poniedziałek, 16 grudnia 2013

No easy money here

Po każdej udanej serii zagrań na pochodnych, kiedy rynek idzie bez zająknięcia w jednym kierunku, przychodzi otrzeźwienie w postaci ruchu bocznego. Mówię sobie wtedy "no easy money here", żeby mentalnie przygotować się na ciężki okres. Przez ostatnie lata niewiele to dawało, bo po każdym boczniaku dawałem sobie spokój z pochodnymi, po tym jak próbując grać na kontynuację trendu oddawałem wcześniejsze zyski. Wystarczyło co prawda zmniejszyć wielkość pozycji i rozszerzyć widełki SL, ale strach przed ucieczką "wielkich" zysków sprawiał, że robiłem odwrotnie - im mniejszy potencjalnie zakres ruchu, tym otwierałem większą pozycję, żeby zarobić tyle, co w trendzie. Kończyło się na wypadnięciu na drugiej bandzie z odpowiednio dużą stratą. Dużo czasu i zjedzonych zysków kosztowało mnie zrozumienie tego błędu..

W nieco innej skali podobny schemat przebiega na akcjach. Kupujemy je w hossie, żeby zarobić 50-100-1000%, ale przez większość czasu bujamy się z marginalnymi zyskami lub stratami. Dopiero przeskok na wyższy pułap powoduje, że zysk staje się "bezpieczny", jednak kolejne miesiące balansowania na tym poziomie i często pozorne zejścia na poprzedni sprawiają, że sprzedajemy w przysłowiowym dołku. Przez to nawet w hossie nie jesteśmy w stanie pobić rynku. Co gorsza gdy przychodzi bessa zadziwiająco wielu inwestorów zmienia taktykę na buy&hold. Dlaczego? Ponieważ szczyt prawie zawsze jest budowany mozolnym boczniakiem. Nawet jeśli kończy się euforycznym wystrzałem i równie szybkim odpadnięciem, to rynek konsoliduje się dając złudzenie, że zaraz zaatakuje ponownie. Inwestor mówi sobie - tym razem mnie nie przerobią, tym razem nie oddam w dołku. Potem jak cena schodzi na niższy pułap, chce już tylko oddać bez straty, a co potem to już można sobie sprawdzić na różnych grafikach z wykresami euforii-paniki, ale to na razie temat odległy od aktualnej sytuacji na akcjach (za to bliski posiadaczom metali szlachetnych - tym tematem zajmę się w innym artykule).

Na razie próbuję ustrzelić początek fazy bocznej na wykresach akcji. Przywołajmy wykres bazowy SWIG80:


Przez blisko rok pisałem, że sprzedam akcje przy 15000 na SWIG80. Sprzedałem trochę wcześniej, ale generalnie zrealizowałem plan. Niepewny listopad i słaby póki co grudzień skłoniły mnie do oznaczenia końca fazy wzrostowej w październiku. Nie oznacza to końca hossy - wg interpretacji rynek wszedł w fazę boczną, która może potrwać wiele miesięcy. Gdyby w grudniu została wyrysowana biała świeca, musiałbym zmienić oznaczenie i faza wzrostu trwałaby dalej, łącznie co najmniej 8 miesięcy. Jednak na razie wygląda na to, że posiadacze akcji będą przeżywać dramaty, jakie były moim udziałem na kontraktach - jak tylko sprzedadzą akcje, te zaraz odbiją, ale gdy je odkupią, żeby nie przegapić nowego szczytu, akcje znowu opadną na wsparcia. No easy money here. Jak ktoś kupuje dołki i sprzedaje górki będzie miał wiele okazji do zarobku, ale biada mu, jeśli zacznie się trend spadkowy - wtedy potrafi urwać łapki i jeśli nie lubi brać strat, to wpadnie w emocjonalny kocioł euforii-paniki.

Ankieta (dziękuję za oddane głosy) miała na celu uprawdopodobnić postawioną tezę. Obejrzyjmy wyniki:


Nie widać miażdżącej przewagi byków. Trzeba jednak wziąć pod poprawkę, że mamy już ponad 2 tygodnie spadków na giełdzie. Jeśli giełdy weszły w trend boczny i jesteśmy w fazie budowania szczytu, euforie będą pojawiać się przy wzrostach, a zniechęcenie przy spadkach, więc możemy mieć do czynienia z tym drugim przypadkiem. Popatrzmy na wyniki sprzed roku:

(uwaga - wyniki z lipca 2012)

Wtedy zaledwie 13% inwestorów wierzyło w hossę, dziś tylko 8% chce zarobić na bessie, o 1/3 spadła liczba oszczędzających poza giełdą. To dla mnie kolejne argumenty za ruchem bocznym.

Co praktycznego z tego wynika?

- Po pierwsze nie analizuję już fundamentów i raportów spółek, bo w ruchu bocznym liczy się technika. Trzeba wyczytać z wykresu skąd ewakuują się fundusze lub insiderzy.

- Ruch boczny po ruchu wzrostowym nie musi zakończyć się bessą (przypadek z 2005 roku).

Uważam jednak, że taki wariant jest mało prawdopodobny. Biorąc pod uwagę ostatnie szaleństwa na IPO, cykl DM/EM i spodziewane osłabienie rynków wschodzących względem rozwiniętych oraz ten wpis:
http://solarcycles.net/2013/12/13/equities-bear-market-coming/
akcje są w przededniu bessy (a możliwe, że szczyt hossy był w listopadzie).

W takich momentach patrzę również na liderów hossy:


W przypadku tuzów z MWIG40 nie można mówić o zmianie trendu. Na razie widać tylko korekty. Co innego analizowany tutaj Apple:


Kurs wygląda książkowo i aż się prosi o kolejną falę spadkową w okolice 300$. Nie mam akcji Apple i nie zamierzam na nich grać, jednak ciężar tej spółki (chyba nadal największa kapitalizacja na świecie) powinien mieć wpływ na NASDAQ i obrazować sentyment do branży.

Na koniec pro-forma wstawiam WIG20USD. Nic 2 razy się nie zdarza, wątpliwe, żeby indeks wyrysował od szczytu w 2007 roku bliźniaczo podobną strukturę jak w latach 1994-2003:


Nie było mnie niestety na rynku w 2001 roku, ciekaw jestem jakie były nadzieje i lęki uczestników.

8 komentarzy:

  1. hossa trwa. U nas dzisiaj podbierali mocno. Dobrze, że kupiłem w poniedziałek akurat się udało tanio pod wyjście w górę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie siła, to przytnę na L. Podoba mi się parę wyprzedanych spółek pod szybką korektę na kontraktach.

      Usuń
  2. Hej,

    na wstępie dziękuje za Twojego bloga :) Dużo wiedzy mi daje, początkowo jako zielony inwestor nie rozumiałem o czym piszesz w ogóle, ale pomału zaczynam kojarzyć o co chodzi i to mnie cieszy. Zauważam też, że Twoje teorie co do np. końca hossy mogą się zacząć spełniać. Po tym co ostatni się dzieje, przychylam się do tej opcji, ciekawe jak będzie. Tak czy inaczej Wesołych Świąt i wszystkiego dobrego w nowym roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i wsiego dobrego:) A co się dzieje, że przychylasz się do bessy? Bo ja w sumie to nie widzę w Polsce symptomów bessy i to mnie trochę martwi, bo już buduję pozycję krótką na indeksy i długą na towary.

      Usuń
  3. @ metale

    Metale Dedek czują się świetnie w drodze na Far East. Ich posiadacze będący spekulantami krótkoterminowymi czują się zapewne fatalnie, szczególnie posiadacze papierowych wersji owych. Natomiast szczęśliwi posiadacze fizycznej ich postaci nie mają większych problemów, poza systematycznym uśrednianiem ceny w dół, co skwapliwie czynią zapewniam.
    Zupełnie inaczej jest na dalekim wschodzie, gdzie szał zakupów trwa w najlepsze roku. Co prawda Bernanke zaszantażował hindusów i ci wprowadzili szlaban na złoto, ale dzięki temu dla chińczyka jest więcej żółtego metalu, a hindusi zadbają, żeby równocześnie ten biały się skończył. Rok 2014 będzie niezmiernie ciekawy, gdyż cena papierowego złota może w końcu dotrzeć do zera, podczas gdy fizyczny metal stanie się jakby to powiedzieć - trudno dostępny.
    Pozdrawiam serdecznie, Przemofree.

    OdpowiedzUsuń
  4. Obstawiam wieloletnią konsolidację w przedziale 1-2 tys. dla aurum. Na razie mam papierową krótką, ale podbieram fizyczne, więc zdecydowanie wolę spadki. Taka mini polisa na reset systemu.

    dd

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam widzę w niedługim czasie mega short squeze z DUŻĄ luką go początkującą - takie odreagowanie dotychczasowej manipulacji - obstawiam koniec lutego,początek marca (po tym jak ponownie wezmą dostawy z Comexu. Ale ja się nie znam na krótkoterminowych zagrywkach JPM - w przeciwnym razie miałbym zdecydowanie niższą app.
    Przemofree.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny wpis. Mam nadzieję, że się nie obrazisz, jeśli dodam Cię do mojej listy najlepszych
    blogów o tematyce giełdy i prawa - blogiogieldzie.blogspot.com. Łatwiej będzie Twój blog znaleźć. Pozdrawiam, Kasia.

    OdpowiedzUsuń

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca