Dziękuję za wszystkie oddane głosy. Spójrzmy na wyniki:
Przyznam, że spodziewałem się trochę innych odpowiedzi: obserwując szerokie kręgi znajomych najczęściej spotykam się z poglądem, że nieruchomość to jedyna sensowna forma lokaty kapitału. Wiele osób posiadało przed boomem ziemię lub nieruchomości i w dość krótkim czasie stała się majętna. Inni odziedziczyli lub kupowali w trakcie boomu i czerpią przychody z wynajmu.
W teorii cena nieruchomości powinna rosnąć wraz z inflacją i dodatkowo generować pasywny przychód, dlatego wydaje mi się, że gdyby ankietę przeprowadzić na jakimś powszechnym portalu typu onet czy wp, ta opcja by zwyciężyła.
Najmniej głosów padło na lokaty, choć badania oszczędności Polaków pokazują, że lokowanie pieniędzy w gotówkę czy lokaty jest najpowszechniejszym sposobem oszczędzania. Wiara w kruszce znacząco ucierpiała po 6 latach bessy, a najwięcej głosów padło na akcje, które od listopada zeszłego roku mocno rosną. Czy to oznaka euforii na giełdzie? Raczej dowód, że zaglądają tu już niemal wyłącznie gracze giełdowi :)
Ostatnio coraz mniej wiary pokładam we wskaźnikach sentymentu. Przytaczałem niedawno przykłady fałszywych sygnałów euforii na giełdzie w latach 2004-2005. Im większy był zapał kupujących, tym dłużej i mocniej akcje rosły, choć klasyczna interpretacja nakazywałaby oczekiwać krachu. Cena jakiegoś aktywa szybuje pod niebiosa, ponieważ szerokie masy go pragną, i jeśli to aktywo faktycznie przechowuje wartość lub otwiera nowe możliwości (np. ziemia i wejście Polski do UE), taka sytuacja może utrzymywać się latami. Czasami tylko przeradza się w manię i nabrzmiewa w balon, który z hukiem pęka.
Każda z opcji w ankiecie to w rzeczywistości scenariusz, w który mniej lub bardziej wierzymy. On może działać w określonym miejscu i czasie. W Ameryce od lat działa scenariusz ostatni, ale Ameryka wygrała 2 wojny światowe i została globalnym liderem. W Polsce po nacjonalizacji i hiperinflacji majątek został u tych, którzy posiadali ziemię, nieruchomości i kontakty. Po upadku PRL doszli do nich przedsiębiorcy. Giełda urodziła milionerów, ale głównie po stronie tych, którzy sprzedawali na niej akcje wprowadzanych firm. Z lokowania oszczędności na giełdzie dorobiły się nieliczne jednostki.
Przez kilka lat bardzo popularny był scenariusz "pieniądze, obligacje, akcje to tylko papiery, które rządy mogą bez konsekwencji drukować, dlatego trzeba inwestować w złoto i srebro." O ile w Ameryce wyznawcy tego scenariusza sporo stracili, słaby PLN uchronił od strat polskich posiadaczy złota (ze srebrem poszło już gorzej, straciło połowę wartości od szczytów):
Warte podkreślenia jest również to, że póki co od jakichś 20 lat oszczędzanie na lokatach jest najbezpieczniejszym i najpewniejszym sposobem, a za ostatnią dekadę zdeklasowało akcje.
Obstawiając któryś ze scenariuszy podejmujemy pewien zakład. Mój aktualny zakład opiera się na kilku filarach:
- Polska pozostanie w orbicie Zachodu,
- UE się nie rozpadnie,
- prawo i jego przestrzeganie w Polsce będą dalej upośledzone.
Dlatego nie wierzę w sens długoterminowego, obliczonego na kilkadziesiąt lat inwestowania na naszej giełdzie. Nie wierzę, że staniemy się innowacyjnym państwem z pierwszej ligi. Prymusi pompują miliardy w technologie, my w węgiel i rolnictwo. Firmy Elona Muska tworzą więcej wartości, niż cała polska gospodarka.
Inwestowanie na GPW ma sens tylko w ramach istotnych cykli (rotacja emerging-developed markets, hossa-bessa). Po hossie trzeba ciąć pozycje do kości, bo w bessie wszystkie chwyty dozwolone - nacjonalizacje, wycofywanie spółek po zaniżonej cenie, rozwadnianie kapitału w celu wypchnięcia drobnicy. Taką cenę płaci się za nieprzestrzegania prawa. Obecna władza rozumuje mniej więcej tak: najważniejszy jest naród, a naród to państwo, państwo to partia, a partia z woli narodu sprawuje władzę, dlatego zgodnie z prawem ma prawo do wszystkiego. Nie sądzę, żeby ci, którzy przyjdą po nich zrezygnowali z takiej spuścizny.
Z drugiej strony - pozostawanie w strukturach zachodnich zapewnia pewien standard. Nikt nam raczej legalnie nie odbierze nieruchomości, akcji czy lokat.
Dlatego scenariusz, w który obecnie wierzę brzmi:
trzeba nauczyć się grać; trzeba wyceniać wszystkie aktywa (akcje, pieniądze, dług, nieruchomości) i wiedzieć kiedy przesuwać między nimi środki. Trzeba interesować się jak zmieniają się reguły gry - jednym z pierwszych posunięć PiS było zlikwidowanie wolnego obrotu ziemią. W Grecji wobec niemożliwości ściągania podatków z pracy i aktywów płynnych, rząd opodatkował nieruchomości i doprowadził do zapaści na rynku. Takie są niestety warunki na peryferiach bloku cywilizacyjnego.