akceptuję, TO przestaję się z nią identyfikować i obserwuję co się dzieje we mnie. Dziwna instrukcja; nie tak oczywista jak poprzednie. Gdyby nie rozmowa z Zenkiem, Marcin uznałby, że jest pozbawiona sensu. Większą część nocy próbuje przypomnieć sobie i zapisać w notesie słowa duszka. Na razie nie wszystko jest jasne, niektóre koncepcje wydają się naciągane, ale Marcin ufa w mądrość nietypowego przyjaciela. W końcu, gdy robi się widno, usypia twardym snem.

Kolejny dzień upływa zwyczajnie. Czy to na skutek rozmowy z Zenkiem, czy z powodu wielu obowiązków, lęki egzystencjalne się nie zjawiają. Nie słychać również Zenka, choć Marcin wiele razy nasłuchuje. Wieczorem po pracy i spóźnionym obiedzie Marcin trenuje, bierze kąpiel i ogląda film. Nie zapomina o uprzątnięciu przynajmniej jednej rzeczy w mieszkaniu. Patrząc z boku można by uznać, że mieszkanie jest schludne, ale Marcin wyrobił zwyczaj porządkowania i polubił go. Ostatnio przegląda książki i czasopisma. Kiedyś były dla niego ważne. Uważał za coś oczywistego, że leżą na półkach, wszak łączy się z nimi tyle miłych wspomnień. Uświadamia sobie jednak, że nie ma czasu, ani ochoty czytać ich ponownie. Część zostawia, część rozdaje znajomym, a czasopisma o grach komputerowych, które tak uwielbiał blisko dwadzieścia lat temu, przegląda przeżywając jeszcze raz piękne chwile z dzieciństwa i odkłada na makulaturę.

Każdego dnia znajduje niepotrzebną książkę, czasopismo, ubranie, pamiątkę z wakacji, część od starego roweru czy komputera. Odkrywa, że pozbywanie się przedmiotów, pragnień, sentymentalnych wspomnień ściąga z niego jakiś nienazwany ciężar. “Nie jesteś myślami, uczuciami, historią życia” - słowa Zenka stają się coraz bardziej zrozumiałe. Przychodzi mu na myśl, że odkąd utrzymuje porządek, polubił przebywać w swoim mieszkaniu. Kiedy było zagracone czuł się w nim obco. Przemykał między kuchnią, łazienką i komputerem, nieustannie pogrążony w myślach i uciekający w pracę. Czy zwyczajne porządkowanie, czasem po jednym przedmiocie dziennie, mogło przynieść taką zmianę na lepsze?

W połowie tygodnia Marcina pochłania praca. Oprócz prowadzenia swojego projektu musi do piątku wspomóc grupę z sąsiedniego pokoju. Połowę czasu zajmuje mu odpisywanie na maile i czytanie dokumentacji. Pod koniec dnia jest zmęczony i zdemotywowany - odnosi wrażenie, że przez cały dzień nie pchnął nic do przodu. Zaczyna się martwić, że przez te zmiany nie skończy na czas własnego projektu. Po powrocie do domu sprząta tylko po jednej rzeczy w pokoju i kuchni (wcześniej prawie zawsze układał więcej, bo instrukcja mówi o przynajmniej jednej rzeczy) i włącza komputer, żeby jeszcze popracować. Jednak zamiast pracować nad projektem przeskakuje bezrefleksyjnie między blogami, portalami i teledyskami na youtube.
“Znowu nic nie zrobiłem, nawet nie chce mi się odpalić kompilatora. Może powinienem zmienić pracę?” myśli.

“Zmiana pracy nic nie zmieni,” słyszy w głowie znajomy głos, “wystarczy poznać kilka faktów, zaakceptować je i dni takie jak dzisiejszy upłyną radośnie.”
“Stary, dobry Zenek. Przywracasz mi humor szybciej niż piwo. Co zrobiłem nie tak, że jest mi źle? Ach, zapomniałem, powinienem był się przecież skupić na świadomym przeżyciu tego zmartwienia.”
“Więc się skup i mów co się dzieje w ciele.”
“OK, nasłuchuję… Dziwne uczucie - w górnej części brzucha czuję jakby pęcznienie. I takie ciepło. Podobny napór w klatce piersiowej i lekki na czubku głowy. Powoli ustępują, zostało trochę wibracji w brzuchu. Znowu czuję się lekko.”
“A niepokoje?”
“Rozwiały się. Nie martwię się niczym.”
“W czym był problem?”
“Zapomniałem o instrukcji. Pojawiły się lęki i niepokoje, a ja zamiast je przeżyć, pozwolić odejść i rajonalnie pomyśleć nad dalszym działaniem, dałem się porwać stresowi.”
“He, he, mądrze odpowiedziałeś, ale tym razem pytam o prozaiczny powód zmartwienia.”
“Zmartwił się pracownik, programista. Miał dziś zaplanowaną ważną pracę nad swoim projektem, ale został ukochany pomaganiem jakimś nowicjuszom, którzy nie potrafią kodować w C++. Poszłoby mi szybko, ale nie mogłem się skupić, bo ciągle o coś pytali, nie potrafili nawet dokładnie opisać nad czym pracują, więc sam musiałem się wgryźć w temat. Jednocześnie czytałem dokumentację, odpisywałem na maile i próbowałem namierzyć ich błędy w kodzie. Zrobiłem może jedną trzecią tego co planowałem, ale kiedy przyjdzie mój deadline, góry nie będzie obchodzić, że oddelegowali mnie do innego projektu.”

“Zen to robienie jednej rzeczy w jednym momencie. Umysł człowieka nie jest stworzony do wielozadaniowości. Kiedy jednocześnie próbujesz skupić się nad kodem i nadchodzi mail lub ktoś przerywa ci pracę pytaniem, twoja pamięć krótkotrwała szybko się opróżnia. Wystarczy odciągnąć uwagę od zadania przez kilkanaście sekund, żebyś utracił informacje, które umysł wyciąga z pamięci długotrwałej przez 15 minut koncentracji. Nic dziwnego, że pracujesz mniej wydajnie i jesteś zestresowany. Kilka takich przerywników może zdezorganizować cały dzień pracy. Masz też przeświadczenie, że na wszystko brakuje ci czasu, ponieważ nie udaje ci się wejść w stan koncentracji. Pracowałeś ciężko cały dzień, a umysł wynagradza cię wyrzutami sumienia i przekonaniem, że nic nie zrobiłeś.”
“Do licha, bardzo często czuję się dokładnie tak jak opisałeś! Ale z tego co mówisz wynika, że instrukcja o nie identyfikowaniu się z emocją niewiele by tu wskurała, bo nie wiedziałem o tym, że nie można robić kilku rzeczy na raz. Zawsze myślałem, że potrafię ogarnąć kilka spraw jednocześnie.”
“W tym wypadku miałeś nikłe szanse, że dzięki samoświadomości poznasz, jak działają mechanizmy pamięci krótko i długotrwałej. Zazwyczaj jednak nie potrzebujesz wiedzieć jaka teoria stoi za pożądanym zachowaniem. Gdybyś rozpoznał stan niepokoju i wygasił go, odłożyłbyś maile do czasu zakończenia ważniejszego zadania, a kolegom powiedziałbyś, że wysłuchasz ich później. Czułbyś, że to skuteczniejsze rozwiązanie, niż zajmowanie się wszystkim naraz.”
“Rozumiem. Coś jak: jeśli chcę mieć siłę, to podnoszę ciężary, ale nie muszę wiedzieć jakie procesy zachodzą wtedy w mięśniach.”
“Dobre porównanie.”
“OK - metoda zadziałała błyskawicznie, uspokoiłem się. Co teraz?”
“Teraz znikam - pa!” powiedział Zenek i znikł; to znaczy głowa przestała odbierać przekaz od duszka.

“Wzioł i zniknoł. Głupie pytanie - co teraz? Teraz trzeba pomyśleć. Mam system: kartkę z instrukcjami, w tym technikę radzenia sobie z emocjami i wiem, że powinienem koncentrować się na jednym zadaniu, zamiast ogarniać kilka tematów jednocześnie.”
“Zapomniałem dodać - kiedy intensywnie myślisz i wchodzisz w stan koncentracji, najlepiej przepracuj co najmniej 40-60 minut. Jeśli nic cię nie rozprasza i odczuwasz przyjemność z pracy, pozostawaj w tym stanie dłużej, nawet do kilku godzin. Natomiast minimalny czas, jaki potrzebujesz, żeby napełnić pamięć krótkotrwałą, wejść w stan koncentracji, wykonać efektywnie pracę i poczuć satysfakcję z wykonanego zadania, to około 15-20 minut. Teraz już naprawdę znikam, paaaaa!” krzyknął gdzieś z najgłębszych zamarków głowy Zenek i tym razem naprawdę zniknął.
“Spisać wszystko, zanim zapomnę. Z tą koncentracją coś kojarzę, kiedyś czytałem o stanie “flow”: jeśli zadanie nie jest zbyt banalne, ani zbyt trudne i sprawia przyjemność, to człowiek nie liczy czasu i zatapia się w pracy. Ale nie wiedziałem, że niemożność wprowadzenia się w stan koncentracji może skutkować wyrzutami sumienia z powodu zmarnowanego dnia. Muszę to uwzględnić w instrukcji.

Załóżmy, że pracuję jak dotychczas i pozwalam innym na przerywanie moich zadań, a jeśli na koniec dnia mam wyrzuty sumienia, to pozbywam się ich metodą obserwacji emocji. W takim wypadku nie muszę pisać nowej instrukcji. Pozornie skuteczne rozwiązanie, ale sam Zenek powiedział, że gdybym już w pracy wygasił stan niepokoju, to odsunąłbym rozpraszające kontakty, wykonał pracę w skupieniu i potem zajął się odpowiadaniem na pytania i prośby. Nie dość, że praca sprawiałaby satysfakcję, to byłbym efektywniejszy i pod koniec dnia czuł, że solidnie wykonałem robotę. Ta metoda bardziej mi odpowiada. Jak napisać do tego instrukcję... Może: “JEŻELI ktoś lub coś przerywa mi pracę i nie muszę zająć się tym natychmiast, TO odnotowuję na kartce, żeby zająć się tym po wykonaniu aktualnego zadania i jak najszybciej wracam do pracy.” Nie brzmi zbyt literacko, ale instrukcja ma być jednoznaczna, a nie elegancka.”

Marcin przegląda aktualny spis instrukcji w zeszycie:
JEŻELI wchodzę do kuchni, TO zmywam lub odkładam z suszarki co najmniej jedno naczynie lub ścieram blat.
KAŻDEGO DNIA porządkuję przynajmniej jedną rzecz w kuchni, np. szukam przeterminowaną żywność, niepotrzebne przedmioty, ścieram kurz z szafki/lodówki itp.
KAŻDEGO DNIA porządkuję przynajmniej jedną rzecz w pokoju.
KAŻDEGO DNIA porządkuję przynajmniej jedną rzecz w salonie.
KAŻDEGO ROBOCZEGO DNIA piszę co najmniej jedno zdanie dokumentacji.
KAŻDEGO ROBOCZEGO DNIA piszę co najmniej jedno zdanie regulaminu lub strony www o zawodach rowerowych.
JEŻELI czuję, że opanowuje mnie emocja, której nie akceptuję, TO przestaję się z nią identyfikować i obserwuję, co się dzieje we mnie.
JEŻELI ktoś lub coś przerywa mi pracę i nie muszę zająć się tym natychmiast, TO odnotowuję na kartce, żeby zająć się tym po wykonaniu aktualnego zadania i jak najszybciej wracam do pracy.

Niektóre instrukcje zostały wykreślone, na przykład:
JEŻELI siadam przy biurku, TO porządkuję przynajmniej jedną rzecz - biurko jest już uporządkowane i nie zanosi się na powrót bałaganu (cóż za sukces!).
JEŻELI sprawdzam pocztę, TO archiwizuję co najmniej jeden mail - również ta instrukcja spełniła swoje zadanie, skrzynka pocztowa jest skatalogowana i na bieżąco porządkowana.

Ile nowych instrukcji dopisze jeszcze Marcin? Ile nowych nawyków wypracuje? Wprowadzenie w życie zaledwie kilku instrukcji diametralnie zmieniło jego życie. Do czego będzie zdolny, gdy wdroży nawyki uwalniające motywację, kreatywność, twórczość? A może wraz z wiekiem skieruje się ku kontemplacji życia? W końcu według Zenka by odnaleźć sens i szczęście nie trzeba zdobywać kobiety, bogactw czy uznania, tylko nauczyć się jak być szczęśliwym. To szczęście przychodzi małymi krokami wraz z harmonią, jaką wprowadza wokół siebie: uporządkowane otoczenie, odwiązywanie się od przeszłości, świadome przeżywanie lęków o przyszłość, by rozpłynęły się, zamiast angażować energię w rozwiązywanie wydumanych problemów.

Marcin decyduje, że zaległości z pracy odrobi następnego dnia, stosując najnowszą instrukcję. Z lekkim sercem wychodzi na rower, a po powrocie wyszukuje w sieci informacje powiązane z terminami, którymi operuje Zenek. Jego uwagę przyciąga artykuł o iluzji czasu. “Czas”, pisze autor, “istnieje tylko w naszych umysłach. To co się wydarzyło pozostaje wspomnieniem, to co się wydarzy jest przypuszczeniem, projekcją lub fantazją, zatem i przeszłość i przyszłość istnieją wyłącznie w naszych umysłach. Prawdziwe jest tylko wieczne teraz. Zawsze trwa chwila obecna. Kto potrafi żyć tu i teraz, ten żyje naprawdę. Kto zaś spędza czas na rozpamiętywaniu minionych momentów bądź nieustannych obawach co los przyniesie, nie żyje naprawdę, lecz śpi. Uważa siebie bowiem za myśli, które istnieją w ramach innych konstrukcji myślowych. Przebudzenie to doświadczanie chwili obecnej, która jest rzeczywistością. Wyzwolenie się z więzów fałszywej tożsamości zbudowanej na wspomnieniach, pragnieniach i osądach.”

Kiedyś, nim poznał Zenka, Marcin uznałby powyższy tekst za bełkot nawiedzonego kaznodziei. Teraz treść jest zrozumiała, wręcz oczywista. “Słowa nie są prawdą, są drogowskazem do prawdy. Nie stwarzaj w głowie kolejnego raju, który pragniesz osiągnąć. Ujrzyj to co jest: świat, rzeczywistość, zespól się z ja jestem i celebruj moment. Teraźniejszości nie opisujesz jak przeszłych zdarzeń czy planów na przyszłość. W teraźniejszości jesteś. Kontemplując ten moment, zatapiając się w istnieniu obcujesz z Bogiem. Nie potrzebujesz studiować żadnych ksiąg, ani tym bardziej praktykować skomplikowanych rytuałów. Wszystko czego potrzebujesz, żeby żyć naprawdę zawsze posiadałeś; odwrotnie: nie istnieje nic innego ponad to co masz, to kim jesteś, co przybliży ciebie do pełni jestestwa.”

Czytając ten fragment Marcin doświadcza lekkości. Wstaje, podchodzi do okna i patrzy na drzewa. Głosy w głowie, które zawsze brał za siebie, przez chwilę tracą władczą moc i są tym, czym są: błąkającymi się myślami. Rozpiera go radość na widok gałęzi kołysanych przez wiatr, szumiących liści, cieni tańczących w świetle ulicznych lamp. “Może skoczę po aparat i cyknę fotę na bloga. Będzie jakaś odmiana od opisów kolejnych rajdów i testów sprzętu. Chociaż… kogo zainteresuje niesamowity widok za oknem? Kurczę, późno już. Obejrzę serial i idę spać. Albo poczytam?” Nie spostrzega gdy znów daje się ponieść fantazjom...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca