środa, 12 listopada 2008

Motywacja

Kiedy zaczynamy coś nowego w życiu, często towarzyszy nam ekscytacja i silna motywacja. Rzucamy się w wir pracy i robimy dużo więcej, niż w stanie normalnym. Stan normalny to suma naszych przeciętnych nastrojów, mobilizacji do pracy i efektywności. Po jakimś czasie nowość staje się codziennością i pobudzające impulsy zanikają. To całkowicie normalne, powszechne ludzkie zjawisko, jednak musimy zdać sobie sprawę, jakie niebezpieczeństwa czyhają na nas, jeśli zignorujemy jego istotę.

Przede wszystkim tworzymy nierealne plany na przyszłość, biorąc pod uwagę stan nadaktywności. Pamiętam, że kiedy zacząłem prace nad własną firmą, pracowałem bardzo wydajnie przez 10-12 godzin dziennie, nie licząc ciągłych przemyśleń przed snem, w czasie kąpieli i spacerów. W 3 miesiące zrobiłem pracę, która normalnie zajmuje mi 5 miesięcy. Gdybym dziś w tym tempie pracował, popadłbym w stan skrajnego wyczerpania. Tamte dni przypomianją mi stan zakochania, kiedy człowiek nie musi jeść, spać i ciągle rozpiera go radość. Niestety (a raczej na szczęście) taki stan jest przejściowy, wywołany hormonami.

Po ukończeniu pierwszej pracy rozpisałem plany, które zakładały 4 prace rocznie (skoro udało mi się pierwszą wykonać w 3 miesiące). Niestety zaczęły się kłopoty ze znalezieniem odbiorców, zrozumiałem że kolejne produkty muszą być lepsze, więc spędzę nad nimi więcej czasu. Ponadto nie miałem już takiej motywacji, ponieważ dużo ciężej było stworzyć coś nowego w kolejnych pracach. Wiele szczegółów okazało się nużących, ale niezbędnych do wykonania. Nierealizowane terminy, słaby odzew potencjalnych odbiorców i koszty stałe sprawiły, że musiałem szukać zleceń jako podwykonawca, co na początku odrzucałem.

Jak poradzić sobie ze słabnącą motywacją i stanami zwątpienia?

Model naszego mózgu zakłada istnienie tzw. ośrodka nagrody i kary. Jeśli zrobimy coś dobrego, czujemy radość, kiedy czynimy odwrotnie, pojawiają się wyrzuty sumienia i przygnębienie. Stan spełnienia pojawia się np. na koniec dnia, gdy czujemy, że porządnie go przepracowaliśmy i widzimy tego efekty. Podobnie nie będziemy mieli dobrego samopoczucia, kiedy wiemy, że pracowaliśmy słabo, uciekaliśmy od obowiązków i niewiele posuneliśmy się do przodu. Jedne i drugie dni pojawiają się w naszym życiu. Od nas zależy czego się z nich nauczymy.

Poczucie spełnienia sprawia, że chce nam się zacząć kolejny dzień, jesteśmy wyrozumiali i mili dla otoczenia. Poczucie straconego dnia jest nieprzyjemne i chcemy się go pozbyć. Wtedy pojawia się zagrożenie, związane z nieumiejętnością radzenia sobie z problemami. Wielu sięga po substytuty szczęścia: alkohol, narkotyki. Ich pierwsze działanie jest podobne do hormonów wydzielanych przez mózg po udanym dniu. Człowiek czuje odprężenie, troski i problemy przestają istnieć. Niestety tylko do czasu trwania zamroczenia używką. Potem problemy uderzają ze zdwojoną mocą, człowieka gnębią wyrzuty sumienia i jedynym ukojeniem wydaje się kolejna dawka "lekarstwa".

Piszę bardzo skrótowo i ogólnikowo, problem polepszania nastroju alkoholem czy narkotykami jest bardzo złożony i zazwyczaj nawarstwia się latami. Pominąłem także problem stresu (napiszę o tym kiedy indziej). Chcę tylko wyczulić na pewne mechanizmy. Problemy alkoholowe dotyczą wielu ludzi sukcesu, jednym z ich początków są sytuacje, kiedy sięgamy po niego, by nie czuć stanu winy.

Widzimy zatem, że alkohol nie jest dobrym lekiem na spadek motywacji i poczucie niespełnienia. Absolutnie nie twierdzę, że z tego powodu alkohol jest zły - sam chętnie lubię wypić piwo z przyjaciółmi czy lampkę wina do obiadu. Wiem natomiast, że nigdy nie sięgam po alkohol, kiedy jestem przytłoczony problemami lub ciąży na mnie odpowiedzialne zadanie. Jeśli w takich wypadkach zdarza ci się nawalić z powodu alkoholu, powinieneś zainteresować się serwisami poświęconymi chorobie alkoholowej.

Załóżmy jednak, że miałeś zły dzień, nie zrobiłeś nic z tego co planowałeś i przeraża cię myśl, że jutro z tego powodu musisz zrobić dwa razy więcej. Łatwych rozwiązań niestety nie ma. Na pewno ważne jest zdefiniowanie problemu: twój zły stan może wynikać z faktu, że nie do końca wiesz co chcesz zrobić, w jakiej ilości i co będzie miarą dobrze przepracowanego dnia. Pracę trzeba rozpisać na etapy, etapy na zadania itd. Dobrą metodą jest tzw. lista TODO (od ang. "do zrobienia") - wypisanie wszystkich zadań do wykonania na dany dzień. To zwyczajne naturalne planowanie, dające bardzo dobre efekty.

Tworzę sobie taką listę codziennie wieczorem na kolejny dzień lub rano przed rozpoczęciem pracy. Zadanie rozbite na mniejsze podzadania okazuje się dużo łatwiejsze do ogarnięcia. Ponadto odhaczenie każdego wykonanego podpunktu z listy, przybliża mnie do finału i wpadam w lekki stan spełnienia. Kiedy cała lista zostaje "rozbita" zostaje tylko powiedzenie sobie "Good job!". Oczywiście nie zawsze listę wykonuję, często zdarza się, że niektóre podpunkty trzeba usunąć albo zabrać się za inną ważną rzecz. Idea listy polega na postawieniu prostego, mierzalnego zadania i rozwiązanie go. Kiedy je wykonamy, pozostanie zadaniem a nie problemem.

Kiedy zadania są bardzo duże i rozłożone w czasie, warto wygospodarować dziennie trochę czasu na inną aktywność. W moim przypadku jest to obecnie pisanie bloga. Od ponad roku nie ukończyłem żadnego projektu, choć wykonałem w tym czasie największą i najbardziej dojrzałą pracę w swoim życiu. Wcześniej po każdym ukończonym projekcie przeżywałem pewnego rodzaju katharsis i z ochotą brałem się za kolejny. Tym razem ogrom prac wykonanych i nadal stojących przede mną, działa silnie demotywująco. Nie wiem nawet czy sprzedam projekt w wystarczającej liczbie, by pokrył koszty. Nie wiem czy ktoś go zauważy. Wiem, że muszę go wkońcu zamknąć, by najpierw poczuć wielką ulgę i radość spełnienia a potem zabrać się za pomysły, które już kotłują się po głowie. Codzienny wpis przed pracą daje mi poczucie wykonanego zadania, które niczym efekt domina pcha do rozprawienia się z kolejnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.

Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.

Podtwórca