Wyniki nieznacznie premiują obóz niedźwiedzi (zakładając, że 2400 to poziom neutralny, mamy 47% misiów i 53% byczków). Jeśli jednak przyjmiemy za poziom konsolidacji obszar między 2200 a 2600 pkt, to zauważymy, że aż 45% graczy nie wierzy w silniejszy impuls w ciągu blisko połowy roku. Ostatnie 2 i pół roku przyzwyczaiło nas do beztrendzia na WIG20, zatem nie dziwi taki rozkład opinii:
28% misie,
45% neutralni,
27% byczki.
Moja analiza nastroju blogerów i komentujących wskazuje na dominujące podejście:
Wszystkie wskaźniki fundamentalne oraz makro są jeszcze w strefie 'komfortu', nie pojawiły się żadne sygnały, które tradycyjnie przepowiadały bessę (np. podwyżki stóp procentowych, spadające PMI, CLI itd.). Gdyby spadki rozpoczęły się teraz (a właściwie w listopadzie 2013), to byłby to ewenement.
Zwróciłbym jednak uwagę, że gdy w połowie 2012 roku startowała hossa na WIG, większość tych wskaźników również nie wskazywała typowego początku rynku byka - wskaźniki wyprzedzające spadały, nie zaczął się nawet cykl obniżek stóp procentowych. SWIG80 pozostający od listopada w formacji 'budowanie szczytu' daje nam jeszcze statystycznie ok. pół roku na zmianę trendu, a to wystarczająco dużo czasu na 'przygotowanie' wskaźników.
Tym czego poszukuję, jest najbardziej prawdopodobny scenariusz dla szerokiego rynku. Jeśli szeroki rynek ma rosnąć, to ładuję się w akcje, bo nawet strzelając na chybił-trafił zarobię. Jeśli ma spadać, tym bardziej ładuję się w krótkie, bo wtedy wszystko razem pikuje na łeb, na szyję. Jeśli ma iść w bok, to jest problem, bo trzeba szukać wiarygodnych sygnałów na wybranych aktywach, trzymać większość gotówki w odwodzie i jak się nie jest świetnym traderem, łatwo oddać wypracowane wcześniej zyski.
Nie zgadzam się z opinią, że niejednoznaczna prognoza jest bezwartościowa. Niejednoznaczna prognoza z wieloma wariantami daje mi informację, że należy stać z boku i oczekiwać, który z nich zwycięży. Czekam na gotówce już od kilku miesięcy i wciąż nie mogę namierzyć jednoznacznego sygnału, który uwiarygodniłby jeden z głównych scenariuszy dla szerokiego rynku. Np. dominujący scenariusz z początków 2011 roku zakładał silne spadki, scenariusz z lata 2012 wsparty wycenami fundamentalnymi spółek zakładał hossę na małych i średnich spółkach. Dominujący od października 2013 scenariusz dla polskiego rynku zakłada budowanie szczytu, zatem zostaje krótkoterminowe pogrywanie na akcjach i pochodnych.
Zbliżający się dominujący scenariusz zakłada zakończenie konsolidacji na rynkach rozwijających się i zmianę trendu lub wejście w konsolidację rynków rozwiniętych. Spójrzmy na wykresy:
Rynki rozwijające się. |
MSCI World, czyli głównie rynki rozwinięte. |
EM są w trendzie bocznym, DM w rosnącym. Jak zinterpretować mój scenariusz:
Wariant 1: DM wchodzą w konsolidację, towary kończą bessę, EM wybijają górą. Wariant uwiarygodniony tradycyjnymi cyklami, rynki wschodzące, oparte o sprzedaż surowców, korzystają z wciąż taniego dolara i zbyt wolnego ograniczania dodruków (np. ograniczenie QE zbalansowane stymulacją ECB).
Wariant 2: Ograniczenie płynności i koniec taniego dolara powodują, że rynki rozwinięte załamują się, a EM i towary wybijają dołem. Ten wariant uwiarygodniają trendy spadkowe względem dolara na walutach państw surowcowych jak Australia, Turcja, RPA czy Rosja i w konsekwencji mocno rosnące tam stopy procentowe, które duszą gospodarki.
Widzimy zatem, że nie mam jeszcze jednoznacznego scenariusza, pod który mógłbym położyć pieniądze jak to było w 2011 (s-ki, certy na spadki), 2012 czy 2013 (akcje małych i średnich spółek). Oczywiście wariantów jest znacznie więcej, to że wyodrębniłem akurat te 2, to mój subiektywny wybór. Teraz poszukuję sygnałów, które przeważą szalę na jeden z nich. Początek roku trochę silniej skłania mnie do opcji nr 2, szczególnie, że pojawiają się pierwsze symptomy zmiany trendu w USA.
Przypomnijmy jeden z zeszłorocznych wykresów ( http://podtworca.blogspot.com/2013/04/rynek-byka-w-usa-po-krachu.html ) :
Na dziś wygląda on tak:
Zgodnie z założeniami sprzed prawie roku akcje amerykańskie mocno urosły i weszły w rejony pierwszych rynków niedźwiedzia: 1987 (wtedy był szybki krach zamiast bessy) i 2007. Kolejne analogie dają jeszcze ponad rok hossy, ale np. w 1980 również było mocne strząśnięcie, po którym na pół roku wróciły wzrosty.
Załamanie na Apple nie powstrzymało jednak wzrostów NASDAQ, który ma obecnie nowego lidera w postaci Google:
Pierwsze istotne opory biegną dopiero powyżej 1500$ za akcję!
Interpretacja: panika może się pojawić w każdym momencie i wtedy będę szorcił, ale jeśli Google będzie kontynuował wzrosty, to przyczaję się z krótkimi na rynki, gdy dojdzie do 1.5k, bo indeksy raczej nie będą w tym czasie spadać wbrew liderowi.
Podsumowując:
jesteśmy blisko wybicia. Jedna z analogii przewiduje nawet panikę startującą w przyszłym tygodniu, która zawiozłaby S&P500 na 15xx a WIG20 mógłby zobaczyć jedynkę z przodu (pod tę analogię, gdyby indeksy rosły przez najbliższy tydzień przyszykowałem scenariusz zagrania, jednak wyniki ankiety nie uwiarygodniły go, dlatego nie został tu opisany). Równie dobrze wybicie może być na północ i rajd na rynkach wschodzących oraz towarach. Np. metale przemysłowe ostatnio spadały, ale kawa urosła i zacząłem ją redukować z ostatecznym celem 150$.
Dla GPW scenariusz krótkoterminowych zagrań pozostaje w mocy, scenariusz zagrań z trendem czeka na zwycięstwo jednego z dwóch opisanych wariantów.
Witaj Dedek. W kontekście aktualnej sytuacji dotyczącej OFE i emerytur chciałbym poznać Twoją opinię w tej sprawie. Jak się na to zapatrujesz w wymiarze długafalowym? Jak sobie wyobrażasz starość obecnych trzydziestokilkulatków, którzy - czego jestem pewien - będą otrzymywać minimalne świadczenia przy wieku emerytalnym 72-75 lat. Jak sam zabezpieczasz swoją przyszłość? Przy czym nie chodzi mi o rozwój duchowy, dokształcanie czy dbanie o formę, lecz kontekst czysto inwestycyjno-oszczędnościowy. A więc czy zamierzasz pozostać w OFE, inwestować regualrnie w jakieś aktywa albo prowadzić rachunek IK(Z)E itp? Z góry dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj. Moje będzie tylko to, co wypracuję, dlatego nie wierzę w żaden ZUS czy tym bardziej OFE. OFE były od początku przekrętem, jedyna korzyść jaką dzięki nim mamy, to rozwój rynku kapitałowego w Polsce. GPW jest liderem regionu i ściąga kapitał zagraniczny, co daje korzyści polskim przedsiębiorstwom i pracownikom - jeśli przyczyniły się do tego OFE, to jest to chociaż jakiś pozytyw z wprowadzenia tego podatku dla Polaków.
UsuńAktualnie zakładam, że nie pójdę na emeryturę, ale to wynik specyficznej pracy jaką wykonuję (scenariusze, pisanie, programowanie - rzeczy, które lubię i jeśli ktokolwiek będzie je kiedyś kupował, to po co rezygnować) oraz statystycznie krótszego życia męskiej populacji w mojej rodzinie. Chcę natomiast wcześniej zgromadzić aktywa, które mi rezerwową emeryturę zapewnią - tantiemy, dywidendy itp. Jeśli zgromadzę poważniejszy majątek, to część ulokuję w jakimś cywilizowanym kraju.
Zatem zostaję w ZUS, IKE nie otwieram, gram na swój rachunek, zdobywam wiedzę i nabywam umiejętności.
witam, mam dokladnie takie same odczucia. siedze na gotowce od dluzszego czasu wypatrujac kierunku dzialan.
OdpowiedzUsuńCiekawostka: http://blogi.bossa.pl/2014/02/12/calkiem-jak-1929/
OdpowiedzUsuńPod tą analogię (oraz 1987 i nikkei 1990) gram od ok. miesiąca (przekonały mnie wpisy z solarcycles) i właśnie dziś lub wczoraj rynki powinny ustanowić lokalny szczyt, po którym "spodziewany" jest jakiś mniejszy lub większy crash. Tylko, że teraz już wszędzie o tym piszą, więc zaczynam wątpić. Niemniej pozycja krótka odbudowana - jak się uda, więcej zyskam, jak nie, to wyjdę na ok. 0.
UsuńA mnie się wydaje, że właśnie zaczynamy surowcowo-inflacyjną fazę hossy (patrz: kurs złota i KGHM).
OdpowiedzUsuńTeż prawdopodobne - dlatego głównie gram DT. Jutro pewnie test 2500 na futach, w poniedziałek Stany nie grają, więc można odpuścić giełdę. Na długi termin już nic i tak nie kupię - czekam na kolejną bessę, żeby znowu załadować dobre akcje do wora :)
Usuń