Pisałem wczoraj o korzyściach płynących z poznawania matematyki: znajdujemy odpowiedzi na pozornie nierozwiązywalne problemy ("ujemne" jabłka, wiedza o nieskończonej liczbie elementów), patrzymy uniwersalnie na szczegółowe zagadnienia i potrafimy przenosić zależności na wyższe poziomy.
Nasz język wykształcił wiele słów, określających zbiory: gatunki, rodzaje, klasy, obiekty, rzędy, kolekcje, rodziny etc. We wszystkich naukach każdy nowo odkryty obiekt otrzymuje nazwę. Nazwanie daje nam władzę nad zjawiskiem/przedmiotem - możemy go opisać, zmierzyć, zważyć i poszukać przepis na przyrządzenie. Z drugiej strony wpadamy w pułapkę upraszczania.
Słowo jest jedynie symbolem, zmiennym w czasie i wyobrażanym przez każdego w inny sposób. Będąc dzieckiem nie znamy wielu słów, postrzegamy naturę jako całość. Dziecko wracające z łąki opisze, że widziało wysokie zielone trawy, kolorowe kwiaty, fioletowe owoce a w tle pięknie śpiewały ptaki i świerszcze. Student biologii wymieni gatunki traw, patrząc na świerszcza przypomni sobie przekrój owada i budowę jego organów. Nie zobaczy całości, jedynie statystycznie prawie takie same obiekty, rozłożone zależnie od nawodnienia, nasłonecznienia i krowich placków.
Spójrzmy na nasze mieszkania - wypełniają je masowe, coraz prostsze obiekty. Geometryczne meble, jednolite materiały (szkło, metal, plastik) wypierają drewno. Kiedy wszystko upraszczamy, zaczynamy popadać w nihilizm. Nim zgłębiono więcej tajemnic atomu, wielu postrzegało świat jako zderzające się ze sobą "kuleczki", teraz schodzi się niżej, np. do strun. Poszukujemy jednej podstawowej cząstki, która wyjaśni wszystko i łapiemy się na tym, że szukamy nicości.
Kiedy ludzie nie znali nauki, żyli zgodnie z naturą. Rolnik szedł na pole z sierpem, choć znacznie szybciej skosiłby zboże kosą. Ważniejsze od wydajności było celebrowanie pracy, świąt, nie zmarnowanie żadnego kłosa. Dziś wyznacznikiem pracy jest zysk: policz ile skosisz dziennie, ile wyciągniesz z hektara i ile możesz zmarnować, żeby zysk był najwyższy. Nie zanosi się, abyśmy wrócili do dawnych czasów, natomiast możemy sobie bardzo pomóc, jeśli uwolnimy się od myślenia czysto ekonomicznego.
Z wydajnością wiąże się bardzo ważna cecha naszego umysłu: poczucie bycia potrzebnym. Jeśli pracuję gorzej niż inni, czuję się niepotrzebny. Jeśli nie widzę sensu w tym co robię, czuję się nieprzydatny dla społeczeństwa. Żyłem sobie na paru hektarach, miałem co jeść, nie myślałem o brnięciu do przodu. Dziś wytyka się mnie palcami, gdyż stosuję archaiczne narzędzia, wyciągam z hektara 2 razy mniej niż sąsiad. Przestaję być akceptowany, bo nie płacę tak wysokich podatków, jak miastowi.
Człowiek, który czuje się niepotrzebny, popada w smutek i często depresję. Możliwe, że ten mechanizm wykształcił się ewolucyjnie. Prehistoryczni ludzie cierpieli ciągły głód i starsi oraz chorzy, aby nie narażać całego plemienia, popadali w silną autodestrukcyjną depresję i wkrótce umierali. Podobnie poczucie bycia potrzebnym, działa jak efekt placebo i człowiek szybciej się regeneruje.
Z tych dwóch spostrzeżeń: generalizacja i abstrakcyjny opis rzeczywistości, pozwalający przewidywać i opisywać jej prawa oraz zagrożenia w postaci "wypadnięcia z systemu", czytelnik musi wyciągnąć lekcję sam. Pamiętajmy, że nic nie jest takie, jak myślimy. Cała nasza cywilizacja istnieje w niezwykle mikrym wycinku wszechświata. W całym Układzie Słonecznym możemy żyć wyłącznie na Ziemi, przy określonej temperaturze, ciśnieniu etc.
Nie możemy poprzestać na rozwoju zewnętrznym: poznawać matematykę, ekonomię czy biologię. Musimy zaprzeczyć istnieniu tych wszystkich ludzkich wynalazków i jak mnisi kontemplować naturę. Bez próby rozumienia, bez dociekania zależności, wyłączyć myślenie, nie czekać na nic. W tym upatruję utrzymania siły psychicznej, popatrzenia z boku na sytuacje, nie przywiązywania nadmiernej wagi do błahostek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
W ramach eksperymentu wyłączam moderację komentarzy.
Zasady komentowania:
- żadnego spamu i reklam (także linków do serwisów w nazwie użytkownika),
- komentarze obraźliwe będą usuwane,
- proszę o zachowanie kultury i brak kłótni; różnice zdań należy wyrażać poprzez dyskusję wspartą argumentami.
Podtwórca